Ks. Pawlukiewicz o swojej chorobie: wycofuję się ze sposobów duszpasterzowania, które prowadziłem
Ks. Pawlukiewicz o swojej chorobie: wycofuję się ze sposobów duszpasterzowania, które prowadziłem
(fot. Maskacjusz / youtube.com)
Znany rekolekcjonista i duszpasterz opowiedział o swojej chorobie w wywiadzie z Pawłem Kęską ze Stacji 7.
Na pytanie dziennikarza "jaki jest księdza krzyż?" ks. Pawlukiewicz odpowiedział wprost - "Pan Parkinson".
- Zawitał w moim domu po cichu. Kiedy się o nim dowiedziałem to już się trochę rozgościł. Na razie ta choroba da się jeszcze jakoś zepchnąć na bok, da się pracować - przyznał kapłan.
Czytaj też: Ks. Piotr Pawlukiewicz: Bóg nie umie dawać mało »
Ks. Pawlukiewicz przyznał, że patrząc na ludzi, których powaliła choroba, którzy "leżą jak warzywa", on czuje się przynich jak "sportowiec".
- Niektórzy mówią mi o cudzie. Tak, rzeczywiście byłby to spektakularny cud, gdybym z tego wyszedł i rozstał się z panem parkinsonem - stwierdził rekolekcjonista. - Chrystus daje ci krzyż doważony do Ciebie, lekarstwo na zamówienie. Każdy przychodzi i coś dostaje: ty gadulstwo, ty milczenie, ty katechezę, z którą sobie nie możesz poradzić. To jest nasze leczenie.
Dodał również, że krzyżem od Jezusa należy posłużyć się "w drodze do nieba". - Pan Bóg wycenił mnie na parkinsona i przyjąłem tą wycenę. Robię co mogę, co będzie, zobaczymy. Co tu się martwić jutrzejszym dniem, jeżeli dzisiejszy może się skończyć przed północą - powiedział ks. Pawlukiewicz.
Dziennikarz zapytał go o to, dlaczego Bóg "przysłał" mu "pana parkinsona". Na to pytanie kapłan odparł, że bez niego mógłby "szarżować niesamowicie" i "wymyślić coś strasznie głupiego". Poza tym przyznał, że widzi chorobę jako doświadczenie pozwalające mu przeżyć to, co inni przeżywają w swoich cierpieniach, a co ostatecznie wpływa na jego duszpasterzowanie.
Ks. Pawlukiewicz opowiedział również o tym, że wiele osób słucha jego rekolekcji, ale widzi tylko jego słabość, chorobę. - Śmieję się, że jeszcze trochę a będę przyjeżdżał na rekolekcje, podchodził do mikrofonu, mówił "blebleblebleble", a potem ludzie powiedzą: co za rekolekcje! - stwierdził kapłan.
Przyznał również, że ostatnio wycofał się i że robi dużo badań medycznych. - Wycofuję się ze sposobów duszpasterzowania, które prowadziłem i szukam innych. Chciałbym zmienić akcenty homiletyczne, mówić o rzeczach, których kiedyś się bałem, o tym, kiedy człowiek jest bezradny, bezsilny, kiedy słyszy, że choroba jest nieuleczalna - stwierdził.
W czasie innych rozmów ks. Pawlukiewicz ujawnił, że dowiedział się o swojej chorobie już w 2007 roku.
Parkinson to powoli postępująca, zwyrodnieniowa choroba ośrodkowego układu nerwowego. Choroba Parkinsona mimo skrupulatnego leczenia po pewnym czasie doprowadza do inwalidztwa. Cierpiał na nią m.in. Jan Paweł II.
m.deon.pl/…/art,38027,ks-pa…
(fot. Maskacjusz / youtube.com)
Znany rekolekcjonista i duszpasterz opowiedział o swojej chorobie w wywiadzie z Pawłem Kęską ze Stacji 7.
Na pytanie dziennikarza "jaki jest księdza krzyż?" ks. Pawlukiewicz odpowiedział wprost - "Pan Parkinson".
- Zawitał w moim domu po cichu. Kiedy się o nim dowiedziałem to już się trochę rozgościł. Na razie ta choroba da się jeszcze jakoś zepchnąć na bok, da się pracować - przyznał kapłan.
Czytaj też: Ks. Piotr Pawlukiewicz: Bóg nie umie dawać mało »
Ks. Pawlukiewicz przyznał, że patrząc na ludzi, których powaliła choroba, którzy "leżą jak warzywa", on czuje się przynich jak "sportowiec".
- Niektórzy mówią mi o cudzie. Tak, rzeczywiście byłby to spektakularny cud, gdybym z tego wyszedł i rozstał się z panem parkinsonem - stwierdził rekolekcjonista. - Chrystus daje ci krzyż doważony do Ciebie, lekarstwo na zamówienie. Każdy przychodzi i coś dostaje: ty gadulstwo, ty milczenie, ty katechezę, z którą sobie nie możesz poradzić. To jest nasze leczenie.
Dodał również, że krzyżem od Jezusa należy posłużyć się "w drodze do nieba". - Pan Bóg wycenił mnie na parkinsona i przyjąłem tą wycenę. Robię co mogę, co będzie, zobaczymy. Co tu się martwić jutrzejszym dniem, jeżeli dzisiejszy może się skończyć przed północą - powiedział ks. Pawlukiewicz.
Dziennikarz zapytał go o to, dlaczego Bóg "przysłał" mu "pana parkinsona". Na to pytanie kapłan odparł, że bez niego mógłby "szarżować niesamowicie" i "wymyślić coś strasznie głupiego". Poza tym przyznał, że widzi chorobę jako doświadczenie pozwalające mu przeżyć to, co inni przeżywają w swoich cierpieniach, a co ostatecznie wpływa na jego duszpasterzowanie.
Ks. Pawlukiewicz opowiedział również o tym, że wiele osób słucha jego rekolekcji, ale widzi tylko jego słabość, chorobę. - Śmieję się, że jeszcze trochę a będę przyjeżdżał na rekolekcje, podchodził do mikrofonu, mówił "blebleblebleble", a potem ludzie powiedzą: co za rekolekcje! - stwierdził kapłan.
Przyznał również, że ostatnio wycofał się i że robi dużo badań medycznych. - Wycofuję się ze sposobów duszpasterzowania, które prowadziłem i szukam innych. Chciałbym zmienić akcenty homiletyczne, mówić o rzeczach, których kiedyś się bałem, o tym, kiedy człowiek jest bezradny, bezsilny, kiedy słyszy, że choroba jest nieuleczalna - stwierdził.
W czasie innych rozmów ks. Pawlukiewicz ujawnił, że dowiedział się o swojej chorobie już w 2007 roku.
Parkinson to powoli postępująca, zwyrodnieniowa choroba ośrodkowego układu nerwowego. Choroba Parkinsona mimo skrupulatnego leczenia po pewnym czasie doprowadza do inwalidztwa. Cierpiał na nią m.in. Jan Paweł II.
m.deon.pl/…/art,38027,ks-pa…