m.rekinek
5763

Nowa adhortacja. Zakłopotanie... i smutek - Ks. prof. Paweł Bortkiewicz

Czytając niektóre wypowiedzi Biskupa Rzymu obserwując jego reakcje i obserwując w równym stopniu brak tych reakcji na niektóre zdarzenia, zdaje się, że nigdy dotąd Kościół nie był tak „otwarty” na świat, na ducha czasu. Tylko, że otwarcie się Kościoła w modelu aggiornamento nie miało znaczyć rozmycia się Kościoła w świecie - mówi w rozmowie z Pawłem Chmielewskim ks. prof. Paweł Bortkiewicz TChr.

Papież nie odpowiedział bezpośrednio krytykom swojej poprzedniej adhortacji, Amoris laetitia. A jednak w Gaudete et exsultate pisze, że ,,tęsknota za monolityczną doktryną” jest błędem i doktrynę można „różnorodnie” interpretować. Jak Ksiądz traktuje te słowa?

Ks. prof. Paweł Bortkiewicz TChr: Z wielkim niepokojem czytam takie fragmenty papieskich wypowiedzi jak ten, że „tęsknota za monolityczną doktryną” nie zyskuje przychylności Biskupa Rzymu. Ja powiem wprost, ja za taką doktryną tęsknię! Wiem doskonale, że cechą mojego Kościoła jest uniwersalizm, który oznacza zdolność godzenia różnorodności i jedności. Wiem, że istnieje pluralizm kultur, wielość obrzędów, form sprawowania rytu. Wiem, że istnieje wielość interpretacji teologów, ale wiem też, że jest jeden Urząd Nauczycielski Kościoła. I od tego Urzędu, od Biskupa Rzymu oczekuję, by w świecie postmodernistycznego chaosu, właśnie Piotr był Skałą oparcia.

A Piotr naszych czasów, cytując swoje słowa z Argentyny, z Kongresu teologicznego mówi: „W istocie doktryna, lub lepiej: nasze jej rozumienie i wyrażanie, <nie jest systemem zamkniętym, pozbawionym dynamiki zdolnej do rodzenia pytań, wątpliwości, dyskusji>, a <pytania naszego ludu, jego zmagania, marzenia, troski mają wartość hermeneutyczną, której nie możemy pomijać, jeśli chcemy poważnie potraktować zasadę wcielenia. Jego pytania pomagają nam zadawać sobie pytania, jego dociekania stają się naszymi dociekaniami>”.

Oczywiście wierzę w moc pytań, w ich zasadność, w ich celowość. Wierzę w ich sens. Ale pytania domagają się odpowiedzi. Tych odpowiedzi oczekuję od Piotra, i to, nie w kontekście rozwiązywania problemów ekologicznych, wątpliwego dla niektórych tzw. globalnego ocieplenia, nie w kwestii rozróżniania kto uchodźcą, kto emigrantem ekonomicznym, kto bezpaństwowcem, a kto najeźdźcą kulturowym. Oczekuję jasnego - za Chrystusem - umocnienia w wierze, w pewności wiary. A to zakłada jasność doktryny.

Papież też, że z łaską Bożą wcale nie wszystko jest możliwe - to chyba czytelne nawiązanie do wywodów kardynała Waltera Kaspera, który tak właśnie uzasadniał „heroiczność” wymogu życia w czystości rozwodników w nowych związkach. Czy nie sądzi Ksiądz Profesor, że Ojciec Święty w swoim nowym tekście mówi w zasadzie: Niemcy i inni progresiści idą w słuszną stronę, rozwodników należy dopuścić do Komunii?

Ks. prof. Paweł Bortkiewicz TChr: Papież mówi: „Gdy ktoś z nich zwraca się do osób słabych, mówiąc im, że z łaską Bożą wszystko jest możliwe, w istocie przekazuje ideę, że wszystkiego można dokonać za pomocą ludzkiej woli, tak jakby była ona czymś czystym, doskonałym, wszechmocnym, do czego dołącza się łaska. Usiłuje się pomijać, że „nie wszyscy mogą uczynić wszystko” i że w tym życiu ludzkie słabości nie są całkowicie i raz na zawsze uzdrowione przez łaskę. Zamiast tego wywodu przypominam sobie swoisty dialog między Chrystusem a Pawłem „Beze Mnie nic uczynić nie możecie” i „wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia”. Problem jest bardzo poważny, bo po raz kolejny Biskup Rzymu jakby opisywał małżeństwo w kategoriach ideału a nie w kategoriach sakramentu. Ideał może być niedoskonały, niespełniony… I wtedy można powiedzieć - trudno, jest jak jest… Nie da się inaczej. Panie, Ty to widzisz, rozumiesz… Jesteś przecież wyrozumiały, miłosierny… Daj nam swoje Ciało… Ma Pan, Panie Redaktorze, zupełną rację, że te wypowiedzi tworzą sztafaż dla usprawiedliwienie wątpliwych przesłanek z Amoris laetitia.

W lutym tego roku rzecznik Watykanu ks. Greg Burke po posiedzeniu Rady Kardynałów powiedział, że zmierzamy do decentralizacji Kościoła, która zasadza się na przydaniu episkopatom autorytetu doktrynalnego. Czy według Księdza Profesora po Gaudete et exsultate jest już jasne, że taka atomizacja Kościoła staje się faktem?

Ks. prof. Paweł Bortkiewicz TChr: To pewien element charakterystyczny dla wypowiedzi Franciszka. W adhortacji o małżeństwie nie było ani jednego odwołania do wielkiej encykliki moralnej „Veritatis splendor”, ale były przywoływane głosy autorytetów episkopalnych. Podobnie w nowej adhortacji - pojawiają się odwołania do lokalnych episkopatów. To w pewnym sensie cenne i wartościowe, o ile pokazuje symfonię zbiegającą się w jednej tonacji i w jednym brzmieniu całego Kościoła. Ale czy chodzi tutaj o taką symfonię, czy raczej o polifonię? A w ostateczności o wielość różnych dźwięków i głosów. Oczywiście, nie chcę ważyć głosów poszczególnych episkopatów, ale… Proszę wybaczyć, jednak - czy nie jest zastanawiające to, że Biskup Rzymu cytuje w tej najnowszej adhortacji biskupów nowozelandzkich, hinduskich, kanadyjskich i Afryki Zachodniej. To można odczytać jako sugestię szczególnego autorytetu tych regionów Kościoła. Oczywiście, może to jest tak, że Franciszek chce w ten sposób umocnić te Kościoły lokalne. Ale może jest też tak, że chce wyraźnie decentralizować i atomizować Kościół, jakby wskazując na nowe, a w swej istocie - peryferyjne centra Kościoła. To, co mnie trochę boli to brak mocnej prezentacji własnego autorytetu, autorytetu własnego urzędu.

Papież nie krytykuje w Gaudete et exsultate środowisk progresywnych. Za to pod adresem tradycjonalistów i konserwatystów ciska prawdziwe gromy. Czy nie mamy tu do czynienia z przejęciem znanej nam z lewackiej, neomarksistowskiej polityki zachodniej tendencji - "tak" dla różnorodności", ale tylko "naszej", a przeciwnicy rewolucji niech siedzą cicho?

Ks. prof. Paweł Bortkiewicz TChr: Cóż, Franciszek nie zaskakuje. Od początku swego pontyfikatu wskazuje na pewne własne priorytety. Nawet, jeśli nie nazywa ich wprost, to pokazuje je swoimi czynami, nominacjami biskupimi. Trudno jest o tym mówić, ale takie wrażenie, a raczej przekonanie jest - że medialnie kreowana otwartość jest dla niektórych, dla innych jest oziębłość i zamknięcie.

W tym roku mija 50 lat od rewolucji 1968 roku. W Kościele coraz częściej mówi się pozytywnie nie tylko o rozwodnikach, ale także o homoseksualistach a nawet o antykoncepcji. Czy nie ma Ksiądz Profesor wrażenia, że po pół wieku pewne wpływowe kręgi kościelne chcą siłą zalać Kościół katolicki „brudnymi wodami” neomarksistowskiej rewolucji seksualnej?

Ks. prof. Paweł Bortkiewicz TChr: Istotnie, czytając niektóre wypowiedzi Biskupa Rzymu obserwując jego reakcje i obserwując w równym stopniu brak tych reakcji na niektóre zdarzenia, zdaje się, że nigdy dotąd Kościół nie był tak „otwarty” na świat, na ducha czasu. Tylko, że otwarcie się Kościoła w modelu aggiornamento nie miało znaczyć rozmycia się Kościoła w świecie, miało wyznaczać twórczą obecność Kościoła, Jego posłannictwo misyjne. Tymczasem można odnieść wrażenie, że to wysłannicy szkoły frankfurckiej zastępują misjonarzy katolickich w przepowiadaniu. Więcej mamy problemów społecznych niż religijnych, więcej mamy kwestii ekologicznych niż bioetycznych, a opcja preferencyjna na rzecz najbardziej ubogich, bo nienarodzonych jest zbanalizowana. Zdumiewa to, że w adhortacji o świętości tylko kilkakrotnie pojawia się słowo „grzech” i „grzesznik”. W sumie bodaj osiem razy. A przecież to słowo wydaje się ważne, bo w jakimś sensie od niego się zaczyna droga do świętości „Idź i nie grzesz więcej”.

Dodam jeszcze tylko jedno - swój kolejny dokument Franciszek tytułuje słowem radość. Im więcej w tytule tej radości, tym więcej niestety zakłopotania przy lekturze. Może nawet smutku.

Rozmawiał Paweł Chmielewski

www.fronda.pl/a/ks-prof-pawel-b…
Nemo potest duobus dominis servire !
PŁAKAĆ KATOLICY.. MODLIĆ SIĘ I POKUTOWAĆ W INTENCJI ODNOWY PAPIESTWA, POWROTU DO PRAWDZIWEJ KATOLICKIEJ WIARY !
"Wnikliwość" Franciszka oznacza "pozwolenie na grzech"
Antonio Socci w książce Ostatnie proroctwo (wydawnictwo Aromat Słowa, Kraków 2016) zawarł list otwarty do papieża Franciszka (str. 81 - 205).
Autor nawiązuje do dawnej tradycji upominania błądzących papieży przez święte Hildegardę …Więcej
PŁAKAĆ KATOLICY.. MODLIĆ SIĘ I POKUTOWAĆ W INTENCJI ODNOWY PAPIESTWA, POWROTU DO PRAWDZIWEJ KATOLICKIEJ WIARY !

"Wnikliwość" Franciszka oznacza "pozwolenie na grzech"

Antonio Socci w książce Ostatnie proroctwo (wydawnictwo Aromat Słowa, Kraków 2016) zawarł list otwarty do papieża Franciszka (str. 81 - 205).

Autor nawiązuje do dawnej tradycji upominania błądzących papieży przez święte Hildegardę i Katarzynę ze Sieny, i pisze, zarzucając Franciszkowi Bergoglio, iż

głosi miłosierdzie jako
przebaczenie bez wyznania win i bez szczerego żalu za grzechy,

przebaczenie bez nawrócenia. (…)


Socjologia góruje nad sprawami nadprzyrodzonymi,milczysz na temat naszego przeznaczenia wiecznego, to jest na temat groźby piekła, na temat czyśćca i nieba.

Podobnie też milczysz na temat grzechu

(str. 101).

Można odnieść wrażenie, że wolno nadal bezkarnie grzeszyć, ponieważ i tak Bóg przebaczy wszystko ”z góry” i nie ma potrzeby zmieniać życia(str. 102).

Wypowiadasz całą masę zdań niejasnych i wątpliwych (str. 173).

Stawiasz, jakby na równi wieczerzę protestancką z Mszą świętą katolicką,inaczej niż Luter, który napisał:


„Uważam, że

wszystkie domy publiczne,

morderstwa,

włamania,

zabójstwa i cudzołóstwa

są mniej podłe od tej obrzydliwości, jaką jest papistowska msza.


Gdy msza zostanie zniszczona, to uważam, że wraz z nią wywrócimy całe papiestwo”(str. 173).

Powinieneś zmienić kierunki Twego pontyfikatu.

Zamiast zajmować się selekcją śmieci,

broń zdrowej nauki katolickiej przed atakami świata i nowoczesności;

zamiast przestrzegać przed zmianami klimatycznymi,


przestrzegaj ludzkość przed przeraźliwą groźbą wiecznego potępienia;

zamiast encykliki na temat gatunków robaków i płazów,

napisz nową – poświęconą prześladowanym chrześcijanom i nienawiści świata do Zbawiciela (str. 199).
Nemo potest duobus dominis servire ! i jeszcze jeden użytkownik linkuje do tego wpisu
Nemo potest duobus dominis servire !
jak tam dzień dobry franciszku.. NAPISAŁEŚ CO WIEDZIAŁEŚ,,oda do radości-miłości... od razu przypomina mi się rewolucja masońska 1968.. i te propagandowe hasełka o miłości, pokoju w rytmie rock and rollu :)
To tytułem wprowadzenia.
a teraz do rzeczy.
1. TO CO Z TYM PIEKŁEM ?
2. TO CO Z KOMUNIĄ DLA CUDZOŁOŻNIKÓW ?
3. PISZESZ, ŻE PAN BÓG MA DLA KAŻDEGO ,,INDYWIDUALNY PLAN,, JA PISZĘ, ŻE PAN …
Więcej
jak tam dzień dobry franciszku.. NAPISAŁEŚ CO WIEDZIAŁEŚ,,oda do radości-miłości... od razu przypomina mi się rewolucja masońska 1968.. i te propagandowe hasełka o miłości, pokoju w rytmie rock and rollu :)

To tytułem wprowadzenia.

a teraz do rzeczy.

1. TO CO Z TYM PIEKŁEM ?

2. TO CO Z KOMUNIĄ DLA CUDZOŁOŻNIKÓW ?

3. PISZESZ, ŻE PAN BÓG MA DLA KAŻDEGO ,,INDYWIDUALNY PLAN,, JA PISZĘ, ŻE PAN BÓG MA DLA KAŻDEGO 10 PRZYKAZAŃ..

4. CO Z SODOMITAMI, ŻYDAMI, HERETYKAMI, POGANAMI..DLACZEGO NIE CHCESZ DAĆ IM BOGA KTÓRY JEST MIŁOSIERNY, SPRAWIEDLIWY I NIESKOŃCZONY ? NIE ZASŁUGUJĄ NA TO ? PO CO MAJĄ SIĘ BABRAĆ W SWOICH WYMYŚLONYCH PRZEZ DEMONY rELIGIACH ?

DLACZEGO POZWALASZ, ABY BŁĄDZILI W CIEMNOŚCI GRZECHU ?


DLACZEGO NIE PRZYPROWADZISZ ZBŁĄKANYCH OWIEC, DO JEDYNEJ BEZPIECZNEJ OWCZARNI - ŚWIĘTEGO KOŚCIOŁA KATOLICKIEGO, ZAŁOŻONEGO PRZEZ JEZUSA CHRYSTUSA ?
Nemo potest duobus dominis servire !
„Papież proponuje zmianę doktryny Kościoła” – dominikański teolog o sporze wokół Amoris Laetitia
Bp Schneider: papież nie jest „właścicielem” Prawdy, ale jej sługą i wikariuszem
Read more: www.pch24.pl/o--pelanowski--…
Więcej
„Papież proponuje zmianę doktryny Kościoła” – dominikański teolog o sporze wokół Amoris Laetitia

Bp Schneider: papież nie jest „właścicielem” Prawdy, ale jej sługą i wikariuszem

Read more: www.pch24.pl/o--pelanowski--…
2 więcej komentarzy od Nemo potest duobus dominis servire !
Nemo potest duobus dominis servire !
Tym, co odróżnia różowe chrześcijaństwo od większości innych herezji, jakie znamy z historii, jest fakt, że jego zasady nie zostały wyraźnie wyartykułowane i nie doszło w nim do wyodrębnienia się wspólnoty odstępców jest ono głoszone przez tych, którzy należą do Kościoła. Ludzie ci nominalnie są chrześcijanami, choć w istocie rzeczy są do głębi przeniknięci rewolucyjnym, światowym duchem. …Więcej
Tym, co odróżnia różowe chrześcijaństwo od większości innych herezji, jakie znamy z historii, jest fakt, że jego zasady nie zostały wyraźnie wyartykułowane i nie doszło w nim do wyodrębnienia się wspólnoty odstępców jest ono głoszone przez tych, którzy należą do Kościoła. Ludzie ci nominalnie są chrześcijanami, choć w istocie rzeczy są do głębi przeniknięci rewolucyjnym, światowym duchem.

Działając od wewnątrz mogą doprowadzić do znacznie dotkliwszych szkód niż najbardziej zajadli zewnętrzni Wrogowie chrześcijaństwa.


Kard. John Henry Newman w swoim kazaniu Religia obecnego czasu scharakteryzował ten typ duchowości w następujący sposób:

„Nie zawiera ona prawdziwej bojaźni Bożej,

ani gorliwości w chronieniu czci Boga,

ani głębokiej nienawiści wobec grzechu,

ani przerażenia na widok grzeszników,

ani oburzenia wobec bluźnierstw heretyków,

ani zazdrosnego przestrzegania prawdy doktryny,

ani lojalności wobec Świętego Kościoła Apostolskiego, o którym mówi Credo,

ani uznania autorytetu religii jako czegoś zewnętrznego wobec umysłu:


jednym słowem cechuje ją zupełny brak powagi -i dlatego nie jest gorąca ani zimna, lecz letnia”.
..