Rdz 22 Poświęcenie Izaaka

Dotarliśmy już do ostatniego wielkiego rozdziału opisującego przygody Abrahama: epizod „związania” Izaaka – zazwyczaj mówi się „ofiara” Izaaka, ale ponieważ ostatecznie nie doszło do ofiary, dlatego lepiej mówić o związaniu.

Pan uprzednio spełnił swoje obietnice: dał Abrahamowi i Sarze syna, który będzie dziedzicem Przymierza zawartego na zawsze.

Szczęśliwa rodzinka mieszka w Beer-Szebie, na mocy zawartego porozumienia między Abrahamem i królem Abimelekiem. Czyli wszystko gra! Abraham już mógłby spocząć na laurach. Ale nie. Od pierwszego wersetu słyszymy, że

„Po tych wydarzeniach Bóg wystawił Abrahama na próbę.” (Rdz 22,1)


Co to za „próba”? Czemu Bóg „poddaje próbie”? Czy Mu wolno? Próba kojarzy nam się z czyimś niepotrzebnym cierpieniem. Dlatego zazwyczaj robimy wszystko, aby wymigać się od takich prób. Paradoksalnie, kiedy ktoś ciągle ucieka od wszelkich prób, jest skazany na zastój. Taki ktoś nie może wzrastać, nie rozwija się.

Tutaj dotykamy kluczowego tematu biblijnego: nawet jeśli nie rozumiemy próby, której Bóg nas poddaje, powinniśmy Mu zaufać i, naśladując Abrahama, odbierać tę próbę jako środek do naszego wzrostu, do naszego rozwoju.

Tak też powie Victor Malka we francuskiej książce „Tora dla bystrzaków”:


Opierając się na Torze, religia żydowska rozpatruje życie nasze, na podobieństwo życia Abrahama, jako ciąg prób narzuconych nam przez Boga dla naszego dobra. Każda z tych prób, od najmniejszej frustracji do największej tragedii, naprawdę nam służy, nawet jeśli często nie potrafimy tego dostrzec. Jedna z wielkich zasad judaizmu jest taka, że Bóg doskonale wie co robi i na co pozwala, a przeciwności które spotykamy są korzystne dla naszej duszy.” 

(Victor Malka, La Torah pour les Nuls, 2009, s.77)


To jest naprawdę kluczowe w rozumieniu Biblii – jak również w rozumieniu chrześcijaństwa: Bóg jest ojcem wszechpotężnym i miłującym, pragnącym naszego dobra i naszej miłości. Wszystko, cokolwiek się wydarza w naszym życiu, wpływa na dynamikę naszego powrotu do Ojca, na naszą drogę odkrywania Bożej miłości. Prowadzi to każdego z nas do głębokiej i zażyłej relacji miłości oblubieńczej między nami a Bogiem. Ten ruch ku górze wiąże się z dynamiką stopniowego odrywania nas od przyziemnej rzeczywistości, od świata materialnego. Kulminacja nastąpi w momencie naszej śmierci.


Takie będzie przesłanie Biblii, ale Bóg Przymierza musi stopniowo przekonywać ludzkość do prawdziwości tej rzeczywistości. Kiedy słyszymy takie stwierdzenia rzucone bez uzasadnienia, możemy być zszokowani. Dlatego właśnie Biblia tego nie robi. Zamiast tego Biblia opowiada historie, przytacza ludzkie przygody, opisuje wydarzenia i ich następstwa, byśmy sami mogli przekonywać się na ich podstawie, w jaki sposób próby narzucone biblijnym bohaterom przemieniają ich życie i przygotowują do spotkania z Bogiem.


No więc czytamy przygody Abrahama:

A po tych wydarzeniach Bóg wystawił Abrahama na próbę. Rzekł do niego:

Abrahamie! A gdy on odpowiedział: Oto jestem – powiedział: Weź twego syna jedynego, którego miłujesz, Izaaka, idź do kraju

Moria i tam złóż go w ofierze na jednym z pagórków, jaki ci wskażę. (Rdz 22, 1-2)


Straszliwy wyrok! Gdzie się podział Bóg Przymierza, który obiecał Abrahamowi, że przez Izaaka będzie miał potomstwo tak liczne, jak gwiazdy na niebie i jak ziarnka piasku na brzegu morza?

Co to za Bóg, który najpierw przedstawiał się jako Bóg życia, a który później zachowuje się jak każde inne bóstwo kananejskie? W tych czasach praktykowano ofiary z dzieci, kiedy trzeba było zapobiec wojnom lub żeby wyprosić obfite plony. Czy Bóg Przymierza jest taki sam, jak bóstwa kananejskie?

I na tym właśnie polega boska pedagogika. Bóg chce pokazać Abrahamowi, że nie jest taki sam, jak bóstwa pogańskie. Jak to osiągnie? Początkowo będzie udawał, że jest taki, jakim ludzie Go sobie wyobrażają.

Religia naturalna, porządek naturalny polegają na tym, że rządzi silniejszy. To „prawo silniejszego”. Bóg jest ponad nami, więc jest i najsilniejszy, a więc człowiek myśli, że Bóg będzie zachowywał się, jak każdy człowiek w takiej sytuacji: narzuci swoją wolę innym, bez względu na konsekwencje.


Taki obraz Boga tkwi głęboko w nas. Przykład: jak tylko zdarzy się nam wypadek, od razu stwierdzamy: „taka jest wola boska!”. Niefortunny to zwrot, bo sugeruje, że ta słynna „Wola Boża”, o której wspominamy przy każdorazowym odmawianiu modlitwy „Ojcze nasz”, polega na tym, by zsyłać nieszczęście na swoje dzieci. Z drugiej strony, to pechowe wyrażenie dobrze wyraża nasze głębokie odczucia: odbieramy Boga jako tego, który posyła na nas niepotrzebne próby.


Niniejszy tekst biblijny właśnie zmierza się z takim odczuciem i chce go wykorzenić. Czytajmy dalej:


Nazajutrz rano Abraham osiodłał swego osła, zabrał z sobą dwóch swych ludzi i syna Izaaka, narąbał drzewa do spalenia ofiary i ruszył w drogę do miejscowości, o której mu Bóg powiedział. (Rdz 22,3)


Ani słowa o odczuciach Abrahama. Jaki obraz Boga Abraham musiał nosić w sobie przez trzy dni podróży? Trzy dni próby! Tak jak trzy dni poszukiwań Maryi i Józefa, kiedy Jezus nauczał w świątyni. Albo trzy dni wypróbowywania wiary uczniów po śmierci Jezusa…


Co Abraham musiał przeżywać w tym czasie? Czy miał pokusę, aby obejść rozkaz Boży, na przykład używając Izmaela (Izmael - pierwszy syn Abrahama - link)? Do tej pory Abraham myślał, że Bóg Przymierza jest miłosierny, bo litował się nad Sodomą i Gomorą ze względu na sprawiedliwych (link), bo tam uratował sprawiedliwych od przemocy (link). Ale tutaj? Naprawdę ciężka próba.


A jednak Abraham ufał Bogu. Był bezwarunkowo posłuszny, tak jak w przypadku obrzezania (link). Nie czekał na lepszą pogodę. Nic nie powiedział Sarze, nie pytał jej o pozwolenie. Nie wiedział, dokąd Bóg go prowadzi, ale stawiał na Boga, ufał Mu. I to przejdzie do historii, święty Paweł powoła się na to w liście do Hebrajczyków:


Przez wiarę Abraham przyniósł na ofiarę Izaaka, gdy był wystawiony na próbę, i ofiarował jednorodzonego, on, który otrzymał obietnicę, do którego powiedziano: od Izaaka nazwane będzie potomstwo twoje. Sądził, że Bóg ma moc wskrzeszać nawet umarłych; toteż jakby z umarłych, mówiąc obrazowo, otrzymał go z powrotem. (Hebr 11,17-19)


Abraham wiedział, że poświęcając Izaaka traci wszystko, ale mimo wszystko zdecydował się zaufać Bogu. Jakaż to lekcja dla nas, którzy ociągamy się z posłuszeństwem, którzy ciągle handlujemy z Bogiem, którzy negocjujemy z Nim: „tak, wiem, że powinienem to i tamto, ale z drugiej strony, wiesz, rozumiesz, jest też to i tamto… teraz nie mogę, teraz nie mam czasu, teraz to nie jest dobra pora”! Tak naprawdę nie ufamy Bogu. Nie godzimy się na to, aby wszystko stracić dla Boga.

Dlaczego? Bo jesteśmy bogaci. Im bardziej jesteśmy bogaci, tym mniej godzimy się na utratę czegokolwiek. Dlatego właśnie ubóstwo jest ściśle powiązane z wiarą – nie mówię tutaj o nędzy, kiedy ktoś nie posiada nawet niezbędnego minimum: ubóstwo polega na tym, aby poprzestać na minimum, które gwarantuje nam wolność, które gwarantuje naszą dyspozycyjność do wyruszenia wszędzie tam, gdzie Bóg poprosi.

To wszystko odnajdujemy w życiu Abrahama. Powinno nas to zbulwersować, poruszyć do głębi. Taki jest cel Biblii: żebyśmy się zastanawiali, dlaczego Bóg prosi o coś takiego Abrahama. Abraham wszystko traci: traci obietnicę, traci dziecko, ale mimo wszystko ufa Bogu i bez ociągania wprowadza Boże polecenie w czyn.


Abraham, zabrawszy drwa do spalenia ofiary, włożył je na syna swego, Izaaka, wziął do ręki ogień i nóż, po czym obaj się oddalili.

Izaak odezwał się do swego ojca Abrahama: Ojcze mój! A gdy ten rzekł: Oto

jestem, mój synu – zapytał: Oto ogień i drwa, a gdzież jest jagnię na

całopalenie? Abraham odpowiedział: Bóg upatrzy sobie jagnię na całopalenie,

synu mój. I szli obydwaj dalej. (Rdz 22, 6-8)


„Bóg upatrzy” - Moria, góra ofiary, oznacza „Bóg widzi”. Tutaj mamy wskazówkę, na czym polega wiara: chodzi o to by iść tam, gdzie Bóg widzi, podczas gdy my nie widzimy. Jest to wiara w nocy ciemnej. Od czasów świętego Jana od Krzyża, taki temat jest jednym z głównych zagadnień duchowości chrześcijańskiej.

Wierzyć to godzić się na opuszczenie własnej strefy komfortu, gdzie wszystko jest zaplanowane, gdzie przyszłość wydaje się być znana i gdzie chcemy, żeby Bóg dostosowywał się do naszych planów.

Kiedy wierzymy, jest odwrotnie: to my wchodzimy w plany Boże. Ufamy, że kiedyś zrozumiemy, do jakiego stopnia trudy i przeciwności były dla nas zbawienne. Zrozumiemy, że po przejściu prób staliśmy się więksi, mocniejsi. Co prawda zmęczeni, wyczerpani, zdezorientowani, ale zawsze więksi.


A gdy przyszli na to miejsce, które Bóg wskazał, Abraham zbudował tam ołtarz, ułożył na nim drwa i związawszy syna swego, Izaaka, położył go na tych drwach na ołtarzu. 

Potem Abraham sięgnął ręką po nóż, aby zabić swego syna. 

Ale wtedy Anioł Pański zawołał na niego z nieba i rzekł: Abrahamie, Abrahamie! A on rzekł: Oto jestem. (Rdz 22,9-11)

„Oto jestem” - to krzyk wiary. Trzy razy zabrzmiał w tym rozdziale!

[Anioł] powiedział mu: Nie podnoś ręki na chłopca i nie czyń mu nic złego! Teraz poznałem, że boisz się Boga, bo nie odmówiłeś Mi nawet twego jedynego syna. Abraham, obejrzawszy się poza siebie, spostrzegł barana uwikłanego rogami w zaroślach. Poszedł więc, wziął barana i złożył w ofierze całopalnej zamiast swego syna. I dał Abraham miejscu temu nazwę Pan widzi. Stąd to mówi się dzisiaj: Na wzgórzu Pan się ukazuje. (Rdz 22,12-14)

Co się właściwie wydarzyło? Otóż Abraham uświadomił sobie tożsamość swego syna. Kiedy zejdzie z góry – zejdzie sam, Izaak zostanie na górze. Dlaczego? Bo tak naprawdę, skoro Abraham był gotów wykonać tę ofiarę, to poniekąd poświęcił swoje dziecko Bogu. Tym samym zrezygnował ze swego dziecka, ze swoich praw rodzicielskich. Bo w starożytności ojciec był właścicielem swojego dziecka. Ojciec miał nad nim prawo życia i śmierci. Dziecko było jego niewolnikiem aż do jego śmierci. Abraham wyrzeka się tych praw i zostaje ojcem według zamiaru Bożego.

W tym momencie nastąpił postęp cywilizacyjny w rozumieniu tego, czym jest ojcostwo. Prawdziwy ojciec poświęca swoje dziecko Bogu. Abraham jak gdyby zanurzył Izaaka w doświadczeniu śmierci, ale po tej śmierci Bóg oddaje mu go z powrotem. Bóg powiedział: „Zatrzymaj się! Już wiem, że boisz się Boga. Nie dokończ ofiary, oddaję ci twojego syna z powrotem!”.

Ale po odzyskaniu syna, Abraham już nie patrzy na Izaaka w taki sam sposób. Nie patrzy na niego jak na kogoś zagwarantowanego, tylko jak na kruchego człowieka. Co prawda nosi on w sobie obietnicę, ale jest też kruchy, zagrożony śmiercią, jak każdy człowiek, którego życie zależy od opieki Boga. Ojciec staje się jedynie strażnikiem swojego syna. 

Schodząc z Morii, Abraham nie jest już tym samym człowiekiem co podczas wejścia, nie mówiąc już o Izaaku. Fabuła jest opowiedziana oczami Abrahama, ale wiara i posłuszeństwo Izaaka nie były mniejsze. Izaak miał prawdopodobnie kilkanaście lat (miał siłę dźwigać drewno na ofiarę) i z łatwością mógł uciec przed starcem od ołtarza ofiarnego. Czyli ofiara Izaaka była dobrowolna, z posłuszeństwa ojcu swojemu, aż do oddania życia! Chrześcijanie widzą oczywiście w Izaaku figurę Jezusa, który także dobrowolnie podjął męczeństwo krzyża.

Po przeczytaniu tego rozdziału, my sami przeszliśmy próbę! Musieliśmy zmierzyć się z naszym buntem, z naszym niezrozumieniem, musieliśmy zaufać Bogu, że jak Bóg zaplanował tę próbę, tak było najlepiej dla wszystkich uczestników. Wszystkie dzieci Abrahama, które kiedykolwiek będą czytały ten rozdział, będą również przechodzić tę samą próbę. Dzięki temu, że to była prawdziwa próba, przeżyta w ciele, zapamiętamy jej znaczenie dużo lepiej niż gdybyśmy słuchali wykładu o moralności, o potrzebie wiary, o zaufaniu lub o zakazie składania ofiar z ludzi.

Odtąd religijność synów Abrahama będzie inna niż dotychczas: synowie Abrahama nie będą składać ofiar tak samo, jak narody pogańskie: nie potrzebują przypodobać się Bogu, przekupić Boga. Będą składać ofiary pamiętając, że Bóg darował człowiekowi życie, a zatem człowiek jest Mu je winien, powinien Mu za nie dziękować.

Człowiek Przymierza wie, że zawdzięcza życie Bogu. Wie, że musi w pełni zaufać Bogu, by sprostać własnemu powołaniu. Dlatego przypomina sobie regularnie, co roku, historię poświęcenia Izaaka, przy czym kontempluje własne życie i jako godny syn Abrahama mówi Bogu: „Oto jestem. Nie widzę, dokąd prowadzi droga, którą mnie posyłasz. Ale ufam i pójdę tam, gdzie każesz”.

Poganom wydaje się to głupie i naiwne („nadzieja matką głupich”). Ale jeśli popatrzymy na historię ludzkości, zobaczymy, że ludzkość posunęła się do przodu tylko dzięki działaniu kilku szaleńców – określanych później mianem bohaterów lub świętych.

Największym szaleńcem, jaki istniał, był Jezus, który posunął się do tego, że oddał swoje życie właśnie po to, żeby spełniać wolę Ojca. Jezus wchodził w ciemną noc wiary („Ojcze oddal ode mnie ten kielich”, „Ojcze, czemuś mnie opuścił”, itd.) w czasie, kiedy tylko Ojciec widział (od słowa Moria) - stąd w tradycji chrześcijańskiej kojarzenie góry Morii z górą Golgoty jako ta sama góra.

Z głębokości tej nocy wiary Ojciec powołał Jezusa z martwych. Tym razem syn nie uniknął śmierci. Bóg zaoszczędził takiej próby Abrahamowi, ale sam jej nie uniknął. Jezus wszedł w doświadczenie śmierci i objawił, że moc Boża jest ponad śmiercią – dla życia wiecznego.

Nasza wiara w życie wieczne zaczyna się już od 22 rozdziału Księgi Rodzaju. Wierzymy, że nasze doświadczenie ciemnej nocy śmierci jest nam potrzebne do wejścia do życia w Bogu.

Rozdział 22 nie jest jedynie opowiastką o zakazie składania ofiar z ludzi. Nie. On porusza nas do głębi, porusza nasze wnętrzności. Nie wolno nam przejść obojętnie obok niego.

Jako dzieci Abrahama powinniśmy regularnie wracać do tego tekstu i zastanawiać się: czy rzeczywiście ufam Bogu? Czy jestem gotów wszystko pozostawić, wszystko stracić, aby być posłusznym Bogu i spełniać Jego wolę? Czy słucham Jego woli i odpowiadam: „Oto jestem”? Czy wierzę, że wola Boża jest najlepszym wyborem dla mnie w każdej sytuacji, nawet jeśli czasem jest bolesna? Że pozwoli mi ona przekraczać moje własne ograniczenia? Że moje próby pozwolą mi wzrastać i dzięki nim dotknę tajemnicy życia oraz wejdę do życia wiecznego? Takie pytania stawia nam rozdział 22.



© Père Alain Dumont, La Bible en Tutoriel, http://www.bible-tutoriel.com/la-ligature-d-isaac-partie-1.html