Anja39
543

Jezus Zostawia tych, którzy się dobrze mają...

Zostawia tych, którzy się dobrze mają

Szczęść Boże! Napisał ksiądz, że Bóg szuka grzeszników, a zostawia tych, którzy się dobrze mają. Czy to oznacza, że Bóg kocha tych ludzi, którzy grzeszą „mniej” mniej? Pozdrawiam. (K)

„Napisał ksiądz, że Bóg szuka grzeszników, a zostawia tych, którzy się dobrze mają”.

Bóg szuka tych, którzy są świadomi własnej grzeszności, wiedzą, że upadli, odeszli, zbłądzili. Uznają to w swoim życiu, jednak tak strasznie się zaplątali, iż sami nie mają siły, nie są w stanie powrócić do stada, do owczarni (wspólnoty Kościoła). Jezus idzie za tymi, którzy Go potrzebują.

Co się dzieje w stadzie? Są ci, którzy mają świadomość własnego nie zagubienia się. Oni nie zbłądzili, oni są w porządku, oni trzymają się razem. Tymczasem Pismo święte mówi, że człowiek sprawiedliwy siedemdziesiąt siedem razy na dzień upada. Chrystus przypomina, że wszyscy jesteśmy grzesznikami i On przyszedł do grzeszników, do tych, którzy się źle mają. Pasterz znalazł owcę i bardzo się nią uradował. Dlaczego? Dlatego, że ona się zgubiła, cierpiała, pozostałe zaś nie uznały, że także doświadczają dramatu zagubienia.

Człowiek, który nie jest świadomy własnej grzeszności sam oddziela się od Jezusa, nie potrzebuje Jego pomocy, Jego szukania. On nie dostrzega zasadności tego, aby Bóg Go szukał. To jest objaw pychy. Każdy chrześcijanin potrzebuje Boga, jako Pasterza i Lekarza.

Kim są owce, które pozostały w stadzie? One są tymi, które same sobie wystarczają. Nie są zainteresowane jedną z ich, która się zagubiła. Nie są zainteresowane zaangażowaniem Pasterza wyruszającego na poszukiwanie owcy. Jest w nich skupienie się na sobie, na własnej poprawności. Nie ma w nich miłosierdzia. Faryzeusze i uczeni w Piśmie byli tymi, którzy nie szukają zagubionych. Zajmowali się sobą i własną doskonałością. Nie obchodził ich los grzeszników. Zagubiona owca to celnicy i grzesznicy.

„Czy to oznacza, że Bóg kocha tych ludzi, którzy grzeszą „mniej”, mniej?”

Problem nie jest w więcej czy mniej grzechów, lecz świadomość grzeszności i potrzeby Boga. Życie chrześcijańskie, to nie sprawa nie posiadania grzechu. Taki stan ducha nie jest możliwy w tym życiu. Życie chrześcijańskie to pragnienie bycia w nieustannej relacji z Bogiem, odczuwanie Jego potrzeby jak wody, chleba, powierza, radości, poczucia bezpieczeństwa, miłości, przebaczenia i nawrócenia.

Bóg nie kocha jednych ludzi mniej, drugich więcej. Kocha wszystkich miłością nieskończoną. On „nie potrafi” kochać inaczej. Ci, którzy mają świadomość własnego zagubienia, swoją skruchą, odczuwaniem małości, nieporadności umożliwiają Bogu przystęp do siebie. Te owce, które się nie zagubiły, one nie były w stanie zatrzymać pasterza przy sobie. Tak naprawdę On ich nie interesował, nie przejmowali się relacją z Nim.

Jezus cierpiał patrząc na postawę faryzeuszy. Przywódcy narodu, jego duchowi przewodnicy odrzucali Pasterza. Nie uznając własnych błędów prowadzili do ruiny nie tylko własne życie, lecz istnienie narodu, jego suwerenność. Jezus przyjmował grzeszników i jadł z nimi. Takiej sytuacji nie mogli znieść faryzeusze i uczeni w Piśmie. Uznawali się za sprawiedliwych. Dlatego, ich zdaniem, Jezus powinien przebywać i jadać wyłącznie z nimi. Nie powinien w żaden sposób wchodzić w relację z celnikami i grzesznikami. Przecież oni gardzili nimi, uważali ich za nieczystych. Faryzeusze odmawiali celnikom i grzesznikom prawa do miłosierdzia, do szacunku i troski.

W Nowym Testamencie spotykamy radosnych ludzi w osobach celników i grzeszników, którzy się nawracają, a smutnych i knujących intrygi faryzeuszów i uczonych w Piśmie, którzy noszą w sobie własny obraz doskonałości. Proszę zwrócić uwagę na zwrot: „Cieszcie się ze mną, bo znalazłem moją zaginioną owcę” (Łk 15,6b). Nie zaprasza do wspólnoty radości z powodu tych, którzy się nie zagubili. Ci zagubieni i odnalezieni, to ludzie uznający swoją ludzką słabość, grzeszność. Nie ma ludzi bezgrzesznych, a za takich wręcz uznali się faryzeusze i uczeni w Piśmie. Takie są owce, które pozostały w owczarni. Takim jest syn, który nie odszedł z domu ojca. W niebie jest radość z jednego człowieka, który otwarcie grzeszył, a odczuwając potrzebę nawrócenia, w końcu naprawdę się nawrócił.

Ks. Józef Pierzchalski SAC