Rdz 15,8-21 Ofiara Przymierza

W poprzednim odcinku dowiedzieliśmy się, że Bóg jest "tarczą Abrahama" (Rdz 15: 1),

że jest Bogiem, który go wywiódł z Ur w Mezopotamii, aby dać mu ziemię Kanaanu w posiadanie.

Bóg złożył przysięgę. Ale złożyć przysięgę to mało, trzeba jeszcze ją zapieczętować. I tego właśnie domaga się Abraham.

Dotyczy to każdej przysięgi: dopóki przysięga nie zostanie zapieczętowana, jest „słowem na wiatr”.


W dzisiejszych czasach domagamy się pisemnego potwierdzenia przysięgi: najlepiej u notariusza, na przykład w formie testamentu.

To co teraz czytamy, czyli Biblia, jest właśnie testamentem Boga względem swojego ludu.

Biblia nie jest powieścią, jest testamentem.

Ale kto dziedziczy z tego testamentu, kto uczestniczy w Bożym Wybraniu?

Każdy, kto wierzy w Boga Abrahama, nie tylko w Boga Stwórcę nieba i ziemi (bo w to wierzy każdy poganin), ale w Boga wkraczającego w ludzkie dzieje, w Boga wyciągającego nas z naszej ziemi ojczystej, z naszego „Ur”, do nowej ziemi, do ziemi obiecanej.

Na tym polega epopeja Abrahama, na tym polega epopeja naszego własnego życia.


Natomiast w czasach Abrahama nie zapieczętuje się przysięgi za pomocą dokumentów, tylko za pośrednictwem krwawej ofiary.

Dlaczego krwawa ofiara? Ponieważ niniejsza przysięga tyczy się życia. Tam, gdzie mowa o życiu, mowa również o śmierci. Gdzie mowa o śmierci, mowa o krwi. Tam gdzie krew, tam jest przemoc. Gdzie jest przemoc, musi istnieć rytuał – rytuał ofiarny.


Rytuał jest istotnym pojęciem, i trzeba dobrze je zrozumieć w Biblii.

Według słownika PWN czytamy, że rytuał to «zespół czynności, których częste powtarzanie tworzy zwyczaj».

W tym przypadku absolutnie nie o takim rytuale mowa. Rytuał biblijny nigdy nie jest zwyczajny. Rytuał inauguruje nową relację.

Ceremonia: to jest to, co powtarzalne i odnosi się do rzeczy zwyczajnych.


Weźmy przykład rytuału: spotykasz kogoś na ulicy. Wyciągasz dłoń do niego: to jest rytuał. Przez ten rytuał mówisz mu: rozpocznijmy relację między nami. Na zakończenie znowu podajesz dłoń: to jest rytuał, aby zakończyć relację.

Jakie jest odwrotne zachowanie? Widzisz kogoś z daleka, z którym nie chcesz mieć relacji. W tym celu zmieniasz trasę po to właśnie, aby uniknąć dokonania rytuału.


Drugi przykład: posiłek. Posiłek nie polega wyłącznie na jedzeniu. Gdyby chodziło o samo jedzenie, wystarczyłoby zajrzeć do lodówki i podjadać. To dzisiaj nosi nazwę: junk-food - bylejakość w jedzeniu. Bylejakość nie tylko w znaczeniu, że się źle odżywiamy, ale w takim znaczeniu, że się jada bez rytuału.

Bo posiłek ma na celu przede wszystkim ustanowienie relacji między biesiadującymi. Dlatego kiedy zaprasza się kogoś do domu, rytuał posiłku jest bardziej zadbany. Nie chodzi o samą jakość jedzenia. Chodzi o to, aby postarać się i (w polskiej kulturze) aby dawać obfite porcje jedzenia, aby mieć pewność, że rytuał się odbył poprawnie. Wszystko po to, aby posiłek służył budowaniu relacji.


Wracamy do Abrahama. Domaga się spełnienia rytuału ofiarnego, który ma na celu ustanowienie nowej relacji między Abrahamem i Bogiem.


Krwawa ofiara jest powiązana z przemocą, nie można temu zaprzeczyć.

Ale cechą naszej dzisiejszej kultury jest to, że zapominamy o rytuałach. Na przykład w rzeźniach, gdzie masowo zabijamy zwierzęta, zrezygnowaliśmy z rytuałów i właśnie dlatego barbarzyńsko zabijamy taśmowo miliony zwierząt nie zastanawiając się ani na chwilę nad tym, czym jest zwierzę, jaka jest relacja między nim i naszym życiem.


Kiedy schabowy ląduje na naszym talerzu zapominamy o rytuale błogosławieństwa jedzenia, przez co jedzenie stało się zwykłym surowcem. Gdybyśmy poświęcili chwilkę czasu na błogosławienie posiłku, wówczas mielibyśmy szansę na uświadomienie sobie, że dany posiłek ustanawia relację – nie tylko z innymi biesiadującymi, ale również z całą przyrodą, która jest źródłem naszego jedzenia - ze zwierzętami, z uprawami, z rolnikami i z wszystkimi ludźmi zaangażowanymi w procesie utrzymywania nas przy życiu.

Wystarczyłoby tylko chwilkę się nad tym zastanowić przed posiłkiem, aby wdzięczność pojawiała się w naszym sercu, aby pojawił się szacunek: do ludzi i do całej przyrody.


Mamy więc tutaj biblijną wskazówkę dla wszystkich osób, które są wrażliwe na ekologię, na cierpienie zwierząt lub na koszmar przemysłowych upraw: gdybyśmy z powrotem ustanowili rytuał błogosławieństwa posiłku, to by nam przypominało o świętości wszystkiego, co jest związane z życiem, z jedzeniem i z rolnictwem. Przestalibyśmy być tymi barbarzyńcami, jakimi się staliśmy.


Krwawy rytuał jest naprawdę ważny, bo spełnia też drugą rolę: kanalizuje przemoc, jaka tkwi w człowieku. Lepiej kanalizować tę przemoc przy dokonywaniu rytuału, niż pozwalać jej znaleźć ujście przypadkowe: bo nic już jej nie ogranicza, nic jej nie mówi w jakim kierunku powinna się skupiać.

To jest zasada działania silnika samochodowego: wewnątrz silnika następuje wybuch, ale ten wybuch jest skierowany w ściśle zdefiniowanym kierunku i z całej przemocy i chaosu, jakie panują w silniku, wynika dobro.

Przemoc zamieszkuje w naszym sercu. Od nas zależy, czy ta przemoc posłuży nam do tego, aby mieć pozytywną energię do życia, do budowania dobra, czy też ta energia zmarnuje się rozpraszając się w każdą stronę.


Rytuał ma też na celu, aby pomóc człowiekowi w pokonywaniu własnej przemocy. Po to, aby nasza przemoc nie służyła śmierci, ale żeby służyła życiu. Rozpoczęte przymierze właśnie to ma na celu: służyć życiu.


Bóg wchodzi w relację z Abrahamem. Za pośrednictwem pewnego rytuału, aby zaznaczyć, że ta relacja nie tyczy się błahej sprawy materialnej, ale odnosi się do życia.

Abraham ma stać się ojcem. Jest ojcem wierzących, czyli tych, którzy nie zaprzeczają przemocy, jaka w nich drzemie, ale którzy powierzają tę przemoc Bogu, aby przemoc nie wylała się w sposób niekontrolowany na otoczenie, na całą przyrodę lub na całą ludzkość.

Tam, gdzie nie ma zapieczętowanego przymierza, tam człowiek jest niewolnikiem własnej przemocy. Jedynym wyjściem dla człowieka jest takie, aby pozwolić Bogu na wyciągnięcie go z sytuacji, która go przerasta. Żeby człowiek pozwalał się prowadzić przez Boga. Wówczas powstaje ŻYCIE, życie owocne i w obfitości – jak gwiazdy na niebie.


Taka była kultura czasów, w których żył Abraham: przy zawieraniu przymierza (handlowego lub politycznego) zwyczaj polegał na przepołowieniu zwierząt i na przechodzeniu między połówkami. Wymowa była taka: kto złamie przysięgę, kto zrobi krok w bok, na tego czeka los ofiary tego rytuału. To było wymowne. Człowiek dwa razy się zastanawiał, zanim zgodził się przejść przez taką ścieżkę rytualną.


Ale podczas dokonywania rytuału między Abrahamem i Bogiem dzieje się coś niezwykłego. Słońce zachodzi. Abraham wpada w odrętwienie...

Ciekawe... Takie samo "odrętwienie" spadło na Adama w chwili stworzenia kobiety. Jest to chwila, w której człowiek, w pewnym sensie, umiera, ponieważ człowiek już nie włada tym czasem. Jest to czas zarezerwowany Bogu: tylko Bóg teraz działa, bo właśnie w tym momencie powstaje życie. A człowiek w żaden sposób nie panuje nad życiem, szczególnie nad momentem jego powstawania.


Abraham był w całkowitej ciemności. Łatwo sobie wyobrazić jego przerażenie. To przerażenie śmiercią. Ale Bóg jest obecny również w sytuacji śmierci. Bóg jest obecny i Bóg jest ŻYCIEM. Abraham nie pozostanie w tym stanie śmierci. I my też mamy poddawać się Bogu, który jest jedynym źródłem ŻYCIA.


Pojawia się zapowiedź: BÓG da potomstwo Abrahamowi, a to potomstwo będzie w niewoli w obcym kraju przez 400 lat. Po tym okresie potomstwo wróci do Kanaanu i Bóg wygoni mieszkańców tej ziemi, aby dać ją w dziedzictwie Synom Abrahama.


Tutaj mówi się nam, że losy narodów znajdują się w rękach Boga. Bóg jest panem historii. Bóg jest Bogiem wszystkich narodów. Każdy naród otrzymał własną ziemię w dziedzictwo, ale każdy naród musi być tego godzien. W przeciwnym przypadku, kiedy przebierze się miara, w momencie kiedy dochodzi do szczytu jego winy, wówczas Bóg wkracza, wygania narody niegodne ziemi, jaką otrzymali i zastępuje ten lud innym ludem.


Krótka dygresja: Jeśli chodzi o Polskę, doświadczyliśmy tego bardzo niedawno, jeśli wierzyć objawieniom Jezusa skierowanym do Rozalii Celakówny: Jezus jej wyraźnie tłumaczył, że wydarzenia drugiej wojny światowej były dopuszczone na Polskę z powodu wielkiej rozwiązłości seksualnej, jaka istniała przed wojną we wszystkich środowiskach w Polsce. Zainteresowanych odsyłam do czytania jej Pism.


Wracamy do Izraela, bo Boża dyscyplina odnosi się najpierw do niego. I właśnie późniejsze wygnanie Izraela z Ziemi Obiecanej będzie miało miejsce z powodu niewierności Izraela względem tej przysięgi. O tym będą obficie przypominali prorocy w Biblii.

Mówiąc inaczej, Bóg przekazuje takie przesłanie: „uważaj na sposób, w jaki zarządzasz krajem, który otrzymałeś, bo będziesz musiał zdawać z tego sprawę”.


Wracamy do naszego opowiadania: Przysięga jest złożona, słońce zachodzi, jest całkowita ciemność, a nagle dzieje się coś niezwykłego: płomień ognia przechodzi przez ofiary zwierząt, natomiast sam Abraham nie przechodzi tą samą ścieżką.

Przysięga została zawarta, ale tylko Bóg przeszedł przez krwawą ofiarę! Jedynie BÓG się zobowiązał do przestrzegania tej przysięgi, jest to obietnica i zobowiązanie jednostronne.


Bo Abraham nie dojrzał jeszcze do tego, żeby odpowiedzieć na przysięgę, nie był w stanie. Dopiero inny człowiek odpowie Bogu w imieniu ludzkości: Jezus. A ten człowiek nie będzie przechodził pomiędzy połówkami ofiar, tylko sam stanie się ofiarą, sam przeleje własną krew. Natomiast za czasów Abrahama tylko Bóg się zobowiązał, tylko On przeszedł.


Bóg potem składa obietnicę: opisuje ziemię, na której będą mieszkać potomkowie Abrahama. Obszar odpowiada mniej więcej temu, co Abraham już przemierzył z Kanaanu: od delty Nilu do Damaszku.


Natomiast ciągle nie ma mowy o potomstwie. Abraham pozostaje Wybrany, Małżonek, Bohater, Błogosławiony przez narody, Człowiek przymierza, Człowiek wiary, ale nadal nie jest ojcem...

Napięcie jest u szczytu!




© Père Alain Dumont, La Bible en Tutoriel, http://www.bible-tutoriel.com/le-sacrifice-de-l-alliance.html