ona
1110

PRZY 10. STACJI

PRZY 10. STACJI ABP GRZEGORZ RYŚ Ktoś może powiedzieć, że refleksja nie na czasie, ale chcę się nią podzielić „na świeżo”. Modliłem się ostatnio Drogą Krzyżową i jej 10. stacja pokazała mi się zupełnie …Więcej
PRZY 10. STACJI
ABP GRZEGORZ RYŚ
Ktoś może powiedzieć, że refleksja nie na czasie, ale chcę się nią podzielić „na świeżo”.
Modliłem się ostatnio Drogą Krzyżową i jej 10. stacja pokazała mi się zupełnie inaczej niż do tej pory.
Obnażenie z szat. To musiało boleć. Nie tylko z racji na upokorzenie i wstyd. Musiało boleć dosłownie – fizycznie. Oddzielenie sukni od pooranej biczem skóry – sukni zapewne przyschniętej wraz z zakrzepłą krwią i oderwanej gwałtownie od ciała.
To była wyjątkowa suknia – nie szyta, lecz „cała tkana od góry do dołu” (jak mówi pobożna tradycja: przez Matkę) – tak że egzekutorzy nie podzielili jej na części, lecz rzucili losy: do kogo ma należeć (J 19, 23-24).
Właśnie dlatego na całe wieki owa tunika stała się symbolem Kościoła – „szaty” Jezusa: jednej i niepodzielnej. Ból Jezusa. Ból zadany w momencie oddzielenia Jego „sukni” od Jego Osoby.
Myślę o tym, jak często i z jaką łatwością Mu go zadajemy. Zawsze wtedy, gdy mówimy: Chrystus – tak; Kościół – nie. Zawsze wtedy …Więcej
ona
Ale czy nie za łatwo na co dzień godzimy się z podziałami chrześcijan?
Czy nie oswoiliśmy się z faktem, że jesteśmy podzieleni?
Czy łatwiej przychodzi nam myśleć o tym, co nas fundamentalnie łączy (jeden chrzest – w jednym Duchu – w jedno Ciało), czy o tym, co nas dzieli (i to prawda, że dzieli)
Czy nie wprowadzamy do Kościoła nowych linii podziałów, które niewiele mają wspólnego z podstawowymi …Więcej
Ale czy nie za łatwo na co dzień godzimy się z podziałami chrześcijan?

Czy nie oswoiliśmy się z faktem, że jesteśmy podzieleni?

Czy łatwiej przychodzi nam myśleć o tym, co nas fundamentalnie łączy (jeden chrzest – w jednym Duchu – w jedno Ciało), czy o tym, co nas dzieli (i to prawda, że dzieli)

Czy nie wprowadzamy do Kościoła nowych linii podziałów, które niewiele mają wspólnego z podstawowymi treściami wiary, za to o wiele więcej z doraźną polityką?

Czy nie za łatwo dzielimy Kościół, etykietując poszczególne osoby, a czasami całe środowiska?

Czy nie absolutyzujemy własnego przeżywania wiary, własnej wrażliwości religijnej, własnych form kultu, postaw i ich rozumienia? Czy nie jest dzieleniem Kościoła duch ekskluzywizmu?

Skąd bierze się w nas ochota, by to, czego nie znamy albo nie rozumiemy, albo co po prostu inne – od razu uznać za heretyckie i błędne lub co najmniej podejrzane? 👏