Prezydencka rodzina zza Buga

Nad Dnieprem mieszka czterech kuzynów Lecha i Jarosława Kaczyńskich, dwóch w Odessie, dwóch – w Połtawie. Chcą przyjechać do Krakowa na pogrzeb tragicznie zmarłego prezydenta

Publikacja: 16.04.2010 23:56

Prezydencka rodzina zza Buga

Foto: Fotorzepa, Pio Piotr Guzik

– Z wizą nie miałem problemów, mam Kartę Polaka – opowiada „Rz” Jurij Kuzmin. Kuzyn Lecha i Jarosława Kaczyńskich ze strony matki Jadwigi mieszka w Odessie.

– Jeszcze nie wiemy, jak dotrzemy do Polski. Kupiliśmy bilet lotniczy na sobotę do Warszawy, ale z powodu chmury wulkanicznej tamtejsze lotnisko jest zamknięte. Mieli na nas tam czekać politycy z PiS i zawieźć do Krakowa. Pojedziemy samochodem do Lwowa. Przez granicę przewiezie nas polski konsul – zaznacza.

Jurij Kuzmin ostatnio widział Lecha Kaczyńskiego w 2007 r., gdy ten składał oficjalną wizytę na Ukrainie. – Był wtedy w Odessie i odwiedził nas po obejrzeniu terminalu naftowego Piwdennyj. Ostatnio rozmawiałem z nim przez telefon w Święta Wielkanocne. Składaliśmy sobie życzenia. Mieliśmy się spotkać w maju w Warszawie i wspólnie pojechać do Łomży, gdzie urodziła się nasza babcia i dziadek Lecha i Jarosława Kaczyńskich – wspomina.

Dziennikarzom Kuzmin opowiadał, że pamięta pierwszą wizytę w Warszawie, kiedy to bracia Kaczyńscy mieszkali w małym mieszkaniu z rodzicami. Lech i Jarosław studiowali. Jako wierzący, najpierw pokazali mu warszawskie kościoły.

Jurij Kuzmin o śmierci kuzyna dowiedział się podczas uroczystości na odesskim placu Dziesiątego Kwietnia. Jak pisał „Tajmer Odessa” – „w ten dzień miasto obchodziło rocznicę wyzwolenia spod oku-pacji niemieckiej i rumuńskiej”. – Zadzwonił przyrodni brat z Połtawy... Nie mogłem uwierzyć – opowiadał.

W katolickim kościele w Odessie codziennie modlą się w intencji ofiar katastrofy pod Smoleńskiem. Biskup Bronisław Bernadzki osobiście znał prezydenta Kaczyńskiego. – Wizytę w tym mieście zawsze zaczynał od odwiedzenia tej świątyni – mówił kapłan.

Pod polskim konsulatem w Odessie ciągle palą się świece, a w księdze kondolencyjnej zaczyna brakować czystych kartek dla wpisów. Do kuzyna braci Kaczyńskich z Połtawy, Wołodymyra Mochnaczowa, dotarli dziennikarze połtawskiej gazety „Koło”. Pisali, że nigdy nie afiszował się rodziną w Polsce.

– Ostatnio rozmawiałem z Lechem Kaczyńskim w 2008 r., przed jego wizytą w Doniecku. 22 października obchodziliśmy z żoną 25-lecie ślubu. Leszek dzwonił i składał nam życzenia. Prosił, bym przyjechał do Doniecka. Pojechałem, spotkaliśmy się – wspomina w rozmowie z „Rz” Wołodymyr Mochnaczow.

Kuzyn prezydenta zamierzał się z nim spotkać w maju w Warszawie. Był zszokowany tragedią. Martwi się, że z powodu wulkanu zamknięto lotniska w Europie, ale obiecał, że na pogrzebie brata w Krakowie będzie na pewno.

Mochnaczow pracuje w obwodowym (odpowiednik wojewódzkiego) wydziale zdrowia. O katastrofie samolotu dowiedział się 40 minut po tym, jak się wydarzyła.

– Leszek zawsze znajdował czas dla kuzynów. Był dobrym człowiekiem, skromnym, opanowanym, oddanym narodowi – opowiada.

„Komsomolskaja Prawda Ukrainy” pisała, że Kaczyńscy i Mochnaczowowie mają wspólnego pradziadka – polskiego pułkownika Stanisława Jasiewicza, który za czasów carskich wykładał w połtawskiej szkole artylerii. Podczas I wojny światowej do Połtawy przyjechała babcia Wołodymyra – córka Stanisława, Julia Jasiewicz. Wyszła za mąż za naczelnika szpitala wojskowego i została w tym mieście.

Media wspominają też, że Lech Kaczyński miał dwójkę chrześniaków, których matka pochodziła z Winnicy w środkowej Ukrainie. Ludmiła Ratyńska ukończyła Uniwersytet Warszawski i wyszła za mąż za repatrianta z Kazachstanu Wadima Różańskiego. Ich dzieci, bliźniaki Artur i Aleksander, urodziły się 18 czerwca, w 58. urodziny polskiego prezydenta. Wysłali list do Kancelarii Prezydenta RP – i Lech Kaczyński zgodził się zostać ojcem chrzestnym. Dzieci chrzcił ks. Roman Indrzejczyk, prezydencki kapelan, który też zginął w katastrofie pod Smoleńskiem.

– Z wizą nie miałem problemów, mam Kartę Polaka – opowiada „Rz” Jurij Kuzmin. Kuzyn Lecha i Jarosława Kaczyńskich ze strony matki Jadwigi mieszka w Odessie.

– Jeszcze nie wiemy, jak dotrzemy do Polski. Kupiliśmy bilet lotniczy na sobotę do Warszawy, ale z powodu chmury wulkanicznej tamtejsze lotnisko jest zamknięte. Mieli na nas tam czekać politycy z PiS i zawieźć do Krakowa. Pojedziemy samochodem do Lwowa. Przez granicę przewiezie nas polski konsul – zaznacza.

Pozostało 87% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 786
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 785
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 784
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 783
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 782