08:25
Anja39
476
Prawdziwy opis męki Pańskiej powinienes to wysłuchać....cz.6 DŹWIGANIE KRZYŻA Stanisław Waliszewski badając dalsze ślady ran, zachowane na Całunie tak – z perspektywy naukowca – pisze o kolejnym …Więcej
Prawdziwy opis męki Pańskiej powinienes to wysłuchać....cz.6

DŹWIGANIE KRZYŻA

Stanisław Waliszewski badając dalsze ślady ran, zachowane na Całunie tak – z perspektywy naukowca – pisze o kolejnym etapie męczarni zadanej Jezusowi:
«„A On sam dźwigając krzyż wyszedł na miejsce zwane Miejscem Czaszki, które po hebrajsku nazywa się Golgota” (J 19,17).
...Długość drogi krzyżowej, wynosząca od twierdzy Antonia na szczyt Golgoty około 670 metrów, jej ciągłe wznoszenie się ku górze i ostrokamieniste podłoże nawierzchni, wraz z ogromnym ubytkiem sił u Chrystusa Pana – wszystko to przemawia za tym, że Jezus niósł tylko poprzeczkę. Nie brak wszakże głosów, iż Pan Jezus, niosąc cały krzyż na miejsce stracenia, został poprowadzony nieco dalszą drogą, wynoszącą około jednego kilometra.»
Tyle – Stanisław Waliszewski. Konsekwentnie w dalszej części tekstu posługiwać się on będzie nadal pojęciem „poprzeczka”, a nie – „krzyż”. Wydaje się więc stosowne poczynienie tu pewnej uwagi. Relacje innych badaczy oraz licznych mistyków wskazują jednoznacznie, iż widzieli oni Chrystusa dźwigającego krzyż, a nie – poprzeczną belkę, idącego właśnie dalszą drogą. Należy do nich m. in. Maria Valtorta. Za taką wersją może przemawiać także fakt, iż egzekucja dwóch łotrów była zamierzona i wcześniej przygotowana, natomiast skazanie Chrystusa nastąpiło niespodziewanie. Istotny jednak jest fakt, że Chrystus umarł na krzyżu, jak zapowiedział; że zachęcił nas, abyśmy idąc Jego śladami dźwigali jarzmo naszych codziennych udręk i trudności; że sam dał nam przykład poddania się woli Ojca, nawet w największym i najboleśniejszym trudzie, podjętym dla naszego odkupienia. Dokonało się ono dzięki przyjęciu przez Chrystusa cierpienia i złożeniu ofiary z własnego życia, w czym mamy Go naśladować, wierni do końca, niezależnie od sporów naukowców dotyczących tego, czy Chrystus niósł na Golgotę cały krzyż, czy jedynie – jego poprzeczną belkę. Stopień wyczerpania Zbawiciela był już tak wielki, że poruszanie się nawet bez ciężaru krzyża czy belki stanowić musiało ponadludzki wysiłek.
Badając ślady ran na Całunie lekarz, Stanisław Waliszewski, pisze następnie:
«...Chrystus Pan, po zatwierdzeniu wyroku skazującego przez Piłata, został ubrany we własne szaty: tunikę, to jest rodzaj koszuli, tkaną jako całość, oraz szatę wierzchnią, znacznie grubszą, co było odpowiednikiem rzymskiej togi. Fakt ten stwierdzają Ewangeliści przez użycie liczby mnogiej – „własne szaty” (Mt 27,31; Mk 15,20). A fakt to ważny! Wynika bowiem z niego, iż pomiędzy straszliwie poranionymi plecami Jezusa a dźwiganą poprzeczką były dwie warstwy tkaniny: tunika i szata gruba, które w pewnym stopniu łagodziły cierpienie wywołane samym ciężarem belki, jej szorstkością i ruchami, zwłaszcza podczas licznych upadków Zbawiciela na drodze krzyżowej...
Przerażająca w swej formie kara biczowania zamieniła całe ciało Zbawiciela w jedną ranę. Do najbardziej bolesnych wszakże należała okolica prawego ramienia. Tu zostały doszczętnie zniszczone: skóra, cienka tkanka podskórna, wszystkie mięśnie i powięzi. W ten okrutny sposób został odsłonięty potężny splot nerwowy, zwany barkowym. Należą do niego: nerw pośrodkowy, najgrubszy, oraz nerwy: łokciowy, promieniowy, pachowy i łopatkowe. Już samo tylko odsłonięcie tego splotu musiało być katuszą trudną do zniesienia, nie wspominając o ocieraniu się poprzeczki przedniogórną krawędzią o to tak strasznie bolesne miejsce. (...)
Poprzeczka leżała na plecach Chrystusa Pana ukosem. Jej prawa połowa znajdowała się na wysokości górnego kąta łopatki prawej i nieco powyżej niego, zaś jej część lewa (związana z kostką lewej nogi) – nieco poniżej kąta łopatki po tej samej stronie. Te dwie okolice wykazują wyraźne ślady uciskania i przesuwania się poprzeczki w obu kierunkach, oczywiście tylko w ograniczonym stopniu. Dzięki jednak szatom ślady bicza rzymskiego nie zostały całkowicie zatarte lub rozmazane.
Kiedy łotrowie, uderzani biczem rzymskim, uchylali się w marszu, uskakując w bok lub do przodu, sznur łączący ich z Jezusem napinał się gwałtownie, powodując najpierw przesunięcie poprzeczki w stronę prawą i ku przodowi, co było przyczyną przechyłu całego ciała Jezusowego także w tę samą stronę. W chwilę później, gdy napięcie sznura gwałtownie zelżało, belka poprzeczna na zasadzie „odskoku” przesuwała się z powrotem w dół na lewą stronę. To z kolei powodowało zachwianie równowagi coraz to słabszego Jezusa i w dalszej konsekwencji – Jego upadek na lewe kolano, a potem na najświętsze Oblicze. Prawe kolano, o wiele mniej obciążone, znacznie mniej też ucierpiało. Zatem główny ciężar każdego upadku spoczywał w zasadzie na kolanie lewym. I tak działo się wiele razy.
Czy są na to dowody? Owszem. Ilustracja [ran z Całunu] wykazuje ogromną ranę kolana lewego... Poza tym obrazuje dość dobrze, w jaki sposób także golenie obu nóg zostały poddane straszliwemu działaniu bicza rzymskiego (...).
Otóż podczas gwałtownych przechyłów całego tułowia Jezusa, kiedy to całość poprzeczki została raptownie przesunięta w prawo i ku przodowi, sznur …