Kościół bez krzyża

Pewien polski biskup kilka lat temu głosił w pewnym mieście we Francji rekolekcje dla polskich księży pracujących wśród tamtejszej Polonii. Po zakończeniu rekolekcji złożył kurtuazyjną wizytę miejscowemu ordynariuszowi. Ów Francuz uprzejmie przyjął naszego biskupa, zaproponował mu nawet, że go obwiezie po swojej, niewielkiej zresztą diecezji, aby mu pokazać ciekawsze miejsca. W pewnym momencie zatrzymuje auto: „A tutaj, ekscelencjo, jest nowy kościół, któryś-my właśnie wybudowali”. Wysiadają, nasz biskup rozgląda się: żadnego kościoła nie widać. Francuz prowadzi go na małe wzniesienie, na nim jakiś okrąglak:
„To jest właśnie nasz nowy kościół”. Polski biskup osłupiał: że nie ma żadnej wieży, dzwonnicy, to nic, ale nad kościołem nie ma krzyża, nawet nad wejściem do kościoła nie ma w ogóle żadnego znaku, że to jest kościół. Zaszokowany Polak pyta francuskiego kolegę” „Nie widzę krzyża, dlaczego tu nigdzie nie ma krzyża?” A na to biskup francuski, biskup, następca oblanych męczeńską krwią Apostołów Chrystusa, odpowiada: „Bo my tu żyjemy w atmosferze tolerancji, nie chcemy widokiem krzyża ranić uczuć inaczej myślących”...

DZIAŁANIA SIŁ MASOŃSKICH PRZECIW KOŚCIOŁOWI KATOLICKIEMU

1. Kształtowanie opinii publicznej.

Na pierwszym bez wątpienia miejscu wymienić trzeba jej usilne starania o kształtowanie opinii publicznej, o urabianie tak zwanej nowoczesnej umysłowości czy wręcz nowej mentalności, o sterowanie opinią w kierunku laicyzacji i liberalizacji chemicznie wypranej z chrześcijaństwa, chrześcijaństwu przeciwstawnej, i o formowanie poglądów, postaw, sposobów zachowania szerokich warstw społecznych, zwłaszcza inteligencji.
Dla osiągnięcia tego celu:
-Relatywizuje się przede wszystkim samo pojęcie prawdy, wmawia się nam na różne sposoby, że to, co potocznie nazywamy prawdą, jest czymś względnym, podatnym na sytuacyjność, umownym, w realnym życiu właściwie mało ważnym. Nie ma - ich zdaniem - żadnych prawd absolutnych, żadnych dogmatów, są tylko mniemania i poglądy, zmienne jak cała rzeczywistość, jak nasze preferencje, interesy, nawet nastroje. Tę rzekomą „prawdę” można przecież, stosownie do potrzeby, naginać i ustawiać, poddawać obróbce, zakłamywać, wręcz kreować! I wszyscy to robią! Jakąkolwiek prawdę absolutyzować? O, nie! To byłby zamach na wolność myśli! Nie ma, powtarzamy, żadnych prawd raz na zawsze ustalonych, wystarczy, że do jakiejś swojej prawdy dążymy!
Istotnie, czyż nie obserwujemy płynności i zmienności wszystkiego, jak w kalejdoskopie? Z niewielką przesadą powiedzieć można, że co wczoraj było prawdą, dziś uznaje się już za nieaktualne i zapomniane. Czego się nie wyczyta w świeżym numerze gazety, którą się zresztą zaraz wyrzuci do kosza, czego się nie zobaczy świeżo w telewizji, to tak, jakby w ogóle się nie istniało. To, co najnowsze, najświeższe, ma wypierać ze świadomości to, co może i miało znaczenie, ale wczoraj. Trzeba przecież być au courant, a la mode, na czubku fali... Tak się właśnie wciąga ludzi w sztuczne światy, podtrute fałszem, dalekie od rzeczywistych prawd i praw życia. Bo i czymże jest samo życie? Ich zdaniem - tylko przypadkiem, grą, przygodą...
Zżymamy się, protestujemy na przykład przeciw temu, czym zalewa nas nasza telewizja, przeciw różnym zafałszowaniom i szkodliwościom, którymi nas zatruwa. Ale bogowie, którzy nią rządzą, nie przejmują się tym wcale, robią swoje dalej. Oni, po pierwsze, wiedzą, kogo mają słuchać, wiedzą też, po wtóre, że protesty ucichną. Ludzie się przyzwyczają, oswoją, zaczną po prostu inaczej odczuwać i myśleć. I o to właśnie chodzi.
Tak niepostrzeżenie prowadzi się do zaniku w społeczeństwie katolickiego, chrześcijańskiego myślenia i wartościowania, a z biegiem czasu i samego chrześcijaństwa, gdyż kiedy ustaje sprzeciw wobec fałszu i zła, następuje poddanie się tej fali, a tym samym rozejście się z wiarą i jej wymaganiami. A właśnie to jest zamierzone: zobojętnienie na prawdę i na fałsz, na dobro i na zło, wyczulenie tylko na wygodne miejsce w życiu i własną korzyść, oportunizm życiowy, płynięcie z prądem, którym „bracia” kierują. I czy ktoś mógłby to nazwać walką z religią, niszczeniem samych fundamentów Kościoła i wiary? To przecież tylko promowanie oświecenia, szacownej tolerancji, otwartości i pluralizmu...
-Wywołuje się też i utrzymuje ogarniający nas zewsząd, bezgraniczny już zamęt i chaos pojęć, zasad, zaleceń, targowisko idei i pseudoidei, które się krzyżują i nawzajem sobie przeczą. Dba się jednak o to, żeby w tym szumie informacyjno-propagandowym wyraźniej słyszalne były takie mimo wszystkich relatywizmów fundamentalne i nienaruszalne super-wartości, jak niezależność myśli, wolność, samorealizacja, prawo do szczęścia, i takie również, jak naukowość, postępowość, nowoczesność... Idzie o to, aby przygotować społeczeństwa do pełnego przewrotu, do porzucenia wszystkiego, co Loże wskażą, jako konserwatywne, przestarzałe i nieakceptowane, do akceptacji natomiast wszystkiego, co Loże wskażą, jako właściwe, postępowe i nowoczesne.
W sumie jest to przemyślana, systematycznie uprawiana manipulacja prawdą i umysłami ludźmi, „pranie mózgów” na wielką skalę, prowadzone profesjonalnie, wszechobecne, w niemałym stopniu skuteczne, nieporównanie skuteczniejsze, niż była przedtem toporna propaganda komunistyczna.
Jakże wielu bowiem pogubionych, tylekroć oszukiwanych i zdezorientowanych ludzi przestaje serio wierzyć komukolwiek i w cokolwiek, a i Kościół dla wielu spośród nich przestał być oparciem, ostatecznym punktem odniesienia, tym bardziej, że teraz i w samym Kościele nie wszystko wydaje się czyste i pewne.
Tak więc mnóstwo ludzi staje się bardziej podatnych na duchowe uwiedzenie, na pod-szminkowane mody i nowości, które z niezmienną prawdą Bożego ładu i ludzkiego przeznaczenia nie mają nic wspólnego. I o to właśnie idzie, o unieważnienie Prawdy Bożej, a przynajmniej jej przesłonięcie i zagłuszenie.

2. Deprawacja moralna społeczeństwa
Drugim z kolei, równie przewrotnym i groźnym zamierzeniem masonerii jest deprawacja i demoralizacja społeczeństwa, pozbawienie go jakichkolwiek, a już szczególnie chrześcijańskich kryteriów moralnych, trwałych i obowiązujących wartości i zasad.
Aby to osiągnąć:
-Szerzy się wszystkimi kanałami hedonistyczną, płaską, jak najbardziej egoistyczną „filozofię” życia: kult pieniądza, sukcesu, komfortu - przecież tylko to się naprawdę liczy.
I oto mamy ten powszechny, zwłaszcza na Zachodzie, zachłanny konsumpcjonizm, ten ostry wyścig do uczty życia, który zagłusza sumienie i wyłącza wszystkie inne wartości i dążenia. Mamy też szokującą już i niemal powszechną sprzedajność i nieuczciwość, prawdziwe znamię epoki, a także brutalizację stosunków międzyludzkich i wzbierającą falę przestępczości. Uderza przy tym (choć i nie dziwi!) systemowa niska karalność, albo bezkarność nawet znacznych przestępstw.
Trudno nie przyznać, że ten styl życia „na luzie” bardzo wielu imponuje, ta pogoń za pieniądzem, komfortem i użyciem wciąga, ta nihilistyczna filozofia uwalnia od „skrupułów” i rozgrzesza z najbardziej haniebnych postępków, ten amoralny, permisywny klimat staje się jakby coraz bardziej przyjęty, swojski, no, po prostu normalny. - Można tylko podziwiać reżyserski geniusz deprawatorów...
-Jednocześnie deprecjonuje się i ośmiesza podstawowe wartości, bez których człowiek przestaje być człowiekiem, a staje się bestią: religijność, cnotę, honor, wierność przekonaniom, wierność tradycji, odpowiedzialność, powściągliwość, nawet uczciwość, tę całą „staroświecczyznę”. Za to ileż pobłażliwego wyrozumienia, owszem uznania dla „nonkonformizmu”, „odmienności”, „zachowań niekonwencjonalnych”, czyli dla wykolejeńców, dewiantów, zboczeńców, aferzystów...
-Frontalnie, ba, „naukowo”, podważa się, usiłuje się wyeliminować nawet samo pojęcie sumienia. Słowo to znikło od dawna z laickiej, liberalnej nowomowy. Zaciera się granicę między dobrem a złem. Nie istnieje bowiem pono żadne absolutne dobro, ani absolutne zło, są tylko pewne przyjęte konwencje, różne w różnych czasach i różnych rejonach świata. Całą ta strefa, tłumaczą nam, jest relatywna i płynna, zależy po prostu od zmiennych mniemań i uwarunkowań społecznych i kulturowych. -Ośmiesza się oczywiście pojęcie grzechu (psychologia). Skoro człowiek sam sobie jest bogiem i sędzią?... Jako psychiczną anomalię zwalcza się nawet poczucie winy.... - Jaka więc wreszcie wizja człowieka przyświeca temu „Związkowi Uczynnych Grabarzy”? Dokąd prowadzą?
-Haniebnie traktuje się życie ludzkie i samą ludzką naturę: lansuje się do nieskrępowanego użytku, jako nietykalną zdobycz nowoczesnej cywilizacji, masowe i „zgodne z prawem” uśmiercanie dzieci nienarodzonych. Coraz zuchwalej zaleca się, a tu i ówdzie już się szerzej praktykuje eutanazję. Prowadzi się zaawansowane badania nad szczególnie groźną tzw. inżynierią genetyczną, m.in. nad sławetnym „klonowaniem”, ale nie tylko. Przygotowuje się bowiem „naukową” hodowlę określonych gatunków ludzi.
-W tej dziedzinie rozporządzania się życiem i naturą człowieka przekracza się obecnie wszelkie granice, jesteśmy świadkami rzeczy urągających Bogu, a człowieka degradujących do rzędu hodowlanych zwierząt.
-Nieszczere jest też traktowanie tak niszczących patologii, jak alkoholizm, ciągle wzrastający, a zwłaszcza narkomania, którą się zwalcza - zaiste- tylko pozornie. Wiadomo nawet, że w pewnych środowiskach i organizacjach, sterowanych przez masonerię, systemowo stosuje się narkotyki przy różnych okultystycznych obrzędach i wtajemniczeniach.
-Widać również i stąd, jak bardzo ciemnym siłom zależy na psychicznej i moralnej degeneracji istot ludzkich, aby w przyszłości łatwiej było narzucić im „łagodne” i zarazem absolutne uzależnienie w świecie „nowej cywilizacji”.
-Prowadzi się też, co jest logiczne, zasadniczą walkę z samym pojęciem prawa naturalnego. O prawnym porządku życia ma więc decydować nie poczucie moralne, nie sumienie, zakodowane w samej ludzkiej naturze, lecz wyłącznie prawo stanowione, arbitralnie ustalane przez tych, którzy są u władzy.
-Wreszcie w skali dotąd w dziejach nieznanej propaguje się rozwiązłość i znieprawienie obyczajów. Jest to realizacja wciąż aktualnej masońskiej zasady: „Zepsucie serca, bo to jest najskuteczniejsza broń przeciw Kościołowi! Zdemoralizujcie mężczyzn, kobiety, młodzież, niech ludzie piją zepsucie wszystkimi pięciu zmysłami, a katolicyzm wygaśnie sam przez się!(14).

Panseksualizm, czyli akceptacja swobody obyczajów bez żadnych barier, bez żadnych już „tabu”, odłączony nawet od więzi uczuciowych, jest nie tylko zewsząd chórem zachwalany, lecz wprost wmuszany, bo „taki jest nowoczesny styl i fason życia”, bo „tak teraz robią wszyscy”, bo „niby w imię czego mamy sobie czegokolwiek odmawiać”... Z seksu robi się naczelną wartość, sens i motor życia, „kosmiczną mistykę”, niemal religię: kult ciała, kult rozkoszy, kult nagości, kult wiecznej młodości...

Czy nie widzimy dokoła w świecie tego zalewu pornografii we wszelkich odmianach, naturyzmu, narzucających się podniet, masowo, komercyjnie stwarzanych ułatwień, urągających Bogu i naturze sodomickich wynaturzeń, publicznego bezwstydu? - Słudzy Szatana dobrze wiedzą, że zwłaszcza serce nieuczciwe i nieczyste odwraca się od Boga i zamyka się przed Nim. I o to właśnie chodzi, żeby się wreszcie wszystkie ludzkie serca od Boga odwróciły i przed Bogiem zamknęły. -Czy ludzie wyjdą na tym dobrze? Deprawatorom na tym właśnie zależy, żeby wyszli jak najgorzej!

Najgroźniejsze w tej ofensywie przeciw wartościom, których respektowanie stanowi o człowieczeństwie i warunkuje samo istnienie chrześcijaństwa, jest to, że jest ona nakierowana głównie na uwodzenie młodych i najmłodszych, właściwie bezbronnych wobec profesjonalnej, wyrafinowanej i zmasowanej propagandy „luzu” i beztroskiego użycia od najwcześniejszych lat. (15).

Na tych złowrogich poczynaniach, to jest na intencjonalnym deprawowaniu umysłów i sumień głównie za pośrednictwem mass mediów, masoneria jednak nie poprzestaje, równolegle prowadzi inne kampanie przeciw chrześcijaństwu i Kościołowi, przeciw obecności Jezusa Chrystusa w świecie.
Oto niektóre z nich:

3. Forsowanie całkowitej laicyzacji życia
Nadal planowo poszerza się i ugruntowuje laicyzację już nie tylko życia publicznego, lecz także rodzinnego i osobistego. Wspomnijmy tu, tylko dla przykładu, o laickiej obrzędowości, od dawna wprowadzanej, a mającej z czasem całkowicie zastąpić sakramenty i religijne obrzędy Kościoła . Pełna, do gruntu, laicyzacja życia ludzkiego oznacza w istocie eliminację chrześcijaństwa i to jest właśnie to, do czego masoneria najusilniej dąży. W niektórych krajach Zachodu dochodzi nawet do tego, że normalna jawność religii (tylko chrześcijańskiej!) jest źle widziana, a nawet zaczyna być traktowana jako naruszenie tolerancji i wolności przekonań innych obywateli. Bóg musi odejść, nie ma dla Niego miejsca - nigdzie, jest niepotrzebny! I Krzyż niech dłużej nie razi ludzkich oczu! Miejsce Kościoła - tymczasem - to ołtarz i zakrystia! Do niczego innego nie ma prawa!...
Narzuca się pytanie, jak się to ma do nakazu Jezusa Chrystusa, danego Apostołom i ich następcom: „Idźcie na cały i nauczajcie... Będziecie błogosławieni, jeżeli z tego powodu przyjdzie wam doznać wrogości i cierpienia, nawet śmierci!”. Nie narzucajcie, ale nauczajcie! Nauczanie zaś to coś znacznie więcej, niż tylko nie tajenie własnych przekonań, lecz gdy się je zataja, gdy się je przemilcza, gdy się przestaje o nich mówić, nawet już nie umieszczając krzyża na kościele, to w jakim świecie my jesteśmy?

4. Polityka antyrodzinna (walka z rodziną)

Z kolei, obok laicyzowania życia, prowadzi się przemyślaną politykę coraz skuteczniejszego podkopywania i rozkładania rodziny jako czegoś trwałego, a mam tu na myśli nie tyle i nie tylko ułatwianie rozwodów i aborcji, co jest szczególną domeną aktywności masonerii, lecz głównie stwarzania niekorzystnych dla rodziny warunków społecznych i ekonomicznych z jednoczesnym lansowaniem tzw. różnych alternatyw, które doskonale mają zastąpić normalną ludzką rodzinę. Masoneria, nawiasem mówiąc, „od zawsze” traktowała nierozerwalne, trwałe małżeństwo jako niezgodne z naturą, zwłaszcza męską, a wierność małżeńską i obowiązki rodzinne jako nieznośne jarzmo krępujące wolność człowieka. Idzie też i o to, że trwałą rodzinę uważa ona za przekaźnik tradycyjnych ludzkich wartości i postaw, tym bardziej przeto pragnie doprowadzić do jej rozpadu i zaniku .

5. Wykorzystanie mass mediów przeciw Kościołowi.
Pomimo niby-odprężenia w stosunkach między masonerią a Kościołem, potężne, światowe mass media, niemal w całości przez nią kontrolowane, nadal prowadzą systematyczną kampanię antykatolicką. Problematyka związana z Kościołem dość często bywa w nich obecna, lecz jak jest przedstawiana i naświetlana! Korzysta się z każdej sposobności, by wszystko, co autentycznie katolickie, przedstawiać w krzywym zwierciadle, nieżyczliwie i napastliwie. Podważa się prawdy wiary, krytykuje się jako wsteczne i niezgodne z duchem czasu katolickie zasady moralne, kwestionuje się Kościoła autorytet duchowy, prawa, inicjatywy, samą obecność i udział w życiu społeczeństw, na cenzurowanym stawia się przede wszystkim tzw. Kościół oficjalny, teologię „watykańską” i osobiście papieża Jana Pawła II. Popiera się natomiast i krzykliwie nagłaśnia wszelkie kontestacje i rozdźwięki w Kościele i rozdmuchuje zdarzające się w nim zgorszenia. Masoneria uważa, że skoro prowadzi walkę, to dla zdyskredytowania i zniszczenia przeciwnika („Ecrasez I’infame!”) wszystkie chwyty są dozwolone, a prawda, jak wiemy, nie należy do uznawanych przez nią wartości .
Lecz w żadnym wypadku nie jest to przecież walka z religia, ani z chrześcijaństwem jako takim, to co najwyżej usprawiedliwiony i zdrowy antyklerykalizm, demaskowanie i ukrócanie imperializmu i antydemokratycznych uroszczeń „Watykanu” i kleru, nieprawdaż?

6. Popieranie ruchów sekciarskich i „New Age”.
Masoneria patronuje też - na całym świecie - ruchom sekciarskim, zwłaszcza wschodnim, na podłożu gnostyckim, które mnożą się i rozwijają lawinowo, dysponują zazwyczaj zadziwiająco wielkimi środkami, a których zadaniem, oprócz siania zamętu, jest podkradanie wyznawców, zwłaszcza młodych, tzw. Kościołom oficjalnym, głównie Kościołowi katolickiemu. Znaczniejsze spośród nich są przez nią bezpośrednio kontrolowane. Specjalnie bliskie jej duchowi są sekty okultystyczne i satanistyczne. Najszczególniejszym zaś jej poparciem cieszy się sterowany przez nią, szybko rosnący w siły, synkretyczny ruch „New Age”, który jest for-pocztą przyszłej jedynej dozwolonej religii zjednoczonego pod egidą masonerii świata; jego zaś cechy to głównie naturalizm, panteizm i okultyzm, te same, które najgłębiej określają ducha masonerii.
W kontekście ukazanej lawiny osaczających nas zewsząd zagrożeń duchowych nie wolno nam przeoczyć faktu o kapitalnym znaczeniu, mianowicie wielkiego uzależnienia poszczególnych ludzi, niemal wszystkich, uzależnienia wprost bytowego, od układów i presji środowiska, zwłaszcza w wysoko zorganizowanych społeczeństwach. Gęsta jest i coraz gęstsza sieć wielorakich, nieuniknionych i niemal absolutnych uzależnień od różnych szczebli administracji, od stosunków w miejscu pracy i na rynku pracy, od związków zawodowych, partii politycznych, różnych form inwigilacji, różnorakich lobbies itp. Dotyczy to głównie ludzi w aglomeracjach wielkomiejskich i to nie tylko tzw. szarych ludzi, lecz jeszcze bardziej tzw. elit, wyższych warstw społecznych, inteligencji, tych, którym najbardziej zależy na zachowaniu lub zdobyciu wyższego statusu materialnego i społecznego. Wymienione przed chwilą środowiska życia i pracy raczej nie bywają chrześcijańskie z ducha i polityki, wręcz przeciwnie. To te „inne siły” im patronują i są władne sprawić, że jednym, akceptowanym, udziela się poparcia, innych pozostawia się własnemu losowi, a jeszcze innym blokuje się szersze możliwości.
Iluż ludzi, już podtrutych ogólna atmosferą i oszołomionych hurra-propagandą relatywizmu i luzu moralnego, staje przed dylematem: albo sumienie, albo chleb i kariera. Nasze osobiste doświadczenie chyba nam powie, że bohaterów na straconej pozycji, tych, „wiernych do końca”, nigdy nie było i nie ma zbyt wielu.
Tak więc „Książę Tego Świata” wydaje się mieć dodatkową przewagę sytuacyjną. Możemy też być pewni, że ją w pełni wykorzystuje.

fragment- Ks. Henryk Czepułkowski

Antykościół w natarciu
Oficyna Wydawnicza „FULMEN”
Warszawa 1995
Antykościół w natarciu, o współczesnej masonerii w Kościele
Czytajmy książki przedsoborowe
...
O władzy w Polsce;

W jednym z Psalmów czytamy: “Powiedział głupiec w swoim sercu – Nie ma Boga”). Świetnie to ujął niedawno publicysta “Przeglądu” Aleksander Małachowski stwierdzając, że nie ma tolerancji dla nietolerancji ( a więc, mówiąc inaczej nie ma tolerancji dla wszystkich tych, którzy fałsz nazywają fałszem, zło złem i występują czynnie przeciwko nim). W książce “Masoneria polska 1999” przytaczam fragmenty dokumentu masońskiego opublikowanego w masońskim kwartalniku “Ars Regia” dotyczącego tego masońskiego ideału, jakim ma być ład światowy bez wojen i przemocy. Oznacza on w praktyce światowe państwo, w których jest jeden naród, jedna religia, moralność i kultura (a więc nie ma już o co walczyć). O ideałach rewolucji francuskiej mogą dziś chyba mówić pozytywnie tylko dyletanci. Owoce ich realizacji były identyczne jak owoce realizacji rewolucji październikowej.
Plusem ma być również to, że; “masoneria to sposób na życie, którego wyznacznikami są: tolerancja, chęć budowania nie niszczenia, rozwój duchowy.” Masoneria to bowiem “nie jest ani religia, ani sekta, ani partia, lecz stowarzyszenie filozoficzne, etyczne, statutowe.” Masoneria “może być miejscem poszerzania wolności”, “forum gdzie ludzie znajdą oparcie dla swoich poglądów”.(-tak piszą masoni)

Zabawnie wręcz brzmi tu ta “chęć budowania nie niszczenia” w kontekście tych wszystkich rewolucji, o których masoni sami mówią, że je “czynnie wspierali”(działania masonerii to ciągłe rewolucje). Kuriozalnie brzmi ten “rozwój duchowy” w kontekście stwierdzenia, że masoneria nie jest religią i różnych wypowiedzi polskich masonów, w których mówią o kabale, doktrynie różokrzyżowców i teozofii jako filarach ich “prareligii”. Cóż to za rozwój duchowy? Na pewno przebiegający w całkowicie odmiennym “kierunku niż ten, o którym mówi chrześcijaństwo (przecież według nauki Kościoła, choćby Jana Pawła II, ci, którzy w taki sposób “rozwijają się duchowo” są w stanie grzechu śmiertelnego i nie mają dostępu do Komunii Świętej)
W omawianym artykule znajdujemy pewne wyjaśnienie: “Masoneria regularna, do której należy Wielka Loża Narodowa Polski politycznie jest kojarzona z konserwatyzmem, z prawicą. (...) Jest w niej sporo młodych ludzi, także katolików. Wprawdzie Kościół zabrania przynależności do masonerii, ale masoneria nie zabrania przynależności do Kościoła.”
No tak, jeżeli ktoś będący katolikiem zakwestionuje większość dogmatów to może zostać masonem i wtedy masoneria nie zabrania mu chodzić do kościoła. Zadziwiająca logika.
Tak przy okazji ciekawy ten konserwatyzm i prawicowość “szkotów”.
...Dr Stanisław Krajski Szkice o masonerii i pogaństwie
www.antyk.org.pl/ojczyzna/szkiceomasonerii.htm

(masoni kwestionują dogmaty i Tradycje Kościoła katolickiego promują rozwój duchowy - nową Ewangelizacje - New Age - ruchy charyzmatyczne, wypatraszające naukę Kościoła, promującą nową doktrynę tolerancji i humanizmu, są w ruchach pseudo prawicowych i lewicowych, czyli wspierają dwie strony konfliktu...)

Gdy w kościele znikną prawdziwe krzyże , a pojawią się jego zmienione lub karykaturalne wersje, albo satanistyczne, to będzie znaczyło że Kościół odrzucił prawdziwą obecność Chrystusa jako Jedynego Boga w swoim Ciele czyli Kościele ,i że wybrał pogańskie bożki , czyli szeroką drogę akceptacji świata wiodącą do zatracenia. O fałszywych krzyżach; logoschrist.wordpress.com/tag/krzyz/
Jest to wynikiem działania masonerii Kościelnej , której celem jest utworzenia fałszywego Kościoła i fałszywego Chrystusa czyli Antychrysta. Zdjęcie z -logoschrist.wordpress.com/2019/09/10/