Radek33
21,7 tys.

Ks.Isakowicz-Zaleski:"Film "Kler" to propaganda pod publiczkę,twórcy kompletnie nie znają Kościoła"

– Najgorsze jest ukrywanie prawdy, bo daje się okazję do ataku środowiskom laickim – mówi ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski w rozmowie z Warszawską Gazetą.
Chciałbym zapytać Księdza o ocenę filmu Kler Wojciecha Smarzowskiego. Czy to jest film, który po prostu nabija się z Kościoła katolickiego, jak wiele podobnych w tym temacie, czy może drugie dno tego obrazu ma w sposób bezczelny i kłamliwy przedstawiać współczesnych kapłanów?
Miałem okazję dwukrotnie obejrzeć ten film. Byłem bardzo zaciekawiony, co w nim będzie, gdyż znałem wcześniejsze pozytywne produkcje pana Smarzowskiego, takie jak Wołyń czy Róża. Natomiast tym głęboko się rozczarowałem.
Dlaczego?
Z jednej strony problem pedofilii i ukrywania jej w Kościele istnieje, jak w wielu innych środowiskach. Myślałem, że reżyser na tym się skupi, rozwinie ten problem i opisze też szczerze sytuację, jaka jest w Kościele polskim. Jednak moje rozczarowanie wynika z tego, że jest to film tendencyjny. Trwa dwie godziny i praktycznie nie ma w nim ani jednej pozytywnej postaci. Pokazanie jednego środowiska, w którym wszyscy są degeneratami i szwarccharakterami, jest niewłaściwe i krzywdzące dla ogromnej grupy księży, którzy nie godzą się na pedofilię oraz inne rzeczy. Ten film wyrządził ogromną krzywdę tym uczciwym i sprawiedliwym, którzy swoim życiem i działaniem dają świadectwo, przeciwstawiają się złu.
Czy ten film został stworzony przez osoby znające się na tematyce kościelnej?
Oglądając go – dwukrotnie, przypomnę – miałem wrażenie, że scenariusz jest napisany przez kogoś, kto kompletnie nie zna Kościoła. Pojawia się w nim masa błędów i uproszczeń. Dopiero później dowiedziałem się, że autorem scenariusza jest pan Wojciech Rzehak z Krakowa, który jest wicedyrektorem szkoły założonej przez Kościół protestancki. Jest to dla mnie zaskoczenie, że przy tym filmie nie ma ekspertów lub publicystów zajmujących się problemami Kościoła od wielu lat. Dodatkowo film pokazano z pozycji osoby, która jest negatywnie nastawiona do Kościoła.
Rozczarował Księdza Wojciech Smarzowski?
Tak. Film jest ewidentnie zrobiony pod publiczkę. Elementy, które są skrajnie antykościelne, przeplatają się z jego poglądami politycznymi. Choć nikt z nazwiska nie jest wymieniony, to można dostrzec ataki na środowiska narodowe czy obecnie rządzących w Polsce polityków. Widzimy różne dygresje i kadry w filmie, które wyraźnie są nakierowane na atak. Film po 30 minutach staje się bardzo przewidywalny i wiadomo, co stanie się na końcu. Inaczej było w jego filmie Wołyń, który został nakręcony obiektywnie, w którym pojawiali się Ukraińcy ratujący Polaków czy Polacy ratujący Żydów, widzieliśmy polskie akcje odwetowe, całą panoramę zdarzeń. W Klerze wszystko jest na jedno kopyto. Kler jest negatywny, najgorszy. To propaganda, moje rozczarowanie.
Zwrócił Ksiądz uwagę na fakt, że film został dofinansowany przez Państwowy Instytut Sztuki Filmowej. Jeśli spojrzymy na czas produkcji, to szybko zauważymy, że stało się to za czasów rządów w Ministerstwie Kultury Piotra Glińskiego.
Tu jest pewne zaskoczenie. Oprócz sponsorów prywatnych pojawiają się sponsorzy państwowi, którzy dysponują pieniędzmi polskich podatników. Chodzi właśnie o PISM i drugą instytucję, którą jest Narodowa Filmoteka. Decyzje zapadły w roku 2017, kiedy od dwóch lat rządził w Polsce PiS. Nie widziałem reakcji ze strony ministra Glińskiego w tej sprawie. Ktoś powinien zastanowić się, czy taki film może być współfinansowany z pieniędzy państwowych, przecież olbrzymia część obywateli to są katolicy. Pan Gliński odpowiada dziś, że to nie on, ale poprzednia ekipa, ale to jest mało przekonujące, bo film w 2017 r., czyli po dwóch latach rządów PiS, dostał w dwóch transzach aż 3,5 mln zł. Zagłosował np. Krzysztof Zanussi, który swego czasu bronił oskarżonego o pedofilię swego przyjaciela i kolegę po fachu Romana Polańskiego, nazywając przy tym zgwałconą dziewczynkę „małą prostytutką”. Co za hipokryzja!

Druga grupa podmiotów to instytucje samorządowe, krakowskie, podlegające prezydentowi Jackowi Majchrowskiemu, który wywodzi się ze środowisk lewicowych, komunistycznych. Jego instytucje przyznały pieniądze, chociaż w ich założeniach film ma być promocją Krakowa, pozytywnego wizerunku miasta oraz wartości. Akcja filmu faktycznie dzieje się w Krakowie, ale Kraków pokazano negatywnie. Więc to nie tylko promocja miasta, ale też obrzucenie błotem środowiska krakowskiego. Uważam, że zadecydowały poglądy prezydenta miasta.
Zwrócił Ksiądz uwagę na zakończenie filmu?
To ważne, bowiem pojawia się tam przekłamanie. Film kończy się samobójstwem jednego z księży (gra go Arkadiusz Jakubik), który uwikłany jest w pedofilię, a odbywa się to przy poświęceniu sanktuarium. Więc tutaj są ewidentne odniesienia do dwóch sanktuariów budowanych w Polsce. Ten ksiądz jest w sutannie, oblewa się benzyną, a ludzie, którzy są wokół niego, nie ratują go, ale jakby na komendę ustawiają się w znak opatrzności Bożej – czyli trójkąt, a pośrodku to jedno płonące oko, czyli ksiądz w sutannie. To jest straszliwa manipulacja. Znak opatrzności Bożej jest jednoznacznie czytelny i nie wierzę, żeby reżyser miał odwagę zrobić taką scenę i podobnie pokazać gwiazdę Dawida albo półksiężyc islamu. Pozwolił sobie na to, bo wie, że przy obecnej poprawności politycznej Kościół katolicki może być obrażany bezkarnie.
Czy hierarchowie Kościoła katolickiego powinni wreszcie rozliczyć i rozwiązać problem homoseksualizmu, o którym Ksiądz wielokrotnie alarmował, ale również pedofilii, która z podwójną siłą uderza w autorytet Kościoła?
Tu możemy połączyć problem z homoseksualizmu i pedofilii właśnie z filmem. Mam ogromne pretensje do reżysera, który nagrywając ten paszkwil, spalił temat, główny problem w Kościele, czyli ukrywanie złych rzeczy, które w nim są. Ja w swoich książkach podkreślałem, że zło zawsze było w Kościele. Począwszy od Starego Testamentu, gdzie Kain zabił Abla. Później zdrada Judasza, wyparcie się św. Piotra czy św. Tomasz, który nie wierzył w zmartwychwstanie. Informacje o negatywnych zachowaniach są liczne, jednak ewangeliści to umiejętnie opisywali, nie ukrywali prawdy. Gdyby wymazali Judasza z katalogu, to nikt po dwóch tysiącach lat nie wiedziałby, kim Judasz był.
Czyli prawda jest najważniejsza?
Tak. Moim zdaniem, Kościół, po soborze watykańskim II szczególnie, nie tylko rozluźnił zasady moralne (powstało bardzo silne lobby homoseksualne), równocześnie przyjął zasadę zamiatania problemów pod dywan. Ze smutkiem to stwierdzam. Napisałem 12 lat temu książkę o lustracji i już wtedy było widać, że nie ma chęci do rozliczenia tego problemu. Sześć lat temu napisałem z Tomaszem Terlikowskim książkę, w której również wspomniałem o pedofilii. Przekaz w odpowiedzi był taki, że nie ma w Kościele żadnej pedofilii, nie ma problemu. Dzisiaj wierni po takim filmie Kler mogą mieć pretensje do biskupów, że nie rozwiązano tego problemu. Kościół sam się podłożył. Ludzie niechętni co mogą wykorzystać? Właśnie ukrywanie prawdy.
Czyli potrzebna jest stanowcza reakcja na każdy przypadek pedofilii, homoseksualizmu?
Na każdy. Gdyby tacy księża byli potępiani, wydalani z kapłaństwa, a nie przenoszeni z parafii na parafię, dziś tego problemu mogłoby nie być. Dam przykład najnowszy z diecezji tarnowskiej, gdzie pewien diakon na cztery dni przed święceniami został aresztowany za udział w grupie pedofilskiej i zoofilskiej. Moje pytanie brzmi: jak to się dzieje, że przez sześć lat życia w seminarium diecezjalnym i zakonnym, pewnym rygorze, gdzie są ojcowie duchowni i wychowawcy – nikt nic nie wie, dopiero władze państwowe reagują. Co więcej, biskup dopuścił wszystkich do święceń, jakby nic się nie stało. Informację o tym aresztowaniu kuria opublikowała dopiero po trzech miesiącach. W mojej ocenie nie ma obrony na taką postawę. To jest jednoznaczne pokazanie, że w strukturach kościelnych nie ma pomysłu, a może nawet chęci na rozwiązanie problemu. Znam bardzo wielu pozytywnych duchownych, biskupów zachowujących ubóstwo, skromnych, ale to nie oni decydują. Jest jakaś grupa osób w episkopacie, która ewidentnie problem zamiata pod dywan. Moja prywatna opinia jest taka, że jest to właśnie lobby homoseksualne, które nie chciało ujawnienia prawdy o abp. Paetzu czy w sprawie, którą przed chwilą opisałem.
Przypominają mi się w tej chwili słowa z książeczki O naśladowaniu Chrystusa Tomasa à Kempis, w których autor przekonuje, że jeśli nie potrafimy wygrać z głupotą, zawsze pozostaje nam modlitwa.
Powinno się mówić wyraźnie, że Kościół jeżeli nie rozwiąże swoich wewnętrznych problemów, to będzie atakowany z zewnątrz. Jedyna droga do tego to samooczyszczenie Kościoła. Nikt inny tego problemu nie rozwiąże. By zakończyć pozytywnie, to powiem, że ci, którzy są szczerymi członkami Kościoła – to dotyczy nie tylko duchownych – powinni podejmować oddolne działania, zgodne z prawem, w których upomną się, aby Kościół postępował zgodnie z prawdą. Na końcu okazać się może podobnie jak z lustracją, że problem dotyczy niewielkiej liczby ludzi. Ale najgorsze jest ukrywanie prawdy, bo daje się okazję do ataku środowiskom laickim.

warszawskagazeta.pl/…/5937-ks-tadeusz…

Film „Kler” Wojciecha Smarzowskiego miał przedstawić prawdziwy obraz Kościoła w Polsce, poruszyć też tematy trudne, jak pedofilia w Kościele. Ksiądz ma krytyczne zdanie o tym obrazie. Dlaczego?
Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski:
– Muszę przyznać, że jestem bardzo rozczarowany obrazem Wojciecha Smarzowskiego. W pamięci mam bardzo dobry film „Wołyń”, który był filmem obiektywnym. Natomiast film „Kler” jest obiektywizmu zaprzeczeniem. Brak jest choćby jednej pozytywnej postaci w sutannie bądź habicie. To bardziej film propagandowy, niż artystyczny obraz poruszający ważny temat społeczny.
Wojciech Smarzowski w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” przyznał, że jest ateistą, Kościół robi dzieciom wodę mózgu, a rozwiązaniem prowadzącym do zgody Polaków powinno być wypowiedzenie konkordatu i wyprowadzenie religii ze szkół.
To tylko potwierdza, że to film propagandowy. Celem było dokopanie Kościołowi. Film ma na celu pokazanie wyłącznie czarnego obrazu Kościoła, jako instytucji, która powinna zostać wyrugowana z przestrzeni publicznej. To tym bardziej przykre, że stoi w sprzeczności z wcześniejszymi deklaracjami twórców. Film miał być wg nich oparty na faktach, miał nawiązywać do nauczania papieża Franciszka. A główną intencją okazało się uderzenie w Kościół.
Jednak twórcy twierdzą, że chodziło im o pokazanie realnych problemów w Kościele.
Owszem, tak twierdzą. Jednak główny, realny problem – pedofilii, został przez film Smarzowskiego spalony.
Dlaczego?
Przedstawiony został w sposób karykaturalny. Problem jest oczywiście strasznie trudny. Kościół zaniedbał jego rozwiązanie. Jednak film Smarzowskiego jedynie uderza w Kościół jako społeczność, nie zgłębia tego problemu. Kolejny przykład to plakat promujący film, autorstwa Andrzeja Pągowskiego. Świnka skarbonka mająca wyraźny łaciński krzyż. To świadome nawiązanie do religii i pokazanie złych intencji twórców. Ten plakat to kolejne potwierdzenie, że zapewnienia twórców, że nie chcą obrażać niczyich uczuć religijnych były nieprawdziwe. Scen, które naruszają uczucia religijne jest więcej.
Na przykład?
Na przykład parodia ostatniej wieczerzy, gdzie po środku siedzi Janusz Gajos, a wokół niego 12 osób, na stole jest chleb i wódka. Kompromitacją jest scena końcowa, w której bohater grany przez Arkadiusza Jakubika podpala się, a ludzie nie ratują go, ale ustawiają się wokół niego w kształcie takiego trójkąta, co jest parodią symbolu Opatrzności Bożej. Od tego typu scen aż roi się w tym filmie. I trzeba powiedzieć wprost, że jest to krzywda wyrządzona osobom wierzącym, jak i wielu uczciwym księżom, zakonnikom.
„Gazeta Wyborcza” bardzo ostro krytykuje pedofilię w Kościele, jednocześnie odrzuca argumenty o homolobby w Kościele. Z czego to wynika?
Ze skrajnie lewicowej poprawności politycznej i hipokryzji. Środowiska lewicowe odrzucają twierdzenia o homolobby, jednocześnie przekonują, że pedofilia jest problemem wyłącznie w Kościele, a jednocześnie ci sami ludzie bronią Romana Polańskiego. Oczywiście Kościół ma problem z pedofilią. Jednak nie rozwiąże się go przez tego typu filmy.
Film został sfinansowany z pieniędzy publicznych?
Tak i to nie tylko ze środków Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, ale też ze środków miasta Kraków. To o tyle zastanawiające, że było to finansowane jako rzekoma promocja miasta. Tymczasem Kraków został tam przedstawiony w skrajnie negatywnym świetle, jako siedlisko patologii. Film w dużym stopniu został sfinansowany z pieniędzy podatników. A przecież podatnicy to w większości katolicy. Więc katolicy sfinansowali paszkwil na samych siebie. Film bardzo mocno obraża uczucia katolików. Jest rzeczą skandaliczną, że środki publiczne idą na ten cel. Przecież gdyby ktoś zamieścił coś takiego z gwiazdą Dawida albo półksiężycem, podniósłby się wielki krzyk, że obraża się uczucia żydów i muzułmanów. One oczywiście powinny być chronione. Ale tu wychodzi na to, że żydów i muzułmanów obrażać nie wolno, a z krzyża można drwić. To jest dla mnie patologia. Jeszcze raz podkreślam – o trudnych sprawach w Kościele trzeba mówić. Nie można jednak przedstawić całego Kościoła jako bagna. A tak robi niestety Smarzowski w swoim filmie.
W jaki sposób odpowiadać na tego typu ataki, gdzie realny problem – pedofilia w Kościele – jest ubrany w całą antyreligijną otoczkę?
Przede wszystkim uważam, że takie filmy uniemożliwiają rozwiązanie problemu. Bo problem pedofilii jest bardzo poważny. Ale zamiast skoncentrować się na tym, co jest powodem tego problemu, jak go rozwiązać, dlaczego przypadki pedofilii były w Kościele, Smarzowski pokazuje fałszywy obraz. A problem jest prawdziwy. Kościół w Polsce też go ma. Ale tak naprawdę po filmie Smarzowskiego każdy może uznać, że reżyser po prostu stworzył agitkę. I wypowiada się już w kontekście politycznym, bo jak ktoś mówi o zerwaniu konkordatu, no to jest to postulat jak najbardziej polityczny. Tak naprawdę dostarcza argumentów tym, którzy w Kościele patologie kryli.
Na temat pedofilii wypowiedział się biskup płocki Piotr Libera. Podał dane na temat sytuacji w diecezji płockiej. To krok w dobrym kierunku?
Ale biskup Libera przed 2007 rokiem był sekretarzem episkopatu i ja nie pamiętam jego jakichś ostrych wypowiedzi na temat pedofilii. Konferencja w czasie ukazania się takiego filmu to za mało. Episkopat i władze zgromadzeń zakonnych tuszowały problem. Od czasu komuny minęło trzydzieści lat. Był krok do przodu i krok do tyłu. Zamiast zasady zero tolerancji, często przejmowano się odczuciami sprawców, nie ofiar. Kościół w Polsce ma powody, by bić się w piersi. Takim przykładem jest sprawa arcybiskupa Paetza, gdzie nie było wprawdzie mowy o pedofilii, ale o molestowaniu przez lata bardzo młodych mężczyzn, kleryków, młodych księży, a więc z wykorzystaniem zależności służbowej. W 2002 roku sprawa wybuchła po wielu latach ukrywania. I Kościół w Polsce nie zajął jednoznacznego stanowiska w tej sprawie. Kolejna sprawa to sprawa arcybiskupa Józefa Wesołowskiego, który pochodził z diecezji krakowskiej, do której ja należę. Przez lata był przedstawiany jako wspaniały kapłan, a były informacje o jego pedofilskich działaniach. Teraz należy powiedzieć prawdę, nie ukrywać jej. Kościół musi jasno sprawę postawić. Ale film Smarzowskiego w tym nie pomoże.

www.dorzeczy.pl/…/ks-isakowicz-za…
Borkowska96
A tu recenzja Jacka Międlara : wprawo.pl/…/j-miedlar-oszus…
Piotr2000
Ks. Zalewski z jakichs powodow sili sie na EKSPERTA. To juz nie pierwszy raz. A czyni to, co najmniej mowiac, w sposob skrajnie nieudolny.