Rozmowa z Abp. Konradem Krajewskim. W Magazynie: "Z ubogimi i dla ubogich" - rozmowa z abp. Konradem Krajewskim, jałmużnikiem papieskim. Wcześniej Aktualności Radia Watykańskiego. - posłuchaj: Więcej
Rozmowa z Abp. Konradem Krajewskim.

W Magazynie: "Z ubogimi i dla ubogich" - rozmowa z abp. Konradem Krajewskim, jałmużnikiem papieskim. Wcześniej Aktualności Radia Watykańskiego.

- posłuchaj:

www.deon.pl/…/art,1483,rozmow…
Slawek
Papież Franciszek:
Jak dobry Samarytanin nie bójmy się dotykać ran cierpiącego, ale starajmy się je uzdrowić konkretną miłością.
Kiedy żyjemy przywiązani do pieniądza, dumy albo władzy, nie możemy być szczęśliwi.
Jeśli gromadzisz bogactwa jak skarb, one kradną ci duszę.
Nie jest łatwo naśladować z bliska Jezusa, bo droga, jaką On wybiera, jest drogą krzyżową.
Nikt nie może się czuć zwolniony z …
Więcej
Papież Franciszek:
Jak dobry Samarytanin nie bójmy się dotykać ran cierpiącego, ale starajmy się je uzdrowić konkretną miłością.
Kiedy żyjemy przywiązani do pieniądza, dumy albo władzy, nie możemy być szczęśliwi.
Jeśli gromadzisz bogactwa jak skarb, one kradną ci duszę.
Nie jest łatwo naśladować z bliska Jezusa, bo droga, jaką On wybiera, jest drogą krzyżową.
Nikt nie może się czuć zwolniony z troski o ubogich i z troski o sprawiedliwość społeczną.
Wszystkich, którzy mają odpowiedzialność w polityce proszę, aby nie zapominali o dwóch rzeczach: godności ludzkiej i dobru wspólnym.
Społeczeństwo, które opuszcza dzieci i starców, odcina się od korzeni i pozbawia się przyszłości.
Każdy chrześcijanin może dawać świadectwo w miejscu pracy, słowami, ale jeszcze bardziej uczciwym życiem.

👍 🤗 🙏 😇
oczy_szeroko_otwarte
„...można być bardzo bogatym a strasznie ubogim..."
Posługa jałmużnika papieskiego – to przedłużona ręka pomocy dla ubogich.
Jezu to dla Ciebie… i wtedy każda czynność, praca (nawet ta wcześniej wcale nie wymarzona) łatwo staje się aktem miłości służebnej, naprawdę uszczęśliwiającej miłości… i nawet nie wiadomo kiedy, ta właśnie miłość służebna kształtuje ludzką osobowość, postawę człowieczeństwa …Więcej
„...można być bardzo bogatym a strasznie ubogim..."

Posługa jałmużnika papieskiego – to przedłużona ręka pomocy dla ubogich.

Jezu to dla Ciebie… i wtedy każda czynność, praca (nawet ta wcześniej wcale nie wymarzona) łatwo staje się aktem miłości służebnej, naprawdę uszczęśliwiającej miłości… i nawet nie wiadomo kiedy, ta właśnie miłość służebna kształtuje ludzką osobowość, postawę człowieczeństwa. Nagle okazuje się, że dając siebie z miłością, otrzymuję znacznie więcej, np. doświadczam, że nie zdając sobie z tego wcześniej sprawy – urzeczywistniam swoje marzenia, czynnik materialny nie ma wtedy znaczenia. Brzmi paradoksalnie ale wiem, co mówię… 😌

Rozumiem z każdym dniem coraz bardziej skąd brała się taka fascynacja postawą Matki Teresy…
Zachęcam do choćby najdrobniejszych czynów w imię ofiarnej miłości - szczerych, darowywanych z radością, wypływających z potrzeby serca (jeśli taka potrzeba oczywiście istnieje)... cudownie się wtedy oddycha...

***

Odnośnie wypowiedzi Abp K.Krajewskiego, przypomnę rozważanie (do Łk 16,19-31) o. Augustyna Pelanowskiego OSPPE:

Zastanawiające. Bóg nie poprawił za życia doli Łazarza ani nie ukarał bogacza, dopóki ten żył. Odpłata jest po śmierci, dlatego wielu zwodzi pozorna bezkarność losu. Zastanawiamy się też, z jakiego powodu Łazarz zasłużył na przebywanie w komfortowych eschatologicznych warunkach? Przecież nic dobrego nie uczynił, a jedynie znosił odrzucenie, owrzodzenie, pożądanie odpadków ze stołu bogacza, wylizywanie się z ran i pozostawanie przy bramie. Jezus wymienia owych pięć nieszczęść nieprzypadkowo, gdyż również bogacz miał pięciu braci. Pięć to liczba wymowna dla żydów, ponieważ symbolizuje pełnię Tory, czyli pełnię wierności przykazaniom Boga. Taka zbieżność nie może być pominięta. Łazarz żył pogodzony ze swymi pięcioma nieszczęściami. Torą, czyli wypełnieniem Prawa, przykazań, było dla niego znoszenie udręczenia bez słowa skargi. Natomiast przykazaniami bogacza była rodzina i jej dobrobyt. Nawet z piekła zamartwiał się o ich pośmiertny komfort. Poza tym zawsze wiedział najlepiej, co inni powinni uczynić. Nawet z piekła dyktuje Abrahamowi, co powinien robić. Wyuczone w życiu postawy pozostają po śmierci na wieki. Kto potrafił tylko rządzić i dyktować innym, co mają zrobić, nie za bardzo zmieści się w niebie, gdzie szczęściem jest posłuszeństwo Bogu. Kto zaś za życia nauczył się znosić posłusznie niedolę, posłusznie zniesie też wieczną rozkosz! Zgodzić się na twardy los i nie oskarżyć o to Boga to potężna zasługa w oczach Wszechmogącego.

Z drugiej strony nie wspomóc nieszczęśnika, mimo nadmiaru bogactw, przekreśla szanse na zbawienie, choćby się nie popełniło przerażających zbrodni. Bogacz za życia nie popełnił żadnego wyraźnego grzechu. Nie był ani cudzołożnikiem, ani mordercą, ani kłamcą, ani bluźniercą. Po prostu świetnie się bawił i nie dopuszczał do siebie widoku cierpienia. Łazarz ciągle przebywał za bramą. Niektórzy ludzie nie znoszą widoku biedaków, nieszczęśników, okaleczonych, żebraków, a nawet starców. Nie dopuszczamy do siebie tych ludzi, którzy ujawniają w nas uczucia, potrzeby oraz powinności, które zaniedbujemy i ich się wypieramy. Są ludzie, którzy boją się być kochani i dlatego „za bramą” trzymają tych, którzy mogliby w nich ujawnić łaknienie miłości. Są tacy, którzy lękają się widoku kogoś chorego lub okaleczonego, bo chcą się zawsze cieszyć zdrowiem i ono jest ich idolem. Są tacy, którzy wstydzą się swojej matki czy ojca, ponieważ rodzice są zniedołężniali i prości. Przyznać się do nich oznacza dla nich stracić prestiż albo uznać w sobie kogoś, kto też potrzebuje pomocy. Bogacz dopiero w piekle po raz pierwszy prosi o pomoc, ale jest już za późno. Być może Łazarze istnieją dlatego na świecie, by być szansą dla bogaczy, by nie stoczyli się do piekła? Być może Bóg dlatego pozwala na tyle nieszczęść na świecie, abyśmy mogli okazywać serce pełne współczucia i realnego wsparcia.