Nigdy z królami… z cyklu mity fałszywe patriotów

Na różnych marszach, pielgrzymkach i innych publicznych zebraniach, organizowanych przez ludzi deklarujących się jako katolicy, Polacy i patrioci, co raz to pojawia się pod fałszywym tytułem “Pieśń konfederatów barskich”, fragment “Księdza Marka” autorstwa Juliusza Słowackiego. Na początku owego fragmentu, w towarzystwie chrześcijańskich haseł pojawia się zawołanie przeciw królom. Dewiza rodem wzięta z planów operacyjnych wolnomularstwa, które, jak wiadomo, najpierw zamierzało się rozprawić z monarchami, a potem z pozbawionym ich wsparcia papieżem.

Początek pieśni nie dziwi – “brat Juliusz” pisał “Księdza Marka” na wiosnę i początek lata roku 1843, w Paryżu (gdzie utrzymywał się ponoć… z gry na giełdzie) kiedy to po uszy tkwił w towiańszczyźnie. W grudniu roku poprzedniego tak z zapałem pisał do Zygmunta Krasińskiego: “Otóż wiedz, że jest człowiek, który rozwiązuje duchy i stawia je nad ciałami, wkładając im wszelkomożne korony, wpajając w nie królewskość mocy, łącząc z Bogiem – a to wszystko prostą, ożywczą bożą siłą, jednym słowem, które świat materialny robi snem w oczach człowieka, a wyciąga z niego dążność ku nieśmiertelności bożej (…) A nauka jego nie potrzebuje się rozwijać, bo ci, którzy są gotowi, przyjmą ją, a ci, na których czas nie przyszedł, odrzucą, a jednak odrzuciwszy będą mieli targane sumienie – i serca do krwi rozdarte”.

18 stycznia 1843 roku Słowacki tak pisał z kolei do matki: “Będężli Wam pisał że świat się zmienia – że garstka ludzi zaczyna duchem czystym i Boskim spełniać, a raczej gotować się do spełnienia Jego woli – że to nie sen żaden ani guślarstwo, ani magnetyzm, ale proste obudzenie boskości w sercach – przez człowieka czystego i bożego, który prowadzi nas małych i pracujących teraz nad sobą, abyśmy się zmienili w sobie, stworzyli duchem i cierpieniem wnętrznym to czego nam potrzeba”. W liście do matki z dnia 18 marca znalazły się z kolei następujące słowa brata Juliusza: “nie – nie zostanę nigdy księdzem… Oni to faryzeusze miłość udający, obrzydzali mi próg kościelny i pokazywali do Boga drogę maleńką i pełną fałszów, po której tylko robactwo ludzkie pełznąć mogło…” Przypomnieć tu trzeba że nie był pierwszy przejaw antykościelnego podejścia Słowackiego, który w “Beniowskim” z roku 1841 pisał: “Polsko (…) twa zguba w Rzymie. Tam są legiony zjadliwe robactwa“, czy też jest autorem wierszyka “Przy kościołku” ze słowami: “Przy klasztorku,  Mój kaczorku, Świętość, Wziętość, Nadętość.”

5 czerwca 1843 roku Słowacki pisze do przerażonej najwyraźniej powyższą korespondencją (co akurat nie dziwi) matki: “Dlaczego Wam się listy moje wydają tak niezrozumiałe? Dlaczego ja sam wydaję się Wam taki zmieniony? Dlaczego silniejsze uderzenie serca mojego dla rzeczy boskich przeraża Was?” W lipcu tak z kolei opisuje guru od Biesiady: “teraz… człowiek jeden, jaśniej widzący rzeczy boskie, odkrył niezgłębioną prawie czeluść przyszłości, w której wszystko to się znajduje, cośmy śnili, ale logicznie powiązane, ale religijnie… (…) teraz zaś robota jest za wielka dla mnie; czuję całą pokorę ducha przed tą Sprawą, ale nie upadam i uzbrajam się w cierpliwość i w spokojność mocy… Komu serce uderzy dla Boga, jest z nami, a wkrótce cały świat będzie z nami. Z idei, która nam w sercu jak iskierka zatliła się, można wydobyć wszelką mądrość na obalenie mądrości teraźniejszej świata… Choć jeszcze krótko ona gości we mnie, a już wiele rzeczy widzę lepiej, niż je dawniej przez teleskop i mikroskop widziałem… Cały świat mogę podług niej sądzić… i całą naturę – albowiem wiem co to jest świat i natura (…) A teraz ten co opowiada słowo Pańskie jest czysty – dobry i silny – taki tylko duch mógł tyle naszych serc sprowadzić – tyle tonów połączyć. A Sprawa Boża nie mogła dziać się przez książki – ale przez żywego posłańca“.

W tym samym roku  1843 pojawił się wspomniany “Ksiądz Marek” i rzekoma pieśń konfederatów barskich (dla porównania – ta śpiewana przez konfederatów w XVIII w.).  Brat Juliusz opuścił krąg “męża Bożego” w roku następnym – 1844, kiedy to uznał że Towiański wykazuje zbytnią prorosyjskość. Nie porzucił jednak swego antyklerykalizmu Na kilka miesięcy przed śmiercią, pod koniec 1848 roku, kiedy katolicy całego świata słali papieżowi Piusowi IX, któremu szczęśliwie udało się wydostać z ogarniętego przez rewolucję Rzymu w przebraniu do Gaety, wyrazy wsparcia duchowego i środki finansowe, Słowacki zdążył jeszcze wyszydzić Wikariusza Chrystusa w uznawanym niemal za proroctwo w niektórych pseudo-patriotycznych kręgach wierszu “Pośród niesnasek”. Wierszu w wymowie również sekciarskim, który rozpoczyna się od słów:

Pośród niesnasek Pan Bóg uderza

W ogromny dzwon,

Dla słowiańskiego oto papieża

Otworzył tron.

Ten przed mieczami tak nie uciecze

Jako ten Włoch…

——————————–

więcej:

J. Słowacki na 500-lecie “reformacji”

Ks. Smolikowski o Mickiewiczu i towiańszczyźnie

Norwid przeciw Słowackiemu w sprawie Piusa IX

Rewolucjonista Mickiewicz i zawalenie się bazyliki św. Piotra

This entry was posted in Inne. Bookmark the permalink.

Leave a comment

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.