Gloria.tv Needs Your Help - An Urgent Appeal
artur40
287

TYLKO PRAWDA NAS WYZWALA - pełniący obowiązki prawicowców i najlepszych katolików w sprawie Arcybiskupa Wielgusa

TYLKO PRAWDA NAS WYZWALA - rola pełniących obowiązki najlepszych prawicowców i najlepszych katolików naszej planety w sprawie Arcybiskupa Wielgusa

Motto:
"Nie każdy, który Mi mówi: «Panie, Panie», wejdzie do Królestwa Niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie". Mt 7, 21

Niniejsze przesyłam ku przestrodze czytelnikom i ludziom popierającym określone osoby. Niestety nie zawsze osoby, które uważamy za wzorzec patriotyzmu i troski o kraj są nimi. To samo dotyczy osób wykreowanych na najlepszych katolików kraju..

Jako przykład do owocnych mam nadzieję przemyśleń podaję książkę autorstwa Arcybiskupa Stanisława Wielgusa, gdzie Szanowny Autor opisuje haniebną rolę pełniących obowiązki najlepszych patriotów i najlepszych katolików kraju w sprawie odwołania Jego osoby ze stanowiska Metropolity Warszawskiego..

Rozdział Arcybiskup Metropolita Warszawski
Tak było do jesieni 2006 roku. W dniu 26 października 2006 roku zatelefonował do mnie z Rzymu Nuncjusz Apostolski w Polsce. Powiedział, że rozmawiał z Ojcem Świętym, który dobrze wspominał rozmowę, jaką przeprowadził ze mną w grudniu 2005 roku w związku z pielgrzymką polskich biskupów Ad limina apostolorum. Ksiądz Nuncjusz dzwonił, aby umówić się ze mną na rozmowę, gdy wróci z Rzymu. Ustaliliśmy termin na niedzielę, 29 października. W umówionym dniu stawiłem się w nuncjaturze. Bałem się, że chodzi o nominację na Warszawę, ponieważ dochodziły do mnie pogłoski na ten temat. Nie myliłem się. Ksiądz Nuncjusz oznajmił, że Ojciec Święty mianował mnie na ten urząd, uzasadniając, że jako dawny, sprawdzony rektor uniwersytetu, a także profesor filozofii, który dobrze rozumie sytuację ideową współczesności, będę mógł kompetentnie wypełnić trudne biskupie posługiwanie w Warszawie. Cała moja natura przeciwstawiała się tej nominacji. Moja pierwsza odpowiedź była negatywna. Wskazałem na problemy ze zdrowiem (w sierpniu przeszedłem poważną operację), brak sił, na mój podeszły już wiek, w którym nie powinno się podejmować tak trudnych zadań, na to, że po prostu boję się
str 147
Warszawy i związanych z nią problemów. Ks. arcybiskup bagatelizował moje zastrzeżenia. Podkreślał, że nie odmawia się papieżowi, który osobiście wybrał mnie do tej misji. Mimo tego nie podpisałem dokumentu. Powiedziałem, że czekają mnie kolejne badania w szpitalu, które mają wykazać, czy słuszne są moje obawy przed chorobą nowotworową i że w dużym stopniu moja decyzja będzie uzależniona od wyników tych badań. Powiedziałem także, że miałem w przeszłości kontakty ze służbami specjalnymi PRL przy okazji moich wyjazdów zagranicznych. Stwierdziłem, że nigdy nie podpisałem żadnej współpracy z SB, że na nikogo nic złego ani nie pisałem, ani też nie mówiłem, ale raz na jakiś czas (niekiedy raz w roku) nachodził mnie pracownik SB i zmuszał do prowadzenia z nim rozmów. Były one zawsze zdawkowe i na stopniu wielkiej ogólności. Poza tym byłem gwałtownie przymuszany do współpracy z wywiadem PRL, gdy jechałem na stypendium naukowe do Niemiec, ale nigdy nie wykonałem żadnego zadania, jakie usiłowano mi narzucić w związku z wyjazdami za granicę. Z tym wyjechałem od Nuncjusza.
W kilka dni po powrocie do Płocka udałem się do szpitala na badanie. Wynik był pocieszający. Stwierdzono, że na razie nie ma rakowego zagrożenia. Odpadł mi ważny argument przeciw niechcianej przeze mnie funkcji biskupa Warszawy. Po kilku dniach ksiądz Nuncjusz znów zatelefonował, pytając o wyniki badań. Przedstawiłem mu lekarską opinię. Cały czas jednak sprawa mojej zgody na Warszawę pozostawała zawieszona, chociaż wieść o mojej nominacji została już podana w pierwszych dniach listopada we włoskiej gazecie „II Giornale”. Nie reagowałem jednak na zaczepki dziennikarzy.
str 148
W przedostatnim tygodniu listopada odbyły się biskupie rekolekcje w Częstochowie. Wieczorem 20 listopada 2006 roku, znowu spotkałem się z Nuncjuszem, który stwierdził, że przeprowadził badania w sprawie moich kontaktów ze służbami specjalnymi PRL i że poza kilkoma niewiele znaczącymi informacjami na mój temat, poza jakimiś przypisywanymi mi pseudonimami - „Adam Wysocki” oraz bliżej nieokreślony „Grey” - niczego więcej w IPN nie ma. Prosiłem wówczas bardzo usilnie księdza Nuncjusza, aby zatelefonował do kardynała Giovanniego Battisty Re i powiedział mu, że chcę zrezygnować z nominacji na arcybiskupa warszawskiego. Ksiądz Nuncjusz nie chciał o tym słyszeć. Moje obawy uznał za przesadzone. Powiedział, że praca nad znalezieniem nowego kandydata jest długa, a ja powinienem opisać moje kontakty z lat siedemdziesiątych z wywiadem PRL i to wystarczy.
Popełniłem wówczas błąd. Zamiast, mimo nacisków księdza Nuncjusza, zdecydowanie zrezygnować, opisałem, co pamiętałem z owych kontaktów, a mianowicie, że przedstawiłem na piśmie plan moich naukowych badań nad rękopisami średniowiecznymi w bibliotekach monachijskich, że złożyłem zobowiązanie, iż nie będę występował za granicą przeciw Polsce Ludowej. Zdecydowanie zaprzeczyłem, jakobym miał coś wspólnego z osobą o pseudonimie „Grey”. Moje sprawozdanie przekazałem Nuncjuszowi. Na jego życzenie, już po powrocie do Płocka, złożyłem także na piśmie przysięgę o następującej treści: „Przysięgam na Boga w Trójcy Świętej Jedynego, że w czasie spotkań i rozmów, które prowadziłem z przedstawicielami milicji i wywiadu, w związku z moimi wyjazdami za granicę w latach siedemdziesiątych XX wieku - nigdy nie występowałem przeciw Kościołowi; nie uczyniłem też ani nie po-
str 149
wiedziałem nic złego przeciw duchownym i świeckim osobom. Płock, 2 grudnia 2006 r.” (zob. Aneks, s. 323).
Moje wyjaśnienia i przysięga dotarły do kardynała Re, który sprawy nie wstrzymał. Z ciężkim sercem wyraziłem więc zgodę i ustaliłem termin ogłoszenia nominacji na 6 grudnia. Dokument podpisałem w nuncjaturze 3 grudnia, składając zaraz potem wyznanie wiary (Aneks, s. 324-325). A oto treść bulli papieskiej w tłumaczeniu na polski z języka łacińskiego:
BENEDYKT BISKUP SŁUGA SŁUG BOŻYCH Czcigodnemu Bratu
STANISŁAWOWI WOJCIECHOWI WIELGUSOWI, dotychczasowemu Biskupowi Płockiemu, wybranemu
na Arcybiskupa Metropolitę Warszawskiego, pozdrowienie i Apostolskie Błogosławieństwo.
Zachowując w Mojej pamięci radosne wspomnienie zarówno piękna regionu warszawskiego, jak i życzliwość tamtejszej katolickiej wspólnoty, której niedawno podczas podróży duszpasterskiej osobiście doświadczyłem, spoglądam dzisiaj na tenże umiłowany Kościół i ogarniam tak jego historię, jak i współczesne potrzeby. Wiem dobrze, że jego Pasterze i liczni wierni okazali również w bardzo trudnych czasach silną wiarę i miłość do Kościoła katolickiego. Jako że poprzedni Pasterz tej wspólnoty archidiecezjalnej Czcigodny Mój Brat Józef Glemp, Kardynał Świętego Kościoła Rzymskiego, Prymas Polski, złożył dymisję z urzędu kierowania nią, zwracam Moją myśl ku tobie, Czcigodny Bracie, który wykazałeś mądrość i do
str 150
świadczenie w administracji, najpierw pełniąc funkcję Rektora Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, a następnie prowadząc gorliwie po ewangelicznych ścieżkach Diecezję Płocką. Wziąwszy następnie pod uwagę twoje przymioty chrześcijańskie i duszpasterskie, jak też naukową erudycję, Apostolską Moją władzą ustanawiam cię Arcybiskupem Metropolitą WARSZAWSKIM, nadając ci należne prawa i nakładając odpowiednie obowiązki, i zwalniając cię z więzi z Diecezją Płocką. Usilnie zachęcam wszystkich kapłanów i wiernych umiłowanej owczarni Warszawskiej, poinformowanych przez ciebie o tej Mojej decyzji, aby przyjęli cię z otwartym sercem jako swojego Pasterza i wraz z tobą każdego dnia z coraz głębszą wiarą chwalili Wszechmogącego Boga i wspólnymi siłami podążali drogą do zbawczej prawdy i doskonałej jedności. Ufam, że ty sam, Czcigodny Bracie, świadomy wagi powierzonego ci urzędu i wierny twojemu zawołaniu biskupiemu „Odwiecznej Mądrości i Miłości”, twoją codzienną pilną posługą i wyjaśnianiem współczesnych zagadnień w jasnym świetle Ewangelii przysłużysz się wielce do duchowego zbudowania i rozwoju twojej archidiecezji, dzięki ciągłemu orędownictwu za ciebie Najświętszej Dziewicy Maryi, Matki Bożej Łaskawej, jak też twojego niebiańskiego patrona św. Stanisława, biskupa i męczennika.
Dano w Rzymie, u św. Piotra, dnia szóstego grudnia, roku Pańskiego dwutysięcznego szóstego, w drugim roku Naszego Pontyfikatu.
PAPIEŻ BENEDYKT XVI
str 151
Po kilkudniowym hałasie w mediach zacząłem się przygotowywać do przeprowadzki. W dniu 9 grudnia odbyłem w Warszawie spotkanie z księdzem Prymasem, warszawskimi księżmi biskupami pomocniczymi i kapłanami z Kurii. Oprowadzono mnie po agendach kurialnych. Omówiliśmy także sprawy ingresu.
Tuż przed świętami Bożego Narodzenia, o ile pamiętam, 20 grudnia, otrzymałem grubiański telefon od redaktora naczelnego „Gazety Polskiej” Tomasza Sakiewi- cza, który powiedział mi wprost, że byłem agentem SB i że ta wiadomość zostanie wkrótce opublikowana. Zdecydowanie zaprzeczyłem, jakobym był świadomym agentem SB. Nie zaprzeczyłem, że rozmawiałem z ubekami przy okazji wyjazdów zagranicznych, a także wtedy, kiedy nachodzili mnie w domu, co miało miejsce kilkanaście razy. Stwierdziłem, że nigdy na nikogo nie donosiłem i nie podpisywałem żadnych zobowiązań. „Gazeta Polska” opublikowała w dniu 21 grudnia 2006 roku artykuł Sakie- wicza i niejakiej Katarzyny Gójskiej-Hejke pełen oszczerczych pomówień, bez podania żadnych źródeł. Rozpoczęła się ściśle zaplanowana i precyzyjnie prowadzona nagonka na moją osobę przez wszystkie niemal media, zwłaszcza przez gazety i czasopisma: „Gazetę Polską”, „Rzeczpospolitą”, „Dziennik”, „Newsweek”, „Wprost”, „Więź”, „Christianitas”, „Tygodnik Powszechny”, „Biuletyn KAI”, przez rozmaite brukowce, a nawet „Gość Niedzielny”, oraz w telewizji na wszystkich polskojęzycznych kanałach. Najważniejszą sprawą stała się moja „niegodność” do pełnienia urzędu metropolity warszawskiego. Argumentów brakowało, ale fakt medialny był. W nagonce zasłużyli się zwłaszcza niektórzy tzw. dziennikarze, bardzo sowicie wkrótce potem wynagrodzeni (chwalili się do ko-
str 152
lęgów) za swoją działalność przeciw mnie. Przez cały czas nienawiścią ział Tomasz Terlikowski (który zresztą wielokrotnie brał udział w bezwzględnym atakowaniu biskupów, a poza innymi wynagrodzeniami otrzymał zaraz etat w „Rzeczpospolitej”, potem we „Wprost”, nigdzie jednak nie trzymano go dłużej niż kilkanaście tygodni), a także Tomasz Sakiewicz (przechwalający się publicznie tym, jak się rozwodził ze swoją żoną, po atakach na moją osobę także sowicie wynagrodzony etatem w Polskim Radiu, sługa i pupil panów Kaczyńskich) oraz doradca ówczesnego marszałka sejmu Marka Jurka - Paweł Milcarek. Wtórowało im wielu innych publicystów, polityków i tzw. autorytetów, m.in.: ze szczególną zajadłością Ewa Czaczkow- ska, Piotr Semka, Cezary Gmyz, Stanisław Janecki (wróg Kościoła katolickiego i redaktor naczelny „Wprost”, usunięty stamtąd w 2010 r.), Eliza Olczyk, Dominik Zdart, Robert Krasowski, Dorota Kania, Mikołaj Lizut, Rafał Ziemkiewicz, Robert Mazurek, Roman Graczyk, Marcin Prze- ciszewski, Tomasz Wiślicki, Mikołaj Wójcik, Zbigniew No- sowski, Andrzej Friszke, Jan Turnau, Monika Olejnik, Paweł Lisicki, Cezary Gawryś, jezuita Wacław Oszajca, dominikanin Tadeusz Bartoś (w kilka miesięcy potem porzucił kapłaństwo), dominikanin Ludwik Wiśniewski, Przemysław Harczuk, Piotr Zaremba, Jerzy Jachowicz, Jan Żaryn (to on wykorzystał moją naiwność i w grudniu 2006 r. przeprowadził ze mną wywiad, mający charakter prokuratorskiego przesłuchania, który nie wniósł nic poza moje późniejsze oświadczenie), jezuita Jacek Prusak, ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, Krzysztof Zanussi, Andrzej Zoll, Ireneusz Krzemiński, Władysław Bartoszewski (którego jako rektor KUL energicznie broniłem, gdy późną jesienią 1996 r. wybuchł skandal w związku z listem skierowanym
str 153
do biskupa diecezji Essen dr. Huberta Lute przez dziesięciu intelektualistów z KUL, wyrażających ubolewanie, że Bartoszewski otrzymał przyznawaną przez biskupstwo w Essen nagrodę im. Heinricha Braunsa za zasługi dla katolickiej nauki, a tymczasem jest to człowiek, który nie ma nawet magisterium, a posługuje się tytułem „profesor”, że nie ma pojęcia o katolickiej nauce społecznej i jest rozwodnikiem), Wiesław Chrzanowski, a także Marek Jurek.
Do przekazania materiałów z IPN na mój temat przyznał się niejaki Marek Wichrowski, postać dziwna i zagadkowa, prawdopodobnie figurant użyty przez IPN dla wyjaśnienia pytania, jak wyciekły dotyczące mnie materiały wywiadu PRL. Na początku stycznia 2007 roku Tomasz Terlikowski opublikował w „Rzeczpospolitej” materiały wywiadu PRL, który dręczył mnie w związku z moimi wyjazdami zagranicznymi w latach siedemdziesiątych XX wieku. Jak wykazała analiza dokonana przez pana prokuratora apelacyjnego, byłego wiceministra sprawiedliwości Włodzimierza Blajerskiego, przedstawiona w „Radiu Maryja”, oraz analiza zamówiona za granicą przez dr. Waldemara Gontarskiego, materiały te są w większości sfałszowane. Opublikowano też pełną fałszu notatkę zajmującego się moją osobą ubeka z Lublina, w której została tendencyjnie nakreślona moja sylwetka.8
8 „Życie Warszawy” z 2 lutego 2007 oraz artykuł A. Stabryły i M. Szymaniaka: Wielgus walczy o dobre imię. Prawnicy: Oskarżenie arcybiskupa rozpada się jak domek z kart, „Życie Warszawy” z 14 lutego 2007. Do tej sprawy wrócił ostatnio dziennikarz, tropiciel spraw polskiej kryminalistyki, Adam Węgłowski, który w artykule Podpis prawdę ci powie. Albo i nie pisze między innymi: „Podpis pod innym «kontraktem» poważnie wstrząsnął Polską w 2007 roku. Chodziło o podpis arcybiskupa Stanisława Wielgusa znajdujący się pod dokumentami świadczącymi o jego współpracy z PRL-owską bezpieką. Jako Grey duchowny miał m.in.
str 154
Atak na moją osobę prowadzony byl systematycznie w kraju i za granicą. Na polecenie określonych potężnych sił zrobiono wszystko, by mnie skompromitować i zdeptać. Przypominało to bolszewickie sposoby niszczenia ludzi. Całe tabuny dziennikarzy i fotoreporterów przez kilkanaście dni czyhały przy wejściu do warszawskiego domu biskupiego. Specjalne ekipy dręczyły moje rodzone Siostry, bo Terlikowski bezprawnie opublikował ich dane osobowe (miał za to potem przedstawione zarzuty prokuratorskie). Specjalna ekipa telewizyjna pojechała do moich rodzinnych Wierzchowisk, napastowano moją siostrę Stefanię, a także wiele innych osób, usiłując znaleźć coś negatywnego na mój temat. Dziennikarze byli rozczarowani. Wszyscy Wierzchowiacy mówili o mnie dobrze i z wielkim uznaniem. Niektórzy dziennikarze musieli zresztą szybko zwijać swój kram wobec okrzyków: „Wy, łotry
wykonywać zadania wywiadowcze podczas pobytu w RFN oraz informować o sytuacji na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim i wśród tamtejszego kleru. Kontrowersyjną sprawą postanowiło się zająć Centrum Ekspertyz Prawnych Zrzeszenia Prawników Polskich. Zapłaciło kilkanaście tysięcy dolarów za analizę. «Mieliśmy utrudnione zadanie, bp nie dysponowaliśmy dokumentem, tylko mikrofilmem» - mówił «Życiu Warszawy» szef placówki dr Waldemar Gontarski. Centrum Ekspertyz ZPP zamówiło jednak analizę grafologiczną w jednym z laboratoriów w zachodniej Europie. «Specjalnie zrobiliśmy to za granicą, żeby mieć pewność bezstronności; ze względu na panujący u nas klimat nawet grafolodzy mogą podchodzić do sprawy emocjonalnie. Okazało się, że podpis został sfałszowany! Grafolodzy orzekli, że litery mają różne kształty i podpis nie został sporządzony a la longue, czyli jednym pociągnięciem ręki» - wyjaśnił Gontarski. Co więcej, skontaktował się z nim nawet były esbek, który odpowiadał za sfałszowanie podpisu Wielgusa. Sprawa wydaje się więc przesądzona. Niestety, żadna ekspertyza nie rozwieje już atmosfery skandalu, do jakiego doszło, gdy z powodu zarzutów o współpracę z komunistyczną bezpieką Wielgus zrezygnował z funkcji metropolity warszawskiego (i to w dniu ingresu!)”, „Magazyn Śledczy” luty-marzec nr 2 (2012), s. 74-75.
str 155
i hieny żyjące z cudzych nieszczęść!”. Komuś potężnemu bardzo zależało na tym, by nie dopuścić mnie do objęcia archidiecezji warszawskiej. Pod presją straszliwych, nieludzkich ataków, prowadzonych - co za paradoks - szczególnie przez tzw. katolickich dziennikarzy, niektórych polityków, zwłaszcza z PiS z panami Kaczyńskimi na czele, ale także polityków z PO, m.in. Jarosława Gowina, Antoniego Mężydlę, Jana Rulewskiego i ludzi związanych z „Tygodnikiem Powszechnym”, „Gościem Niedzielnym”, „Znakiem” - chciałem się wycofać z ingresu. Ksiądz Nuncjusz Józef Kowalczyk i ksiądz Prymas Józef Glemp byli jednak przeciwnego zdania. Uważali, że będzie to zgoda na ingerencję określonych sił politycznych i ich mediów w wewnętrzne sprawy Kościoła. W tej sytuacji w dniu 5 stycznia 2007 roku zgodnie z Kodeksem Prawa Kanonicznego objąłem urząd biskupa archidiecezji warszawskiej. Najpierw przedstawiłem decyzję Ojca Świętego Benedykta XVI o mianowaniu mnie arcybiskupem warszawskim (Aneks, s. 335). Następnie odbyło się podpisanie aktu przejęcia archidiecezji przez Prymasa Polski, przeze mnie oraz przez członków Kolegium Konsultorów.
str 156

Z książki: ARCYBISKUP STANISŁAW WIELGUS TOBIE, PANIE, ZAUFAŁEM, NIE ZAWSTYDZĘ SIĘ NA WIEKI
Historia mojego życia Wydawnictwo Sióstr Loretane, Warszawa 2014

Ps Jeśli uda się powyższą książkę załadować na glorię tv podam do niej ścieżkę dostępu

Tak jak obiecałem podaję ścieżkę do całej książki. Na kartach tej książki znajdziecie odpowiedź na pytanie DLACZEGO musiał być usunięty? Odpowiedź jest prosta, opowiadał się za niezmiennością nauczania Magisterium Kościoła Katolickiego..

ARCYBISKUP STANISŁAW WIELGUS: "TOBIE, PANIE, ZAUFAŁEM, NIE ZAWSTYDZĘ SIĘ NA WIEKI Historia mojego życia"