Benedykt XVI trafnie scharakteryzował nieposłusznych Chrystusowi i odrzucających dogmatyczne nauczanie Kościoła lefebrystów: "Pycha i zarozumiałość, OBSESYJNA jednostronność itp."

Lefebryści nieposłuszni Panu Jezusowi? Tak! Oto niezaprzeczalny dowód:

Chrystus Pan powiedział do pierwszego papieża i zjednoczonych z nim Apostołów, a przez nich także do wszystkich przyszłych papieży i zjednoczonych z nimi biskupów:

Kto was słucha, Mnie słucha, a kto wami gardzi, Mną gardzi; lecz kto Mną gardzi, gardzi Tym, który Mnie posłał (Łk 10, 16).

Kościół ogłosił w konstytucji dogmatycznej „Pastor aeternus”:

Wsparci jasnym świadectwem Pisma Świętego oraz postępując za wyraźnymi i oczywistymi postanowieniami zarówno naszych poprzedników biskupów Rzymu, jak i soborów generalnych, odnawiamy definicję ekumenicznego Soboru Florenckiego, według której wszyscy wierni Chrystusa powinni wierzyć, że „Święta Stolica Apostolska oraz biskup rzymski posiadają prymat nad całym światem, a biskup Rzymu jest następcą św. Piotra, księcia apostołów, i prawdziwym zastępcą Chrystusa, głową całego Kościoła oraz ojcem i nauczycielem wszystkich chrześcijan. Jemu w osobie św. Piotra przekazana została przez Pana naszego Jezusa Chrystusa pełna władza pasterzowania, rządzenia i kierowania Kościołem powszechnym, zgodnie z uchwałami soborów powszechnych i świętych kanonów”. Dlatego nauczamy i wyjaśniamy, że Kościół rzymski, z rozporządzenia Pana posiada nad wszystkimi innymi [kościołami] pierwszeństwo zwyczajnej władzy, oraz że ta jurysdykcyjna władza biskupa Rzymu, która jest rzeczywiście biskupia, jest bezpośrednia: wobec niej obowiązani są zachować hierarchiczne podporządkowanie i prawdziwe posłuszeństwo pasterze i wierni wszelkiego obrządku i godności, każdy z osobna i wszyscy razem, i to nie tylko w sprawach wiary i moralności, ale także w kwestiach dotyczących dyscypliny i kierowania Kościołem rozproszonym po całym świecie; w ten sposób, żeby – przez zachowanie jedności zarówno wspólnoty, jak i wyznawania tej samej wiary z biskupem Rzymu – Kościół Chrystusa był jedną owczarnią wokół jednego najwyższego pasterza. To jest nauka prawdy katolickiej, od której nikt nie może odstąpić bez utraty wiary i zbawienia (Konstytucja dogmatyczna o Kościele Chrystusowym „Pastor aeternus” 16, 17, 18).

***

Lefebryści odrzucili przedsoborowe i dogmatyczne nauczanie Kościoła? Tak! Oto niezaprzeczalny dowód:

Oznajmiamy, twierdzimy, określamy i ogłaszamy, że posłuszeństwo każdej istoty ludzkiej Biskupowi Rzymskiemu jest warunkiem koniecznym do osiągnięcia zbawienia(Bonifacy VIII, bulla "Unam Sanctam", źródło: pl.wikipedia.org/wiki/Unam_Sanctam).

Wszyscy teologowie są zgodni, że ostatnie zdanie bulli "Unam Sanctam" zawiera definicję nieomylną i dogmatyczną, a więc należy do świętego depozytu wiary i nie może być odrzucone przez katolika, który pragnie być zbawiony.

Ks. dr hab. Janusz Królikowski, profesor UPJPII, wykładowca teologii dogmatycznej: Bulla papieża Bonifacego VIII jest jednym z trudniejszych tekstów teologicznych dotyczących pozycji papieża, jakie posiadamy. Teologowie na ogół unikają zajmowania się tym dokumentem, ponieważ jest on tak radykalny, że nas głęboko niepokoi. Dodam, że kończy się on stwierdzeniem, że kto nauczania zawartego w tej bulli nie przyjmuje: „anatema sit – niech będzie wyklęty (pch24.pl/…tam-jest-kosciol-,23880,i.html).

Jeszcze raz należy przypomnieć, że ostatnie zdanie bulli Bonifacego VIII "Unam Sanctam" zawiera definicję dogmatyczną:

Oznajmiamy, twierdzimy, określamy i ogłaszamy, że posłuszeństwo każdej istoty ludzkiej Biskupowi Rzymskiemu jest warunkiem koniecznym do osiągnięcia zbawienia (Bonifacy VIII, bulla "Unam Sanctam", źródło: pl.wikipedia.org/wiki/Unam_Sanctam).

Bulla "Unam Sanctam" została uroczyście potwierdzono na XI sesji XVIII Soboru Laterańskiego V (1516) bullą Leona X "Pastor aeternus gregem".

Z tego powodu Kościół nie wahał się stwierdzić wprost:

Dlatego też nie zbawi się ten, który wiedząc o Boskim ustanowieniu Kościoła przez Chrystusa, odmawia mimo to poddania się mu lub odłącza się od posłuszeństwa biskupowi Rzymu, namiestnikowi Chrystusa na ziemi (Kongregacja Świętego Oficjum - List do arcybiskupa Bostonu, 8 sierpnia 1949).

Według klasycznego rozumienia schizma polega na odmowie posłuszeństwa papieżowi, który jest widzialną głową Kościoła i Zastępcą Jezusa Chrystusa na ziemi:

Schizma to z greckiego rozdarcie lub rozszczepienie. W kościele katolickim oznacza to wypowiedzenie posłuszeństwa papieżowi i tym samym zerwanie z kościołem... (fokus.tv/…-czy-apostazja-to-schizma/5180).

Schizma jest bardzo ciężką obrazą Boga, ponieważ sam Bóg Wcielony ustanowił Kościół, którego widzialną głową uczynił Piotra i wszystkich jego następców do końca świata:

Wszystkim winno być wiadome, że formalna przynależność do schizmy jest poważną obrazą Boga i pociąga za sobą ekskomunikę ustaloną przez prawo Kościoła (pl.wikipedia.org/wiki/Ecclesia_Dei)».

Schizma pociąga za sobą najsurowszą karę kościelną, zwaną ekskomuniką, którą zaciąga schizmatyk automatycznie po czynie (excommunicatio latae sententiae):

...schizmatyk podlega ekskomunice wiążącej mocą samego prawa... (KPK, kan. 1364 - Przestępstwa przeciw religii i jedności Kościoła - par. 1).

***

Benedykt XVI uznał ważność ekskomuniki? Tak! Oto niezaprzeczalny dowód:

List Benedykta XVI do biskupów w sprawie zdjęcia ekskomuniki z czterech biskupów konsekrowanych przez abpa Lefebvre'a

Drodzy współbracia w posłudze biskupiej!

Zdjęcie ekskomuniki z czterech biskupów, konsekrowanych w 1988 r. przez abpa Lefebvre'a bez zgody Stolicy Apostolskiej, z wielu powodów wywołało w Kościele katolickim i poza jego granicami tak gwałtowną dyskusję, jakiej nie widzieliśmy od wielu lat. W licznych biskupach wzbudziło zakłopotanie wydarzenie nieoczekiwane i którego aspekty pozytywne trudno dostrzec w kontekście spraw i zadań dzisiejszego Kościoła. Choć wielu biskupów oraz wiernych zasadniczo było skłonnych pozytywnie ocenić gotowość Papieża do pojednania, z drugiej jednak strony utrudniało to pytanie o stosowność tego rodzaju gestu w obliczu rzeczywiście pilnych spraw życia wiary w naszych czasach. Pewne grupy natomiast otwarcie oskarżały Papieża o to, że chce cofnąć się do okresu przedsoborowego; spowodowało to lawinę protestów, których gorycz przypominała o istnieniu dawnych i niezabliźnionych ran. Odczuwam zatem potrzebę zwrócenia się do was, drodzy współbracia, z wyjaśnieniami, które powinny pomóc w zrozumieniu intencji, jakimi kierowałem się ja sam i kompetentne instytucje Stolicy Apostolskiej w powzięciu tej decyzji. Mam nadzieję, że przyczynię się w ten sposób do przywrócenia pokoju w Kościele.

Nieprzewidzianą komplikacją był dla mnie fakt, że na odwołanie ekskomuniki nałożyła się sprawa Williamsona. Skromny gest miłosierdzia wobec czterech biskupów, wyświęconych w sposób ważny, ale bezprawny, okazał się niespodziewanie czymś całkowicie innym — zaprzeczeniem pojednania między chrześcijanami i Żydami, a więc odwołaniem tego, co w tej materii Sobór jasno wyraził na temat drogi Kościoła. Zaproszenie do pojednania z grupą kościelną, która się oddzieliła, zmieniło się we własne przeciwieństwo: pozorny krok w tył w stosunku do wszystkich gestów pojednania między chrześcijanami i Żydami, jakie zapoczątkował Sobór — gestów, których akceptacja i rozpowszechnianie było od samego początku celem mojej pracy jako teologa. Mogę tylko głęboko ubolewać nad faktem, że doszło do nałożenia się na siebie tych dwóch przeciwstawnych procesów, co spowodowało chwilowe zakłócenie pokoju między chrześcijanami i Żydami, jak również pokoju w Kościele. Powiedziano mi, że uważne korzystanie z dostępnych w internecie wiadomości pozwoliłoby szybko zapoznać się z problemem. Jest to dla mnie nauka, że w przyszłości powinniśmy w Stolicy Apostolskiej przywiązywać większą wagę do tego źródła informacji. Zasmucił mnie fakt, że również katolicy, którzy w gruncie rzeczy powinni lepiej wiedzieć, jak stoją sprawy, poczuli się w obowiązku wystąpić przeciwko mnie z wrogością i gotowi do ataku. Dlatego właśnie w szczególny sposób dziękuję przyjaciołom Żydom, którzy pomogli szybko wyjaśnić nieporozumienie i odbudować klimat przyjaźni oraz zaufania, który — jak w czasach Jana Pawła ii — panował również w całym okresie mojego pontyfikatu i dzięki Bogu nadal panuje.

Następny błąd, z którego powodu szczerze ubolewam, polega na tym, że znaczenie i zakres decyzji podjętej 21 stycznia 2009 r. nie zostały przedstawione w wystarczająco jasny sposób w momencie jej ogłoszenia. Ekskomunika dotyczy osób, a nie instytucji. Udzielenie święceń biskupich bez papieskiego zezwolenia grozi schizmą, ponieważ oznacza zakwestionowanie jedności kolegium biskupów z Papieżem. Dlatego Kościół musi reagować, stosując najsurowszą karę, ekskomunikę, by ukarane osoby poczuły żal i pragnienie powrotu do jedności. Niestety, po dwudziestu latach od owych święceń ten cel nie został jeszcze osiągnięty. Zdjęcie ekskomuniki ma służyć temu samemu, czemu służy kara: jeszcze raz zachęcić biskupów do powrotu.Ten gest stał się możliwy po wypowiedzi zainteresowanych, którzy zasadniczo uznali Papieża i jego pasterską władzę, wyrażając jednakże pewne zastrzeżenia w kwestii posłuszeństwa wobec autorytetu doktrynalnego jego oraz Soboru. I tu wracam do rozróżnienia osób i instytucji. Zdjęcie ekskomuniki było decyzją dotyczącą dyscypliny kościelnej: osoby w swoich sumieniach zostały uwolnione od ciężaru, jakim jest najcięższa kara kościelna. Należy odróżnić tę płaszczyznę dyscyplinarną od obszaru doktrynalnego. Fakt, że Bractwo św. Piusa x nie posiada statusu kanonicznego w Kościele, w ostatecznym rozrachunku nie jest umotywowany racjami dyscyplinarnymi, lecz doktrynalnymi. Dopóki Bractwo nie ma statusu kanonicznego w Kościele, także jego szafarze nie pełnią prawnie posług w Kościele. Tak więc trzeba dokonać rozróżnienia między płaszczyzną dyscyplinarną, dotyczącą osób jako takich, a obszarem doktrynalnym, dotyczącym posługi oraz instytucji. Precyzując to jeszcze raz: dopóki nie są wyjaśnione kwestie dotyczące doktryny, Bractwo nie ma żadnego statusu kanonicznego w Kościele, a jego szafarze — nawet jeśli została z nich zdjęta kara kościelna — nie pełnią w sposób uprawniony żadnej posługi w Kościele.

W związku z tą sytuacją mam zamiar połączyć w przyszłości Papieską Komisję «Ecclesia Dei» — będącą od 1988 r. instytucją kompetentną w sprawach dotyczących tych wspólnot oraz osób, które wywodząc się z Bractwa św. Piusa x lub podobnych ugrupowań, pragną powrócić do pełnej komunii z Papieżem — z Kongregacją Nauki Wiary. W ten sposób staje się jasne, że problemy, którymi należy się teraz zająć, mają naturę zasadniczo doktrynalną oraz dotyczą przede wszystkim akceptacji Soboru Watykańskiego ii oraz posoborowego nauczania papieży. Kolegialne organy, z którymi Kongregacja bada pojawiające się problemy (zwłaszcza zwyczajne środowe spotkanie kardynałów i sesja plenarna odbywająca się co roku lub co dwa lata), gwarantują włączenie w proces podejmowania decyzji prefektów różnych kongregacji rzymskich oraz przedstawicieli światowego episkopatu. Autorytet Magisterium Kościoła nie może zastygnąć na 1962 r. — Bractwo musi to sobie jasno uświadomić. Jednakże różnym osobom, podającym się za wielkich obrońców Soboru, należy również przypomnieć, że Sobór Watykański II zawiera w sobie całą doktrynalną historię Kościoła. Kto chce być posłuszny Soborowi, musi zaakceptować wiarę wyznawaną na przestrzeni wieków i nie może odcinać korzeni, dzięki którym drzewo żyje.

Drodzy współbracia, mam nadzieję, że w ten sposób udało się wyjaśnić pozytywne znaczenie oraz zakres decyzji z 21 stycznia 2009 r. Pozostaje jednak pytanie: czy ta decyzja była konieczna? Naprawdę stanowiła priorytet? Czyż nie ma rzeczy o wiele ważniejszych? Oczywiście, że są rzeczy ważniejsze i pilniejsze. Myślę, że priorytety mojego pontyfikatu ukazałem jasno w przemówieniach wygłoszonych na początku. To, co wtedy powiedziałem, wciąż stanowi dla mnie linię przewodnią. Pierwszy priorytet wyznaczył Następcy Piotra w sposób jednoznaczny Pan w Wieczerniku: «Ty (...) utwierdzaj twoich braci» (Łk 22, 32). Sam Piotr sformułował na nowo ten priorytet w swoim Pierwszym Liście: «bądźcie zawsze gotowi do obrony wobec każdego, kto domaga się od was uzasadnienia tej nadziei, która w was jest» (1 P 3, 15). W naszej epoce, kiedy na wielkich obszarach ziemi występuje zagrożenie, że wiara zgaśnie jak niepodsycany ogień, najważniejszym z priorytetów jest uobecniać Boga w tym świecie i otwierać ludziom drogę do Boga. Nie do jakiegokolwiek boga, ale do tego Boga, który przemówił na Synaju; do tego Boga, którego oblicze rozpoznajemy w miłości aż do końca (por. J 13, 1) — w Jezusie Chrystusie ukrzyżowanym i zmartwychwstałym. Prawdziwym problemem w tym momencie naszych dziejów jest to, że Bóg znika z horyzontu ludzi, a kiedy gaśnie pochodzące od Boga światło, ludzkość traci orientację, czego niszczące skutki stają się coraz bardziej widoczne.

Trzeba prowadzić ludzi do Boga, do Boga, który mówi w Biblii — to jest najwyższy i podstawowy priorytet Kościoła oraz Następcy Piotra w tych czasach. Stąd płynie logiczny wniosek, że musimy brać sobie do serca jedność wierzących. Ich bowiem niezgoda, ich wewnętrzne spory podważają wiarygodność tego, co mówią o Bogu. Dlatego zabieganie o wspólne świadectwo wiary chrześcijan — o rozwój ekumenizmu — należy do najwyższego priorytetu. Do tego dochodzi potrzeba, by wszyscy wierzący w Boga wspólnie dążyli do pokoju i starali się zbliżyć do siebie nawzajem, by iść razem, choć różne są ich wizerunki Boga, w stronę źródła Światła — oto dialog międzyreligijny. Kto głosi Boga jako Miłość «do końca», powinien dawać świadectwo miłości: opiekować się z miłością cierpiącymi, odrzucać nienawiść i nieprzyjaźń — oto społeczny wymiar wiary chrześcijańskiej, o którym mówiłem w Encyklice Deus caritas est.

Jeśli więc wysiłek umacniania wiary, nadziei i miłości w świecie stanowi w tym momencie (i w różnych formach zawsze) prawdziwy priorytet Kościoła, to należą do niego również gesty pojednania, w małym i średnim zakresie. To, że pokorny gest wyciągnięcia ręki wywołał wielki hałas, tym samym stając się przeciwieństwem pojednania, jest faktem, który musimy sobie uświadomić. A teraz pytam: czy naprawdę było i jest błędem także w tym przypadku wyjść naprzeciw bratu, który «ma coś przeciw tobie» (por. Mt 5, 23 n.), i dążyć do pojednania? Czyż również społeczność świecka nie musi starać się zapobiegać radykalizmom i włączać na nowo ich ewentualnych zwolenników — na ile to możliwe — w wielkie ruchy kształtujące życie społeczne, aby uniknąć ich odłączenia się ze wszystkimi tego konsekwencjami? Czyż może być całkowicie błędne podejmowanie prób łagodzenia sztywności i jednostronności stanowisk, by wyłowić z nich to, co pozytywne i co można odzyskać dla dobra całości? Sam widziałem w okresie po 1988 r., jak powrót wspólnot wcześniej odseparowanych od Rzymu wpłynął na zmianę ich wewnętrznego klimatu; jak powrót do wielkiego i przestronnego wspólnego Kościoła pozwolił odejść od jednostronnych pozycji i sztywnych postaw, z czego później zrodziły się pozytywne siły dla ogółu. Czyż możemy zachować całkowitą obojętność wobec wspólnoty, w której jest 491 kapłanów, 215 seminarzystów, 6 seminariów, 88 szkół, 117 braci zakonnych, 164 siostry zakonne oraz tysiące wiernych? Czy naprawdę powinniśmy spokojnie pozwolić, by szli swoją drogą z dala od Kościoła? Myślę na przykład o 491 kapłanach. Nie możemy poznać ich złożonych motywacji. Jednakże sądzę, że nie zdecydowaliby się na kapłaństwo, gdyby obok różnych pokrętnych i chorych elementów nie było w nich miłości do Chrystusa oraz pragnienia głoszenia Go i głoszenia wraz z Nim Boga żywego. Czy możemy ich, jako przedstawicieli radykalnej, lecz marginalnej grupy, po prostu wykluczyć z naszych działań na rzecz pojednania i jedności? Co z nimi później będzie?

Oczywiście, od dłuższego czasu, a potem znów przy tej konkretnej okazji, pojawiało się na ustach przedstawicieli tej wspólnoty wiele rzeczy niestosownych — PYCHA I ZAROZUMIAŁOŚĆ, OBSESYJNA JEDNOSTRONNOŚĆ itp. Miłość do prawdy każe mi dodać, że otrzymałem również szereg wzruszających dowodów wdzięczności, wyraźnie świadczących o otwarciu serc. A czyż wielki Kościół nie powinien pozwolić sobie również na wspaniałomyślność, ze świadomością swojego szerokiego horyzontu, ze świadomością otrzymanej obietnicy? Czyż jako dobrzy wychowawcy nie powinniśmy również zdobywać się na to, by nie zwracać uwagi na różne niedobre rzeczy i starać się wskazywać wyjście z opresji? I czy nie powinniśmy przyznać, że również w środowisku kościelnym słychać było rzeczy niestosowne? Czasem odnosi się wrażenie, że naszemu społeczeństwu potrzebna jest przynajmniej jedna grupa, której nie należy się żadna tolerancja, którą można po prostu i z nienawiścią atakować. A jeśli ktoś odważy się do niej zbliżyć — w tym wypadku Papież — on również traci prawo do tolerancji i on także może być obiektem niepohamowanej i bezwzględnej nienawiści.

Drodzy współbracia, w dniach, kiedy myślałem o napisaniu tego listu, przypadek zrządził, że w Seminarium Rzymskim przyszło mi objaśniać i komentować fragment Ga 5, 13-15. Ze zdziwieniem stwierdziłem, że te zdania w sposób bardzo bezpośredni mówią nam o chwili obecnej: «Tylko nie [bierzcie] tej wolności jako zachęty do [hołdowania] ciału, wręcz przeciwnie, miłością ożywieni służcie sobie wzajemnie. Bo całe Prawo wypełnia się w tym jednym nakazie: Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego. A jeśli u was jeden drugiego kąsa i pożera, baczcie, byście się wzajemnie nie zjedli»! Wydawało mi się, że to należy do retorycznych ekscesów, które czasem spotykamy u św. Pawła. Pod pewnymi względami tak właśnie może być. Niestety, jednak owo «kąsanie i pożeranie» występuje również dzisiaj w Kościele jako wyraz źle pojmowanej wolności. Czy dziwi, że my również nie jesteśmy lepsi od Galatów? A przynajmniej, że grożą nam te same pokusy? I że wciąż na nowo musimy się uczyć prawidłowego używania wolności? Oraz że wciąż na nowo musimy się uczyć najwyższego priorytetu, którym jest miłość? W dniu, w którym mówiłem o tym w wyższym seminarium, w Rzymie było obchodzone święto Matki Bożej Ufności. Faktycznie: Maryja uczy nas ufności. Ona prowadzi nas do Syna, w którym wszyscy możemy pokładać ufność. On nas poprowadzi także w niespokojnych czasach. Chciałbym zatem z całego serca podziękować licznym biskupom, którzy w tym okresie dawali mi wzruszające dowody ufności i serdeczności, a przede wszystkim towarzyszyli mi swoją modlitwą. To podziękowanie kieruję również do wszystkich wiernych, którzy w tym okresie dali mi świadectwo niezmiennej wierności Następcy św. Piotra. Niech Pan ma nas wszystkich w swej opiece i prowadzi drogą pokoju. Takie życzenie rodzi się w moim sercu teraz, na początku Wielkiego Postu, będącego okresem liturgicznym szczególnie sprzyjającym wewnętrznemu oczyszczeniu i zachęcającym nas, byśmy z nową nadzieją wyglądali pełnego światła dnia Zmartwychwstania.

Ze specjalnym Błogosławieństwem Apostolskim

Wasz w Panu

Benedictus pp xvi

Watykan, 10 marca 2009 r.


opoka.org.pl/…sty/bpi_lefebvre_10032009.html

***

Abp Lefebvre zanim popadł w schizmę podpisał wszystkie dokumenty Soboru Watykańskiego II i czynnie poparł reformę liturgii? Tak! Oto niezaprzeczalny dowód:

Abp Lefebvre z całą pewnością miał dobre intencje i zaraz po zakończeniu soboru podążał właściwą drogą, broniąc Tradycji Kościoła i prawdziwego nauczania Soboru Watykańskiego II, którego wszystkie dokumenty osobiście podpisał (patrz: nowyruchliturgiczny.pl/…ji-ii-abp-marcel-lefebvre.html)nowyruchliturgiczny.pl/…ji-ii-abp-marcel-lefebvre.html Napotykał jednak na silny opór ze strony wielu hierarchów całkowicie wypaczających nauczanie soborowe.

Abp Lefebvre podczas obrad soborowych słusznie domagał się sprecyzowania niektórych niejasnych treści, a po zakończeniu soboru słusznie nie zgadzał się na niektóre aspekty reformy liturgicznej, ponieważ uważał je za niezgodne z nauczaniem soborowym, natomiast inne aspekty reformy zaakceptował i czynnie poparł (patrz: christianitas.org/…-zdrowa-poboznosc-liturgiczna/).

Słusznie nie zgadzał się także na inne wypaczenia niezgodne nie tylko z Tradycją Kościoła, ale nawet nauczaniem ostatniego soboru (laicyzacja katolickich państw, błędnie pojmowany ekumenizm, który przerodził się w irenizm, a także niewłaściwie rozumiany dialog międzyreligijny, który przerodził się w synkretyzm religijny).

Niestety popełnił wielki błąd, konsekrując biskupów bez zgody papieża. Takie postępowanie jest absolutnie niedopuszczalne w Kościele Katolickim i nie da się tego wytłumaczyć żadnym "stanem wyższej konieczności". W ten sposób abp Lefebvre zaciągnął ekskomunikę, którą św. Jan Paweł II jedynie potwierdził (patrz: ekai.pl/…ski-motu-proprio-ecclesia-dei/).

Wbrew nieprawdziwym informacjom rozpowszechnianym od dziesięcioleci przez Bractwo św. Piusa X sam abp M.Lefebre podpisał wszystkie dokumenty Soboru Watykańskiego II, nawet tak bardzo atakowaną przez niego w późniejszych latach deklarację o wolności religijnej (patrz: nowyruchliturgiczny.pl/…ji-ii-abp-marcel-lefebvre.html).

Abp Lefebvre wraz z innymi 69 Ojcami Soborowymi głosował przeciwko deklaracji Soboru Watykańskiego II o wolności religijnej, jednak złożył swój podpis pod tym dokumentem (patrz: nowyruchliturgiczny.pl/…ji-ii-abp-marcel-lefebvre.html).

W przeglądzie Itinéraires z kwietnia 1977 r. abp Lefebvre stwierdził, że nie podpisał tego dokumentu (s. 224 i 231), jednak, jak wskazuje w jego biografii bp. Tissier de Mallerais, było to związane ze złą pamięcią i błędną interpretacją dawnych faktów przez arcybiskupa.

Więcej na ten temat można przeczytać w źródłach francuskojęzycznych: Mgr Lefebvre a-t-il accepté la liberté religieuse?(Sedes Sapientiae nr 31 [1977], s. 41-42) oraz La signature de Mgr Lefebvre au Concile Vatican II (Sedes Sapientiae nr 35 (1991), s. 33-45) – odpowiedzi na krytykę dotyczącą pierwszego artykułu.

Abp Lefebre powiedział nawet: Teksty Soboru, a szczególnie Gaudium et spes i o wolności religijnej, zostały podpisane przez Papieża i biskupów, nie możemy więc poddawać w wątpliwość ich treści (Źródło: Mgr M. Lefebre, Un evegue parle, t.I: Ecrits at allocutions 1963-1974, Jarze 1974, 105; patrz także: Ks. Dariusz J. Olewiński "W obronie Mszy świętej i Tradycji katolickiej", str. 125).

Abp Lefebvre był zwolennikiem reformy liturgicznej, lecz słusznie nie zgadzał się z niektórymi aspektami, ponieważ były niezgodne z nauczaniem samego soboru. Poparł jednak czynnie koncepcję adaptacji duszpasterskiej liturgii, w celu ułatwienia ludziom czynnego w niej uczestnictwa (patrz: christianitas.org/…-zdrowa-poboznosc-liturgiczna/).

Poniżej znajduje się fragment wypowiedzi znanego i cenionego liturgisty:

christianitas.org/…-zdrowa-poboznosc-liturgiczna/

"Podczas pracy nad angielskim wydaniem tekstów konferencji liturgicznej, która odbyła się w obecności kardynała Ratzingera w Opactwie Fontgombault w lipcu 2001 r.[1], moją uwagę przyciągnął pewien przypis w referacie Dom Charbela Pazat de Lys z Le Barroux [2]

Przytaczał on opinie jednego z Ojców Soboru Watykańskiego II dotyczące adaptacji duszpasterskich zaproponowanych w reformie liturgicznej. W świetle pewnych nadużyć, które miały już miejsce w 1965 r., biskup pytał:

Czy mamy (…) zakończyć (…) twierdząc, że te wszystkie rzeczy powinny zostać niezmienione? Sobór z umiarkowaniem i roztropnością odpowiedział inaczej. Reforma i odnowa są potrzebne (…).

Czy nie jest szczerym życzeniem (…), aby ci, którzy żyli w czasie Soboru dążyli w całkowitym poddaniu się Następcy Piotra do tego, by [reforma i odnowa] doprowadziły do powstania prawdziwych i szlachetnych przedsięwzięć wypływających z najczystszej tradycji Kościoła i zrodzonych przez Ducha Bożego mieszkającego już w swojej Oblubienicy?
[3]

Następnie biskup przeszedł do dyskusji na temat konkretnych reform:

Pierwsza część mszy, zamierzona jako pouczenie wiernych oraz środek wyrażenia ich wiary, wyraźnie potrzebowała sposobu osiągnięcia tych celów pełniej i – w pewnym sensie – bardziej zrozumiale. Według mojej skromnej opinii dwie z zaproponowanych w tym celu reform okazały się użyteczne: dotyczące obrzędów tej części oraz tłumaczenia niektórych fragmentów na języki narodowe.

Niech ksiądz zbliży się do wiernych, niech nawiąże z nimi kontakt, modli się i śpiewa z nimi, czyta lekcje z Listów i Ewangelii z ambonki w ich języku; niech śpiewa z wiernymi Kyrie, Gloria i Credo na tradycyjne, boskie melodie. Są to trafione reformy przywracające tej części mszy jej właściwy cel. Przygotowanie tego pouczającego elementu obrządku powinno w śpiewanych mszach niedzielnych dać wzór, do którego inne msze mogłyby się dostosować. Te aspekty odnowy wydają się doskonałe
[4]

Cytowany tu Ojciec soborowy to oczywiście arcybiskup Marcel Lefebvre. W tym samym tekście arcybiskup Lefebvre wyraził zastrzeżenia do pozostałych zaproponowanych reform. Faktem jest jednak, że w 1965 r. zarówno on, jak i praktycznie cały katolicki episkopat[5], poparł koncepcję adaptacji duszpasterskiej liturgii świętej, w celu ułatwienia ludziom czynnego w niej uczestnictwa".

Przypisy:

[1] Looking Again at the Question of the Liturgy with Cardinal Ratzinger, St Michael’s Abbey Press, Farnborough 2003; Wydanie francuskie: Autour de la question liturgique avec le Cardinal Ratzinger, Association Petrus a Stella, Abbaye Notre-Dame, Fontgombault 2001. [Polski czytelnik znajdzie teksty wystąpień wygłoszonych w trakcie Dni Liturgicznych w Fontgombault w “Christianitas” nr 9/2001].

[2] Towards a New Liturgical Movement w: Looking Again…, s. 98-114; Pour un movement liturgique nouveau w: Autour de la question…, s. 116-136.

[3] Marcel Lefebvre, A Bishop Speaks: Writings and Addresses 1963-1975, Scottish Una Voce, Edinburgh (n. d.), s. 37-38. Wersja francuska: por. Autour de la question…, s. 118-119.

[4] Tamże, s. 38.

[5] Który 4 grudnia 1963 r. głosował 2147 „za” i 4 „przeciw” soborowej konstytucji o liturgii świętej, Sacrosanctum Concilium.

Dom Alcuin Reid OSB (1963), zakonnik w klasztorze Saint-Benoît we francuskiej diecezji Fréjus-Toulon. Po ukończeniu studiów w zakresie teologii i edukacji w Melbourne, w Australii, otrzymał tytuł doktora w King’s College na Uniwersytecie Londyńskim za pracę dotyczącą XX-wiecznej reformy liturgicznej (2002), którą wydano później pod tytułem "The Organic Development of the Liturgy" ze wstępem kard. Josepha Ratzingera (Ignatius, 2005; tytuł włoski: "Lo sviluppo organico della Liturgia", wyd. Cantagalli, 2013). Prowadził wykłady na całym świecie i opublikował wiele prac poświęconych Liturgii Świętej.

Źródło: christianitas.org/…-zdrowa-poboznosc-liturgiczna/

***

Jeszcze raz: czy Benedykt XVI uznał ekskomunikę za ważną i zdjął w celu ułatwienia lefebrystom powrotu do Kościoła? Tak! Oto niezaprzeczalny dowód:

Oto niepodważalne dowody potwierdzające ważność ekskomuniki abp Lefebvre`a (oraz czterech biskupów), która została zdjęta przez Benedykta XVI w celu ułatwienia powrotu do Kościoła:

Ekskomunika dotyczy osób, a nie instytucji. Udzielenie święceń biskupich bez papieskiego zezwolenia grozi schizmą, ponieważ oznacza zakwestionowanie jedności kolegium biskupów z Papieżem. Dlatego Kościół musi reagować, stosując najsurowszą karę, ekskomunikę, by ukarane osoby poczuły żal i pragnienie powrotu do jedności. Niestety, po dwudziestu latach od owych święceń ten cel nie został jeszcze osiągnięty. Zdjęcie ekskomuniki ma służyć temu samemu, czemu służy kara: jeszcze raz zachęcić biskupów do powrotu (Benedykt XVI do biskupów w sprawie zdjęcia ekskomuniki z czterech biskupów konsekrowanych przez abpa Levebvre'a).

Zdjęcie ekskomuniki z czterech biskupów, konsekrowanych w 1988 r. przez abpa Lefebvre'a... (Benedykt XVI do biskupów w sprawie zdjęcia ekskomuniki z czterech biskupów konsekrowanych przez abpa Levebvre'a ).

...odwołanie ekskomuniki... (Benedykt XVI do biskupów w sprawie zdjęcia ekskomuniki z czterech biskupów konsekrowanych przez abpa Levebvre'a).

Skromny gest miłosierdzia wobec czterech biskupów, wyświęconych w sposób ważny, ale bezprawny (Benedykt XVI do biskupów w sprawie zdjęcia ekskomuniki z czterech biskupów konsekrowanych przez abpa Levebvre'a).

Zaproszenie do pojednania z grupą kościelną, która się oddzieliła (List Benedykt XVI do biskupów w sprawie zdjęcia ekskomuniki z czterech biskupów konsekrowanych przez abpa Levebvre'a).

Fakt, że Bractwo św. Piusa x nie posiada statusu kanonicznego w Kościele, w ostatecznym rozrachunku nie jest umotywowany racjami dyscyplinarnymi, lecz doktrynalnymi. Dopóki Bractwo nie ma statusu kanonicznego w Kościele, także jego szafarze nie pełnią prawnie posług w Kościele (Benedykt XVI do biskupów w sprawie zdjęcia ekskomuniki z czterech biskupów konsekrowanych przez abpa Levebvre'a).

...dopóki nie są wyjaśnione kwestie dotyczące doktryny, Bractwo nie ma żadnego statusu kanonicznego w Kościele, a jego szafarze — nawet jeśli została z nich zdjęta kara kościelna — nie pełnią w sposób uprawniony żadnej posługi w Kościele (Benedykt XVI do biskupów w sprawie zdjęcia ekskomuniki z czterech biskupów konsekrowanych przez abpa Levebvre'a).

Czyż możemy zachować całkowitą obojętność wobec wspólnoty, w której jest 491 kapłanów, 215 seminarzystów, 6 seminariów, 88 szkół, 117 braci zakonnych, 164 siostry zakonne oraz tysiące wiernych? Czy naprawdę powinniśmy spokojnie pozwolić, by szli swoją drogą z dala od Kościoła? Benedykt XVI do biskupów w sprawie zdjęcia ekskomuniki z czterech biskupów konsekrowanych przez abpa Levebvre'a).

W ten sposób staje się jasne, że problemy, którymi należy się teraz zająć, mają naturę zasadniczo doktrynalną oraz dotyczą przede wszystkim akceptacji Soboru Watykańskiego ii oraz posoborowego nauczania papieży (Benedykt XVI do biskupów w sprawie zdjęcia ekskomuniki z czterech biskupów konsekrowanych przez abpa Levebvre'a).

Oczywiście, od dłuższego czasu, a potem znów przy tej konkretnej okazji, pojawiało się na ustach przedstawicieli tej wspólnoty wiele rzeczy niestosownych — pycha i zarozumiałość, obsesyjna jednostronność itp (Benedykt XVI do biskupów w sprawie zdjęcia ekskomuniki z czterech biskupów konsekrowanych przez abpa Levebvre'a).

Autorytet Magisterium Kościoła nie może zastygnąć na 1962 r. — Bractwo musi to sobie jasno uświadomić (Benedykt XVI do biskupów w sprawie zdjęcia ekskomuniki z czterech biskupów konsekrowanych przez abpa Levebvre'a).

***

Czy abp Lefebvre miał rację w kwestii niewłaściwej interpretacjo ostatniego soboru? Tak! Oto niezaprzeczalny dowód:

Abp Lefebvre z całą pewnością miał dobre intencje i słusznie interweniował na Soborze Watykańskim II z powodu niejasności niektórych fragmentów tekstów soborowych (szkoda, że został zlekceważony). Zaraz po zakończeniu soboru podążał właściwą drogą, broniąc Tradycji Kościoła i prawdziwego nauczania Soboru Watykańskiego II, którego wszystkie dokumenty osobiście podpisał (patrz: nowyruchliturgiczny.pl/…ji-ii-abp-marcel-lefebvre.html). Napotykał jednak na silny opór ze strony wielu hierarchów całkowicie wypaczających nauczanie soborowe

Abp Lefebvre słusznie nie zgadzał się na niektóre aspekty reformy liturgicznej, ponieważ słusznie uważał je za niezgodne z nauczaniem soborowym, natomiast inne aspekty reformy zaakceptował i czynnie poparł (patrz: christianitas.org/…-zdrowa-poboznosc-liturgiczna/)

Słusznie nie zgadzał się także na inne wypaczenia niezgodne nie tylko z Tradycją Kościoła, ale nawet nauczaniem ostatniego soboru (laicyzacja katolickich państw, błędnie pojmowany ekumenizm, który przerodził się w irenizm, a także niewłaściwie rozumiany dialog międzyreligijny, który przerodził się w synkretyzm religijny).

Niestety nie wytrwał długo i popełnił wielki błąd, konsekrując biskupów bez zgody papieża. Takie postępowanie jest absolutnie niedopuszczalne w Kościele Katolickim i nie da się tego wytłumaczyć żadnym "stanem wyższej konieczności". W ten sposób abp Lefebvre zaciągnął ekskomunikę, którą św. Jan Paweł II jedynie potwierdził (patrz: ekai.pl/…ski-motu-proprio-ecclesia-dei/).

Na skutek oficjalnego potwierdzenia ekskomuniki, a zwłaszcza na skutek rozgoryczenia spowodowanego powszechnym odstępstwem od Tradycji i prawdziwego nauczania soboru, abp Lefebvre popadł w skrajność i częściowo odrzucił nauczanie Soboru Watykańskiego II.

Benedykt XVI potwierdził ważność ekskomuniki abp Lefebvre`a oraz czterech nielegalnie wyświęconych biskupów, ponieważ nie ogłosił nieważności ekskomuniki, lecz zdjął ekskomunikę stwierdzając, że zdjęcie tej kary «ma służyć temu samemu, czemu służy kara: jeszcze raz zachęcić biskupów do powrotu» (patrz: opoka.org.pl/…sty/bpi_lefebvre_10032009.html).

Dopóki nie zostanie uregulowany status kanoniczny (lefebryści nie są inkardynowani: zapytaj.wiara.pl/pytanie/pokaz/84be5). Msza sprawowana jest przez księży FSSPX w sposób ważny, lecz bezprawny i niegodziwy.

Można spełnić obowiązek Mszy niedzielnej w kaplicy Bractwa tylko w sytuacji wyjątkowej, gdy nie ma możliwości spełnienia obowiązku niedzielnego w zwykłej świątyni parafialnej (Patrz także: trydent.poznan.pl/dokument_ecclesia_dei_2012.php).

Spowiedź u księży FSSPX jest ważna. Podobnie jest z sakramentem małżeństwa, z tym że ordynariusz miejscowy musi delegować księdza swej diecezji, aby przyjął przysięgę pary małżeńskiej (patrz: archivioradiovaticana.va/…tolików_lefebrystów/pl-1303320).

Prawdopodobnie wkrótce zostanie erygowana prałatura personalna (Sobór Wat. II, dekret o posłudze i życiu kapłanów "Presbyterorum ordinis" 10; patrz także: Kodeks Prawa Kanonicznego, kan. 294-297)Tradycjonaliści - kolejne przekłamania o. Recława
Armia_Reszty
Żaden człowiek nie jest nad Boga. Jeśli taki zmienia to, co Bóg ustanowił - nie można być mu posłusznym.
icowałek
Elkom sam sobie lajkuje😂😂😂😂
Piotr2000
"Uderz w stol, a nozyce sie otworza" ..."w obronie tradycji kosciola" to inaczej "elkam" ...DZIEKUJE...ROZUMIEM...wiec stad te pokretne i klamliwe , pelne nienawisci do liturgii wszechczasow komentarze..
ktoz jak Bog1
KŁAMIESZ ! "W obronie tradycji kosciola". KŁAMIESZ i plujesz na swietego biskupa Lefebvre'a i Bractwo Kaplanskie Piusa X poslugujac sie z pozoru pozytywnym nick name. To dzieki temu biskupowi i Bractwu liturgia wszechczasow przetrwala i dzis wraca. To prawda, ze poza "falszywym kosciolem po - watykanskim drugim", ale wraca do swiadomosci wiernych, do praktyki. Jestes wilkiem w owczej skorze...
Więcej
KŁAMIESZ ! "W obronie tradycji kosciola". KŁAMIESZ i plujesz na swietego biskupa Lefebvre'a i Bractwo Kaplanskie Piusa X poslugujac sie z pozoru pozytywnym nick name. To dzieki temu biskupowi i Bractwu liturgia wszechczasow przetrwala i dzis wraca. To prawda, ze poza "falszywym kosciolem po - watykanskim drugim", ale wraca do swiadomosci wiernych, do praktyki. Jestes wilkiem w owczej skorze...
BOGU DZIEKUJE za wszystkich tych, ktorzy "przeprowadzili" Kosciol przez Morze Czerwone zarazy falszywego kosciola.