Brat Kamil
72

Prawda, piękno, katolicyzm

Robert Barron, biskup pomocniczy. Los Angeles. Twórca apostolatu medialnego „Word on Fire”. introvertapologetics.wordpress.com

Biskup Robert Barron to ekstraklasa katechetów ery internetu. W dokumentalnej serii „Katolicyzm” zabiera widza w fascynującą podróż dookoła świata wiary. Zdaniem George’a Weigla to „najważniejszy medialny projekt w dziejach Kościoła katolickiego w USA”.

Dobra wiadomość jest taka, że ta wyjątkowa seria 10 godzinnych filmów dokumentalnych została właśnie wydana w Polsce (z lektorem i z napisami). Podtytuł dobrze oddaje istotę tej produkcji: „Podróż przez świat i w głąb wiary katolickiej”. Spiritus movens całego przedsięwzięcia jest ks. Robert Barron, dziś już biskup pomocniczy w Los Angeles, teolog, erudyta, internetowy ewangelizator, obdarzony darem jasnego mówienia o rzeczach trudnych. On jest pomysłodawcą i narratorem dokumentalnej opowieści, której ambicją jest ukazanie prawdy i piękna wiary katolickiej. Ks. Barron prowadzi swój wykład w 50 miejscach w 15 krajach świata (także w Polsce).

Widz dostaje nie tylko solidną porcję wiedzy, ale dzięki pięknym zdjęciom możliwość zobaczenia w pigułce dziedzictwa katolickiej kultury i sztuki. Jak mówi sam autor, pragnął on służyć w filmie jako „mistrz wtajemniczenia”. Te 10 filmów to 10 katechez dla dorosłych poruszających następujące tematy: 1. Jezus – Bóg i człowiek, 2. Nauczanie Jezusa, 3. Tajemnica Boga, 4. Maryja, 5. Piotr i Paweł, 6. Kościół, 7. Liturgia i Eucharystia, 8. Święci, 9. Modlitwa i życie duchowe, 10. Rzeczy ostateczne. Filmowa seria ukazała się w USA w 2011 r. i służy tam jako świetna pomoc w katechizacji. Do nas materiał ten dociera z 7-letnim poślizgiem, ale może także okazać się bezcenną pomocą. Chyba raczej w katechezie studentów i dorosłych niż w szkole.

Kardynał Timothy Dolan, biskup Nowego Jorku, poproszony o recenzję „Katolicyzmu” powiedział: „Zewsząd w Stanach słyszę katolików, którzy mówią »musimy odzyskać naszą tożsamość, nabrać pewności siebie, odnaleźć dumę z bycia katolikiem«. Ten projekt spełnia to oczekiwanie z nawiązką. Ukazuje w sposób wspaniały sztukę i kulturę, historię i literaturę, piękno i prawdę, związane z ponadczasowym geniuszem katolicyzmu”.

W czasach narastającego zamętu i drwiny z religii, zwłaszcza katolickiej, taka porcja katechezy na najwyższym poziomie jest jak łyk czystej wody ze źródła. Barron może służyć jako konieczny detoks dla dusz podtrutych przez popkulturowe szyderstwa, półprawdy czy wręcz kłamliwe opowieści o chrześcijaństwie.

Z miłości do Kościoła

Po raz pierwszy usłyszałem o tym projekcie z entuzjastycznej recenzji George’a Weigla, biografa Jana Pawła II. Nazwisko Barron znałem już wcześniej z internetu. Jego portal, a właściwie rozbudowujący się ciągle apostolat medialny „Word on FSWire” („Słowo w ogniu”), pełen jest świetnych kazań i aktualnych komentarzy broniących wiary, wyjaśniających trudności, odpowiadających na wyzwania chwili. Marzyło mi się wydanie „Katolicyzmu” po polsku. Teraz to marzenie spełniło się dzięki salwatoriańskiemu wydawnictwu zajmującemu się multimediami „Studio katolik”. Chwała im za to!

Weigel, recenzując „Katolicyzm”, wspomina, że rozmawiał z ks. Barronem i jego współpracownikami podczas pracy nad filmową serią. „Mogę zaświadczyć – pisze – że wkładali w tę pracę miłość: miłość do Pana, do Kościoła i do prawdy, której Kościół naucza. Ale nie ma w tym filmie żadnej cukierkowatości, żadnej tandety czy pogoni za popularnością. To dzieło klasycznie katolickie, bez rozwodnionego katolicyzmu. Zdjęcia Johna Cummingsa są tak piękne, muzyka Steve’a Mullena tak czarująca, a narracja ks. Barrona, geniusza przykładów i analogii, jest tak sprawna, że nawet najtrudniejsze aspekty katolickiej wiary i praktyki stają się żywe i przystępne. W centrum wszystkiego jest Jezus z Nazaretu, stawiający nieuniknione i niepokojące pytanie: »Za kogo Mnie uważacie?«.

Widzowie »Katolicyzmu« poznają wiele wspaniałych postaci, które zmagały się z tym pytaniem w ciągu dwóch tysięcy lat. Piotr i Paweł, Augustyn i Tomasz z Akwinu, Dante, Teresa z Avila i Jan od Krzyża, Edyta Stein i Katherine Drexel. Wciąż powraca skupienie uwagi na Jezusie, naszym Panu. »Katolicyzm« opiera się na silnej wierze, że to Jego Kościół oraz że Jego prawda jest miarą wszelkiej prawdy. Barron rozumie, że ponowoczesna kultura stanowi szczególne wyzwanie dla głoszenia Ewangelii. Dlatego ten wierzący człowiek, który jest także świetnym teologiem, potrafi z kulturą i z odwagą nakłaniać widzów do gruntownego poznania Credo. Nie przemilcza prawdy o ciemnej stronie Kościoła. Wie, że Kościół katolicki jest wspólnotą grzeszników, których niewierności często oszpecały oblicze Pana. Jednocześnie filmy ks. Barrona pokazują na wiele sposobów, że Kościół katolicki był i pozostaje ostoją dla prawdy, dobrych obyczajów, współczucia i zdrowego rozsądku w często okrutnym świecie”.

Sukces „Katolicyzmu” zachęcił autora do pójścia za ciosem. Powstały jeszcze dwie serie, które są kontynuacją podróży w głąb wiary: „Katolicyzm. Nowa ewangelizacja” (4-godzinna seria wywiadów i wykładów ks. Barrona, 2013) oraz „Katolicyzm. Kluczowi gracze” (seria ukazująca 6 najważniejszych postaci w historii Kościoła, 2016). Być może i te produkcje trafią kiedyś na polski rynek. Kto zna angielski, może śledzić niezwykłą aktywność bp. Roberta na portalu „Word on Fire”, który reaguje na wydarzenia, dostarcza argumentów, inspiruje i motywuje do katolickiej wiary z pełną świadomością, że mówi do ludzi poddanych potężnej presji sekularyzacji.

Odpowiedź na poszarzały katolicyzm

Wydanie polskiej wersji „Katolicyzmu” zbiegło się w czasie z ukazaniem się książki, której bohaterem i współautorem jest bp Robert Barron. Jej tytuł: „To Light a Fire on the Earth” („Zapalić ogień na ziemi”). Współautorem jest John Allen, znany amerykański watykanista, publicysta, biograf, autor wielu książkowych wywiadów z ważnymi postaciami Kościoła. Allen rozmawia z Barronem, starając się przybliżyć filozofię jego metody głoszenia Ewangelii w epoce wojującego sekularyzmu. Ta książka powinna być koniecznie przetłumaczona na język polski. Dla każdego duszpasterza, który nie zamyka oczu na fakty takie, jak spadająca liczba praktykujących, pustoszejące seminaria czy masowy odpływ młodzieży z Kościoła, ta rozmowa będzie światełkiem nadziei. Ponieważ bp Barron widzi problem, diagnozuje go i proponuje lekarstwo. To nie jest profesor-teoretyk sekularyzacji czy ewangelizacji, ale człowiek, który codziennie staje na pierwszej linii frontu walki o człowieka. Jak sam wyznaje, zależy mu zwłaszcza na ochrzczonych, których utraciliśmy jako żywych członków Kościoła. Biskup Barron stara się dotrzeć do nich z przesłaniem, że wiara katolicka to coś najbardziej mądrego i zarazem pięknego, co może ich spotkać. Wykorzystuje w tym celu wszelkie możliwe elektroniczne kanały ewangelizacji, nie boi się konfrontacji z argumentami przeciwników.

„Katolicyzm” jest pozytywną odpowiedzią na pewien rodzaj zubożonego, zakompleksionego katolicyzmu, który on sam nazywa „beżowym katolicyzmem” („beige Catholicism”). Po polsku lepiej byłoby powiedzieć „poszarzały katolicyzm”. To katolicyzm, który stał się mdły, nijaki, niepewny swego, dostosowujący się do zmieniającego się otoczenia tak bardzo, że traci własne kolory, staje się szary, nieodróżnialny od innych religii i dominującej kultury. Barron zwraca uwagę, że w takim właśnie Kościele ery posoborowej wzrastał w latach 70. i 80. ubiegłego wieku. Przy czym nie obwinia soboru, ale wskazuje na jego błędną recepcję czy interpretację, co prowadziło do tego, że katolicyzm zagubił swój cel, energię, siłę przekonania, kolor. Zatarły się jego ostre krawędzie, wyróżniki zostały osłabione. „Doświadczyłem na własnej skórze takiego nijakiego katolicyzmu i jestem mu przeciwny” – mówi Barron – „Chcę inteligentnej prezentacji wiary. Takiej, która uwydatnia także piękno katolicyzmu. Rozum i piękno to moje priorytety. Nijaki katolicyzm, w którym wzrastałem, źle nam służy. Doszedłem nawet do stwierdzenia, że to była duszpasterska katastrofa. Straciliśmy dwa pokolenia z powodu tego”.

Nowy Fulton Sheen?

Działalność bp. Roberta Barrona budzi skojarzenia z postacią abp. Fultona Sheena, pioniera ewangelizacji przez media.

John Allen wylicza to, co łączy obu medialnych duszpasterzy. Po pierwsze znakomite akademickie wykształcenie. W mediach jednak sama wiedza to za mało. Równie ważna, o ile nie ważniejsza, jest umiejętność prezentacji swoich przekonań tak, by wciągnąć odbiorcę.

Obaj, Sheen i Barron, pozostali jednak ludźmi Kościoła. Wiedzą doskonale, że ich misja jest misją Kościoła. „Gdy ich słuchamy, to nie słyszymy po prostu charyzmatycznego mówcy” – zauważa Allen – „słyszymy głos wiary, głos Kościoła, głos dwutysiącletniej tradycji. Obaj wiedzą, że mają do zakomunikowania coś, co jest większe od nich samych”.

Kolejna rzecz, zarówno Sheen, jak i Barron, mają swój udział w umocnieniu katolickiej dumy (nie mylić z pychą). Popularność Sheena jako gwiazdy telewizyjnej pozwoliła wielu amerykańskim katolikom w połowie XX w. podnieść czoło, pokonać kompleksy, w które wpychali ich dominujący tam protestanci. Dziś katolicy bywają przetrąceni z powodu skandali wywołanych przez duchownych oraz z powodu kultury pełnej agresji wobec religii. Popularność Barrona, jego sukces medialny, pomaga współczesnym katolikom podnieść głowy.

Wojującym ateistom potrafi on spokojnie i przekonująco przedstawić katolickie racje. „On nie boi się spacerować po jaskini lwa, czyli w świecie mediów społecznościowych, i nawet jeśli nie udaje mu się tego lwa nawrócić, to z całą pewnością go oswaja” – pisze Allen.

„Katolicyzm” to świetna wizytówka działalności jednego najlepszych angielskojęzycznych ewangelizatorów początku XXI wieku. Warto go odkryć, warto się od niego uczyć.

www.gosc.pl/doc/4809962.Prawda-…