Filip Maria Muszyński: Dlaczego zrezygnowaliśmy z chorału gregoriańskiego?

Chorał gregoriański od wieków jest śpiewem Kościoła katolickiego. Nazwę swoją zawdzięcza papieżowi Grzegorzowi Wielkiemu, który wniósł ogromny wkład w uporządkowanie muzyki liturgicznej na przełomie VI i VII wieku. Sam chorał gregoriański ukształtował się na początku VIII stulecia, jako wynik utwierdzenia i uporządkowania wcześniejszych tradycji, stąd sięga on niejako samych początków Kościoła.

Co czyni chorał gregoriański szczególnie adekwatnym do liturgii? Po pierwsze, jest on przejawem modlitwy. Cała muzyka chorału, któremu nie towarzyszą wszak żadne instrumenty, płynie tylko i wyłącznie z ludzkich ust. Po drugie, jest śpiewem jednogłosowym. W ten sposób wyraża jedność Kościoła Świętego. Bez względu na to, ile osób śpiewa – zawsze brzmi ta sama, jedna melodia. Po trzecie, chorał śpiewa się w języku łacińskim, co stanowi kolejny przejaw jedności: nie tylko w przestrzeni, lecz także w czasie: śpiewając chorał używamy tego samego języka, co nasi przodkowie. Po czwarte, w chorale gregoriańskim słowo dominuje nad melodią, wskutek czego na pierwszym planie jest treść wyrażająca modlitwę. Treścią śpiewu gregoriańskiego są zaś przede wszystkim stałe i zmienne części Mszy Świętej, psalmy i hymny.

Czym należy tłumaczyć odejście od chorału gregoriańskiego? Dlaczego ów śpiew został w tak wielu kościołach zupełnie porzucony, a w innych zepchnięty na dalszy plan? Można się spotkać z łumaczeniem tej zmiany koniecznością „unowocześnienia” Kościoła przez wprowadzenie zaleceń Soboru Watykańskiego II. Jednakże sobór ten – w konstytucji Sacrosanctum Concilium – wypowiedział się na temat kościelnej muzyki jasno: Śpiew gregoriański Kościół uznaje za własny śpiew liturgii rzymskiej. Dlatego w czynnościach liturgicznych powinien on zajmować pierwsze miejsce wśród innych równorzędnych rodzajów śpiewu (nr 116). Tak więc praktyka, z jaką obecnie mamy do czynienia w wielu parafiach, nie tylko nie spełnia zaleceń Soboru Watykańskiego II, ale wprost się im przeciwstawia.

W miejsce starożytnego śpiewu liturgicznego, pełnego jednocześnie powagi i wdzięku, lekkości i majestatu, a nade wszystko – piękna, wprowadzone zostały banalne melodie z prostymi, powtarzającymi się tekstami, z prymitywnym nierzadko akompaniamentem bębnów i gitary. Nie można tego tłumaczyć potrzebami współczesnego świata. Ludzie bowiem we wszystkich epokach potrzebowali rozrywki – nie próbowano jednak wprowadzać muzyki rozrywkowej do liturgii. Nie należy również mylić uczuć, które rozbudza głośnia i rytmiczna muzyka z przeżyciem religijnym, bo jedno ma z drugim niewiele wspólnego.

Muzyka rozrywkowa wybitnie nie nadaje się do oprawy liturgicznej, gdyż wszystkie jej elementy wprost sprzeciwiają się rozumieniu i przeżywaniu liturgii. Głośny akompaniament i silny rytmiczny beat powodują rodzaj transu i sprawiają, że treść staje się de facto nieistotna. Melodia już nie służy zrozumieniu tekstu, lecz przeciwnie – tekst dopasowany jest do melodii, czego najbardziej jaskrawym przykład stanowi zmienianie lub deformowanie tekstów liturgicznych. Hałaśliwy akompaniament połączony ze śpiewem w manierze gwiazd muzyki rozrywkowej nie wyraża ani jedności ani stałości – jest raczej przejawem chaosu i uleganiu zmiennym gustom i upodobaniom.

Jak dobra muzyka może człowieka prowadzić do Boga, tak muzyka zła może od Niego odwodzić. Pierwszy symptom tego zagrożenia pojawia się, gdy człowiek zaczyna się skłaniać nie ku modlitwie, lecz ku poszukiwaniu przyjemności estetycznej. A co powiedzieć o ludziach, którzy w liturgii poszukują zabawy? Problem ten nie jest bynajmniej błahostką. Ogromny wpływ, jaki muzyka wywiera na kształtowanie duchowości, dostrzegł już św. Augustyn, a współczesny kryzys muzyki kościelnej został trafnie zanalizował i opisał obecny papież w książce zatytułowanej Duch liturgii.

To doprawdy zadziwiające, że mając taki skarb, jakim jest chorał gregoriański – muzyka na wskroś katolicka, uduchowiona, piękna i niezmienna od setek lat – sięgamy po prymitywne piosenki, tandetne melodie i kiczowate aranżacje. Jest w tym przewrotność tak wielka, że trudno się dopatrywać jej źródła wyłącznie w braku dobrego smaku.

Filip Maria Muszyński

Czytaj więcej: www.pch24.pl/dlaczego-zrezyg…
Domena publiczna
Agata.B
Chorał gregoriański od wieków jest śpiewem Kościoła katolickiego. Nazwę swoją zawdzięcza papieżowi Grzegorzowi Wielkiemu, który wniósł ogromny wkład w uporządkowanie muzyki liturgicznej na przełomie VI i VII wieku. Sam chorał gregoriański ukształtował się na początku VIII stulecia, jako wynik utwierdzenia i uporządkowania wcześniejszych tradycji, stąd sięga on niejako samych początków Kościoła.
tahamata i jeszcze jeden użytkownik linkuje do tego wpisu
tahamata
Włos się jeży na głowie... Pewien zakonnik? z aaakolitą bronił bezeceństw liturgicznych za pomocą dokumentu podpisanego przez takie tuzy katolicyzmu, jak: + Jan Kard. Villot i + Hannibal Bugnini...
jozef1807
sobór ten(V2) – w konstytucji Sacrosanctum Concilium – wypowiedział się na temat kościelnej muzyki jasno: Śpiew gregoriański Kościół uznaje za własny śpiew liturgii rzymskiej. Dlatego w czynnościach liturgicznych powinien on zajmować pierwsze miejsce wśród innych równorzędnych rodzajów śpiewu (nr 116)
No proszę, wychodzi że najwierniej postanowień Vaticanum Secundum, przestrzegają księża …Więcej
sobór ten(V2) – w konstytucji Sacrosanctum Concilium – wypowiedział się na temat kościelnej muzyki jasno: Śpiew gregoriański Kościół uznaje za własny śpiew liturgii rzymskiej. Dlatego w czynnościach liturgicznych powinien on zajmować pierwsze miejsce wśród innych równorzędnych rodzajów śpiewu (nr 116)
No proszę, wychodzi że najwierniej postanowień Vaticanum Secundum, przestrzegają księża Bractwa PX.
jozef1807
tahamata — 2012-09-13 20:59:29:
co powiedzieć o ludziach, którzy w liturgii poszukują zabawy?
Nic dobrego o tych dzieciuchach nie da się powiedzieć.
Infantylni małowierni chcą przyjemnych bodźców i lekkich doznań. Jest ich coraz więcej. Ich dzieci na lekcjach religii się nudzą i żądają co najwyżej pogawędek o senie istnienia religii w szkołach. Reagują oburzeniem jak się od dzieci wymaga religijnej …
Więcej
tahamata — 2012-09-13 20:59:29:
co powiedzieć o ludziach, którzy w liturgii poszukują zabawy?
Nic dobrego o tych dzieciuchach nie da się powiedzieć.
Infantylni małowierni chcą przyjemnych bodźców i lekkich doznań. Jest ich coraz więcej. Ich dzieci na lekcjach religii się nudzą i żądają co najwyżej pogawędek o senie istnienia religii w szkołach. Reagują oburzeniem jak się od dzieci wymaga religijnej wiedzy.To jest to moje pokolenie JP2 wychowane na oazowo gitarowych Mszach.
Wiem, bo uczęszczam na zebrania do szkoły i wiem co ich denerwuje i wkurza. Ja się z tego pokolenia wypisałem nieodwołalnie.
tahamata
"Jak dobra muzyka może człowieka prowadzić do Boga, tak muzyka zła może od Niego odwodzić. Pierwszy symptom tego zagrożenia pojawia się, gdy człowiek zaczyna się skłaniać nie ku modlitwie, lecz ku poszukiwaniu przyjemności estetycznej. A co powiedzieć o ludziach, którzy w liturgii poszukują zabawy? Problem ten nie jest bynajmniej błahostką. "