ertds
31

Jak pomagać ofiarom wojen? Polska jest tu wzorem do naśladowania

Grudzień 2016 r., ewakuacja Aleppo. Fot. Reuters / Ammar Abdullah / Forum

Kryzys migracyjny w Europie rozpoczął dyskusję o charakterze pomocy dla ofiar wojny. Główna politpoprawna narracja skupiała się na „otwieraniu” granic i przyjmowaniu na Starym Kontynencie kolejnej „wędrówki ludów” z Azji i Afryki. Kto nie przyłączył się do tego chóru zachodnioeuropejskiej naiwności w przyjmowaniu imigrantów znajdował się pod ogniem krytyki. Polska wyłamała się z „układu” i pokazała właściwą drogę pomocy ofiarom wojny na Bliskim Wschodzie: wsparcie „na miejscu” i odbudowę zrujnowanych konfliktami państw. Piękną kartę w pomocy potrzebującym zapisują katolickie organizacje.

W 2017 roku polski rząd przeznaczył 770 mln zł na pomoc humanitarną i rozwojową. To dwukrotnie większa kwota wsparcia niż w 2016 roku. Polskie władze wspierają ofiary wojny „na miejscu”, w krajach gdzie toczy się wojna (lub krajach sąsiednich), a pomoc kierują via organizacje pozarządowe, agendy ONZ czy Międzynarodowy Czerwony Krzyż. Cały czas trwają projekty pomocowe polskich sekcji katolickich organizacji takich jak Pomoc Kościołowi w Potrzebie czy Caritas. Ofiary wojny wspierają także świeckie organizacje takie jak Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej czy Orla Straż. Taka pomoc to bardzo ważne wsparcie medyczne, odbudowa miast i wiosek, budowa szkół, zakładów pracy – „na miejscu”, tam gdzie znajdują się wojenni uchodźcy. Wiele osób już nie pamięta, że ofiary tzw. Państwa Islamskiego to uchodźcy wewnętrzni, czyli ludzie najczęściej zbyt biedni, by uciekać za granicę. Pozostali oni w Iraku, Syrii czy innych państwach, które spotkała wojenna tragedia. Wracają z obozów dla uchodźców do swoich zrujnowanych domów. Czy dalej będziemy słyszeli na europejskich salonach, że Polska nie pomaga?

Jeszcze do niedawna brak zgody na przyjmowanie tzw. „kwot uchodźców” był uznawany za absolutny brak solidarności z cierpiącymi ofiarami wojny. Na europejskich salonach nieprzyjmowanie uchodźców uchodziło za symbol „okrucieństwa”, „serca z kamienia”, a kraje, które nie okazały solidarności z (głównie) niemiecką polityką, były wytykane palcami. Dzisiaj to wzór politycznego realizmu, a Polska staje się modelem wzorcowym w prawdziwym, a nie popisowym pomaganiu wojennym uchodźcom. To nie patetyzm, ale fakt.

Jak inaczej interpretować to, że spirytus movens kryzysu migracyjnego w Europie, czyli Niemcy masowo deportują imigrantów ze swojego kraju? Rząd Angeli Merkel próbował deportować 24 tysiące imigrantów, ale połowy nieodnaleziono, więc deportacja objęła ok. 11 tysięcy osób. Mowa o rządzie, który de facto zaprosił tych imigrantów do Europy. Kryzys migracyjny okazał się kompromitacją zachodnioeuropejskich elit, skończył buntem obywateli z tych państw, którzy przestali się czuć bezpiecznie we „własnym kraju”, a finalnie nawet „zdmuchnął” zastałe nietykalne partyjno-biurokratyczne elity vide - nowy włoski rząd, w którym wicepremier i szef MSW Matteo Salvini zajmuje się głównie „zamykaniem” granicy.

Z tym zachodnioeuropejskim chaosem w tle – Polacy konsekwentnie wspierają kolejne projekty pomocowe, dzięki którym prawdziwe ofiary wojny mogą wrócić do swoich domów. Do dziś pamiętam jak jeden z syryjskich kapłanów, który odwiedził Polskę, nazwał nasz kraj „wzorem do naśladowania” w kwestii wspierania chrześcijan na Bliskim Wschodzie. Tych wojennych ofiar, o których zapomniał świat.

Mike Bruszewski

Read more: www.pch24.pl/jak-pomagac-ofi…