13:18
BAH
73,3 tys.
2014-10-06 pustelnia (ogłoszenia) ►all BAH video◄ ♀ Ogłoszenia bieżące z dnia ♀ źródło:christusvincit-tv.pl (publikowane za zgodą ks. Piotra) Plan spotkań / pdf /Więcej
2014-10-06 pustelnia (ogłoszenia)

►all BAH video◄
♀ Ogłoszenia bieżące z dnia ♀

źródło:christusvincit-tv.pl
(publikowane za zgodą ks. Piotra)

Plan spotkań / pdf /
Nemo potest duobus dominis servire !
Króluj nam, Chryste! Zawsze i wszędzie !
Piotr Szczudłowski, Zawsze wierni, nr. 5(174) wrzesień 2014
Według tradycyjnego kalendarza liturgicznego święto Chrystusa Króla obchodzi się w ostatnią niedziele października. W nowym, posoborowym kalendarzu przesunięto to święto na ostatnia niedzielę roku liturgicznego, która przypada na koniec listopada. Mógłby ktoś zadać pytanie – „I co z tego?” –…Więcej
Króluj nam, Chryste! Zawsze i wszędzie !

Piotr Szczudłowski, Zawsze wierni, nr. 5(174) wrzesień 2014

Według tradycyjnego kalendarza liturgicznego święto Chrystusa Króla obchodzi się w ostatnią niedziele października. W nowym, posoborowym kalendarzu przesunięto to święto na ostatnia niedzielę roku liturgicznego, która przypada na koniec listopada. Mógłby ktoś zadać pytanie – „I co z tego?” – oraz ze zniecierpliwieniem wzruszyć ramionami.

Rzeczywiście, dla osób mało zorientowanych w zagadnieniach liturgiczno-dogmatycznych termin obchodów święta Chrystusa Króla może mieć znaczenie drugorzędne, jeśli nawet nie trzeciorzędne... W istocie jednak jest to bardzo ważna dla chwały Bożej i zbawienia dusz sprawa. Dokonane w wyniku posoborowych zmian w kalendarzu liturgicznym przesunięcie terminów ma ogromne znaczenie i dla Kościoła jako całości, i dla każdego wiernego z osobna.

Otóż, w listopadzie każdego roku liturgicznego Kościół przypomina prawdy o rzeczach ostatecznych: o niebie (uroczystość Wszystkich Świętych), śmierci i czyśćcu (Dzień Zaduszny), piekle, sądzie szczegółowym i sądzie ostatecznym (liturgia ostatnich niedziel po Zielonych Świętach). Według nowego kalendarza, święto Chrystusa Króla obchodzone w końcu listopada, należy również do "rzeczy ostatecznych". Oznacza to, że królowanie Chrystusa jest spodziewane dopiero na końcu świata i nie należy do czasu, gdy Kościół jeszcze jest in via - w drodze.

Totalna detronizacja Chrystusa

Konkretnie mówiąc, w tym nowym ujęciu, Chrystus zacznie właściwie królować dopiero na końcu życia człowieka bądź na końcu historii świata. Natomiast we współczesnym świecie i w obecnym, ziemskim wymiarze życia Kościoła winien obowiązywać pluralizm, różnorodność, wolność religijna. Przedstawia się to jako konieczność, bowiem inaczej nie uda się dziś, rzekomo, zorganizować życia ludzkiego w pokoju i wzajemnym zrozumieniu. Jako argument mający potwierdzać słuszność tego myślenia, często przywołuje się słowa samego Chrystusa: "Królestwo moje nie jest z tego świata", z których wywodzi się fałszywy wniosek, że Jego królestwo to nie kwestia teraźniejszości, a jedynie przyszłości. Zwolennicy tego wniosku modlą się, czasem nawet gorliwie - "przyjdź Królestwo Twoje" - ale faktycznie są całkowicie pogodzeni ze strasznym teraźniejszym zjawiskiem całkowitej laicyzacji wszystkich niemal dziedzin życia społecznego, poczynając od szkolnictwa, poprzez politykę, kulturę, armię, flotę, sądownictwo, a kończąc na prawie i gospodarce. Zjawisko to jest niczym innym, jak totalną detronizacją Chrystusa Króla.

Każdy, kto godzi się na laicyzację, godzi się tym samym na detronizację Chrystusa Króla, niezależnie od tego, jak często i jak gorliwie mówi "przyjdź Królestwo Twoje". Nie wystarczy te słowa wypowiadać często, i to nawet gorliwie. By zostały wysłuchane, trzeba je jeszcze wypowiadać szczerze, a więc "przyjdź Królestwo Twoje" nie dopiero w wymiarze eschatologicznym, ale już teraz, dzisiaj - w szkole, rządzie, teatrze, garnizonie wojskowym, na pokładzie statku, w sądzie, fabryce, w kodeksie praw...

"Niech Bóg szanuje naszą godność!"

Myślenie, które legło u podstaw zmiany liturgicznego terminu obchodów święta Chrystusa Króla jest z gruntu błędne i obce wiernemu Tradycji Urzędowi
Nauczycielskiemu Kościoła. Oto papież Pius XI wskazał Kościołowi nie tzw. eschatologiczne panowanie Chrystusa na końcu czasów, lecz społeczne i powszechne królowanie Chrystusa w czasie i przestrzeni. Jeśli ktoś ma wątpliwości, to nie pozostaje mu nic innego, jak pogłębić swoją wiedzę teologiczną poprzez uważną lekturę sławetnej i niezmiennie aktualnej encykliki Piusa XI Quas primas, w której papież przekonywująco wyjaśnił, dlaczego Chrystusowi przysługuje hic et nunc (tu i teraz) prawdziwy tytuł "Króla nad królami, Pana nad panami". Jakże pięknie na kartach wspomnianej encykliki została ukazana prawda, że Chrystus jest źródłem wszelkiego autorytetu na ziemi. W Jego królewskiej władzy uczestniczy każdy, który ma jakąkolwiek władzę na ziemi. Jego potrójna władza - legislacji, uświęcenia i rządzenia - jest fundamentem wszelkiej władzy kierowniczej na ziemi.

Zanim więc Kościół w listopadzie każdego liturgicznego roku rozpoczyna rozważanie tego, co będzie na końcu - bądź każdego człowieka w chwili śmierci, bądź całego świata u schyłku czasów - przedstawia wiernym w końcu października postać Chrystusa Pana w drodze do celu życia jednostek i narodów. To postać naszego Wodza prowadzącego nas w szczęku oręża naszych niezliczonych duchowych wojen i bitew; naszego Nauczyciela w najgorszych ciemnościach panowania nieświadomego błędu i zaplanowanego z premedytacją fałszu; Lekarza naszych dusz często głęboko poranionych przez grzech i upadek; Przewodnika naszej ziemskiej pielgrzymki, który doskonale zna drogę, bowiem On sam jest Drogą. Skoro On jest centrum, środkiem, wszystkim już teraz w tej dolinie łez, to i nasze życie otrzymuje nowy impuls, nowy kierunek, nową orientację. Skoro sam Bóg chce osobiście i rzeczywiście być z nami w drodze, a nawet chce przebywać w nas i dodatkowo ciągle ofiarować się dla nas - to i my musimy patrzeć na nasze życie dokładnie odwrotnie do tego, czego od współczesnych wymagają autorzy konstytucji Gaudium et spes Soboru Watykańskiego II. W dokumencie tym można przeczytać, że Kościół "ma na celu pomóc wszystkim ludziom naszych czasów, niezależnie od tego, czy wierzą w Boga, czy tylko niewyraźnie Go uznają, by jaśniej pojmując całe swoje powołanie lepiej przystosowali świat do wzniosłej godności człowieka, dążyli do powszechnego i głębiej ugruntowanego braterstwa" (nr 91 . ponieważ "możemy i powinniśmy bez gwałtu, bez podstępu, w prawdziwym pokoju współpracować ze sobą nad budową świata' (nr 92).

"Chrystus niech nam nie panuje!"
Nauka katolicka w tej kwestii brzmi zupełnie inaczej. Mamy ludziom głosić nie godność człowieka, ale Chrystusa ukrzyżowanego i to głosić Go "w porę, nie w por( pomimo tego, iż jest On "zgorszeniem dla żydów i głupstwem dla pogan". Nie mam współpracować z innymi przy budowie świata, jest on już przecież ex nihilo (z nicości) aktem stwórczym Boga, przenośnie mówiąc, "zbudowany", a precyzyjnie - powołany do istnienia. Mamy natomiast starać się w istniejącym już świecie o budowę królestwa Chrystusowego. Istotę całej naszej pracy wyraża znakomicie tradycyjny hymn ku czci Chrystusa Króla:

Niech Ci wodze wszystkich ludów
Cześć publicznie oddawają;
Niech czczą mistrze i sędziowie,
Niech Cię uzna prawo, sztuka.

Króle władzą niech się chlubią,
Jeśli Tobie są poddani;
Poddaj pod swą władzę słodką
Kraj i domy z mieszkańcami


Oczywiście, takie panowanie Chrystusa Króla wymaga zwrócenia się wszystkich ku Jego nauce i ku Jego prawu, natomiast wyklucza wszelki dialog z tymi, o których również mowa w wyżej wspomnianym hymnie:

Tłum przewrotny ciągle wola:
Chrystus niech nam nie panuje!
My z radością uznajemy,
Żeś jest wielkim Królem świata.
Chryste, coś pokoju Dawcą,
Podbij serca buntownicze!
Co zbłąkane, swą miłością
Do owczarni jednej przywiedź!


Stać się więc rycerzem Chrystusa Króla, słuchać Jego głosu wzywającego do budowania Chrystusowego królestwa na ziemi – oto zadania katolika w drodze do wiecznego zbawienia. Prawo Chrystusa musi być podstawą wszelkiego prawa stanowionego przez ludzi (zwłaszcza konstytucji państw) oraz drogowskazem dla wszelkich instytucji (zwłaszcza politycznych). Jego prawda musi być fundamentem wszelkiego nauczania. Jego dzieło zbawcze musi być uznane za jedyną drogę wiodącą do życia wiecznego. Jego zamysłom muszą być podporządkowane nasze myśli, Jego zamiarom - nasze pragnienia, Jego Woli (pisanej z inspiracji św. Maksymiliana Marii Kolbego świadomie z dużej litery) nasza wola. On musi kierować rozumem, wolą i sercem każdego z nas. On musi być początkiem i końcem wszelkich przedsięwzięć i działań naszych zgodnie z kolejną zwrotką hymnu:

Ciebie Księciem wszystkich wieków,
Ciebie, Chryste, Królem ludów,
Ciebie myśli i serc naszych
Panem władnym wyznawamy.


Czy jednak potrafimy być Jego wiernymi rycerzami? Czy nie żałośnie wygląda nasz duchowy stan, biorąc pod uwagę naszą straszną obojętność, sprzeniewierzanie się, a nawet zdradę naszego Króla przez niezliczone grzechy? Czy jesteśmy oburzeni na myśl, iż przytaczany wyżej czcigodny hymn ku czci Chrystusa Króla został w nowym posoborowym brewiarzu kapłańskim ocenzurowany poprzez usunięcie kilku zwrotek, zawierających właśnie istotę panowania królewskiego Chrystusa tu i teraz?

W październiku - Chrystus Król i różaniec

A oto kolejny powód, dla którego należy niezmiennie świętować uroczystość Chrystusa Króla w październiku, a nie w jakimś innym terminie. Jak wiadomo, październik to miesiąc tradycyjnie poświęcony Matce Bożej Różańcowej. Do Jezusa można iść tylko przez Maryję - oto prawda dla każdej katolickiej duszy, bez względu gdzie istnieje - na ziemi, w czyśćcu czy w niebie - zupełnie oczywista. Tylko przez królestwo Maryi Chrystus chce ustanowić swe królestwo. Znaczy to, że rycerzem Chrystusa Króla może być tylko ten, kto jest rycerzem Niepokalanej!

W Jej szkole hartuje się nasza wola, Ona oświeca nasz rozum, a Jej Niepokalane Serce rozpala nasze serce "zimne jak lód", abyśmy w ogóle byli zdolni zwrócić się do Niego i odpowiadać na Jego wezwanie. Tylko Niepokalana duchowo rodzi i kształci w nas swego boskiego Syna. Tylko "Ona zetrze głowę szatana" w nas. Jej Różaniec jest łańcuchem, który łączy nas na zawsze z Chrystusem. A czego On chce od nas? Nic szczególnego, tylko... wszystkiego! Inaczej mówiąc, chce abyśmy Go naśladowali! Chce abyśmy rysy Jego Najświętszego Oblicza odtwarzali w naszym życiu i stali się jakby "drugim Chrystusem". "Wolą Moją jest podbić świat cały i wszystkich nieprzyjaciół i tak wejść do chwały Ojca Mego. Przeto ten, co zechciałby pójść za Mną, powinien ze Mną się trudzić, aby idąc za Mną cierpieniu, szedł też za Mną w chwale", jak czytamy w Ćwiczeniach duchownych św. Ignacego Loyoli (nr 95). A na końcu ziemskiej walki Chrystus przyjmie nas do Siebie, by następnie ofiarować nas swemu Ojcu: "Poddawszy wszelkie stworzenie panowaniu swemu przekazuje nieskończonemu Majestatowi twemu: królestwo wieczne i powszechne, królestwo prawdy i życia, królestwo świętości i łaski, królestwo sprawiedliwości, miłości i pokoju" (z prefacji mszalnej o Chrystusie Królu).

Zanim pójdziemy w. święto Chrystusa Króla do naszych kościołów i kaplic, przed ołtarze Chrystusowe, uważnie i bez pośpiechu przeczytajmy, wręcz przemedytujmy w domach cytowaną wyżej prefację. Łatwo znaleźć w mszaliku jej polski przekład. Niech słowa tej wspaniałej modlitwy głęboko zapadną w nasze serca i będą głosem pobudki, mobilizującym do walki o ustanowienie królestwa Chrystusa Króla nie dopiero "gdzieś tam i kiedyś...", lecz już tu i teraz!
Nemo potest duobus dominis servire !
Maryja ofiarą ekumenizmu
ks. Johnathan Loop
FSSPX Zawsze wierni nr 2/2014 (171)
W mowie zamykającej trzecią sesję II Soboru Watykańskiego papież Paweł VI ogłosił Najświętszą Maryję Pannę Matką Kościoła. Powiedział wówczas:
„Na chwałę Matki Bożej i ku naszemu pokrzepieniu, ogłaszamy Najświętszą Maryję Pannę Matką Kościoła, to jest całego ludu Bożego, zarówno wiernych, jak i pasterzy, którzy …Więcej
Maryja ofiarą ekumenizmu

ks. Johnathan Loop
FSSPX Zawsze wierni nr 2/2014 (171)

W mowie zamykającej trzecią sesję II Soboru Watykańskiego papież Paweł VI ogłosił Najświętszą Maryję Pannę Matką Kościoła. Powiedział wówczas:

„Na chwałę Matki Bożej i ku naszemu pokrzepieniu, ogłaszamy Najświętszą Maryję Pannę Matką Kościoła, to jest całego ludu Bożego, zarówno wiernych, jak i pasterzy, którzy nazywają Ją najukochańszą Matką. Pragniemy, by pod tym najmilszym tytułem, od tej chwili, Dziewica Matka była jeszcze bardziej czczona i wzywana przez lud chrześcijański”.

W reakcji na te słowa o. Henri de Lubac powiedział do teologa o. Henri Denis: „Sobór dobiegł końca. Nie ma już Jana XXIII ani aggiornamento”.

Reakcja ta nie była w żadnej mierze czymś wyjątkowym. Ów tytuł Matki Bożej, którego używał już Benedykt XIV w połowie XVIII wieku, został źle przyjęty przez postępowych teologów wywierających przemożny wpływ na pracę soboru. Epizod ten dobrze oddaje też prawdziwy stosunek liberałów do Najświętszej Maryi Panny, co z kolei może pomóc nam w zrozumieniu prawdziwego ducha soboru.

Soborowe kontrowersje dotyczące Najświętszej Maryi Panny odnosiły się w głównej mierze do poświęconego Jej osobie dokumentu. Początkowo komisja koordynacyjna, która odpowiedzialna była za określanie porządku prac soboru, przedstawiła projekt osobnego schematu poświęconego wyłącznie Matce Bożej, a zatytułowanego De Beata Maria Virgine, Matre Ecclesiae. Choć tekst ten znalazł uznanie u większości ojców soborowych, progresiści uznali go za nie do przyjęcia.
Zamach na Wszechpośrednictwo Maryi
Podczas spotkania zorganizowanego w Fuldzie latem 1963 roku biskupi i teologowie z krajów niemieckojęzycznych, którą to grupę o. Ralph Wiltgen nazwał „Sojuszem Europejskim”, omawiali swą strategię na najbliższą sesję soboru. Podjęli wówczas decyzję, że postarają się nakłonić ojców do włączenia tekstu o Matce Bożej do Konstytucji o Kościele (znanej później jako Lumen gentium). Zgodnie z tymi postanowieniami kard. Frings z Kolonii zabrał głos podczas jednego z pierwszych zgromadzeń plenarnych III sesji, proponując zebranym, by schemat o Matce Bożej włączony został do Konstytucji o Kościele. Doprowadziło to do trwającej kilka dni namiętnej dyskusji, pod koniec której ojcowie soborowi minimalną większością zaaprobowali (29 października 1963 r.) plan „Sojuszu Europejskiego” stosunkiem głosów 1114 do 1097. Strategia ta opracowana została częściowo przez Karla Rahnera, wedle którego byłby to „najprostszy sposób na usunięcie ze schematu pewnych punktów teologicznych, które nie są dostatecznie rozwinięte”. Do owych punktów, które Rahner uważał za „niedostatecznie rozwinięte” należała doktryna o roli Maryi w rozdzielaniu łask, które wysłużyła zjednoczona z umierającym na krzyżu Synem.

Pomimo faktu, iż liczni papieże określali Najświętszą Maryję Pannę Pośredniczką wszelkich łask, a wybitni teologowie (jak np. o. Garrigou-Lagrange) wykazywali, że mogłoby to być zdefiniowane jako dogmat wiary, Rahner stwierdził, iż doktryna ta powinna być „rozpatrzona ponownie” – wskutek czego tytuł Pośredniczki zupełnie zniknął ze schematu. Choć niemieckojęzyczni biskupi nie do końca zgadzali się z tą argumentacją, zażądali jednak, by tytuł „Pośredniczka wszelkich łask” usunięty został ze względu na potencjalne nieporozumienia.
Taki obrót spraw był zdecydowanie na rękę francuskim progresistom w rodzaju kard. Lienarta, o. Yvesa Congara OP oraz ks. Rene Laurentina. Ojciec Congar pisał w roku 1961: „Muszę walczyć, w imię Ewangelii i tradycji apostolskiej, przeciwko rozwojowi mariologii, która nie wywodzi się z Objawienia, ale znajduje oparcie w tekstach papieskich”. Innymi słowy o. Congar – oraz w mniejszym lub większym stopniu ci, którzy podzielali jego punkt widzenia – pragnął obalić nauczanie Magisterium Kościoła w imię powrotu do „wiary apostolskiej”, która to tendencja potępiona została przez Piusa XII jako „fałszywy archeologizm”. Ludzie ci zapomnieli najwyraźniej, że to nie teologowie, ale Magisterium określa, co należy do Objawienia, a co nie.
Ekumenizm zaprzeczeniem prawdy
Jaki cel mieli progresiści w pomniejszeniu roli Najświętszej Maryi Panny? Przede wszystkim uważali oni, że jakiekolwiek szczególne względy okazane Matce Bożej mogłyby zahamować „dialog ekumeniczny z naszym braćmi odłączonymi”, by posłużyć się słowami kard. Fringsa z Kolonii.

Innymi słowy, głównym przedmiotem ich troski nie była prawda teologiczna, ale względy ekumeniczne. Ksiądz Rahner, którego opinia – według o. Wiltgena – miała wielki wpływ na postawę niemieckojęzycznych biskupów, stwierdził po przeczytaniu projektu zatwierdzonego przez komisję koordynacyjną w roku 1963, że zatwierdzenie go w tym kształcie „wyrządziłoby niewyobrażalną szkodę z ekumenicznego punktu widzenia, w relacjach zarówno z protestantami jak prawosławnymi”.

Kardynał Frings, ks. Rahner i inni ludzie ich pokroju troszczyli się bardziej o opinię ludzi, takich jak „biskup” Dibelius – niemiecki protestant, wedle którego doktryna Kościoła o Matce Bożej jest jedną z największych przeszkód w zjednoczeniu chrześcijan – niż o przedstawianie światu cudownych prawd dotyczących Matki Bożej. Niemieccy biskupi wysłali więc list do komisji rzymskich, odpowiedzialnych za kierowanie przebiegiem obrad, w którym wyrażali zastrzeżenia wobec dokumentu odnoszącego się do Matki Bożej, uznając przy tym za stosowne przytoczyć opinie kilku prominentnych uczonych protestanckich, wedle których jakiekolwiek nowe deklaracje dotyczące Matki Bożej przyczyniłyby się jedynie do „pogłębienia podziałów” pomiędzy katolikami a protestantami.

Autorzy wspomnianego listu pragnęli więc uszczuplić cześć należną Matce Bożej, aby nie urazić wrażliwości ludzi nie posiadających prawdziwej wiary. Skoro spojrzymy na to jedynie z tej perspektywy, dostrzeżemy natychmiast, jak wielkie niebezpieczeństwo kryje się za owym „ekumenicznym” podejściem. W oczywisty sposób prowadzi ono katolików do zaciemniania prawd wiary. Wiara pozwala nam poznać prawdziwą naturę wszechświata, a jeśli jakieś jej prawdy ukrywane są z obawy, iż ktoś mógłby nie chcieć ich usłyszeć, wówczas niemożliwym staje się zrozumieć dobrego Boga oraz stworzonego przez Niego świata.
Osłabienie wiary oraz czci wobec Maryi
We wspomnianym wyżej przypadku odmowa głoszenia otwarcie prerogatyw i godności Niepokalanej przesłania ludziom nieskończoną mądrość i moc Bożą, która przejawiła się w Jej stworzeniu, jak również niezmierną godność nadaną rodzajowi ludzkiemu, wynikającą z faktu, iż – jak pisze w Prawdziwym nabożeństwie św. Ludwik de Montfort – jednemu z jego członków udzielony został niewysłowiony przywilej wejścia w najściślejszy związek z Osobą Trójcy Świętej. Ta tendencja do lekceważenia przywilejów Matki Bożej pociągnęła za sobą również liczne ataki na ludowe formy pobożności maryjnej (wyczerpującą dokumentację na ten temat znaleźć można w Iota unum Romano Amerio).
Nie ulega wątpliwości, że owa próba ugłaskania protestantów doprowadziła do osłabienia prawdziwego nabożeństwa do Maryi wśród katolików. Próby ukrycia Matki Bożej przed protestantami i wyznawcami innych religii stanowią również zniewagę wobec Jej Syna, naszego Pana Jezusa Chrystusa. Kiedy Maryja przyniosła swego nowonarodzonego Syna do świątyni jerozolimskiej, świętobliwy Symeon wziął Go na swe ręce i ogłosił: „Ten oto postawiony jest na powstanie i na upadek wielu w Izraelu i na znak, któremu sprzeciwiać się będą”. Tak więc przez sam fakt swego istnienia Zbawiciel dzieli ludzi na dwa obozy: tych którzy Go przyjmują oraz tych, którzy odpowiadają Non serviam (Nie będę służył).

Święty Ignacy Loyola przedstawia ów podział wyraziście w swych Ćwiczeniach duchowych i wzywa ludzi dobrej woli do przyłączania się całym sercem do armii Chrystusa. Symeon jednak nie ogranicza się do tego. Zauważywszy zdziwienie św. Józefa i Najświętszej Maryi Panny, mówi do Niej: „A Twoją duszę miecz przeniknie, by na jaw wyszły zamysły serc wielu”. Innymi słowy, wszechmocny Bóg, który przemówił tego dnia przez usta świętobliwego starca, zamierzał powiązać Matkę z Synem jako znak sprzeciwu. Z tego właśnie powodu teologowie postrzegali tradycyjnie w prawdziwym nabożeństwie do Maryi oznakę wybraństwa.

Jakie więc dobro wyniknąć może z ukrywania Niepokalanej i milczenia o Jej prerogatywach? Czy naprawdę może to doprowadzić ludzi z powrotem do Boga? To tak, jakbyśmy zaprosili kogoś, by zaprzyjaźnił się z młodym człowiekiem, zamykając równocześnie jego matkę w szafie. Co pomyślałby sobie ów młodzieniec? Nasz Pan Jezus Chrystus powiedział: „Jeśliby się kto wstydził mnie przed ludźmi, ja będę wstydził się ich przed Ojcem mym, który jest w niebie”. Zastanówmy się, jak osądzi On tych, którzy wstydzili się Jego Matki?

Postępowi teologowie, którzy przejęli kontrolę na II Soborem Watykańskim, dokładali wszelkich starań by zminimalizować rolę Najświętszej Maryi Panny w dziele Odkupienia, aby nie urazić uczuć protestantów. Udało się im zablokować poświęcenie Jej osobnego dokumentu i pomniejszyć znaczenie tytułów, jakimi od wieków obdarzali Ją liczni papieże. Wszystko to ukazuje nam prawdziwe oblicze tzw. ducha soboru. Jako że Matka jest nierozłącznie związana ze swym Synem, nie powinno nikogo dziwić, że ci sami ludzie, którzy chcieli przemilczeć Jej rolę z obawy przed urażeniem protestantów, nie wahali się również milczeć o samym Zbawicielu wobec ludzi, którzy w Niego nie wierzą.
W tym kontekście nie powinno też dziwić, że zgodnie z duchem Vaticanum II obecny papież Franciszek rozpoczął swój pontyfikat od skierowania do naczelnego rabina Rzymu Riccardo di Segni przesłania, w którym napisał: „Mam wielką nadzieję, że będę w stanie przyczynić się do postępu, jakiego relacje pomiędzy Żydami a katolikami doświadczają od II Soboru Watykańskiego, w duchu odnowionej współpracy i w służbie światu, by stał się on jeszcze bardziej zgodny z wolą Stwórcy”.
Stanowisko to stanowi całkowite przeciwieństwo postawy pierwszego papieża – Piotra, którego pierwsze, „oficjalne pozdrowienie” przywódców „wspólnoty żydowskiej” miało całkowicie innych charakter. „Niech będzie wiadomo wam wszystkim i całemu ludowi Izraela, że w imię Jezusa Chrystusa Nazarejczyka – którego ukrzyżowaliście, a którego Bóg wskrzesił z martwych – że przez Niego ten człowiek stanął przed wami zdrowy. On jest kamieniem, odrzuconym przez was budujących, tym, który stał się głowicą węgła. I nie ma w żadnym innym zbawienia, gdyż nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni” (Dz 4, 10–12).

Kogo mamy więc naśladować? Jakie powinno być nasze stanowisko? Musimy przejąć się duchem św. Pawła, który pisał: „Nie wstydzę się wiary”. Elementem naszej walki mającej na celu odwrócenie zniszczeń dokonanych przez II Sobór Watykański, powinno być odważne głoszenie prawd odnoszących się do Najświętszej Maryi Panny. Broniąc prerogatyw Matki Bożej, bronimy równocześnie praw Jej Syna. A głosząc ludziom Jej chwałę, pomagamy Duchowi Świętemu pociągać dusze do Kościoła, a więc powiększać szeregi rodziny, w której Niepokalanej słusznie przynależy tytuł Matki.

Za „The Angelus” (lipiec 2013), tłum. Tomasz Maszczyk.
5 więcej komentarzy od Nemo potest duobus dominis servire !
Nemo potest duobus dominis servire !
Marszałek Iwan Koniew: To ONA dziś była u mnie!
www.niedziela.pl/…/Matka-Boza-Lask…
Ks. dr Józef Maria Bartnik SJ
Częstochowa 1944-1945
W styczniu 1945 r. marszałek Iwan Koniew, prowadząc Armię Czerwoną na Berlin, zatrzymał się pod Częstochową, by przegrupować wojska. Zajął kwaterę i przy stole zasłanym mapami opracowywał plany strategiczne. Wtem pojawiła się przed nim kobieta, ubrana na …Więcej
Marszałek Iwan Koniew: To ONA dziś była u mnie!

www.niedziela.pl/…/Matka-Boza-Lask…

Ks. dr Józef Maria Bartnik SJ

Częstochowa 1944-1945

W styczniu 1945 r. marszałek Iwan Koniew, prowadząc Armię Czerwoną na Berlin, zatrzymał się pod Częstochową, by przegrupować wojska. Zajął kwaterę i przy stole zasłanym mapami opracowywał plany strategiczne. Wtem pojawiła się przed nim kobieta, ubrana na czarno, w czarnym szalu na głowie, i zwróciła się do niego po rosyjsku: Idź i natychmiast rozpocznij ofensywę na Częstochowę! Powiedziawszy to, wyszła.
Koniew, mocno zaskoczony, wybiegi z kwatery i pytał żołnierzy trzymających wartę: „Gdzie jest ta kobieta, która była u mnie?”. Lecz ci odpowiedzieli: „Nie było tu żadnej kobiety!”. Marszałek Koniew, powróciwszy do kwatery, nie namyślając się wiele, cofnął poprzedni rozkaz, a wydał nowy, nakazujący natychmiastowy wymarsz na Częstochowę.

16 stycznia 1945 r. wojska Frontu Ukraińskiego pod rozkazami marszałka Koniewa zdobyły miasto bez jednego wystrzału! Atak był tak gwałtowny, że hitlerowcy nie zdążyli zburzyć miasta.
Jeden z braci paulinów wspominał:

Ta godzina wyzwolenia przyszła nagle… [...] A Niemcy na Jasnej Górze nic absolutnie nie wiedzieli, że radzieckie wojska już tu są. Jak się dowiedzieli, [...] powstała straszna panika. [...] zakonnicy wszyscy się modlili; była akurat godzina modłów i byliśmy w kaplicy. [...] Jeden z naszych zakonników poszedł pytać się, co oni teraz będą robić.

Ten komendant odpowiedział, że on w takim wypadku ma rozkaz, pod karą śmierci, spalić Jasną Górę, jak się będzie stąd wycofywał. Klasztor był w pogotowiu. Wszyscy, którzy się tu schronili i zakonnicy, nikt nie spał wtedy. Ja byłem wyznaczony na obserwatora. [...] Przed godziną 23 Niemcy wytoczyli na dziedziniec klasztorny osiem beczek z benzyną. I te beczki ustawili szeregiem, odkorkowali i tak to wszystko się lalo. Jednocześnie tam gdzie Arsenał, była wywleczona ogromna sterta kocy, też zlana benzyną. A na wprost, gdzie taka mozaika ułożona z kamieni, to zastopowali ciężarowe auto, naładowane wybuchowymi materiałami i wszystko to zlali benzyną. Ale znów rozległy się jakieś detonacje i oni uciekli. Tylko częściowo to podpalili.” (…)


24 stycznia marszałek Iwan Koniew w otoczeniu sztabu oficerów wkroczył do jasnogórskiego sanktuarium. Stanąwszy przed obrazem Matki Bożej, powiedział:

„Это ОНА сегодня была у меня !
[ To Ona tego dnia była u mnie! ]

Pociągnął ręką dwa razy po twarzy, zdjął czapkę, pokłonił się nisko i wyszedł. A za nim sztab. Oficerowie byli poważnie zaniepokojeni zachowaniem Koniewa i jego zadziwiającą wypowiedzią. Myśleli, że marszałek zwariował! Wreszcie ośmielili się zapytać, dlaczego powiedział coś tak dziwnego. Koniew wyjaśnił: Tak, jak na tym obrazie, wyglądała kobieta, która dala mi tak stanowcze polecenie, że innej myśli już nie miałem, jak tylko tę, aby natychmiast rozkazać ofensywę na Częstochowę!
Nemo potest duobus dominis servire !
Behemoth pod stopami Niepokalanej
SMS z pola walki:
„Zwycięstwo Królowej Polski – w Poznaniu po raz drugi koncert nergala odwołany. Jutro o 18-tej Msza święta dziękczynna. nergal w liście protestując przyznaje, że to te same zacofane siły, które zastopowały Golgota Piknik, teraz powstrzymały jego koncerty. I że to wg niego skandal.
Przecież to nie skandal, tylko po prostu Maria Vincit"
Czas na …Więcej
Behemoth pod stopami Niepokalanej

SMS z pola walki:

„Zwycięstwo Królowej Polski – w Poznaniu po raz drugi koncert nergala odwołany. Jutro o 18-tej Msza święta dziękczynna. nergal w liście protestując przyznaje, że to te same zacofane siły, które zastopowały Golgota Piknik, teraz powstrzymały jego koncerty. I że to wg niego skandal.

Przecież to nie skandal, tylko po prostu Maria Vincit"
Czas na Kraków, Warszawę i Gdańsk
Nemo potest duobus dominis servire !
Lista Masonów w Polsce
Papież a masoneria
Z okazji odmowy przyjęcia przez papieża Jana Pawła II nagrody im. "Galileusza", najwyższego odznaczenia przyznawanego przez włoską masonerię obrządku "Wielki Wschód", Katolicka Agencja Informacyjna opublikowała (KAI 7.I.1997) dossier z historycznymi informacjami o stanowisku Kościoła wobec masonerii wraz z tekstem dokumentów z lat ostatnich, które …Więcej
Lista Masonów w Polsce
Papież a masoneria
Z okazji odmowy przyjęcia przez papieża Jana Pawła II nagrody im. "Galileusza", najwyższego odznaczenia przyznawanego przez włoską masonerię obrządku "Wielki Wschód", Katolicka Agencja Informacyjna opublikowała (KAI 7.I.1997) dossier z historycznymi informacjami o stanowisku Kościoła wobec masonerii wraz z tekstem dokumentów z lat ostatnich, które przypominają o obowiązującym zakazie przynależenia do masonerii.
"Wierni, którzy należą do stowarzyszeń masońskich, są w stanie grzechu ciężkiego i nie mogą przystępować do Komunii Świętej" - z deklaracji Kongregacji Nauki Wiary z 26.XI.1983 r.).
--
Nemo potest duobus dominis servire !
Bł. ks. Jerzy Popiełuszko:
Prawda jest nieśmiertelna, Chrystus jest Prawdą. Musimy nauczyć się odróżniać kłamstwo od prawdy.
Ideologie, które kierują się kłamstwem i przemocą, upadają. Naród ginie, gdy brak mu męstwa w obronie prawdy (27 V 1984).
...
Więcej
Bł. ks. Jerzy Popiełuszko:

Prawda jest nieśmiertelna, Chrystus jest Prawdą. Musimy nauczyć się odróżniać kłamstwo od prawdy.

Ideologie, które kierują się kłamstwem i przemocą, upadają. Naród ginie, gdy brak mu męstwa w obronie prawdy (27 V 1984).

...
Nemo potest duobus dominis servire !
Mędrcy Syjonu stacjonujący w Polsce, boją się Intronizacji...
Tysiące lat już ciągnie się walka narodu Izraela o wszechwładzę, która była obiecaną Abrahamowi, a która wydarta mu została przez Krzyż.
Nasi uczeni przez całe setki lat z niezrażającą ich niczym wytrwałością, prowadzą święty bój; lud nasz stopniowo podnosi się z upadku. Potęga jego wzmaga się i rozszerza. Do nas należy ten bóg …Więcej
Mędrcy Syjonu stacjonujący w Polsce, boją się Intronizacji...

Tysiące lat już ciągnie się walka narodu Izraela o wszechwładzę, która była obiecaną Abrahamowi, a która wydarta mu została przez Krzyż.

Nasi uczeni przez całe setki lat z niezrażającą ich niczym wytrwałością, prowadzą święty bój; lud nasz stopniowo podnosi się z upadku. Potęga jego wzmaga się i rozszerza. Do nas należy ten bóg ziemski, którego z taką niechęcią i smutkiem ulał nam Aaron na puszczy… ów złoty cielec, któremu się teraz wszyscy kłaniają i którego wszyscy ubóstwiają.