Tremendum sacrificium. Tajemnica straszliwa.

„Ani wierzyć się nie godzi, ani myśleć o tym, aby tam Ciało Chrystusa Pana (w Najświętszym Sakramencie) stworzone być miało; więc już tylko sposób zostaje, aby w tym Sakramencie Pańskie Ciało było, w które Chleb się obraca; dlaczego żadna istotność chleba więcej zostać nie może. Tym sposobem przywiedzeni Ojcowie i Starsi nasi, na tym wielkim Laterańskiem i Florenckim Soborze, rozdziału tego prawdę potwierdzili jasnymi wyrokami, a Trydencki Sobór jeszcze jaśniej ją opisał.
Jeśliby kto powiadał, iż w Najświętszym Ciała Bożego Sakramencie, istotność chleba i wina razem z Ciałem i Krwią P. naszego Jezusa Chrystusa zostaje, niech wyklęty będzie. (…)
Gdy więc tak jasnymi słowy Pan Chrystus Ciało swoje chlebem i pokarmem prawdziwym, a Krew napojem nazwał, zatem dostatecznie pokazał, iż w tym Sakramencie żadna chleba i wina nie zostaje istność. (…). Chociaż się wydaje być wina i chleba wyobrażenie, jednak wierzyć masz, iż po przeżegnaniu albo poświeceniu, nic tam innego się nie znajduje, tylko Ciało i Krew P. Chrystusa.
Że zaś ta jest zgodna wszystkich ojców nauka, każdy to łatwo zrozumie, który ich księgi czytać będzie. Św. Ambroży bowiem pisze: ty łatwo mówisz: mój to chleb zwyczajny; ale ten chleb jest chlebem, dopóki się słowa poświęcenia nie wymówią. A gdy poświęcenie nastąpi, już się staje z onego chleba Ciało Pana Chrystusa. Czego rozmaite przykłady i podobieństwa przytaczał, aby bardziej dowieść mógł. Na drugim jeszcze miejscu, (gdy słowa one wykłada: Wszystkie rzeczy które tylko chciał, Pan uczynił na niebie i na ziemi) mówi: Chociaż się zda być wina i chleba wyobrażenie, jednak wierzyć masz, iż po przeżegnaniu albo poświęceniu, nic tam innego nie jest, tylko Ciało i Krew P. Chrystusa. Tymi prawie słowami tą rzecz wykłada św. Hilary: Acz powierzchownie zda się być chleb i wino, jednak Ciało i Krew Pańska jest prawdziwe.
Lecz tu niech upominają Pasterze, że się temu dziwować nie trzeba, jeżeli po przeżegnaniu, albo poświęceniu Chlebem jednak ten Sakrament zowią: bo Ciało Pańskie tym imieniem po części dlatego nazywają, że ma przymiot chleba, ale i po części też dlatego tak mówią, iż ma jeszcze moc przyrodzoną żywienia i tuczenia ciała, która właśnie jest cechą chleba.
Że zaś ten jest zwyczaj Pisma Ś. iż rzeczy tak nazywa, jakimi się je widzi, jasno to pokazuje Księga Rodzaju, gdy się ukazali Abrahamowi trzej Mężowie, którzy jednak Aniołami byli. I tych dwóch, którzy się ukazali Apostołom, gdy Chrystus Pan w Niebo wstępował, choć Aniołami byli, Mężami ich Pismo zowie.
(…) Lecz trzeba chrześcijan upominać (co też często Ojcowie śś. Powtarzali), aby wszetecznie nie badali, jak ta odmiana – przeistoczenie – mogło się dokonać, bo tego ani rozumem pojąć nie możemy, ani się w przyrodzonych odmiennościach, albo w stworzeniu rzeczy, taki przykład tej odmienności nie znajduje; ale to, co jest, Wiarą poznawać musimy, a jak się to dokonuje, wszetecznie badać nie mamy. (…)
Potrzeba też, aby pasterze wielką pilność czynili w tej tajemnicy wykładaniu, jako Ciało Chrystusa Pana i w najmniejszej części chleba jest zupełne, chociaż ledwie się o tej rzeczy mówić godzi. Jednak, gdyby tego potrzebowała miłość chrześcijańska, niech pamiętają, aby ludzi wiernych umysły tymi sowami Ewangelii potwierdzali: U Boga nie ma nic niemożliwego. (…)
I ta była ustawiczna i stateczna Kościoła powszechnego nauka, która też mocą onych świadectw potwierdzona być może, któreśmy przedtem pokazali, że żadna istotność chleba ani wina w tym Sakramencie nie zostaje.Katechizm Rzymski, 1866

Franciszek życzy sobie, żeby zmienić słowa konsekracji, słowa Chrystusa poprawić, bo uznał, że Chrystus się pomylił. Bergoglia chce zmieniać słowa Boże, które są jedyną racją zaistnienia przeistoczenia. Słowa, jakie stworzyły świat, tak samo dokonują zmiany chleba i wina w Ciało i Krew samego Chrystusa. Chrystus mógł stworzyć świat Słowem? Mógł. Zrobił to. Tak może dokonać zmiany chleba i wina w swe Ciało i Krew, i polecić, by kapłani to czynili w Jego Imieniu. Mają TYLKO powtarzać to, co On powiedział. Na tym polega Przeistoczenie.
Wysłuchaliśmy mowy pewnego kapłana po niemieckim seminarium, który ogłasza, że zmiana słów w Kanonie przeistoczenia wina, nie znosi sakramentu, bo gdyby Kościół chciał powiedzieć, że zmiana taka unieważniłaby sakrament, powiedziałby to.
Nie wie, że Konsekracja nie polega na tym, że hierarchowie będą sobie wymyślać, co ma mówić kapłan. Kapłan działa In persona Christi i dokonuje ważnej konsekracji tylko wtedy, kiedy mówi dokładnie to, co powiedział Chrystus.
Inaczej może myśleć i mówić tylko bolszewik i niedouczony marksista. Tylko bolszewik i niedouczony marksista nie wie, że o Kanonie całe wieki się milczało, uczyło szeptem na ucho, i przez wieki nie spisywało go. Kandydaci do święceń szeptem musieli biskupowi Kanon z pamięci powtórzyć w całości i dopiero, kiedy tę tajemnicę posiedli, mogli zostać wyświęceni.

Najświętsza Tajemnica Kanonu Mszy Świętej jest Słowem Chrystusa, i to Słowo, nie inne słowo, nie zreformowane, dokonuje przeistoczenia. Co może dokonać słowo wypowiedziane samowolnie w inny sposób, niż przemówił Chrystus? Będzie miało ten sam skutek, co Słowo Boga?
Nie.
Kościół zakrywał milczeniem moment tego cudu. Żadne zmysły nie były w stanie odebrać tego, co się działo na Ołtarzu. Więc zalegało milczenie. Od pierwszych chwil istnienia Kościoła, Tajemnica Kanonu Mszy Świętej była Ziemią Świętą, na którą wchodzono z szacunkiem, drżeniem, i powagą.

Kanony Ojców tak mówiły o tej tajemnicy:

Jedne prawdy wiary i nauki zachowywane w Kościele zostały nam przekazane w formie nauki spisanej, inne w tradycji apostolskiej jako tajemnica. Obydwa rodzaje mają tę samą moc w sprawach wiary i nie sprzeciwia się im nikt, nawet ten, kto ma choćby niewielkie doświadczenie w sprawach kościelnych. Gdybyśmy odrzucili niepisane zwyczaje jako pozbawione wszelkiego znaczenia, wyrządzilibyśmy skrycie szkodę Ewangelii w jej głównych punktach, a raczej naukę katechetyczną zamienilibyśmy w puste słowa. (…) Czyż nie jest to nauka niedostępna szerokim rzeszom i tajna, którą nasi ojcowie przechowywali otaczając milczeniem (sic), strzegąc przed wszelką ciekawością i wścibstwem? Oni doskonale wiedzieli, że czcigodność misteriów należy zachować w tajemnicy (milczeniu). Czyż to, czego niewtajemniczeni nie mogą się nawet domyślać, można było głosić publicznie i zapisywać?”
Jeśli zatem brakuje nam dowodów pisanych, a przedstawiamy wam jak w sądzie wielu świadków, to czyż nie uzyskamy od was przychylnego wyroku? Takie jest moje zdanie: Wszelki dowód opierać się będzie na zeznaniach dwóch albo trzech świadków. A jeśli dowiedziemy wam, że długi czas świadczy na naszą korzyść, czyż nie uznacie, że mamy rację twierdząc, że wasz zarzut przeciwko nam należy odrzucić? Starożytne bowiem nauki zasługują na szacunek, a ich powagę potwierdza ich dawność, niczym siwizna.
Kanony Ojców Greckich, Bazyli Wielki, kanony 91-92.

Inny kapłan FSSPX w prywatnej rozmowie zadaje pytanie rozmówcy: całe Niemcy odprawiają Mszę Świętą ze słowami konsekracji kielicha: „która was i za wszystkich będzie wylana” więc spożywają na Mszy tylko ciasteczko?
Widocznie ksiądz ten życzył sobie, żeby rozmówca dzielił z nim sentyment do niemieckiej nauki w nadreńskim seminarium tradycyjnym, lecz odpowiedź nie była po jego myśli. Nie mamy obowiązku mieć sentymentu do niemieckiej teologii nawet, jeśli się ją nam przywozi w tradycyjnej szacie.
Tak, szanowny księże, tam jest tylko ciasteczko.
Mamy dla towarzystwa i z uprzejmości autoryzować podejście do Wiary za pomocą wasserwagi, sznurka i młotka niemieckiej teologii?
Nic z tego.
Są kapłani w kościołach, którzy dobrze wiedzą, że forma: za wszystkich oznacza nieważność przeistoczenia. Nie trzeba do tego kończyć tradycyjnego seminarium w Niemczech, by to wiedzieć. Wiedzą to kapłani w Kościele, którzy pokończyli zwykłe diecezjalne seminaria w Polsce.

Dlatego potrzebne Polakom polskie Tradycyjne Seminarium Duchowne!

Tradycja bolszewicka i marksistowska, z sentymentem do niemieckiej teologii do niczego w Polsce nie jest potrzebna. Bezczelność rozbierania Świętych tajemnic nie jest właściwym podejściem do tajemnicy Kościoła. Takie rzeczy może sobie robić Bergoglia i do tego mu nawet niemiecka tradycja nie jest potrzebna.

Zniszczenie słów kapłańskiego aktu Chrystusa jest zniszczeniem Mszy Świętej i kapłaństwa. Kapłan, który autoryzuje takie działanie, jest oprawcą Kościoła i gwałcicielem Oblubienicy Chrystusa. I tradycyjna etykietka nic tu nie pomoże.

Kapłan Tradycji Świętej wie, że wchodząc na rozważania o Kanonie Mszy Świętej wchodzimy w Tremendum sacrificium, wchodzimy na Ziemię Świętą, w przerażającą Tajemnicę. Na nią wchodzić mogą tylko kapłani, w ciszy, pośród milczenia ludu. W sytuacji kiedy przez tysiąclecia kapłan odwracał się od ludzi i stawał z Bogiem twarzą w twarz, dziś tajemnice najstraszliwsze, odzierane są ze swej głębokiej ciszy, mroku tajemnicy, która dotyka Ziemi ale powstaje w zamyśle Boga. Słowo Chrystusa, w którym powstał świat, w Kanonie Mszy Świętej dokonuje cudu, który nie ustępuje aktowi stworzenia. Słowo Chrystusa dokonuje cudu przemiany chleba i wina w Ciało, które zawisło na Krzyżu, które boleścią, katuszą, męką, odkupiło winy ludzkie. W Krew, która spłynęła za Ziemię zniszczoną ludzką złością, i odkupiła stworzenie.

Różni księża po niemieckich seminariach mówią że gdyby zmiana słów Kanonu Konsekracji miała owocować nieważnością, Kościół by o tym powiedział. Kościół jednak nie jest stworzony niemiecką waserwagą i odmierzony umysłem ks Stehlina, który uważa, że na przypadłościach Hostii konsekrowanych można przenosić wirusa i infekować nim przyjmujących Najświętszy Sakrament. Ci, którzy mówią, że kapłani odprawiający w diecezjach i parafiach są hipokrytami, mogliby się douczyć o Tradycji, skoro tak się nią autoryzują.

„Gdy więc tak jasnymi słowy Pan Chrystus Ciało swoje chlebem i pokarmem prawdziwym, a Krew napojem nazwał, zatem dostatecznie pokazał, iż w tym Sakramencie żadna chleba i wina nie zostaje istność. (…). Chociaż się wydaje być wina i chleba wyobrażenie, jednak wierzyć masz, iż po przeżegnaniu albo poświeceniu, nic tam innego się nie znajduje, tylko Ciało i Krew P. Chrystusa.” Katechizm Rzymski, 1866

Czy tłumaczenie tego katechizmu na język niemiecki zmienia jego sens, czy on tylko dobrze brzmi po polsku i po łacinie?

Współcześnie Prawo kanoniczne tak mówi o Kanonie:

4. Form a sakrementu Eucharystii

Podczas konsekracji Eucharystii używa się słów wypowiedzianych przez Jezusa przy ostatniej wieczerzy i przekazanych nam przez ewangelistów (M t 26,26-28; M k 14,22-26; Łk 22,19-20). Z nimi również jest związana forma tego sakramentu. Świadczy o tym nauczanie Soboru Florenckiego, który w bulli Exultate Deo z 1439 r. podaje: Formą tego sakramentu są słowa Zbawiciela, którymi go dokonał. Kapłan bowiem w osobie Chrystusa – mówiąc, sprawuje ten sakrament. Mocą samych słów przemienia się substancja chleba w Ciało Chrystusa, a substancja wina w Krew.

(…) Formą sakramentu Eucharystii są więc słowa wypowiadane przez kapłana, które w aktualnie stosowanym M szale rzymskim brzmią następująco: „Bierzcie i jedzcie z tego wszyscy, to jest bowiem Ciało moje, które za was będzie wydane.” „Bierzcie i pijcie z niego wszyscy, to jest bowiem kielich Krwi mojej, nowego i wiecznego przymierza, która za was i za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów . To czyńcie na moją pamiątkę.” Jak zauważa Pastuszko, formuła konsekracyjna Eucharystii wyróżnia się od formuł innych sakramentów . Składa się bowiem jakby z dwóch części, jednej dla konsekracji chleba i drugiej dla wina. Wyraźniej też niż inne formuły sakramentalnej wskazuje na drugorzędność szafarza. Głównym bowiem i pierwszorzędnym szafarzem sakramentów jest sam Chrystus Pan. Przy celebrowaniu Mszy św. bardziej się to uwidacznia, chociaż kapłan, tak jak w przypadku pozostałych sakramentów działa tutaj in persona Christi.
(…) Do ważności sakramentu Eucharystii wymagane jest też zastosowanie odpowiedniej formy, czyli wypowiedzenie przez kapłana słów ustanowienia z ostatniej wieczerzy. Wydaje się, że gdyby prezbiter lub biskup celowo zmienił formułę konsekracyjną, przepisaną przez prawo liturgiczne w mszale, konsekracja byłaby nieważna. Jeżeli jednak kapłan przypadkowo przekręci lub opuści któreś ze słów, posiadając intencję dokonania przeistoczenia chleba i wina w Ciało i Krew Chrystusa, Eucharystia będzie ważna.
Zbigniew Janczewski, Materia i forma sakramentu Eucharystii Prawo Kanoniczne: kwartalnik prawno-historyczny 48/3-4, 35-51 2005 ”.

Sobór we Florencji:
„Formą tego sakramentu (Eucharystii) są słowa Zbawiciela, którymi go dokonał. Sesja 8, Unia z Koptami.”

Sobór we Florencji, sesja 11, Unia z Koptami:
„Wiemy, ze zawsze istniał i do dzisiaj istnieje w świętym Kościele rzymskim zwyczaj, utrwalony przez zwolenników i nauki dwóch Apostołów, świętych Piotra i Pawła i chcemy objaśnić te słowa w niniejszym dekrecie. Po pierwsze, jeśli idzie o Ciało Chrystusa, Kościół używa jedynie tych słów, bez poświęcania chleba, a mianowicie:

Oto jest zaprawdę Ciało moje
Hoc est enim corpus meum

a jeśli idzie o Krew:

oto jest zaprawdę kielich krwi mojej, tajemnica wiary, która za was i za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów
Hic est enim calix sanguinis mei, novi eteterni testamenti, misterium fidei, qui pro vobis et pro multis effundetur in remissionem peccatorum.”

Porównując testy prawnokanoniczne pisane przed ostatnim soborem z tymi współczesnymi, widzimy różnicę. Z przedsoborowych bije miłość do żywego organizmu Kościoła, delikatność i szacunek w obchodzeniu się z tajemnicami Wiary złożonymi w Łonie Boskiej Oblubienicy.
Najbardziej współczesny tekst prawnokanoniczny, który tu przytoczyliśmy, choć słuszny, ale i wypowiedzi na temat Kanonu i Najświętszego Sakramentu podlinkowanych księży po niemieckich seminariach są jak sekcja zwłok: temat rozerżnięty precyzyjnie skalpelem intelektualizmu, oddzielone włókna istoty od przypadłości, wiary od rozumu, wrzucone pod mikroskop, przeanalizowane chemicznie, fizycznie i intelektualistycznie z odchyleniem tradycjonalistycznym i po tej wiwisekcji ponownie zszyte.
Brak w tym jednak miłości do Kościoła. Dlatego niektórzy kapłani są duchowo okaleczeni. Dlatego tradycja nadreńska nie umie obronić ani Kanonu Konsekracji ani świętości Najświętszego Sakramentu, gdyż to dane duszom kapłanów (indultowych także! A nawet novusowych! ), którzy Kościół kochają. Potrzebne nam jest polskie Tradycyjne Seminarium Duchowne.

P.S. Czy księża po niemieckich seminariach o kierunku tradycjonalistycznym naprawdę uwierzyli w to, że przyniosą polskim katolikom kaganek oświaty germańską teologią na polskim Youtubie? Czy może raczej wynika to z potrzeby sukcesu demona południa wieku męskiego, który w tym kontekście staje się niedościgły.
Zatem proponujemy lekturę Świętego Bernarda z Clairvaux … choć, aby nie nastręczać trudności językowych może bliżej będzie do Zygmunta Freuda.

Dodaj komentarz

Website Built with WordPress.com.

Up ↑