EON
1331

Czy Adamowicza zabiła mafia?

Jeszcze dwa dni temu byłem w 95% przekonany, że zabił psychopata i nie ma tu drugiego dna. Byłem pochłonięty innym socjopatą i uczciwie przyznam, że z politowaniem czytałem o „robocie mafii”, ale w końcu znalazłem trochę czasu, by zapoznać się tymi „szalonymi” pomysłami. Większość to rzeczywiście bzdury, klasyczne dla takich spraw, im bardziej nieprawdopodobna teoria tym bardziej się sprzedaje. Jest jednak coś, czym nie można dać sobie zamknąć ust. Obejrzałem z 8 różnych filmików z różnych ujęć i to, co zobaczyłem zmieniło moje przekonanie z 95% do góra 50%. Dlatego postanowiłem rozważyć inną wersję, póki co na gruncie czystej teorii i wiedzy powszechnej, bez upierania się, że tak było, ale z upieraniem się, że tak wiele razy w przeszłości „rozwiązywano problemy”.
Jeśli Adamowicza nie zabił zwykły psychopata, to mogli to zrobić tylko poważni fachowcy, do których łatwo dojść zadając naprowadzające pytania.
Co to jest mafia?
„Mała Sycylia” to termin, który do obiegu medialnego wprowadził Sylwester Latkowski i o dziwo akurat za to niewielu nazwało go „oszołomem”, bo trafił w sedno. W takim razie po A, trzeba powiedzieć B, żeby być konsekwentnym. Mafia to jest styk polityki, biznesu i instytucji państwowych. Mafia ma swoich ludzi wszędzie, w przypadku Gdańska mówimy o ratuszu, komendzie policji, służbie więziennej, urzędzie skarbowym, a nawet szpitalach i straży pożarnej. Tak działa mafia.
Jak mafia przygotowuje zamachy?
W skrócie można podzielić to zagadnienie na trzy metody. W pierwszym przypadku każdy ma wiedzieć kto zabił i dlaczego. Tak się dzieje, gdy komunikat od mafii ma pójść do wszystkich. W drugim przypadku nikt ma nic nie wiedzieć i tak się zazwyczaj czyści własne szeregi. Trzeci przypadek to mieszanka dwóch poprzednich. Część ma być jawna, część zagadką, której rozwiązanie zna wąskie grono beneficjentów i dyscyplinowanych. Jeśli zakładać, że Adamowicza nie zabił przypadkowy psychopata, ale „Mała Sycylia”, to mamy do czynienia z trzecią metodą zabójstwa.
Jak wygląda zabójstwo z podziałem na część tajną i jawną?
Ludzie, którzy budują w Internecie rozmaite teorie spiskowe, zamiast rzeczowych analiz, zawsze wpadają w tę samą pułapkę. Dopasowują każdy detal pod tezę zamachu i potem wychodzą z tego groteskowe pomysły, jak doszukiwanie się w ratownikach medycznych zleceniobiorców kończących zdanie. Jest to oczywiście możliwe, bo jak wykazano wyżej, mafia ma swoich ludzi w szpitalach, pytanie tylko po co sobie tak komplikować życie? Aby dokonać zabójstwa mieszanego potrzebny jest wykonawca. Psychopata odpowiednio pokierowany nadaje się doskonale. Wprawdzie nad psychopatą nikt nie będzie miał pełnej kontroli, ale to prócz wady ma swoje zalety. Chory psychicznie może wszystkim dookoła opowiadać, że chce zabić, od kolegów z celi, przez kolegów na wolności, aż po rozmowy domowe. I tak to wyglądało w przypadku Stefana W. Deklaracja wariata zawsze są traktowane tak, jak się wariata traktuje – z olbrzymim dystansem.
Opowieści wariata nie mają znaczenia i co najważniejsze nie stanowią żadnego zagrożenia dla ujawnienia planu zleceniodawców. Czego oczekiwać od chorego na schizofrenię jeśli nie opowiadania głupot? Nawet jeśli matka pójdzie z tym na policję, a policja odbije piłeczkę do służby więziennej, to również nic się nie dzieje. Wystarczy, że żołnierz mafii odwiedzi komendanta jednej i drugiej placówki i tylko głupi w tym miejscu pomyśli, że żołnierz opowie komendantom, do czego psychopata jest potrzebny. Żołnierz tego nie wie i komendanci też się nie dowiedzą prawdy. Oni usłyszą, że Stefan ma być wolny, bo musi odebrać towar albo… ma być wolny i tyle. Gdyby Stefanowi całkiem odbiło i opowiedziałby komukolwiek, że zabić kazał mu jakiś poważny gdański „przedsiębiorca” albo inna szanowana grupa osób, to szaleństwo Stefana robi za całe alibi. Ludzie, przecież to wariat!
Tyle powie mafia i nie musi Stefana w worku wrzucać do rzeki, wystarczy, że ordynator szpitala psychiatrycznego przyjmie go na odział. Najmniejszego ryzyka przy wyborze wariata na zabójcę nie ma. Idźmy zatem dalej! Kto jeszcze nie musi i nie powinien nic wiedzieć? Frajerzy przede wszystkim, czyli w opisywanym zadaniu firma ochroniarska. Mafia potrzebuje tylko i wyłącznie jakiegoś Ziutka, który skleci ekipę rencistów i dzieci, żeby amatorzy nie przeszkadzali w robocie. Zatrudnienie odpowiedniej firmy przez ratusz to dla mafii pestka i powszechny chleb „przetargowy”. Wybór frajerskiej firmy zapewnia pełną swobodę zabójcy, bo który psychopata nie poradzi sobie z nożem w przedszkolu? Czy tak się stało?
Dokładnie tak i trudno się spodziewać, aby dzieci poniżej 18 lat i reszta studentów, zorientowała się w tak szokującej dla nich sytuacji. Gołym okiem było widać, że żadne z tych dzieci w ogóle się nie zorientowało w tym, co się dzieje. Z bohaterstwem i refleksem obsługi technicznej sceny to też przesada. Stefan zrobił co chciał, powiedział co chciał i dopiero potem podeszli do niego technicy, przed którymi Stefan grzecznie położył się na glebę. Do realizacji potrzebny jest jedynie szef biznesu „ochroniarskiego”, który może zarejestrować działalność na poddaszu i tak było. Przydałby się jeszcze jeden typ na bramce przy scenie, który ma umożliwić wejście na scenę psychopacie.
Idealny do takiej roboty jest na przykład były policjant, ale… jemu również nikt nie mówi prawdy, z niego się robi frajera i sprzedaje bajeczkę. Puścisz Stefana na scenę, on tam zrobi szopkę, że niby atakuje Adamowicza, takie zlecenie pod reżim Kaczora, będzie śmiesznie. Ochroniarz taką bajeczkę łyknie i się z odpowiedzialności wykpi, jednak gdy się sprawy skomplikują, to pozostanie frajerem na zawsze. Cały projekt sprowadza się do wyboru psychopaty, nad którym jako tako da się panować oraz do zapewnienia mu pełnej ochrony i komfortowych warunków przy robocie. Wszystko zostało spełnione, o reszcie absolutnie nikt nie musi wiedzieć.
Wybór ofiary, miejsca, czasu i metody
W kwestii wyboru ofiary, miejsca, czasu i metody mamy same banały. Jeśli ofiarą ma być polityk, to nigdy nie jest to przypadkowa ofiara. Celem był Adamowicz i nikt inny. Dlaczego on, to temat na odrębną analizę. W każdym razie, jak mafia coś robi, to się skupia na zadaniu głównym, pozostałe i ewentualne zyski, robią za drugi plan działania. Wybór miejsca? Wiadomo, że dla spektakularnej zbrodni nie ma lepszego miejsca niż scena z kamerami, to i nie ma nad czym się rozwodzić. Czas jest troszkę bardziej skomplikowany, ale tylko troszkę. Impreza Owsiaka i „Światełko do nieba” z przyczyn naturalnych jest idealnym momentem. Nie znaczy to jednak, że psychopata jest w stanie precyzyjnie dźgnąć nożem co do sekundy, czym się podnieca Internet. Takie były założenia, wbiec jak się zaczną fajerwerki, ale reszta to przypadek, choćby nie wiem ile trenować nie da się zabić co do ułamka sekundy, Stefanowi się to najzwyczajniej w świecie udało.
Czas zbrodni był określony szerzej, chodziło też o to, aby zabić w czasie dużej imprezy „pełnej miłości”, co uwypukla kontrast w postaci nienawiści wbijającej się nożem w serce Adamowicza i WOŚP. Z tym, że nadal Adamowicz jest celem głównym, reszta dodatkową „gratyfikacją” mylącą tropy lub wkalkulowaną, ale z poprawką, że jej wartość zależy od tego, jak naród kupi, bądź nie kupi „mowy nienawiści”. Ostatnia rzecz to metoda, wcześniej zdefiniowana, jako mieszana i nic się tu nie zmieniło. Warto tylko dodać, że nóż zamiast karabinu to też element metody. Snajper, czy inny rewolwerowiec zawsze naprowadza na służby specjalne, zwykły nożownik trafia idealnie w potrzeby „mordercy wyhodowanego przez nienawiść”.
Mafia pozostawiła przy życiu dwóch świadków, czy to błąd mafii?
Błąd raczej nie, gdyby Stefan zabił Adamowicza, a ochroniarz Stefana, po czym mafia zabiłaby ochroniarza, zrobiłaby się jeszcze głupsza komedia niż „Pożar w burdelu”. Świadkowie musieli zostać, ale to nie jest wielki problem. Pierwszy świadek jest wariatem i o nim powiedzieliśmy wszystko. Drugi to jednocześnie były policjant i przestępca, który doskonale wie, co się robi z policjantami w więzieniu i z kapusiami na wolności. Pozostaje mu zamknąć dziób i wypełniać rolę frajera lub udawać Stefana, ewentualnie zostać „Masą”. Tak się tylko zabawnie składa, że świadek koronny w Polsce służy do rozwiązywania konfliktów pomiędzy szefami mafii, a nie do mówienia o tym jak było. Znów żadnego ryzyka.
Kto na tym zyskał, a kto stracił i kto miał wiedzieć, że to robota mafii?
Zyskali ci, których Adamowicz nie posłuchał, chociaż go prosili, aby dał sobie spokój z kandydowaniem. Zyskali ci, którzy mieli nadzieję na nowe interesy z nowym człowiekiem w ratuszu. Stracili wszyscy związani układami i biznesami z Adamowiczem, co wskazuje na wojnę pomiędzy mafiami i wysyła informację kto jest silniejszy. Po takim numerze, najsilniejsza jest ta mafia, która ten numer wykonała, absolutny pokaz potęgi wymierzony w stronę konkurencji i pozostałych leszczy. Co ciekawe ułożony z Adamowiczem był Tusk, głównie przez Amber Gold i w tak zwanym międzyczasie w „Małej Sycylii” sąd uniewinnił „prezesa” tej „firmy”. Tak bym to widział, gdybym miał napisać analizę „Kto zabił Adamowicza i dlaczego mafia?”, ale to tylko gadanie wariata na portalu kontrowersje.

Gdyby mi ktoś zaproponował wywiad rzekę, a ja bym się na to z głupoty zgodził, to po usłyszeniu rutynowego pytania, czy coś bym w swoim życiu zmienił, odpowiedziałbym bez wahania, że nazwę portalu kontrowersje.net. Nic głupszego w życiu nie wymyśliłem, portal powinien się nazywać konkretnie, nie sensacyjnie, ale za późno na takie zmiany. Jak coś się nazywa „kontrowersje”, to zaraz ludzie myślą, że tam publikują same głupoty wyssane z palca. Z drugiej strony wariatowi można więcej na kontrowersyjnej stronie, no to się zajmę zabójstwem Adamowicza, jak na wariata i kontrowersje przystało
w:kontrowersje.net
Tymoteusz
Kamil Durczok, żeby wrócić do łask liberalno-komunistycznego TVN-owsko-Polsatowego pseudo „salonu” musiał się wykazać ponadprzeciętną „mową miłości”, żeby zostać zauważonym, docenionym (a jego grzechy wymazane), zupełnie tak samo, jak żydowscy kapo w niemieckich obozach koncentracyjnych.
Przypomnijmy słowa Kamila Durczoka :
„Czy pan (Minister Sprawiedliwości Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro -Więcej
Kamil Durczok, żeby wrócić do łask liberalno-komunistycznego TVN-owsko-Polsatowego pseudo „salonu” musiał się wykazać ponadprzeciętną „mową miłości”, żeby zostać zauważonym, docenionym (a jego grzechy wymazane), zupełnie tak samo, jak żydowscy kapo w niemieckich obozach koncentracyjnych.

Przypomnijmy słowa Kamila Durczoka :
„Czy pan (Minister Sprawiedliwości Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro - przyp. mój) miał okazję przekazać, że Twitterowa przyjaźń tej pani (prof. Krystyny Pawłowicz - przyp. mój) z niejakim (Piotrem - przyp. mój) Wielguckim, znanym jako Matka Kurka, właściwie ja powinienem powiedzieć kanalią, tylko, że od razu zostanę oskarżony o „mowę nienawiści”, to jest paradoks. Jątrzyciel Wielgucki pierwszy będzie się darł o „mowie nienawiści”, więc nazwę go po prostu zwykłym polskim chamem. Że to coś, co nie przystoi posłance na Sejm, może być traktowane, może być traktowane jako działanie wspólnie i w porozumieniu, nie zrobił pan tego panie ministrze, a jeśli pan to zrobił, to posłanka Pawłowicz ma pana w głębokim poważaniu, co ministra sprawiedliwości powinno raczej zaboleć i zmartwić.” (02:03).