Znak wielki
Gdzie nowa mowa jest srebrem,
tak żywym, że przeszłość gani,
na śmietnik dziejów szedł Efrem
z jego starymi hymnami.
Bo rzekła mowa ta gładka,
co sprawia, iż serce szlocha,
że Tyś już dla nas nie Matka,
ale nieledwie macocha.
Tak postęp dzisiaj przemawia,
co z wiarą nie chce się liczyć,
że chociaż za nas się wstawiasz,
to jednak nie pośredniczysz.
Wpatrzony w przyszłości blaski,
na nowo odczytał słowa,
iż Anioł rzekł: Pełnaś Łaski,
ale dla siebie ją chowasz.
I twierdzi mroczna ta droga,
co ziemię okryła w cieniu,
że chociaż Tyś Matka Boga,
brak dłoni Twej w Odkupieniu.
Uznali, rzecz niepodobna,
że da się schować pod korcem
Niewiastę, co w słońce zdobna,
i z gwiazd dwunastu proporcem.
Lecz przewidzieli ojcowie
znak pewny na czas dzisiejszy:
odstępców co do Królowej
chcą nabożeństwo pomniejszyć.
Poznali: złość Ją w te lata
tych będzie ścigać zajadła,
co łaskę wybrali świata
i pośrednictwo też diabła.