BN
3209

Neokatechumenat-Tam dokonuje się cud, którego jestem świadkiem |

Chodzi tu o przeżycie głęboko osobiste i duchowe, nie zaś przeżycie teatru, celebry. To coś absolutnie odwrotnego. Otrzymujemy Słowo od Boga, przy pełnym świetle bez emocjonalności, efektów specjalnych, bez zbędnych emocjonalnych kolorów, po to, by to doświadczenie było naprawdę głębokie i duchowe - mówi portalowi Fronda.pl o Eucharystii w neokatechumenacie Michał Lorenc. Przedwczoraj Watykan oficjalnie zaaprobował litrugię Neokatechumenatu.
Liturgia neokatechumenalna to dla mnie wielki dar, który dostałem od Kościoła. Odpowiadając na pytanie, czym jest dla mnie Eucharystia w neokatechumenacie, wymknę się troszkę pewnej stereotypowej opinii, bo dla mnie to nie zbiorowe, a bardzo indywidualne przeżycie. Takiego przeżycia życzę każdemu, ja doświadczam tego zwłaszcza podczas Eucharystii w neokatechumenacie.

W Kościele jestem dopiero od kilkunastu lat. Spotkanie z Eucharystią neokatechemenalną było dla mnie właściwie pierwszym poważnym spotkaniem z Panem Bogiem, pierwszą poważną liturgią. Przedtem były to dla mnie jakieś symbole, pewne doświadczenie wspólnoty. Teraz widzę, że jest wręcz odwrotnie. Tam nie chodzi o wspólne przeżywanie czegoś, to są same fakty. Podczas Eucharystii za każdym razem dokonuje się cud, którego jestem świadkiem. To nawet nie jest doświadczenie wiary; to doświadczenie pewności, że tak się dzieje. Natomiast różnica, jak jest pomiędzy Eucharystią „zwyczajną”, „kościelną” a neokatechumenalną została właściwie zamazana podczas oficjalnego zatwierdzenia przez Watykan liturgii neokatechumenatu. W tej chwili forma jest właściwie bardzo podobna, prawie identyczna z Eucharystią tradycyjną. Wydaje mi się jednak, że tak naprawdę to nie ma większego znaczenia. Wiele zależy od naszego nastawienia.

Czy dbałość o oprawę liturgii w neokatechumenacie wpływa jakoś na przeżywanie misterium? Jest wręcz odwrotnie! Podam przykład z liturgii żydowskiej - podczas zgromadzeń w synagodze Żydzi włączają bardzo ostre światła. Ich liturgia nie może być zakłócona nastrojem. Budowanie jakiegoś klimatu, na przykład poprzez zgaszanie świateł i zapalenie świeczek, może być czasem budzeniem pewnego rodzaju uczuciowości, emocjonalności, od której raczej neokatechumenat ucieka. Chodzi tu o przeżycie głęboko osobiste i duchowe, nie zaś przeżycie teatru, celebry. To coś absolutnie odwrotnego. Otrzymujemy Słowo od Boga, przy pełnym świetle bez emocjonalności, efektów specjalnych, bez zbędnych emocjonalnych kolorów, po to, by to doświadczenie było naprawdę głębokie i duchowe. To jest bardzo indywidualny dialog każdego z nas z Istotą Najwyższą.

Not. Marta Brzezińska
BN
👏 👏 👏 👏
BN
👏 👏 👏
Jeszcze jeden komentarz od BN
BN
👏 👏 👏