Droga Krzyżowa wg "Miniatur Ewangelicznych" - ks. A. Niewęgłowskiego. Droga Krzyżowa Dla mnie czternaście kolorowych, wymuskanych obrazków lub sceny pełne ekspresji w ceramice na ścianie kościołów …More
Droga Krzyżowa wg "Miniatur Ewangelicznych" - ks. A. Niewęgłowskiego.
Droga Krzyżowa
Dla mnie
czternaście kolorowych, wymuskanych obrazków
lub sceny pełne ekspresji w ceramice na ścianie kościołów i kaplic
Dla Ciebie
długa droga z "belką śmierci" na ramionach przez wąskie uliczki
Dla mnie
jedno z wielu wydarzeń nie tylko w Historii Zbawienia
Dla Ciebie
jedyne wydarzenie życia
Dla mnie
pobożna pamiątka
Dla Ciebie
ostatnie godziny pełne jak kłosy podczas żniwa
Dla mnie
zwykły gest - przyklęknięcie
Dla Ciebie
rozbite do krwi kolana na kamieniach
Dla mnie
strumienie chaotycznych myśli
Dla Ciebie
strugi krwi i bólu
Dla mnie
stan smutku
Dla Ciebie
udręczenie ciała i ducha bez granic
Dla mnie
strzępy wołań i przekleństw na drodze
Dla Ciebie
pełnia upodlenia i nienawiści
Dla mnie...
Dla Ciebie...
Co pomyślę, zbyt rozumne,
Co odczuwam, zbyt łatwe,
Co wypowiadam, zawsze za małe.
Kiedy przywieram twarzą do ziemi, najlepiej widzę Ciebie,
czytam na kamieniach:
To nie cierpienie, to miłość zbawia.
Stacja I Wyrok
Człowiek sądzi Boga.
Padają słowa wyroku, od którego nie ma apelacji
ani z tej, ani z tamtej strony czasu.
Winien śmierci.
Potężny objawia się ciszą.
Wszechmocny bezsiłą.
Wszechwładny poddaniem.
Czy koniecznie musi umrzeć Bóg,
aby mógł żyć człowiek ?
W ręce człowiecze oddałeś siebie.
Zawierzyłeś. Przegrałeś.
Niczego się nie nauczyłeś.
Niepoprawny, popełniasz bezustannie ten sam błąd.
Składasz władzę nad sobą dzisiaj w moje dłonie.
Co robisz ?
Mogę Tobą wzgardzić,
wypędzić Cię, odrzucić, ukrzyżować.
Mogę Cię przyjąć,
przygarnąć, wprowadzić...
Co robisz ?
Wydajesz się na moje "chcę" lub "nie chcę".
Bóg wydany na mój wyrok.
Rąk nie obmyję w misie.
Słowa tłumu przetopię na milczenie.
Na wyroku nie znajdziesz mojego podpisu.
Stacja II Amulet
Dwie skrzyżowane belki.
Oto Twój amulet.
Niepozłacana ozdoba. Trochę za duża.
Przytrzymaj !
Zapomniałem... masz obolałe dłonie.
Nie, może lepiej włożyć na ramiona.
Ciężki ? Nie mów, że ciężki,
przecież w nim ukryły się wszystkie krzyże
wszystkich ludzi świata.
Czy o nim mówiłeś w słowach:
Jarzmo moje słodkie jest,
a brzemię lekkie ?
Chodźmy. W drogę. Co mówisz ?
Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie
niech weźmie swój krzyż i naśladuje Mnie.
Boję się krzyża.
Krzyża obecnych godzin.
Krzyża Twoich decyzji wbrew mnie samemu.
Krzyża bólu, niepowodzenia, szarych dni, samotności.
Robię wszystko aby zetrzeć z mojego życia stygmat cierpienia.
A kiedy to się nie udaje, zastygam w niemym proteście.
I buntuję się.
A Ty przyjąłeś na siebie
to, czego tak bardzo się lękam.
Czy naprawdę nie ma innej drogi do Ciebie niż przez krzyż ?
Przyjąłeś krzyż,
aby wszystkie krzyże człowieka ocalić od bezsensu.
Przyjąłeś krzyż,
aby nim zasłonić mnie, grzesznika.
Stacja III Potknięcie
Potknąłeś się.
Był to wystający kamień czy rzucona skórka pomarańczy ?
Przywarłeś policzkiem do stóp ulicy.
Uczysz się ziemi na pamięć.
Spiesz się.
Musisz zawisnąć na krzyżu
jak najprędzej. Zrozum.
Po zachodzie słońca rozpoczyna się Pascha. Musisz zdążyć...
Niedaleko uszedłem
i już się słaniam.
Oglądam z niska siebie.
Chciałem być lepszym od Ciebie
i wierzyłem, że nigdy nie upadnę.
Z Tobą powstaję, zawstydzony
i idę dalej.
Stacja IV Pożegnanie
Spotykają się Matka i Syn.
Mówią oczy.
Mówią długo krótko.
Już koniec.
To pożegnanie
Nie całuj Jej rąk, nie całuj.
Nie chyl się do Jej kolan, przecież jesteś zajęty.
Odejdź, Matko. Nie powinnaś na to patrzeć.
Wstąp w ikonę złotą
lub na chwilę we mnie.
Jeśli oczy Twoje wśród mych kamieni zasieją słone łzy, narodzi Ci się nowy syn.
Więc płacz...
Stacja V Bóg w potrzebie
Przymusili...
Nie dziw się,
że się targował,
że nie chciał Ci pomóc,
że zaciskał zęby.
Co za honor iść ze zbrodniarzem.
Nie dałeś mu przecież biletu wizytowego z tytułami,
nie dokonałeś żadnego cudu na poczekaniu,
skąd miał wiedzieć żeś Bogiem,
Bogiem w potrzebie ?
Tamtego dnia rozszczepiłeś Szymona jak promień słońca w kolorowe widmo.
Dałeś mu wiele twarzy i imię z małej litery.
Odnajduję go
na ulicy, w domu, w tramwaju, w teatrze i w szpitalu,
w parku na ławce i w gabinecie przyjęć...
Od tamtej pory przysyłasz mi nieustannie Szymonów
i dziwnie rozstawiasz ich na mej drodze.
Gdy dojrzą, że słabną we mnie siły,
chwytają na moment mój krzyż.
Oglądam w lustrze swoją twarz.
Czy ma na imię Szymon ?
Stacja VI Portret
Jak znalazła się tutaj Weronika ?
Rozerwała kordon ?
A może przypłynęła z upałem południa ?
Zdjęła chustę.
Nadstaw twarz, Panie.
To jedyna sposobność, aby namalować Ci portret.
Tysiące, miliony, miliardy ludzi przyjdzie,
aby przez to płótno podglądać Twą wieczność.
Pozwól...
Ostrożnie, kobieto. Ma koronę na głowie.
Nie zaczep o jakiś cierń. Przyłóż tylko.
Nie wycieraj. Rozmażesz obraz.
Ostrożnie dotykaj.
To jedyny obraz świata.
Malowany krwią, potem, drżeniem.
Jedyny autoportret Boga.
Dziękuję, kobieto. Możesz odejść.
Cichutko zaglądam w siebie,
czy nikt nie skradł mi Twojej twarzy... ?
Stacja VII Łoskot
Wąziutkie uliczki kamienne,
Wąwozy spadają schodami,
Nie możesz tego widzieć.
Twoje opuchnięte oczy znowu zalane potem i krwią.
Szybko oddychasz, jak chory z wysoką gorączką.
Spieczone wargi.
Z trudem chwytasz powietrze.
Oczy zachodzą Ci mgłą.
Chwiejesz się ? Zaczekaj. Nie zdążyłeś...
Co za łoskot.
Mój najmniejszy błąd,
niedociągnięcie,
wada,
nieuczciwość,
krzywda wyrządzona przeze mnie,
z bezlitosną konsekwencją,
ze zwielokrotnioną siłą uderzyły w Ciebie.
I to właśnie teraz.
Przebacz mi,
żem Cię popchnął.
Stacja VIII Kapela
Kobiety płaczą.
Załamują ręce w swej bezsilności.
Szloch, skargi, łzy.
Idą za Tobą niczym uboga kapela.
Wypada towarzyszyć Ci w tej ostatniej wędrówce.
Co chwilę ogarnia mnie fala obcych myśli.
Doprawdy trudno mi trwać w Twoich,
przepraszam, w naszych wydarzeniach.
Proszę, Panie,
złam te myśli suche
Pomóż mi, odnaleźć we mnie
miejsce na modlitwę,
miejsce na zrozumienie,
miejsce na łzy,
Wtedy zagram Ci niczym uboga kapela
i zabrzmi we mnie serdeczna muzyka.
Stacja IX Obietnica
Upadłeś.
Nie mogą podźwignąć Ciebie
ani przekleństwem, ani szarpaniną.
Dlaczego biją Cię,
kiedy i tak leżysz martwy ?
Zostawcie ! Sam powstanie,
aby nie zawieźć Ojca i mnie...
Otwórzcie zamknięte oczy.
Rozluźnijcie zaciśnięte pięści.
Podnieś się. Pomogę.
Już niedaleko, kilkadziesiąt kroków.
Proszę, dojdź na wzgórze,
Niech się dokona podniesienie.
Proszę, dojdź na wzgórze,
przecież obiecywałeś umrzeć
za mnie.
Stacja X Nagość
Zdejmij płaszcz, Panie.
Jeszcze tunikę. Nie będą Ci potrzebne.
Skazany umiera nago w blasku dnia.
Chociaż szata przylgnęła do zaschniętych ran, trzeba ją zdjąć.
Teraz dobrze.
Opadło z Ciebie wszystko
jak liście ścięte pierwszym przymrozkiem.
W wąziutkich strugach krwi
upływa z Ciebie życie.
Odarto Cię ze wszystkiego i z tym Ci do twarzy.
Zostało najcenniejsze – prawda.
Kiedyś przyjdzie i na mnie ten dzień.
Spadną ze mnie
tytuły,
dyplomy,
przywileje,
plany i ambicje,
Opadnie ze mnie wszystko,
jak liście ścięte pierwszym przymrozkiem.
Z godziny na godzinę,
Jak kropla po kropli,
wycieka ze mnie życie.
Pomóż mi,
aby w ten ostatni czas,
kiedy będę nagi,
znalazł się we mnie choć promień prawdy.
Stacja XI Ukrzyżowanie
Połóż się na tej wąskiej belce.
Rozciągnij ręce.
To będzie bolało. Wytrzymaj.
Tylko parę uderzeń. Możesz liczyć...
Jeszcze nogi. Zsuń lepiej.
Teraz rozciągasz się całą długością.
Rzeczywiście zrobiony akurat dla Ciebie.
Jeszcze podnieść.
Stopy i ręce zabarwiają się na czerwono.
Usta i oczy nabierają właściwego wyrazu,
nie trzeba poprawiać, jak u fotografa.
Tysiące pobożnych krzyży, obrazów, figurek, rzeźb,
staje się dla nas prawzorem Twojego ukrzyżowania.
Ludzie zrobili wszystko,
abyś do umierania był gotowy.
Stacja XII Agonia
Agonia.
Gasnące spojrzenie.
Ostatnie słowa.
Z trudem chwytasz powietrze.
Masz gorączką spalone usta.
I te muchy...
Gaśniesz.
Nie było przy tym fleszy, reflektorów.
Nawet reportera zabrakło.
Były za to ludzkie hieny,
które wyczuwając żar człowieczego bólu
wyłażą na światło dnia.
Cośmy z Tobą zrobili ?
Każde rozdygotane włókno
chciałbym przebadać choćby pod lupą,
aby zrozumieć dlaczego ?
Dlaczego taka cena ?
Dlaczego za mnie ?
W tym miejscu
nie odpowiadaj słowami teologów „bo kochał”,
nie odpowiadaj zbyt szybko.
Zstąp w ciszę.
Wtedy odpowiedź wypłynie z twoich głębin.
Może usłyszysz ją
prawdziwą
poza słowem ?
Stacja XIII W ramionach
Matka bierze Cię w ramiona.
Jak Ty wyglądasz ?
Co oni z Tobą zrobili ?
A może nie trzeba było,
abyś aż tak się wyniszczył...
Boleść, czyż możesz być większa
jako boleść moja ?
Skamieniała z cierpienia Miriam, nie budź Go.
Bardzo się zmęczył.
On musi odpocząć.
To było ciężkie nawet dla Boga.
Pozwól, Matko,
Abym w trudnych chwilach
w Twoich ramionach znajdował odpoczynek.
Tak jak On.
Stacja XIV Kamienna ława
Owińmy Go w prześcieradła.
Niech spocznie w tej kamiennej ławie.
Jeszcze tylko kamień zatoczyć. Teraz dobrze.
On umarł. Pochowany.
Można już odejść.
Jeszcze chwila.
Posłuchaj,
który słyszysz wszędzie.
Spraw,
niech serce moje nie stanie się nigdy kamieniem
przywalającym Twój grób.
Spraw,
niech miłość moja będzie na tyle silna,
aby mogła przejść przez próg,
za którym wciąż czekasz.
(wg "Miniatur Ewangelicznych" -
ks. A. Niewęgłowskiego )
...
Przeczytaj:
DROGA KRZYŻOWA wg wizji siostry Józefy Menendez
Droga Krzyżowa
Dla mnie
czternaście kolorowych, wymuskanych obrazków
lub sceny pełne ekspresji w ceramice na ścianie kościołów i kaplic
Dla Ciebie
długa droga z "belką śmierci" na ramionach przez wąskie uliczki
Dla mnie
jedno z wielu wydarzeń nie tylko w Historii Zbawienia
Dla Ciebie
jedyne wydarzenie życia
Dla mnie
pobożna pamiątka
Dla Ciebie
ostatnie godziny pełne jak kłosy podczas żniwa
Dla mnie
zwykły gest - przyklęknięcie
Dla Ciebie
rozbite do krwi kolana na kamieniach
Dla mnie
strumienie chaotycznych myśli
Dla Ciebie
strugi krwi i bólu
Dla mnie
stan smutku
Dla Ciebie
udręczenie ciała i ducha bez granic
Dla mnie
strzępy wołań i przekleństw na drodze
Dla Ciebie
pełnia upodlenia i nienawiści
Dla mnie...
Dla Ciebie...
Co pomyślę, zbyt rozumne,
Co odczuwam, zbyt łatwe,
Co wypowiadam, zawsze za małe.
Kiedy przywieram twarzą do ziemi, najlepiej widzę Ciebie,
czytam na kamieniach:
To nie cierpienie, to miłość zbawia.
Stacja I Wyrok
Człowiek sądzi Boga.
Padają słowa wyroku, od którego nie ma apelacji
ani z tej, ani z tamtej strony czasu.
Winien śmierci.
Potężny objawia się ciszą.
Wszechmocny bezsiłą.
Wszechwładny poddaniem.
Czy koniecznie musi umrzeć Bóg,
aby mógł żyć człowiek ?
W ręce człowiecze oddałeś siebie.
Zawierzyłeś. Przegrałeś.
Niczego się nie nauczyłeś.
Niepoprawny, popełniasz bezustannie ten sam błąd.
Składasz władzę nad sobą dzisiaj w moje dłonie.
Co robisz ?
Mogę Tobą wzgardzić,
wypędzić Cię, odrzucić, ukrzyżować.
Mogę Cię przyjąć,
przygarnąć, wprowadzić...
Co robisz ?
Wydajesz się na moje "chcę" lub "nie chcę".
Bóg wydany na mój wyrok.
Rąk nie obmyję w misie.
Słowa tłumu przetopię na milczenie.
Na wyroku nie znajdziesz mojego podpisu.
Stacja II Amulet
Dwie skrzyżowane belki.
Oto Twój amulet.
Niepozłacana ozdoba. Trochę za duża.
Przytrzymaj !
Zapomniałem... masz obolałe dłonie.
Nie, może lepiej włożyć na ramiona.
Ciężki ? Nie mów, że ciężki,
przecież w nim ukryły się wszystkie krzyże
wszystkich ludzi świata.
Czy o nim mówiłeś w słowach:
Jarzmo moje słodkie jest,
a brzemię lekkie ?
Chodźmy. W drogę. Co mówisz ?
Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie
niech weźmie swój krzyż i naśladuje Mnie.
Boję się krzyża.
Krzyża obecnych godzin.
Krzyża Twoich decyzji wbrew mnie samemu.
Krzyża bólu, niepowodzenia, szarych dni, samotności.
Robię wszystko aby zetrzeć z mojego życia stygmat cierpienia.
A kiedy to się nie udaje, zastygam w niemym proteście.
I buntuję się.
A Ty przyjąłeś na siebie
to, czego tak bardzo się lękam.
Czy naprawdę nie ma innej drogi do Ciebie niż przez krzyż ?
Przyjąłeś krzyż,
aby wszystkie krzyże człowieka ocalić od bezsensu.
Przyjąłeś krzyż,
aby nim zasłonić mnie, grzesznika.
Stacja III Potknięcie
Potknąłeś się.
Był to wystający kamień czy rzucona skórka pomarańczy ?
Przywarłeś policzkiem do stóp ulicy.
Uczysz się ziemi na pamięć.
Spiesz się.
Musisz zawisnąć na krzyżu
jak najprędzej. Zrozum.
Po zachodzie słońca rozpoczyna się Pascha. Musisz zdążyć...
Niedaleko uszedłem
i już się słaniam.
Oglądam z niska siebie.
Chciałem być lepszym od Ciebie
i wierzyłem, że nigdy nie upadnę.
Z Tobą powstaję, zawstydzony
i idę dalej.
Stacja IV Pożegnanie
Spotykają się Matka i Syn.
Mówią oczy.
Mówią długo krótko.
Już koniec.
To pożegnanie
Nie całuj Jej rąk, nie całuj.
Nie chyl się do Jej kolan, przecież jesteś zajęty.
Odejdź, Matko. Nie powinnaś na to patrzeć.
Wstąp w ikonę złotą
lub na chwilę we mnie.
Jeśli oczy Twoje wśród mych kamieni zasieją słone łzy, narodzi Ci się nowy syn.
Więc płacz...
Stacja V Bóg w potrzebie
Przymusili...
Nie dziw się,
że się targował,
że nie chciał Ci pomóc,
że zaciskał zęby.
Co za honor iść ze zbrodniarzem.
Nie dałeś mu przecież biletu wizytowego z tytułami,
nie dokonałeś żadnego cudu na poczekaniu,
skąd miał wiedzieć żeś Bogiem,
Bogiem w potrzebie ?
Tamtego dnia rozszczepiłeś Szymona jak promień słońca w kolorowe widmo.
Dałeś mu wiele twarzy i imię z małej litery.
Odnajduję go
na ulicy, w domu, w tramwaju, w teatrze i w szpitalu,
w parku na ławce i w gabinecie przyjęć...
Od tamtej pory przysyłasz mi nieustannie Szymonów
i dziwnie rozstawiasz ich na mej drodze.
Gdy dojrzą, że słabną we mnie siły,
chwytają na moment mój krzyż.
Oglądam w lustrze swoją twarz.
Czy ma na imię Szymon ?
Stacja VI Portret
Jak znalazła się tutaj Weronika ?
Rozerwała kordon ?
A może przypłynęła z upałem południa ?
Zdjęła chustę.
Nadstaw twarz, Panie.
To jedyna sposobność, aby namalować Ci portret.
Tysiące, miliony, miliardy ludzi przyjdzie,
aby przez to płótno podglądać Twą wieczność.
Pozwól...
Ostrożnie, kobieto. Ma koronę na głowie.
Nie zaczep o jakiś cierń. Przyłóż tylko.
Nie wycieraj. Rozmażesz obraz.
Ostrożnie dotykaj.
To jedyny obraz świata.
Malowany krwią, potem, drżeniem.
Jedyny autoportret Boga.
Dziękuję, kobieto. Możesz odejść.
Cichutko zaglądam w siebie,
czy nikt nie skradł mi Twojej twarzy... ?
Stacja VII Łoskot
Wąziutkie uliczki kamienne,
Wąwozy spadają schodami,
Nie możesz tego widzieć.
Twoje opuchnięte oczy znowu zalane potem i krwią.
Szybko oddychasz, jak chory z wysoką gorączką.
Spieczone wargi.
Z trudem chwytasz powietrze.
Oczy zachodzą Ci mgłą.
Chwiejesz się ? Zaczekaj. Nie zdążyłeś...
Co za łoskot.
Mój najmniejszy błąd,
niedociągnięcie,
wada,
nieuczciwość,
krzywda wyrządzona przeze mnie,
z bezlitosną konsekwencją,
ze zwielokrotnioną siłą uderzyły w Ciebie.
I to właśnie teraz.
Przebacz mi,
żem Cię popchnął.
Stacja VIII Kapela
Kobiety płaczą.
Załamują ręce w swej bezsilności.
Szloch, skargi, łzy.
Idą za Tobą niczym uboga kapela.
Wypada towarzyszyć Ci w tej ostatniej wędrówce.
Co chwilę ogarnia mnie fala obcych myśli.
Doprawdy trudno mi trwać w Twoich,
przepraszam, w naszych wydarzeniach.
Proszę, Panie,
złam te myśli suche
Pomóż mi, odnaleźć we mnie
miejsce na modlitwę,
miejsce na zrozumienie,
miejsce na łzy,
Wtedy zagram Ci niczym uboga kapela
i zabrzmi we mnie serdeczna muzyka.
Stacja IX Obietnica
Upadłeś.
Nie mogą podźwignąć Ciebie
ani przekleństwem, ani szarpaniną.
Dlaczego biją Cię,
kiedy i tak leżysz martwy ?
Zostawcie ! Sam powstanie,
aby nie zawieźć Ojca i mnie...
Otwórzcie zamknięte oczy.
Rozluźnijcie zaciśnięte pięści.
Podnieś się. Pomogę.
Już niedaleko, kilkadziesiąt kroków.
Proszę, dojdź na wzgórze,
Niech się dokona podniesienie.
Proszę, dojdź na wzgórze,
przecież obiecywałeś umrzeć
za mnie.
Stacja X Nagość
Zdejmij płaszcz, Panie.
Jeszcze tunikę. Nie będą Ci potrzebne.
Skazany umiera nago w blasku dnia.
Chociaż szata przylgnęła do zaschniętych ran, trzeba ją zdjąć.
Teraz dobrze.
Opadło z Ciebie wszystko
jak liście ścięte pierwszym przymrozkiem.
W wąziutkich strugach krwi
upływa z Ciebie życie.
Odarto Cię ze wszystkiego i z tym Ci do twarzy.
Zostało najcenniejsze – prawda.
Kiedyś przyjdzie i na mnie ten dzień.
Spadną ze mnie
tytuły,
dyplomy,
przywileje,
plany i ambicje,
Opadnie ze mnie wszystko,
jak liście ścięte pierwszym przymrozkiem.
Z godziny na godzinę,
Jak kropla po kropli,
wycieka ze mnie życie.
Pomóż mi,
aby w ten ostatni czas,
kiedy będę nagi,
znalazł się we mnie choć promień prawdy.
Stacja XI Ukrzyżowanie
Połóż się na tej wąskiej belce.
Rozciągnij ręce.
To będzie bolało. Wytrzymaj.
Tylko parę uderzeń. Możesz liczyć...
Jeszcze nogi. Zsuń lepiej.
Teraz rozciągasz się całą długością.
Rzeczywiście zrobiony akurat dla Ciebie.
Jeszcze podnieść.
Stopy i ręce zabarwiają się na czerwono.
Usta i oczy nabierają właściwego wyrazu,
nie trzeba poprawiać, jak u fotografa.
Tysiące pobożnych krzyży, obrazów, figurek, rzeźb,
staje się dla nas prawzorem Twojego ukrzyżowania.
Ludzie zrobili wszystko,
abyś do umierania był gotowy.
Stacja XII Agonia
Agonia.
Gasnące spojrzenie.
Ostatnie słowa.
Z trudem chwytasz powietrze.
Masz gorączką spalone usta.
I te muchy...
Gaśniesz.
Nie było przy tym fleszy, reflektorów.
Nawet reportera zabrakło.
Były za to ludzkie hieny,
które wyczuwając żar człowieczego bólu
wyłażą na światło dnia.
Cośmy z Tobą zrobili ?
Każde rozdygotane włókno
chciałbym przebadać choćby pod lupą,
aby zrozumieć dlaczego ?
Dlaczego taka cena ?
Dlaczego za mnie ?
W tym miejscu
nie odpowiadaj słowami teologów „bo kochał”,
nie odpowiadaj zbyt szybko.
Zstąp w ciszę.
Wtedy odpowiedź wypłynie z twoich głębin.
Może usłyszysz ją
prawdziwą
poza słowem ?
Stacja XIII W ramionach
Matka bierze Cię w ramiona.
Jak Ty wyglądasz ?
Co oni z Tobą zrobili ?
A może nie trzeba było,
abyś aż tak się wyniszczył...
Boleść, czyż możesz być większa
jako boleść moja ?
Skamieniała z cierpienia Miriam, nie budź Go.
Bardzo się zmęczył.
On musi odpocząć.
To było ciężkie nawet dla Boga.
Pozwól, Matko,
Abym w trudnych chwilach
w Twoich ramionach znajdował odpoczynek.
Tak jak On.
Stacja XIV Kamienna ława
Owińmy Go w prześcieradła.
Niech spocznie w tej kamiennej ławie.
Jeszcze tylko kamień zatoczyć. Teraz dobrze.
On umarł. Pochowany.
Można już odejść.
Jeszcze chwila.
Posłuchaj,
który słyszysz wszędzie.
Spraw,
niech serce moje nie stanie się nigdy kamieniem
przywalającym Twój grób.
Spraw,
niech miłość moja będzie na tyle silna,
aby mogła przejść przez próg,
za którym wciąż czekasz.
(wg "Miniatur Ewangelicznych" -
ks. A. Niewęgłowskiego )
...
Przeczytaj:
DROGA KRZYŻOWA wg wizji siostry Józefy Menendez