predex
279

Rząd „PiS” przeznaczył dziewięć mln zł na seks-edukatorów w szkołach.

Rząd „PiS” przeznaczył dziewięć mln zł na seks-edukatorów w szkołach.

stop-seksualizacji.pl/…/315-pis-przezna…
zob.: nauka
PiS uznał, że zajęcia wychowania seksualnego, które obecnie prowadzone są w ramach wychowania do życia w rodzinie (WDŻ) nie są wystarczające i do szkół ponad-gimnazjalnych mają trafić zajęcia opłacone przez Ministerstwo Zdrowia w wymiarze dodatkowych 40 godzin dla tych szkół w całej Polsce! MZ przeznaczyło na projekt podniesienia świadomości prokreacyjnej wśród młodzieży – bagatela! - 9 milionów zł rozłożone na trzy lata! Kwota ta zostanie wydatkowana na dodatkowe zajęcia, których wdrożenie nie było konsultowane ani z rodzicami, ani z nauczycielami WDŻ, ani też z dyrektorami szkół i resortem MEN. Nie zyskało również szerokiej akceptacji społecznej.
Scenariusze zajęć ma przygotować zaledwie od dwóch lat istniejący na rynku prywatny podmiot - Fundacja Instytut Rozwoju Nauk o Zdrowiu i Usług Medycznych „Pro Longa Vita”, ale realizator zadania ma je poznać dopiero po terminie złożenia wniosku. Gdyby więc okazało się, że zajęcia nie są akceptowalne, pieniądze przepadają bezpowrotnie! Zajęcia mają być prowadzone przez edukatorów (seksedukatorów?) nazwanych w projekcie tutorami, od których nie jest wymagane specjalistyczne wykształcenie, jakie obowiązuje w przypadku nauczycieli prowadzących przedmiot WDŻ. Nauczyciele WDŻ mający już przygotowanie pedagogiczne, zdobywają dodatkowe kwalifikacje do realizacji powyższych zajęć na studiach podyplomowych – w wymiarze 350 godzin lub kursach kwalifikacyjnych – w wymiarze 270 godzin. Program tych studiów szeroko uwzględnia zagadnienia z zakresu zdrowia prokreacyjnego. Ministerstwo Zdrowia zamierza jednak zatrudnić dodatkowych kilka tysięcy edukatorów, nie korzystając z zasobu kadrowego szkół.
Projekt wygląda jak „ustawka” - komentują niektóre organizacje prorodzinne, walczące dotychczas z permisywną edukacją seksualną, która miała do szkół trafić za rządów Platformy Obywatelskiej.
Wygląda to tak, jakby poza wiedzą i kontrolą społeczeństwa, bez zgody Ministerstwa Edukacji, obliguje się dyrektorów do wpuszczenia do szkoły edukatorów i zaakceptowania treści zajęć, które nie przeszły proceduralnej drogi.
Oferent decydujący się na realizację zadania ma prawo wiedzieć, jakiego zadania na tak dużą skalę się podejmuje. Niestety – przed upływem terminu (tj. przed 3 kwietnia br.) przyszły realizator nie może zapoznać się ze scenariuszami zajęć, tj. sprawą dla edukacji młodzieży najważniejszą!
Termin składania wniosków dla organizacji pozarządowych to zaledwie jeden miesiąc. Miesiąc na zdeklarowanie posiadania armii kilku tysięcy ludzi do przeprowadzenia zajęć w ponad 6 tysiącach szkół ponad-gimnazjalnych w całej Polsce. Z pewnością ze strony większości rodziców nie będzie przyzwolenia na żadne dodatkowe, nie konsultowane formy edukacji w tym zakresie. Nie wiadomo czy scenariusze zajęć obejmujące tak ważne dla młodego człowieka zagadnienia, a zarazem o wrażliwym charakterze, znajdą właściwe ujęcie, które rzeczywiście będzie skutkowało zdrowiem prokreacyjnym?
Wydaje się, że po raz kolejny za plecami społeczeństwa podejmowane są kroki wynikające ze zobowiązań, których jako Polska podjęliśmy się na arenie międzynarodowej, bądź za czasów PiS (zobowiązania do promowania LGBTI), bądź jak w przypadku ratyfikacji Konwencji Rady Europy o przeciwdziałaniu przemocy za poprzedniej władzy (m. in. do prowadzenia edukacji seksualnej).
PiS, który deklarował wycofanie się z Konwencji w przypadku objęcia władzy, jak widać nie zamierza zabezpieczyć społeczeństwa przed deprawacją, ale przeciwnie - w pełni realizuje dewastacyjne wytyczne ideologiczne do rozpropagowania specyficznego spojrzenia na ludzką płeć i seksualność w permisywnej edukacji seksualnej.