Ewelina Anna
289

Można być w Kościele i wierzyć w Chrystusa a zostać potępionym.

Słychać czasami, że nie ważne, jak się żyje, nie ważne są grzechy, gdyż Chrystus już za nie zapłacił. Że teraz trzeba tylko Go kochać, wielbić za Jego miłość i odkupienie. Że już jesteśmy zbawieni. Że Jego Krew wylana za ludzkośc zniosła śmierć i wszyscy będziemy zbawieni. Bałwochwalca, zabójca, złodziej, homoseksualista, kobiety kradnące mężów innym kobietom, mężowie uwodzący inne kobiety, rozwodnicy żyjący w konkubinatach czy "miewający przygody", matki i ojcowie mordujący swoje dzieci, gorszyciele, zarozumialcy oceniający komu wolno żyć a komu nie wolno... Jest skłonność do tego, wspierana nawet przez wielu apostatów w Kościele, by nie traktrować grzechu jako zagrożenia. Jednak Pismo Święte i Tradycja Kościoła mówi ponad wszelką wątpliwość, że sąd Boży istnieje. Że Bóg dokona sądu najpierw nad każdym człowiekiem jako człowiekiem, a potem nad ludzkością, nad człowiekiem jako osobą mającą miejsce w całej społeczności ludzkiej. Nikogo sąd nie ominie. Przyjdzie stanąć przed Bogiem i otworzona zostanie księga uczynków każdego człowieka. Nie ma jednego grzechu bez kary. Nie pomoże fizyczna przynależność do Kościoła, do jakiejś grupy religijnej, rekolekcje, wspólne religijne przeżycia, uwielbienia, msze, jeśli to nie przynosiło owocu nawrócenia. Św. Tomasz z Akwinu w Summie Teologii pisze o sądzie nad wierzącymi w Chrystusa:

"Owszem, pewne jest, że tych , którzy zmarli w grzechu śmiertelnym spotka potępienie. Ponieważ jednak występuje u nich dodatkowo to, co ma służyć do dobrego zasługiwania (wiara), dlatego - dla ujawnienia Bożej sprawiedliwości - konieczne jest, aby odbywało się rozpatrzenie ich zasług, co ma ukazać, że sprawiedliwie zostali wykluczeni ze społeczności świętych, której to społeczności zewnętrznie, liczbowo, wydawali się być obywatelami".(t 34, art 7)

Miłosierdzie Boże daje przebaczenie pokutującym. Ale grzesznik wymagający dla swego grzechu praw, pozna sprawiedliwość Bożą, w świetle której dozna sądu nad swymi uczynkami. I struchleje wstrząśnięty tym widokiem.
Można być w Kościele, wierzyć w Chrystusa a zostać odrzuconym. Można wyrzucać złe duchy i uzdrawiać w Imię Jezusa a pójść na potępienie. Wystarczy umierać w grzechu ciężkim. Miłość do Boga to wypełnainie Jego woli a to zaczyna się od trwania w łasce uświęcającej. Nic nie ma znaczenia, jeśli nie żyjemy w Bożej łasce. Jeśli jej nie posiadamy, wtedy każde nabożeństwo, msza, spotkanie religijne jest kłamstwem. I zgorszeniem.