To pierwszy taki werdykt przeciwko koncernowi z USA kupionemu niedawno przez Bayera za 62,5 mld dolarów. W amerykańskich sądach złożono prawie 5 tys. pozwów.
Z pierwszym pozwem wystąpił Dewayne Johnson, który używał preparatów Roundup i Ranger Pro do opryskiwania szkolnych terenów zielonych w rejonie zatoki San Francisco. W 2014 r., gdy miał 42 lata, stwierdzono u niego chłoniaka nieziarniczego. Mężczyzna w końcowym stadium choroby zażądał poprzez adwokatów i uzyskał od sądu odszkodowanie 39 mln dolarów, a koncern został ukarany grzywną 373 mln dolarów za brak ostrzeżeń na etykietach Roundupa o zagrożeniu dla zdrowia.
Johnson powiedział na rozprawie przyspieszonej ze względu na jego stan, że w ciągu 4 lat tej pracy zużył w 20-30 opryskach rocznie 150 galonów (570 litrów) Roundupa czasem przy gwałtownych podmuchach wiatru. — Zdawałem sobie sprawę, że skoro zabija chwasty, to może też zabić mnie. Podszedłem do tego poważnie, zawsze nosiłem ubranie ochronne.
Lawie przysięgłych sądu okręgowego wystarczyły 3 dni na ogłoszenie werdyktu, w którym zarzucono producentowi, że nie uprzedzał użytkowników tego preparatu o zagrożeniach dla zdrowia.
Monsanto zapowiedział w komunikacie odwołanie się od tego wyroku. „Dzisiejsza decyzja nie zmienia w niczym faktu, że ponad 800 badan naukowych i pism podtrzymuje, że glifosat nie wywołuje raka i nie wywołał raka u pana Johnsona”. Koncern odrzuca od dawna, że glifosat mógłby wywoływać raka i opiera się na kilku opracowaniach stwierdzających, że jego produkt nie jest niebezpieczny dla zdrowia.