Katolicka odpowiedź na kryzys w Kościele

Katolicka odpowiedź na kryzys w Kościele

Fakt zmian i kryzysu

św. Pius X, wielki pogromca modernizmu

św. Pius X, wielki pogromca modernizmu

Przez wieki nikt nie miał wątpliwości, że Kościół katolicki jest ostoją porządku i prawdy, najwyższym stróżem moralności, a przede wszystkim jedynym depozytariuszem Objawienia Bożego. Zarówno jego członkowie jak i wrogowie to wiedzieli. Kościół, społeczność jednocześnie ludzka i boska, widzialna i niewidzialna, został założony przez Jezusa Chrystusa, prawdziwego Boga i prawdziwego człowieka, aby trwał niezachwianie przy jedynej prawdziwej wierze i nauczał jej aż do skończenia czasów.

W ostatnich dekadach powszechne zamieszanie i stan wręcz permanentnej rewolucji dosięgnął, jak się wydaje, także Kościół. Coraz więcej ludzi dostrzega dziś to, co widziało już w latach sześćdziesiątych wielu duchownych i świeckich, a mianowicie że wraz z Soborem Watykańskim II i jego reformami nastał kryzys, jakiego jeszcze nie było w dwutysiącletniej historii Kościoła. Próbowano stosować różne analogie do przeszłości, ale historia się nigdy nie powtarza a ponadto tym razem problem nabrał wyjątkowego zasięgu.

Wyczyny i słowa Bergoglio to nie początek kryzysu w Kościele, a skutek wieloletniego procesu

Wyczyny i słowa Bergoglio to nie początek kryzysu w Kościele, a skutek wieloletnich wysiłków modernistów

Osobliwość obecnej sytuacji polega na tym, że powszechnie nastało nowe nauczanie inne od tego, które przez wieki było obowiązujące, że to, co było wcześniej potępione jest obecnie przedstawiane jako prawda i nauczanie Kościoła. Ponadto, całkowicie pozmieniano sakramenta i wprowadzono wiele innych reform zgodnych z wymogami tego nowego nauczania. Przede wszystkim zaś ten, który ma stać na czele owczarni Chrystusowej, rządząc nią, nauczając i uświęcając ją, porzucił swe posłannictwo lub go w ogóle nie pełni. Rewolucja soborowa przecież zaczęła się na samym szczycie i to ten szczyt zatwierdził i promulgował doktryny Soboru Watykańskiego II, zlecił i promulgował reformy całą mocą swojego autorytetu, a własnymi słowami i czynami potwierdził ich kierunek. Z niego wywodzą się różne dyrektywy, wskazania, zachęty do ciągłego wdrażania i rozwijania rozpoczętego dzieła. Na jego wreszcie autorytecie opierają się wszelkie inicjatywy idące w tym kierunku. Ten kompletny chaos w dziedzinie dogmatycznej, dyscyplinarnej a coraz częściej i moralnej (zwłaszcza za sprawą Bergoglio) świadczy o kryzysie w Kościele jeszcze bardziej niż spadające liczby powołań i praktykujących wiernych, co jest tylko logicznym skutkiem tego pierwszego.

Czytaj dalej.

15 comments on “Katolicka odpowiedź na kryzys w Kościele

  1. Romano pisze:

    Panie Pelagiuszu,

    Może to wielkie uproszczenie, ale skoro w Encyklice Leona XIII Rerum Novarum i Piusa XI Quadragesimo Anno opisujące Chrześcijański ustrój społeczny, a w nich przytoczone bardzo wyraziste stwierdzenie, że nie można być jednocześnie katolikiem i socjalistą.
    A jak wyraziście opowiada się za dawaniu każdemu po równo towarzysz Bergoglio, brak poszanowania prywatnej własności, a nawet żony, którą powinno się podzielić z „naszymi braćmi w wierze – muzułmanami”
    Na rodzimym gruncie też jest sporo „polityków” deklarujących wartości katolickie, a faktycznie to zwykli towarzysze łupiący polaków na żądanie swojego wodza, czy guru.

    W moim przypadku, od momentu przełomu, prawie trzy miesiące trwało chodzenie na NOM (przy założeniu, że J.B. to nie papież) do czasu kiedy się dowiedziałem, że nie można brać nawet biernego udziału w niekatolickich obrzędach…
    Tak wielkie spustoszenie dokonali moderniści, że nie jest łatwo dowiedzieć się, co można robić, a co nie.

    Może w Polsce ruch oporu wyglądałby inaczej, gdyby nie II wojna i wybicie setek xięży, wielu przecież wybitnych.

    • Szanowny Panie,

      Jest to uproszczenie, ale przeciwko Bergoglio zarzutów można wysunąć naprawdę wiele. Jest to o wiele łatwiejsze zadanie, niż z jego nieszczęsnej pamięci poprzednikami, choć w istocie nic się nie zmieniło.

      Nasi rodzimi politycy są nic nie warci. W Polsce obecnie brak kompletnie jakiejkolwiek dobrej szkoły politycznej. U narodowców jest najwięcej instynktów słusznych, ale niestety środowisko to mało poważne, brak im wychowawców, poważnej pracy od podstaw. Długi to temat. W ogóle ludzie dziś nawet nie wiedzą na czym polega polityka, czym jest.

      Spustoszenie spowodowane przez modernistów jest zaiste ogromne. Co robić i jak należy postępować można po części dowiedzieć się z książek, internetu, ale nic nie zastąpi słowa żywego. W Polsce tego brak.

      A ostatni punkt to temat również długi. Wielokrotnie zwracałem na to uwagę i zgadzam się z Panem, że w Polsce katolicki opór mógłby był zaistnieć, gdyby nie likwidacja znaczącej części kleru i świeckich, głównie ludzi najbardziej wartościowych, przez niemieckiego okupanta i sowietów. Zostało mnóstwo liberałów na piedestałach, zachwyconych soborem i jego „otwartością na świat, na współczesnego człowieka i jego potrzeby”.

      Ale i pokolenie, które miało nieszczęście żyć w czasie tej rewolucji soborowej nie wywiązało się z obietnic chrztu. Co to pokolenie, które dziś ma 60 do 80 lat dało? Jak wychowało swoje dzieci? Katastrofalny stan społeczeństwa jest w znacznej mierze owocem zaniedbań tamtego pokolenia. Ich dzieci z reguły nie zostały już dobrze wychowane, po katolicku i po polsku.

      Dlatego jest wiele do zrobienia, ale wydaje mi się, nawet jestem tego pewien, że osoby powołane do tego i te, które pojęły istote kryzysu, nie stają na wysokości zadania i dlatego to tak marnie wygląda katolicki opór po dziś dzień. W tej chwili możemy brać przykłady z takiej Francji, Włoch czy Stanów Zjednoczonych. A potencjał w moim mniemaniu mamy większy niż wszystkie te narody czy państwa. Co robić, o tym w ostatniej części powyższego artykułu.

      In Christo Rege,
      Pelagiusz

  2. Student pisze:

    Szanowny Panie Pelagiuszu,

    Mam pytanie odnośnie uczestnictwa w niedzielnej mszy świętej, co jest przecież obowiązkiem katolika. Mianowicie: czy dopuszczalne jest uczestnictwo (raczej bierne) w nowej mszy w parafii, w której nie dochodzi do modernistycznych ekscesów, czy też udział w NOM jest zawsze grzechem ciężkim?

    Analogiczne pytanie odnosi się do wysłuchania starej mszy w kaplicy FSSPX, które, jak wszyscy wiemy, publicznie naucza herezji o dopuszczalności oporu wobec papieża i omylności kanonizacji.

    A jeśli nie jest dozwolone uczęszczanie do żadnego z tych miejsc, to jakie praktyki „zastępcze” zaleca Kościół wiernym, którzy nie posiadają dostępu do katolickiej mszy i nabożeństw?

    Wreszcie chciałbym zapytać jak wygląda sprawa z sakramentem spowiedzi św. Czy księża posoborowi posiadają ważne święcenia i możliwość odpuszczania grzechów i czy taką zdolność posiadają księża FSSPX?

    Zaznaczam, że mieszkam w W-wie a z tego co wiem na całym Mazowszu nie ma ani jednego kapłana, który wyznawałby pełnię katolickiej wiary i aktywnie sprawował posługę.

    In Christo Rege,
    (Wieczny) Student

    • Szanowny Panie,

      Z prawa Bożego mamy dzień święty święcić. Dotyczy to wszystkich ludzi. Kościół określił, jak się ma to robić, a co sprowadza się tylko do wysłuchania Mszy w dzień święty (niedziele i święta nakazane). Skoro prawa podrzędnego nie da się spełnić w danym konkretnym przypadku, należy „przynajmniej”, rzecz oczywista, święcić dzień święty.

      Dobrym sposobem, w dobie internetu, jest wysłuchanie Mszy właśnie w internecie. Transmisje są z parafii św. Gertrudy w USA, a także x. Abrahamowicz we Włoszech puszcza w sieci swoje Msze. To chyba najlepszy sposób. X. Cekada gdzieś pisał, przytaczając autorytet teologa moralnego, że łaski można również zyskiwać słuchając Mszy w radiu, tym bardziej więc z internetu.

      Po drugie można prześledzić z mszalika teksty mszalne z danej niedzieli lub zrobić jakieś rozważanie na temat tajemnicy dnia, danego święta, etc. Albo cały różaniec. Spososób jest wiele, a są różne, w zależności od stopnia wychowania regilijnego czy umysłowego danej osoby.

      Niemniej jednak Kościół jako Kościół posiada swe prawo, które polega na słuchaniu Mszy w niedziele i święta nakazane. Kościół jako Kościół nie zalecał innych praktyk zastępczych, bowiem silił się i silił, by każdy wierny na świecie miał dostęp do kapłana i ołtarza. Więc owe „praktyki zastępcze” nie są jako takie z zalecenia Kościoła, ale np. z rady teologa, jak w sprawie słuchania Mszy w radiu, czy z rady innego kapłana czy wiernego.

      Zakładam, że jest Pan sedewakantystą, wynika to zresztą z Pańskiej wypowiedzi. Słuchanie Novus Ordo nie zawsze jest grzechem ciężkim, zależy to oczywiście od stopnia zrozumienia sytuacji przez konkretną osobę. Dla kogoś, kto jest święcie przekonany, że to wszystko, czemu przewodniczy Bergoglio jest Kościołem, ma obowiązek chodzić na taką czy inną Mszę, którą jest zwykle Novus Ordo. W sytuacji Pana i w ogóle sedewakantystów dopuszczalna obecność bierna na Novus Ordo ogranicza się do sytuacji wyjątkowych. A te z reguły ograniczają się do poważnych sytuacji rodzinnych, jak pogrzeb, chrzest czy ślub bliskiej osoby. Nie ma, rzecz jasna obowiązku, ale taka okoliczność może tego wymagać (nie musi oczywiście). Gdy da się tego uniknąć, lepiej unikać. Ale może się zdarzyć, że trzeba i wtedy wolno.

      Jak Pan widzi, taka bierna obecność na Novus Ordo może się zdarzyć najwyżej kilka razy w życiu. I nie ma to nic wspólnego z ekscesami na novusie, to sam obrzęd jest szkodliwy dla wiary.

      Sytuacja jest analogiczna w sprawie FSSPX, gdzie wiara nauczana jest skażona błędami gallikańskimi, które są tylko dostosowywaniem wiary do własnej polityki. Tylko w wyjątkowej sytuacji rodzinnej taka obecność bierna może być dopuszczalna. Przyznam, że w tym temacie są duchowni sedewakantystyczni, którzy są bardziej tolerancyjni, ale teologicznie nie są, o ile mi wiadomo, tego jakoś wyjaśnić. O tym, dlaczego z reguły nie wolno chodzić na Msze tradycyjne odprawiane nawet przez ważnie wyświęconych kapłanów, ale w jedności z Bergoglio są następujące artykuły:

      http://www.ultramontes.pl/cekada_szczypta_kadzidla.htm (podobno istnieje krótsza wersja tego artykułu)
      http://www.fathercekada.com/2014/04/01/should-i-assist-at-a-mass-that-names-pope-francis-in-the-canon/ (to chyba nie to samo, co skrót powyższego)

      O święceniach było tu i ówdzie, więc streszczę. Sam obrzęd święceń kapłańskich nie został poddany tak licznym badaniom, jak nowy obrzęd sakry biskupiej. Sedewakantyści są jednozgodni, o ile mi wiadomo, co do absolutnej nieważności nowego rytu sakry biskupiej (Montiniego z 1968 r.). Wobec tego wszyscy xięża wyświęceni przez nowych biskupów nie są xiężmi ważnie wyświęconymi, a sakramenta przez nich sprawowane, a wymagające święceń (jak pokuta i eucharystia), nie mogą być ważne.

      FSSPX zachowało ważność święceń dzięki sakrom biskupim udzielonym przez abpa Lefebvre’a w 1988 roku w Econe. Ale: do FSSPX przyjmowani się nowocześni kapłani i nie zawsze otrzymują „poprawkę” czyli święcenia stare (warunkowo czy nie, mniejsza o to). Taka była praktyka zresztą abpa Lefebvre’a, który poprawiał tylko tym, którzy tego chcieli. Obecnie w FSSPX kompletnie zarzucono tę praktykę, stosowaną częściej w przeszłości.
      I tak w Polsce FSSPX ma kilku nieważnie wyświęconych kapłanów: Wesołek, Najmowicz, Orzeszko i ów franciszkanin, O. Witold, o ile nadal posługuje w Warszawie. Żadne pobożne życzenia tego nie zmienią.

      Zatem: ma Pan do wyboru wiele form pobożności, począwszy od słuchania Mszy w internecie. A że Pan wie, jak komentarz wstawić na blogu wnioskuję, że podołałby i wysłuchać Mszy zza granicy. Jeśli zna Pan angielski lub włoski nawet kazanie mógłby wysłuchać i zrozumieć. Nie wiem, jak dokładnie z parafią św. Gertrudy, słuchałem tylko kilku kazań x. Cekady, innych nie znam, ale x. Abrahamowicz jest bardzo dobrym mówcą, więc i jego kazania pewnie warte są wysłuchania.

      To rozwiązanie regularne. Ma Pan natomiast pociągi i busy z Warszawy do Krakowa i w zależności od możliwości finansowych winien Pan przynajmniej raz na jakiś czas przyjeżdżać do Krakowa na Mszę i spowiedź. Tak czynią katolicy na całym świecie, w Polsce też. Bywają tacy, którzy w okolicach świąt przyjeżdżają na kilka dni, np. w Wielkim Tygodniu, aby wysłuchać tych pięknych obrzędów. Są tacy, którzy raz w miesiącu są, inni co dwa tygodnie, jeszcze inni okresowo różnie (czasem częściej, czasem rzadziej). Zależy to od Pana możliwości finansowych, nic ponad nie, zwłaszcza, że w Polsce ciężko się żyje.

      Swoją drogą, nie rozumiem, jak można żyć bez życia sakramentalnego. Bo słyszę o jakichś sedekach tu czy ówdzie, a na Mszy ich nigdy nie widać. Gdybym był kapłanem, drżałbym za te dusze, które nie pojmują absolutnej konieczności spowiedzi i Komunii świętej w warunkach obecnych. Przynajmniej raz na jakiś czas.
      I tymczasem modlić się o kapłanów, by ich było więcej. Może Bóg da… ale na razie chyba nie ma z czego…

      In Christo Rege,
      Pelagiusz

      • Pomijam takie rzeczy jasne dla, nazwę to, oświeconego czy dojrzałego chrześcijanina, który w niedzielę ubiera się odświętnie, ma wysprzątane mieszkanie, wypastowane buty (też w przeddzień niedzieli czy święta), etc. etc. I to nawet, gdy nie może pójść do kościoła. Oczywiście ciemny chłop (dziś powiemy raczej „wielkomiejski, ew. miasteczkowy proletariusz”) tego może nie rozumieć i trzeba do tego umiejętnego i doświadczonego kapłana albo patriotycznie i katolicko nastawionego szlachcica czy magnata, by nauczyć, jak obchodzić święty dzień nie tylko „duchowo”, ale całkowicie po ludzku, innymi słowy człowieka, który stara się podnieść biedny lud z ciemności. Przykładów z historii akurat nasz naród ma co najmniej kilka.

        In Christo Rege,
        Pelagiusz

  3. anonymus pisze:

    Szanowny Panie, a czy bierna obecność na Novus Ordo/mszy Bractwa może być dopuszczalna, gdy rodzice żądają od zależnych od nich ekonomiczno-materialnie i mieszkających z nimi dzieci uczestnictwa w Novus Ordo/mszy Bractwa pod groźbą surowych konsekwencji (i czy ewentualnie takie uczestnictwo mogłoby być akceptowalne, gdyby zachodziło sporadycznie, na przykład raz do roku)?

    • Szanowny Panie,

      Posłuszeństwo jest cnotą, a posłuszeństwo rodzicom szczególnie ważną jej formą, także dla życia społecznego.

      Dalej, obecność na Novus Ordo jest rzeczą poważną i tylko równie poważny powód może uczynić taką obecność dopuszczalną.
      Np. ślub syna lub córki, pogrzeb matki czy ojca, gdy się nie ma wpływu na wybór miejsca, czasu i celebransa ceremonii. Takie sytuacje, i tu każdy rozsądny kapłan tak powie, uczynią taką obecność dopuszczalną.

      Niemniej jednak jest to sytuacja rzadka, a tam, gdzie się da, należy czynić wszystko, co możliwe, aby ceremonia była po katolicku. Często jednak nie da się tego zmienić, a nawet nie ma sensu lub nie wypada. Zwłaszcza z perspektywy dziecka zależnego od rodziców.

      Na stałe taka obecność w przypadku osób niezależnych materialnie od rodziców to oczywiście rzecz niedopuszczalna. Jednakże dla dziecka może okazać się w jakiś sposób koniecznością, dla uniknięcia większej szkody. Tu zaś nie sposób odpowiedzieć ogólnie. Wszystkie poszczególne przypadki powinny być przedstawiane roztropnemu kapłanowi, który najlepiej poradzi.

      Oczywiście mowa tu o kimś, kto uważa Novus Ordo za obrządek modernistyczny, nie pochodzący od Kościoła.
      Mowa też o młodych dzieciach i nastolatkach, ponieważ z wiekiem człowiek winien się ustatkować i uniezależnić od rodziców, nie tylko materialnie.

      In Christo Rege,
      Pelagiusz

  4. anonymus pisze:

    Szanowny Panie, uprzejmie dziękując za respons, chciałbym zwrócić się do Pana raz jeszcze z podobnym pytaniem, dotyczącym jednak mszy Bractwa św. Piusa X: czy obecność na niej również należy wykluczyć podobnie jak w przypadku Novus Ordo?

    • Szanowny Panie,

      Dla człowieka, który zerwał komunię z modernistami niedopuszczalne jest chodzenie na Msze w FSSPX nie tylko ze względu na fałsz, który jest tam publicznie wyznawany („Franciszek jest Papieżem”), ale także ze względu na niebezpieczeństwo dla wiary z powodu innych błędów tam nauczanych oraz z powodu niebezpieczeństwa uczestniczenia we „Mszy” po prostu nieważnej (o tym wspomina np. niedawny komunikat IMBC – w FSSPX jest coraz więcej kapłanów nieważnie wyświęconych, zwłaszcza w Polsce ich odsetek jest wysoki).

      Co do pierwszegu punktu, następujący artykuł wyjaśnia kilka spraw związanych z tym zagadnieniem z punktu widzenia sedewakantysty:

      x. Antoni Cekada, „Szczypta kadzidła: Sedewakantyści i msze una cum”.

      X. bp Sanborn, „Opinionizm”.

      Nie jest to oczywiście rzecz łatwa do zaakceptowania, ale tak jest.

      Jeśli natomiast człowiek jest przeświadczony (choć błędnie), że Franciszek jest Papieżem, grzechem byłoby nie chodzić na Mszę z nim w jedności.

      In Christo Rege,
      Pelagiusz

  5. Kasia pisze:

    Szczesc Boze, Prosze mi wyjasnic jak mozna wyswiecic sedewakantyste kaplana skoro nie ma juz papieza a tym samym waznie wyswieconych biskupow ?

    • Szanowna Pani,

      Ważnie wyświęceni biskupi są. Pięciu jest biskupów, dzięki którym ważne święcenia zostały zachowane: bp Kurz, abp Lefebvre, bp de Castro Mayer, abp Thuc i bp Mendez. Wszyscy albo wyświęcali, albo i wyświęcali i konsekrowali po Soborze Watykańskim II według rytów „niezmodernizowanych”.

      Jest o tych duchownych na blogu tu i ówdzie. Np. tu: https://pelagiusasturiensis.wordpress.com/2016/10/10/o-pionierskich-duchownych/.

      Ważność święceń i sakr jest niezależna od istnienia Papieża czy nawet jurysdykcji lub jej braku.

      In Christo Rege,
      Pelagiusz

  6. Piotr pisze:

    Szanowny Panie,
    Uważam że wszystko co przedstawia Pan na poparcie sedewakantyzmu jest logiczne i wedle prawa wydaje się właściwe. Trudno mi jednak przyjąć że: 1. Bóg w swej Miłości pozwoliłby na to że tyle milionów ludzi oddawałoby Mu niewłaściwy kult a potrzebujący pomocy i nawrócenia grzesznicy byliby pozbawieni sakramentów i tym samym skazani na potepienie, wierząc że je posiadają i się ratują.2. Jak to mozliwe że zaraz po soborze większość żadna się nie znalazła która nie zauważyłaby że orzeczenia jego są w sprzeczności z wcześniejszym Magisterium i nie zablokowano by tych błędów – gdzie „sensus fidei”? Wobec tego czy jest możliwośc wg Pana, że można by zastosować w tym przypadku zasadę którą Jezus już faryzeuszom przypomniał, że prawo jest ważne owszem, ale w jego konflikcie z miłością ważniejsza jest miłość. A wiemy że Milość Boga do ludzi jest nieskończona więc mimo tych argumentów – całkowicie właściwych-jak uważam – dozwala na to by trwał Jego Kościół w pewnych błędach do czasu oczyszczenia.
    Moje przekonanie opiera się też na tym że przecież św Piotr też popadł w błąd, za co nawet św. Paweł go skarcił, ale przecież nie spowodowało to braku akceptacji dla jego władzy.
    I jeszcze jedna rzecz, która przemawia za tym co wyżej – mianowicie jak przyjąć objawienia prywatne, które następowały po Janie XXIII ? Owszem zawsze istnieje problem ich uznania, ale jeśli je przyjąć, a wydaje się że wszytkich nie można odrzucić, to potwierdzają ciągłość następców. Przytoczę tylko kilka szczególnie mówiących akurat o tej kwstii wręcz doslownie, ale jest ich całe mnóstwo.

    1.Dnia 17.10.1978 – Matka Boża do ks.Stefana Gobbiego; „Wraz z Ojcem św. którego Opatrzność dziś wam dała, błogosławię was, ukochani synowie Moi na całym świecie. Moje Serce Niepokalane wybrało was na dzień swego wielkiego tryumfu.”
    Dnia 2 .09.1980 – Nowy Jork -„Spójrzcie jak wielką światłość dało Moje Niepokalane Serce Kościołowi: oto mój pierwszy spośród wszystkich Moich umiłowanych synów: Papież Jan Paweł II. Począwszy od teraz , to światło stanie się jeszcze bardziej potężne a walka stanie się coraz bardziej zażarta. Ten papież to znak Mojej obecności cudownej u waszego boku. To kamień na którym potkną się wrogowie. To rafa która rozdziela”, -z książki ” Matka Boża do swoich umilowanych synów”, 12 wydanie 1985 str.189.,str.246.

    2.Objawienia dla Ksiąędza Don Ottavio Michelini.
    Orędzia Pana Jezusa do kapłanów:
    5.V.1975 – 2.I.1979
    Jezus: Jestem, pośród was, w Osobie Mego Zastępcy.
    Została Mu dana władza, by paść baranki i owce. Kto Go kocha, kocha Mnie. Kto Go nie słucha, nie słucha Mnie. Kto Go zwalcza, zwalcza Mnie. Kto Nim gardzi, gardzi Mną.
    Dzień po dniu wstępuje On na swoją Kalwarię, ale wielu nie widzi tego. Wylewa On łzy nad swymi synami, którzy stają się chciwymi wilkami i niszczą Jego trzodę. Podobnie do Mnie, stał się przedmiotem szyderstwa, nienawiści i wojny.
    Stoi On przy sterze swej Łodzi w tej trudnej chwili jak na wzburzonym morzu. Głuchy ryk fal zapowiada rychłą i dziką burzę. Mój synu, trwaj przy Moim Zastępcy. Trzeba Go podtrzymywać modlitwą i ofiarowaniem własnych cierpień. Trzeba Go kochać i uczyć innych miłości ku Niemu.
    To co się czyni Jemu – źle czy dobrze – czyni się to Mnie Samemu. Trzeba Go bronić przed częstymi szatańskimi intrygami Jego nieprzyjaciół. Ja Jestem w Nim. JESTEM OBECNY W KOŚCIELE W OSOBIE PAPIEŻA.
    Jezus: Oto dokąd już zaszliście, a jest coraz gorzej. Ustanowiłem Kościół hierarchiczny i nie wolno mówić, że czasy się zmieniły i że dlatego trzeba wszystko w nim zmienić.
    W Kościele są rzeczy stałe, które nie zmieniają się wraz ze zmianą czasów. Zasady autorytetu i obowiązki posłuszeństwa nigdy się nie zmieniają.
    Sposób zarządzania może ulec zmianie, ale autorytet nie może być zniesiony. Wyrozumiałość wymagana od wyższych przełożonych nie powinna nigdy być słabością, wymaga ona bowiem stałości.
    Mój synu, dlaczego chciałem ci wyjawić część zła, które nęka mój Kościół? Uczyniłem to, by przypomnieć kapłanom ich odpowiedzialność. Chcę, by weszli w siebie i zaczęli żyć święcie. Chcę ich nawrócenia, bo kocham ich. Niech wiedzą, że nieraz ich zachowanie jest przyczyną zgorszenia i ruiny dla wielu dusz.
    Nie należy nadużywać Miłości Bożej, polegającej na Jego Miłosierdziu, a zapominając prawie zupełnie o Jego Sprawiedliwości.
    Synu mój, mówiłem ci już wielokrotnie, że kataklizm już się zaczął. Tylko szczery powrót do modlitwy i pokuty ze strony wszystkich Mych kapłanów i wiernych mógłby zmniejszyć gniew Ojca i powstrzymać sprawiedliwe i słuszne następstwa Jego Sprawiedliwości, zawsze jednak kierowanej Miłością.
    Chciałem ci powiedzieć, by Moja „kropelka wody spadająca w dół” stała się narzędziem w planach Opatrzności.
    Błogosławię cię, synu. Kochaj Mnie. Módl się i wynagradzaj. Pociesz Mnie twoją miłością za to zło, które grasuje w Moim Kościele. ”
    Poza tym również wiele przepowiedni mówiło o papieżu z Polski.
    Co Pan o tym myśli.

    In Christo Rege
    Piotr

    • Szanowny Panie,

      Pan Bóg „chce, aby wszyscy ludzie byli zbawieni i przyszli do uznania prawdy” (I Tym. II, 4)

      Temat, który Pan porusza znacznie przekracza ramy zwykłego komentarza w Internecie. Ale pozwolę sobie na kilka uwag:
      1. Rozpatrywanie sprawy przez pryzmat rozdziału między miłością a prawem jest wynikiem modernistycznego podejścia, które jeszcze przed soborem siało spustoszenie. Prawo kościelne jest dla zbawienia, między nimi jest ścisły związek.

      2. Bóg w swej sprawiedliwości pozwala na wiele, a to dlatego, że stworzył nas istotami rozumnymi, stąd i wolnymi, abyśmy właśnie własnymi siłami i z pomocą Bożej łaski „przyszli do uznania prawdy” i „byli zbawieni”.

      3. W niezawinionej ignorancji człowiek nie ponosi pełnej winy, to rzecz raczej znana wśród katolików.

      4. Objawienie i historia dowodzi, że nigdy większość ludzkości nie czciła prawdziwego Boga. Spośród tych, którzy Go czcili trudno też powiedzieć, by większość była mu wierna. Taka natura ludzka skażona grzechem. Ale zawsze, nawet w najtrudniejszych sytuacjach zagrożenia dla wiary Bóg wskrzeszał oddanych sobie synów, by wskazali drogę, jak katolicy mają iść. W okresie soborowym nie brakowało duchownych, którzy sprzeciwili się nowym doktrynom i reformom. Na pewno nie znamy wszystkich nazwisk. Niektórych wspomniałem tutaj: https://pelagiusasturiensis.wordpress.com/2016/10/10/o-pionierskich-duchownych/.

      5. Absolutnie nie można powiedzieć, że Bóg w swej miłości pozwala, by Kościół głosił błąd, nawet tymczasowo. Jest to ohydna herezja szerzona zwłaszcza przez modernistów i lefebrystów. Bóg jest zawsze po stronie prawdy, bowiem Bóg jest Prawdą (św. Jana XIV, 6; VIII, 37; XVIII, 37).

      6. Św. Piotr nie popadł w żaden błąd, a tylko postąpił nieroztropnie. Jest to również jeden z mitów (błędów) szerzonych przez lefebrystów, ale i zapewne też modernistów, którzy lubują się w obrzucaniu Kościoła „przeszłości” kalumniami (co rozpoczął Jan XXIII). O tym micie traktują następujące artykuły:
      co do św. Piotra: https://pelagiusasturiensis.wordpress.com/2016/08/15/sw-piotr-i-neogallikanie/
      co do innych Papieży: https://pelagiusasturiensis.wordpress.com/2018/01/01/adversus-fallibilistas/

      7. Co do objawień prywatnych, to jest to jakaś przerażająca plaga w Polsce… niestety polscy katolicy notorycznie wolą kierować się objawieniami prywatnymi zamiast oprzec się w swym osądzie na nauczaniu Kościoła. To Kościół zatwierdza objawienia prywatne, a nie odwrotnie, tzn. objawienia prywatne (czy cuda) w żadnym wypadku nie potwierdzają prawowitości Kościoła. Podstawowym warunkiem przynależności do Kościoła jest przyjmowanie wiary Kościoła, a nie „objawień” czy nawet „cudów”. Tam, gdzie nie ma tej wiary, nie ma Kościoła.

      8. To wszystko podkreśla tym bardziej pilną potrzebę pracy dla zbawienia dusz. Jest to z urzędu funkcja przede wszystkim kapłanów, ale i świeccy są do tego poniekąd powołani, jak mówi np. Pius XII w Invicti athletae Christi (encyklika o św. Andrzeju Boboli). Zwłaszcza w Polsce ta potrzeba jest pilna, bowiem niestety wiele do tej pory nie zrobiono, jest wiele zaniedbań, ośmieszania sprawy katolickiej przez ludzi nieprzygotowanych. Dlatego niedawno temu powstało Stowarzyszenie im. Ks. Goliana: https://pelagiusasturiensis.wordpress.com/2018/02/21/finis/. Zachęcam do regularnego odwiedzania strony https://myslkatolicka.org, ale przede wszystkim do przestudiowania katolickiego katechizmu (przedsoborowego) i opierania się we wszystkim, w swym patrzeniu na rzeczywistość i w swym działaniu na autentycznym nauczaniu Kościoła.

      In Christo Rege,
      Pelagiusz

      P.S. Wszelkie kolejne pytania proszę kierować do Redakcji „Myśli Katolickiej”. Albo pod tym samym tekstem (https://myslkatolicka.org/odpowiedz-na-kryzys/ jeśli go dotyczy), albo wedle zasad opisanych tu: https://myslkatolicka.org/zasady/. Mój blog stracił już rację bytu.

  7. Piotr pisze:

    Dziękuję za uwagi, postaram się je zanalizować i wyciągnąć wnioski. Jednak w pewnej sprawie muszę zająć stanowisko. Chodzi mianowicie o lekceważenie wiernych w Polsce i objawień prywatnych. To właśnie zlekceważenie objawień – juŻ wtedy nie prywatnych – przez dwóch papieży przedsoborowych Piusa XI i Piusa XII, doprowadziło do dzisiejszego stanu świata i Kościoła. Mam oczywiście na myśli najważniejsze objawienia Nieba w XX wieku- Fatima- dane Kościołowi wobec wyczerpania się możliwości obrony wiernych innymi środkami przez Kościół, wobec zdecydowanie silniejszego niż zwykle w ostatnich czasach z woli Boga działania szatana. Problem Polski z uwagi na miejsce pominę.

    In Christo Rege
    Piotr

    • Jest przeciwnie: Pan Jezus dał nam Kościół, jako jedyną drogę zbawienia, nie objawienia prywatne, nad którymi stoi Kościół w swym urzędzie nauczycielskim. Warunkiem zbawienia jest wiara, środkami jej otrzymania lub umocnienia sakramenty. Do tego nauczanie Kościoła. Te środki nigdy się nie wyczerpią i zawsze zachowują swą skuteczność. Niestety, dziś jest więcej ludzi kieruje się prywatnymi objawieniami albo własnym osądem, niż osądem i nauczaniem Kościoła.

      In Christo Rege,
      Pelagiusz

Zostaw komentarz