09:07
Przemówienie abp. Stanisława Gądeckiego wygłoszone na Mszy św. o błogosławieństwo Prezydenta RP. Archikatedra Warszawska 6.08. 2015Więcej
Przemówienie abp. Stanisława Gądeckiego wygłoszone na Mszy św. o błogosławieństwo Prezydenta RP.
Archikatedra Warszawska 6.08. 2015
polski
Jak bardzo w sprawowaniu funkcji publicznej ważna jest wolność od afektów (i innych ludzkich względów) a zarazem jak ważna jest dla rządzącego Dobra Nowina o tym, że Bóg go kocha takim, jakim jest i takiego chroni przed sobą samym: króla przed królem ! jest historia króla Kazimierza, który zapamiętany został jako Wielki. W Krakowie miał Bpa Bodzantę z którym nie miał wspólnego języka (z tego …Więcej
Jak bardzo w sprawowaniu funkcji publicznej ważna jest wolność od afektów (i innych ludzkich względów) a zarazem jak ważna jest dla rządzącego Dobra Nowina o tym, że Bóg go kocha takim, jakim jest i takiego chroni przed sobą samym: króla przed królem ! jest historia króla Kazimierza, który zapamiętany został jako Wielki. W Krakowie miał Bpa Bodzantę z którym nie miał wspólnego języka (z tego powodu groziła królowi Kazimierzowi ekskomunika). W Gnieźnie (w Żninie) miał Metropolitę Jarosława z którym miał wspólny język. Charakter - jak wiadomo - król Kazimierz miał bardzo trudny (zwłaszcza, gdy idzie o afekty). Biskup krakowski Bodzanta - również. Metropolita Jarosław był bardzo pogodnego usposobienia. Można przypuszczać, że Bodzanta leczył króla Kazimierza z afektów, natomiast Jarosław leczył go z pogaństwa: z braków Dobrej Nowiny o tym, że w Chrystusie jest ukochanym dzieckiem Bożym.
Bodzanta wyszedł z domu rodzinnego w miejscowości Jankowo oddalonej o 8 km od katedry w Gnieźnie (z dumnego rodu Różyców). Jarosław pochodził z małopolskich Skotnik (z dumnego rodu Bogoriów i Grzymałów).
Pozwalam sobie tym, co napisałem, na pogląd, że Opatrzność przygotowała WEWNĘTRZNĄ WOLNOŚĆ tego, któremu powierzyła funkcje publiczne. Wszystko gotowe ! Potrzeba tylko wiary. "Tylko". 😉
polski
Z pewnością każdy z nas potrzebuje "swojego" księdza czy biskupa, do którego idziemy do spowiedzi lub w inny sposób czynimy go naszym powiernikiem lub nawet - przyjacielem. Bardzo dobre. Jednak historia Polski pokazała, że oprócz tego przyjaciela, tego "dworskiego kapelana" potrzebny jest nam Pasterz, który nie jest z nami związany afektami itp. ludzkimi więzami. Tym był Metropolita gnieźnieński …Więcej
Z pewnością każdy z nas potrzebuje "swojego" księdza czy biskupa, do którego idziemy do spowiedzi lub w inny sposób czynimy go naszym powiernikiem lub nawet - przyjacielem. Bardzo dobre. Jednak historia Polski pokazała, że oprócz tego przyjaciela, tego "dworskiego kapelana" potrzebny jest nam Pasterz, który nie jest z nami związany afektami itp. ludzkimi więzami. Tym był Metropolita gnieźnieński przez całe pierwsze cztery (pięć ? dziesięć ?) wieki Królestwa Polskiego. W Krakowie król, w Gnieźnie (lub w Żninie) Metropolita... Bardzo dobre, choć, po ludzku, niepraktyczne. Z takiej perspektywy patrzę na posługę Abpa Gądeckiego Przewodniczącego KEP oraz na rolę kapelanów i księży-przyjaciół Prezydenta RP.
2 więcej komentarzy od polski
polski
Europa neopogańska chce Kościół "wygonić do zachrystii". Jednak to nie tyle Kościół wywalczył sobie swoją pozycję, ile Kościół obronił swoją pozycję w stosunku do świata, którą miał od początku (choć nie na poziomie wpływu na decyzje cesarzy pozwalających na prześladowania chrześcijan). W epoce chrześcijańskich królestw, piastowscy książęta wiele razy doświadczyli, że bez Kościoła (…Więcej
Europa neopogańska chce Kościół "wygonić do zachrystii". Jednak to nie tyle Kościół wywalczył sobie swoją pozycję, ile Kościół obronił swoją pozycję w stosunku do świata, którą miał od początku (choć nie na poziomie wpływu na decyzje cesarzy pozwalających na prześladowania chrześcijan). W epoce chrześcijańskich królestw, piastowscy książęta wiele razy doświadczyli, że bez Kościoła (przewodniczącego Episkopatu Polski !) skazani są na: 1. niemiłosiernego dyktatora (np. Władysław Wygnaniec) albo 2. na niekończące się wojny dzielące i osłabiające Królestwo Polskie (na końcu sprowadziłyby je do losu wasala Niemców). Władysław Odonic uciekał się pod opiekę Kościoła, potem jego synowie: Przemysł I i Bolesław Pobożny, potem jego wnuk: Przemysł II i mąż wnuczki: Władysław Łokietek. Dzięki szukaniu pomocy w Kościele (czytaj: w Przewodniczącym Episkopatu /którym w tamtych czasach był Metropolita Gnieźnieński mocą autorytetu Stolicy Apostolskiej/) odrodziło się zjednoczone już Królestwo Polskie.
W 1980 r. robotnicy przyszli do Kościoła, do księży z prośbą o opiekę duszpasterską w czasie strajków. Prymas Wyszyński nie był zapaleńcem, ale sługą; tak samo św. Papież Jan Paweł II. Kościół posługiwał strajkującym. Nic więc dziwnego, że dla wielu Polaków (nawet nie za bardzo wierzących) Kościół jest gwarantem niepodległości i wolności. Oczy Polaków od wieków, gdy idzie o sprawy decyzji państwowych, które przesądzają o tym czy ich Państwo Polskie służyć będzie "dobru pospolitemu" czy służyć będzie "dobru" "niepospolitemu" JAKBY Z NATURY RZECZY ZWRACAJĄ SIĘ NA PRZEWODNICZĄCEGO KEP. Nie mówię "oczy wierzących w Chrystusa", lecz mówię "oczy Polaków". Każdy Prezydent RP raczej winien się z tego cieszyć (bo ta "natura" Polaków) sprzyja wypełnianiu jego powołania: SŁUŻYĆ DOBRU POSPOLITEMU.
polski
Wielu, jak mi się zdaje, podziela pogląd, że Abp Gądecki podziela wszystko, co się b. Prez. Komorowskiemu zarzuca w mediach. Jednak z korespondencji Arcybiskupa z b. Prezydentem wynika tylko, że Arcybiskup wskazał Prezydentowi, że czegoś zabrakło w jego postawie w toku uchwalania (podpisywania) ustawy o in vitro oraz określił to, czego zabrakło: ograniczania zgubnych skutków tych nowych uregulowań …Więcej
Wielu, jak mi się zdaje, podziela pogląd, że Abp Gądecki podziela wszystko, co się b. Prez. Komorowskiemu zarzuca w mediach. Jednak z korespondencji Arcybiskupa z b. Prezydentem wynika tylko, że Arcybiskup wskazał Prezydentowi, że czegoś zabrakło w jego postawie w toku uchwalania (podpisywania) ustawy o in vitro oraz określił to, czego zabrakło: ograniczania zgubnych skutków tych nowych uregulowań. Prezydent coś mógł zrobić, ale nie zrobił. Przewodniczący KEP dał mu światło jako jego brat w wierze i pasterz.

Stanowisko Prezydenta RP jest stanowiskiem "na linii frontu". Nie można więc ciągle rozpatrywać - kto ma rację ? Prezydent tak, jak adwokat lub lekarz nie musi (a nawet nie może !) zawsze stać po stronie ofiary przeciwko sprawcy, lecz "musi" realizować zasadę PO PIERWSZE, NIE SZKODZIĆ (dobru wspólnemu, Rzeczpospolitej). Ani Prezydent RP, ani adwokat, ani lekarz nie jest tylko sługą swojego klienta (np. partii). Nie będąc sługą dobra, szkodzi sobie i innym. ZARZUTY KIEROWANE PRZECIW PREZYDENTOWI (adwokatowi, lekarzowi) Z REGUŁY NIE SĄ ZARZUTAMI O TO, ŻE NIE BYŁ SŁUGĄ DOBRA, LECZ O TO - ŻE NIE BYŁ SŁUGĄ TEGO, CO ZA DOBRE UWAŻA TEN, KTÓRY STAWIA ZARZUT.
Z powodu takiego uwarunkowania pozycji Prezydenta RP (podobnie jak adwokata czy lekarza) szczęśliwy jest CZŁOWIEK SPRAWUJĄCY TAKĄ FUNKCJĘ, który jest OTWARTY NA AUTORYTET BOGA (biskupa). Z bardzo prostego względu: człowiek nie jest tak miłosierny, jak miłosierny jest Bóg.