07:56
Współczesny Kościół przestał napominać i przymyka oczy na zło ! Ks. dr Paweł Murziński o braterskim napomnieniu- fragment homilii z 2017-09-10 www.youtube.com/watch Całość tu : www.youtube.com/watchWięcej
Współczesny Kościół przestał napominać i przymyka oczy na zło !
Ks. dr Paweł Murziński o braterskim napomnieniu- fragment homilii z 2017-09-10
www.youtube.com/watch
Całość tu : www.youtube.com/watch
Nemo potest duobus dominis servire !
Pisał przed laty Kardynał Ratzinger słowem trzeźwym:
„By […] uniknąć nieporozumień: Wezwania do pokoju Chrystusowego nie należy mylić z wzywaniem do takiej dobrotliwości, która jest w gruncie rzeczy słabością i chce uniknąć kłopotów wynikających z otwartej i stanowczej obrony własnych przekonań.
Żądanie jedności w Kościele nie znaczy, że wszyscy mają zgodzić się na wszystko. Zwykłe przestawanie …Więcej
Pisał przed laty Kardynał Ratzinger słowem trzeźwym:

„By […] uniknąć nieporozumień: Wezwania do pokoju Chrystusowego nie należy mylić z wzywaniem do takiej dobrotliwości, która jest w gruncie rzeczy słabością i chce uniknąć kłopotów wynikających z otwartej i stanowczej obrony własnych przekonań.

Żądanie jedności w Kościele nie znaczy, że wszyscy mają zgodzić się na wszystko. Zwykłe przestawanie ze sobą to jeszcze nie jedność, to raczej unik przed nią.

Hasłem: «Bądźmy dla siebie uprzejmi» nie należy gardzić, ale nie sięga ono szczytów Ewangelii, ponieważ oszczędza nam wysiłku wejścia na drogę prawdy, a przez to prawdziwego, wzajemnego pojednania” (Kard. J. Ratzinger, Służyć prawdzie, 18 I).

Nie trzeba się męczyć kultywowaniem powszechnie rozpowszechnianej fałszywej i nieewangelicznej koncepcji świętości rozmytej i głupio potulnej wobec kłamstwa i wobec zdrady Prawdy i zdrady Tradycji. Pan Jezus potrzebuje ewangelicznych bojowników!

Precyzyjnie: szlachetnych rycerzy.
„Oto Ja was posyłam jak owce między wilki. Bądźcie więc roztropni jak węże, a nieskazitelni jak gołębie!” (Mt 10, 16).

Zaszczytem jest być rycerzem Chrystusa Króla. Nieraz rycerze odniosą rany. Ale nagroda będzie zaszczytna. Niezrównana!

Jakiż to zaszczyt: walczyć o Prawdę pod sztandarami Chrystusa Króla! Bitwa najszlachetniejsza. A zwycięstwo – pewne!

źródło: novushiacynthus.blogspot.ro/…/realia-ewangeli…
Nemo potest duobus dominis servire !
Katolicki opór
Wbrew bałamucącym opiniom jakoby w Kościele, bez względu na okoliczności, należało być posłusznym wszystkim, zawsze i wszędzie, obrona priorytetu Pana Boga w Trójcy Jedynego, obrona Kościoła, obrona Tradycji, obrona nienaruszalnego depozytu wiary –depositum fidei, obrona najdoskonalszego aktu kultu, jakim jest Msza Święta Trydencka, w pewnych sytuacjach domagają się determinacji …Więcej
Katolicki opór

Wbrew bałamucącym opiniom jakoby w Kościele, bez względu na okoliczności, należało być posłusznym wszystkim, zawsze i wszędzie, obrona priorytetu Pana Boga w Trójcy Jedynego, obrona Kościoła, obrona Tradycji, obrona nienaruszalnego depozytu wiary –depositum fidei, obrona najdoskonalszego aktu kultu, jakim jest Msza Święta Trydencka, w pewnych sytuacjach domagają się determinacji i działań idących pod prąd dominującym opiniom i dominującej praktyce. Powszechność opinii i praktyki nie jest kryterium Prawdy.

Nasz Papież Benedykt XVI w Liście do biskupów z okazji publikacji motu proprio „Summorum Pontificum” napisał:„To, co przez poprzednie pokolenia było święte, również dla nas pozostaje święte i wielkie, i nie może być nagle całkowicie zabronione albo potraktowane jako szkodliwe”.

Święci, niejednokrotnie wbrew dominującym opiniom i dominującej praktyce, trwali przy Prawdzie i podejmowali działania mające na celu obronę priorytetu Pana Boga w Trójcy Jedynego, Kościoła, Tradycji, nienaruszalnego depozytu wiary –depositum fidei. I bynajmniej nie chodzi tu tylko o dramatyczną sytuację Kościoła w IV wieku, w czasach szalejącego arianizmu, kiedy to tylko nieliczni hierarchowie wytrwali przy Prawdzie, za co spotykała ich dyskryminacja i marginalizacja, deponowanie z urzędów.

Św. Atanazy, św. Cyryl Aleksandryjski, św. Cyryl Jerozolimski, św. Jan Chryzostom, św. Jan Damasceński – to tylko niektórzy ze Świętych, którzy odznaczyli się w obronie katolickiej wiary wobec trudności wielu. Powszechność opinii i praktyki nie jest kryterium Prawdy.

Ci Święci stawiali katolicki opór tendencjom zdradzieckim i destrukcyjnym w Kościele.

Chodzi o zdradę Tradycji, zdradę nienaruszalnego depositum fidei. Byli nieposłuszni tym tendencjom. Byli nieposłuszni tym, którzy do włączenia się w ten destrukcyjny nurt ich zmuszali. Nie poddali się tendencjom uzurpatorskim, zachowali pokorę przed Panem Bogiem. Niejednokrotnie jedynym punktem odniesienia dla nich pozostał Pan Bóg i papież. Zachowali wierność Prawdzie. Zachowali wolność. Spełniło się w życiu tych Świętych to, o czym mówił kilka dni temu do duchowieństwa diecezji rzymskiej nasz Papież Benedykt XVI:

Kiedy jestem pokorny, jestem też na tyle wolny, że mogę się przeciwstawić dominującej opinii, poglądom innych. To właśnie pokora daje mi tę możliwość, wolność prawdy”.

Nadszedł już czas, aby w końcu wyartykułować to z całą klarownością:

katolicki opór jest możliwy,

katolicki opór jest uprawniony,

katolicki opór jest zaszczytnym obowiązkiem!


Wybitny salezjanin wierny Tradycji, Kard. Alfons Maria Stickler SDB, powiedział w jednym z kazań: „wolno nam w katolickim oporze powoływać się na wolę Ojca Świętego”.

Wbrew bałamucącym opiniom jakoby w Kościele, bez względu na okoliczności, należało być posłusznym wszystkim, zawsze i wszędzie, obrona priorytetu Pana Boga, obrona Kościoła, obrona Tradycji, obrona nienaruszalnego depozytu wiary –depositum fidei, obrona najdoskonalszego aktu kultu, jakim jest Msza Święta Trydencka, w pewnych sytuacjach domagają się determinacji i działań idących pod prąd dominującym opiniom i dominującej praktyce. Domagają siękatolickiego oporu. Sprawa najwyższej wagi – także dla dobra współczesnych i przyszłych pokoleń.

Tak czynili Święci. Działania w tym nurcie będą włączeniem się w zaszczytną wspólnotę w nimi. Niebłahą rzeczą jest zasłużyć sobie na miano obrońcy wiary –defensor fidei!

Tu już sobie wnioski wyciągnijmy i przełóżmy na praktykę, bo czas nagli.

* * *

„Tym, którzy będą pobożnie odmawiali Różaniec,
obiecuję szczególną opiekę”


(Obietnice różańcowe, które otrzymał od Niepokalanej Matkibł. Alan de Rupe)

Autor: www.blogger.com/profile/04620449156647659016
8 więcej komentarzy od Nemo potest duobus dominis servire !
Nemo potest duobus dominis servire !
Księga życia Św. Teresa od Jezusa (fragmenty)
16. Pewien dostojnik kościelny prosił mnie o modlitwę, aby Bóg objawił mu swoją wolę, czy ma przyjąć ofiarowane sobie biskupstwo.
Pan dał mi po Komunii taką dla niego odpowiedź:

Gdy jasno zrozumie i szczerze uzna, że prawdziwe panowanie polega na nieposiadaniu niczego, wówczas będzie mógł przyjąć.
Przez to dał mi do zrozumienia, że którzy mają być …Więcej
Księga życia Św. Teresa od Jezusa (fragmenty)

16. Pewien dostojnik kościelny prosił mnie o modlitwę, aby Bóg objawił mu swoją wolę, czy ma przyjąć ofiarowane sobie biskupstwo.

Pan dał mi po Komunii taką dla niego odpowiedź:


Gdy jasno zrozumie i szczerze uzna, że prawdziwe panowanie polega na nieposiadaniu niczego, wówczas będzie mógł przyjąć.

Przez to dał mi do zrozumienia, że którzy mają być wyniesieni na dostojeństwa i przełożeństwa, dalecy powinni być od ich pożądania, albo przynajmniej od starania się o nie.
Nemo potest duobus dominis servire !
Przyjdzie czas, że każdy z biskupów, z osobna - będzie musiał się opowiedzieć,- jestem za Jezusem, lub PRZECIW.
Poczekamy i zobaczymy jak będzie wyglądała ta CHWILA PRAWDY.

KRÓLUJ NAM CHRYSTE !
"Naturalnym przeciwnikiem Izraela jest Kościół chrześcijański, dlatego należy go podkopać. Ułatwiają to jego podziały. Musimy rozkrzewiać w nim wolnomyślność, powątpiewania, niewiarę i spory.
Dlatego …Więcej
Przyjdzie czas, że każdy z biskupów, z osobna - będzie musiał się opowiedzieć,- jestem za Jezusem, lub PRZECIW.

Poczekamy i zobaczymy jak będzie wyglądała ta CHWILA PRAWDY.


KRÓLUJ NAM CHRYSTE !

"Naturalnym przeciwnikiem Izraela jest Kościół chrześcijański, dlatego należy go podkopać. Ułatwiają to jego podziały. Musimy rozkrzewiać w nim wolnomyślność, powątpiewania, niewiarę i spory.

Dlatego prowadzimy stalą wojnę w prasie przeciw chrześcijańskiemu duchowieństwu, rzucamy podejrzenia i szyderstwa z niego."

"Głównym nieprzyjacielem żydów jest Kościół Katolicki. Dlatego zasadziliśmy na tym drzewie ducha wolności i niekarności. Wznieciliśmy również walkę i niezgodę między poszczególnymi wyznaniami chrześcijańskimi.

W pierwszej linii będziemy walczyć z największą zaciekłością przeciw klerowi katolickiemu. - Będziemy rzucać przeciwko niemu szyderstwa i skandale z jego życia, aby go narazić na obrzydzenie wobec świata."

Praktyka życia wykazuje, że żydzi istotnie w ten sposób wobec Kościoła i jego Sług tak postępują. Posługują się nadto kłamstwami i oszczerstwami w walce ze swymi przeciwnikami. Nie ma podłości i kalumnii, którą by się nie posługiwali w walce z Katolickim Klerem, byle go tylko poniżyć. Z powyższych pism widzimy, że podłą tę działalność prowadzą żydzi planowo, na podstawie obmyślanego programu przez swoją starszyznę. Z "Protokółów mędrców Syjonu" widzimy, że działalnością wydała pożądane wyniki, bo jak tam powiedziano: "Postaraliśmy się już zdyskredytować duchowieństwo gojów i w ten sposób uniemożliwić jego posłannictwo, które obecnie mogłoby nam bardzo przeszkadzać. Wpływy duchowieństwa z dniem każdym maleją. Wolność sumienia jest teraz głoszona wszędzie, a więc lata jedynie dzielą nas od chwili zupełnego upadku chrześcijaństwa. Z innymi wyznaniami damy sobie jeszcze łatwiej radę... Ujmiemy klerykalizm i klerykałów w takie karby, żeby ich wpływy zwróciły się w kierunku wprost odwrotnym do ich poprzedniego ruchu" . W krajach, gdzie nastąpił upadek kleru, przyszedł nieuniknienie i upadek państwa i zguba narodu. Jeśli żydzi jako komisarze bolszewiccy w Rosji i w Hiszpanii używali wszelkich środków a nawet i tortur, by tylko wymusić u kapłanów katolickich podpisanie odezw, wychwalających rządy komunistyczne, a potępiających Kościół Katolicki, to jak widzimy, działali oni według wymienionego postanowienia "Protokołów mędrców Syjonu", których się trzymają w najdrobniejszych szczegółach. Marząc o panowaniu nad światem, marzą żydzi również i o narzuceniu swojej religii i obcym narodom:
"Król żydowski będzie rzeczywistym papieżem całego świata, patriarchą kościoła międzynarodowego".
"Lecz dopóki nie wychowamy młodzieży w zasadach naszych wiar przejściowych, a następnie w naszej, nie zaczepimy jawnie Kościoła istniejącego, który będziemy zwalczali przez krytykę, wywołującą schizmy".
"Nasza prasa współczesna będzie piętnowała sprawy państwowe, religijne, brak zdolności gojów, wszystko to w wyrażeniach pogardliwych, żeby na wszelki sposób poniżyć ich tak, jak to umie zrobić tylko nasze genialne plemię1."
Nemo potest duobus dominis servire !
O wierności Prawdzie punktów dziewięć i o innych ziarnach słów kilka
W ostatnich kilkudziesięciu latach niejeden katolik czuje się zagubiony w wielu istotnych kwestiach dotyczących wiary, Kościoła, liturgii, moralności, odniesienia do świata, do innych religii, do kwestii życia publicznego i do pewnych nowych zjawisk i nowych zachowań ludzi Kościoła.
Zdaje się, że na niwie Kościoła ktoś posiał …Więcej
O wierności Prawdzie punktów dziewięć i o innych ziarnach słów kilka

W ostatnich kilkudziesięciu latach niejeden katolik czuje się zagubiony w wielu istotnych kwestiach dotyczących wiary, Kościoła, liturgii, moralności, odniesienia do świata, do innych religii, do kwestii życia publicznego i do pewnych nowych zjawisk i nowych zachowań ludzi Kościoła.

Zdaje się, że na niwie Kościoła ktoś posiał jakieś inne ziarna. Zmutowane. Kto? W jakim celu?

Prawda z trudem toruje sobie drogę do umysłów i serc ludzkich. Od początku Kościoła był problem wierności Prawdzie. Wystarczy przeczytać pod tym kątem listy św. Pawła i pisma św. Jana! Czytając je, mamy dostęp do szerokiego spectrumtematów i problemów, które trapiły pierwsze wspólnoty chrześcijańskie. Już wtedy byli siewcy jakiegoś innego ziarnawprowadzający zamieszanie.

Czy jest to dziwne, że i dzisiaj Prawda z trudem toruje sobie drogę do umysłów i serc ludzkich? Czy jest to dziwne, że i dzisiaj ktoś sieje wewnątrz Kościoła jakieśinne ziarnawprowadzając zamieszanie?

Wobec pewnych nowości niejeden katolik zdaje się pozostawiony sam sobie i w niejednej kwestii nie znajduje autorytatywnej i jednoznacznej odpowiedzi. Jak owce bez pasterza. Brak integralnej spójnej wizji wiary, wizji, która harmonijnie obejmowałaby wszystkie dziedziny ludzkiego życia, staje się problemem wielu.
Słowo Boże i Tradycja dają autorytatywne i pewne odpowiedzi. Bezpieczne. Prawdziwe.

W tej sytuacji – i zawsze, i wszędzie – światła orientujące, bezpieczne, pewne i prawdziwe to przede wszystkim:

1. Bóg w Trójcy Świętej Jedyny, który po Soborze Watykańskim II nie zmienił poglądów,

2. Jezus Chrystus, który po Soborze Watykańskim II pozostaje „wczoraj i dziś, ten sam także na wieki” (Hbr13, 8),

3. Niepokalane Serce Najświętszej Maryi Panny, pełne łaski (Łk 1, 28), rozważające tajniki Bożej Prawdy (Łk 2, 19),

4. Słowo Boże, w którym po Soborze Watykańskim II nie zmieniła się „ani jedna jota, ani jedna kreska” (Mt 5, 18),

5. Ewangelia, której po Soborze Watykańskim II nie zmienił żaden „anioł z nieba” (Ga 1, 8),

6. Tradycja, która pozostaje krystalicznym źródłem Bożego Objawienia,

7. Nieomylne Magisterium Kościoła, zawarte nade wszystko w sformułowaniach dogmatycznych,

8. Życiorysy wielkich Świętych, które pozostają bezpiecznym świadectwem Prawdy zrealizowanej w historii,

9. Pisma wielkich Świętych, w których Prawda Bożego Objawienia mieni się wieloma szlachetnymi barwami.

(Precyzuję: przez wielkich Świętych rozumiem wielkich Pasterzy, Doktorów Kościoła, Apologetów, tych którzy zasłużyli na zaszczytne miano defensor fidei; np. św. Atanazy).


Dziewięć punktów. Przynajmniej dziewięć punktów, na których można bezpiecznie oprzeć swoje dążenie do Prawdy, dawanie świadectwa Prawdzie, wierność Prawdzie.

Jest taki tekst w Liście do Tesaloniczan, pisany z troską – wobec zakusów ludzi różnych siejących inne ziarno:„Przeto, bracia, stójcie niewzruszenie i trzymajcie się tradycji, o których zostaliście pouczeni bądź żywym słowem, bądź za pośrednictwem naszego listu” (2 Tes2, 15).

W poważnym dyskursie nie wypada powoływać się na personalne predylekcje. A jednak to napiszę: bardzo podoba mi się to słowo: „niewzruszenie”. Mniej personalnie: warto zauważyć, że w tym tekście słowo „niewzruszenie” jest!

Jeżeli ktoś ogłasza tydzień modlitw o nawrócenie żydów, to taka inicjatywa mieści się w szlachetnej katolickiej perspektywie dziewięciu wyżej wzmiankowanych punktów. Inicjatywa bezpieczna. Podejmowana z troską i w Prawdzie.

Choćby nam przyszło siać pośród wielu przeciwności i jawnego czy zakamuflowanego ostracyzmu ze strony tych czy innych czynników, hojnie siejmy zdrowe ziarno Prawdy czerpane odważną ręką z niewyczerpanego skarbca Tradycji.

Niechże nas dobroczynnie rozświetli i umocni Słowo Boże, abyśmy zachowali wierność Prawdzie i abyśmy z odwagą i rozwagą podejmowali inicjatywy mające na celu zachowanie i przekazanie następnym pokoleniom krystalicznego skarbu Prawdy – depositum fidei:

„Przeto, bracia, stójcie niewzruszenie i trzymajcie się tradycji, o których zostaliście pouczeni bądź żywym słowem, bądź za pośrednictwem naszego listu. Sam zaś Pan nasz Jezus Chrystus i Bóg, Ojciec nasz, który nas umiłował i przez łaskę udzielił nam nie kończącego się pocieszenia i dobrej nadziei, niech pocieszy serca wasze i niech utwierdzi we wszelkim czynie i dobrej mowie!” (2 Tes 2, 15-17).

Amen!

źródło: novushiacynthus.blogspot.ro/…/o-wiernosci-pra…
Nemo potest duobus dominis servire !
Pius XI :
Błądziłby bardzo ten, kto by odmawiał Chrystusowi Człowiekowi władzy nad jakimikolwiek sprawami doczesnymi (...)
Niech więc rządzący państwami nie wzbraniają się sami i wraz ze swoimi narodami oddać Królestwu Chrystusowemu publicznych oznak czci i posłuszeństwa”.Więcej
Pius XI :

Błądziłby bardzo ten, kto by odmawiał Chrystusowi Człowiekowi władzy nad jakimikolwiek sprawami doczesnymi (...)

Niech więc rządzący państwami nie wzbraniają się sami i wraz ze swoimi narodami oddać Królestwu Chrystusowemu publicznych oznak czci i posłuszeństwa”.
Nemo potest duobus dominis servire !
Kult przyjemności, luzackiej swobody i bezrozumu
oparciem dla anty-cywilizacji

VENITE ADOREMUS DOMINUM
Kult przyjemności, luzackiej swobody i bezrozumu tworzy anty-kulturę, a jest oparciem dla anty-cywilizacji
Warszawska gazeta” 14 – 20 września 2012 r.
Komentarz ks. Stanisława Małkowskiego
W Ewangelii niedzielnej 16 września Szymon Piotr wyznaje wiarę w Jezusa: „Ty jesteś Mesjasz” (Mk, 8,29),…Więcej
Kult przyjemności, luzackiej swobody i bezrozumu
oparciem dla anty-cywilizacji


VENITE ADOREMUS DOMINUM

Kult przyjemności, luzackiej swobody i bezrozumu tworzy anty-kulturę, a jest oparciem dla anty-cywilizacji

Warszawska gazeta” 14 – 20 września 2012 r.

Komentarz ks. Stanisława Małkowskiego

W Ewangelii niedzielnej 16 września Szymon Piotr wyznaje wiarę w Jezusa: „Ty jesteś Mesjasz” (Mk, 8,29), podczas gdy wielu uważa Jezusa za jednego z proroków.

Słowo hebrajskie „Mesjasz”, a greckie „Chrystus” oznacza: namaszczony jako Kapłan, Prorok i Król.Potrójna władza Chrystusa – kapłańska, prorocka i królewska polega na jednaniu ludzi z Bogiem przez ofiarę Krzyża, na objawieniu prawdy, kim jest Bóg i kim jest człowiek stworzony na obraz Boży oraz na poddaniu swojemu panowaniu nieba i ziemi. W tej władzy uczestniczymy jako dzieci Boże, które Chrystus chce zgromadzić w jedno na mocy chrztu, bierzmowania, wyznania wiary i dobrych czynów.
Św. Jakub powie: „wiara bez uczynków jest martwa”, a św. Paweł mówi: „martwe są uczynki bez wiary”.
Łączy nas z Chrystusem zarówno żywa wiara, jak i spełnianie dobrych czynów.

Dla wspólnoty z Chrystusem nie wystarczy sama wiara, bo i diabły wierzą (Jk. 2,19), ani sama dobroczynność. Zaraz po wyznaniu wiary Piotr upomina Jezusa wobec zapowiedzi cierpienia i śmierci: „nie przyjdzie to na Ciebie”, na co Jezus odpowiada: „zejdź mi z oczu przeciwniku, bo nie myślisz o tym, co Boże, ale o tym, co ludzkie”. (Mk. 8,33).

Kto gardzi Krzyżem, ten odrzuca Chrystusa.

Współcześnie jesteśmy świadkami pogardy wobec Krzyża. Uwspółcześnionym ideałem ludzkiego życia staje się: nie cierpieć, nie uznawać obiektywnej prawdy (stąd bierze się potępienie tzw. „mowy nienawiści”, gdy ktoś ośmiela się rozróżniać dobro i zło, prawdę i kłamstwo, białe i czarne), nie szanować czyjejkolwiek władzy dla jej uprawnionego autorytetu, ale źródło władzy widzieć w sobie, w samowoli.

Dzisiejsza kultura pluralizmu i tolerancji posługuje się hasłem: „zero tolerancji dla braku tolerancji”, „nie ma wolności dla wrogów wolności”.

A któż jest wrogiem tolerancji i wolności?

Oto ten, kto ośmiela się twierdzić, że istnieje obiektywna prawda, która zobowiązuje do wierności i świadectwa, że jest dobro a ono wzywa do odpowiedzialności, jest miłość która prowadzi do wytrwania, aż po krzyż.

Kult przyjemności, luzackiej swobody i bezrozumu tworzy anty-kulturę a jest oparciem dla anty-cywilizacji
. W tych warunkach dzieli się ludzi na użytecznych i niepotrzebnych – jedni bawią się na platformie tonącego okrętu, nie dbając o przeszłość i przyszłość a inni od razu giną zabijani przez nędzę, aborcję, eutanazję, przez anty-Janosika, który zabiera ubogim aby dać bogatym dla chwilowej uciechy. Po nas choćby i potop – mówią ci, którzy liczną na łódki ratunkowe w postaci znajomości i majątku albo na ucieczkę w nicość.

Człowiek stworzony przez Boga nigdy istnieć nie przestanie i ma do wyboru – poddać się z ufnością Bożemu Miłosierdziu albo zmierzać bezmyślnie ku wyrokowi Bożej sprawiedliwości, czyli poddać się już teraz miłosiernej władzy Jezusa Chrystusa Króla albo dryfować ku tej ostatecznej chwili, gdy na imię „Jezus” zegnie się wszelkie kolano istot niebieskich, ziemskich i podziemnych, czy ktoś tego chce, czy nie. Dlatego dobrze jest zawczasu powiedzieć: „Króluj nam Chryste Ukrzyżowany i Zmartwychwstały, rozciągnij swoje pełne miłości panowanie na wszelkie dziedziny naszego życia”.

Doświadczamy przecież czym jest polityka i ekonomia bez miłości i prawdy, czym jest kult wirtualnego zysku, czym jest dzielenie ludzi na chcianych i niechcianych, czym jest pogardliwe i błazeńskie mieszanie prawdy i kłamstwa, dobra i zła. Błazenada na tonącej platformie na razie bawi i tumani, skończy się jednak żałośnie. Lepiej zawczasu ten cyrk opuścić.

„Przyjdźcie do mnie wszyscy” – wzywa nas Jezus upragniony Król Polski.
Nemo potest duobus dominis servire !
,,Dodajmy z bólem, iż modernistyczna, otwarcie antykatolicka, działalność "braci fartuszkowych" w Kościele i proces jego samozniszczenia i rozkładu bynajmniej nie zostały dotąd zahamowane, to wszystko trwa i napór dywersji raczej się wzmaga, nie napotykając na zdecydowany odpór, nawet na nazywanie rzeczy i spraw po imieniu. Dlaczego? Oto jest pytanie.
5. Ostateczny cel dywersji

Zapytajmy, jakiż …Więcej
,,Dodajmy z bólem, iż modernistyczna, otwarcie antykatolicka, działalność "braci fartuszkowych" w Kościele i proces jego samozniszczenia i rozkładu bynajmniej nie zostały dotąd zahamowane, to wszystko trwa i napór dywersji raczej się wzmaga, nie napotykając na zdecydowany odpór, nawet na nazywanie rzeczy i spraw po imieniu. Dlaczego? Oto jest pytanie.

5. Ostateczny cel dywersji


Zapytajmy, jakiż w końcu cel przyświeca tym strasznym ludziom, przebranym w "mundury katolickie",także w szaty duchowne, a przeto trudniejszym do rozpoznania (zresztą nadal nie widać nikogo, kto by ich chciał identyfikować, by ostrzec nieświadomych)? Zdradzili oni w swym sercu Jezusa Chrystusa, obrócili się przeciwko Niemu, na swoim poziomie wykształcenia i świadomości muszą "wiedzieć, co czynią",lecz czyżby sądzili, że można Boga pokonać i zniszczyć Jego Kościół na ziemi, któremu On sam przyobiecał przetrwanie do końca czasów?

Jakiekolwiek by nie były ich motywy i wizje przyszłości, przyświeca im ten sam cel, jaki postawiła przed sobą cała masoneria, z tym, że sposoby jego realizacji mają własną specyfikę, swoisty kamuflaż pojęciowy i słowny.

Zdążają oni mianowicie do tego, by zachować (na razie) katolicką terminologię religijną i zewnętrzne struktury Kościoła, w sposób zasadniczy odmienić jego duszę, tożsamość i samoświadomość, zmienić, rozmydlić, rozmyć treść jego wiary, system wartości i normy moralne, doprowadzić do końca drugą, zwycięską już Reformację w jego łonie, to znaczy całkowicie go sprotestantyzować i zliberalizować, co się już w pewnym stopniu dokonało.

Gdyby jeszcze udało im się, do czego dążą, osłabić rolę i władzę papiestwa, Kościół już tylko z nazwy byłby katolicki. Jego wpływ na umysły i dusze, i tak malejący, spadłby…,,
Nemo potest duobus dominis servire !
DYWERSJA MASOŃSKA I MASONOIDALNA WEWNĄTRZ KOŚCIOŁA
1. Duchowni katoliccy w szeregach masonerii.
Wspomnieliśmy powyżej o adeptach lóż w sutannach, habitach i fioletach. Informacja taka słusznie szokuje, wydaje się nie do wiary, budzi gniew i odrazę. Urzędowi, konsekrowani słudzy Kościoła pracujący świadomie przeciw Kościołowi? Słudzy Chrystusa oddający się na służbę Szatanowi? A jednak! Nie …Więcej
DYWERSJA MASOŃSKA I MASONOIDALNA WEWNĄTRZ KOŚCIOŁA

1. Duchowni katoliccy w szeregach masonerii.

Wspomnieliśmy powyżej o adeptach lóż w sutannach, habitach i fioletach. Informacja taka słusznie szokuje, wydaje się nie do wiary, budzi gniew i odrazę. Urzędowi, konsekrowani słudzy Kościoła pracujący świadomie przeciw Kościołowi? Słudzy Chrystusa oddający się na służbę Szatanowi? A jednak! Nie wnikajmy tu w kwestię sumienia tych zdrajców. Jest to straszliwe "mysterium iniquitatis" - tajemnica duchowego znieprawienia (2 Tes 2, 7)!

Faktem jest, że głównymi współtwórcami masonerii angielskiej byli duchowni, wprawdzie protestanccy, ale jednak! Faktem też jest, że w w. XVIII, a więc już w pierwszym okresie dziejów masonerii, wbrew wyraźnemu stanowisku Stolicy Apostolskiej, do lóż wstępowało wielu zwłaszcza wyższych duchownych katolickich, wcale nierzadko stali na ich czele, i to nie tylko we Francji, lecz i w innych krajach, także w Polsce. A nie była to bynajmniej przynależność formalna, rezultat ówczesnej mody czy układów środowiskowych i politycznych. Już wtedy planowano w kręgach tych księży-"filozofów", księży-"patriotów", radykalne zmiany w Kościele i "pogodzenie" chrześcijaństwa z naturalizmem i racjonalizmem, pogodzenie"katolicyzmu z laickim, antychrześcijańskim duchem Oświecenia. Jasno też zdawano sobie sprawę, że oznaczałoby to odrzucenie Objawienia Bożego i zniszczenie tożsamości i duszy Kościoła.

Tajna przynależność do masonerii wyższych zwłaszcza duchownych trwała odtąd bez przerwy, przez pokolenia, i ma swoją smutną historię. W czasach zaś powojennych i posoborowych z powodów, o których mówiliśmy wyżej, ten proces infiltracji i rekrutacji masońskiej we wnętrzu Kościoła dokonał się i dokonuje w nieporównanie szerszej skali. Nie warto nawet podkreślać bijącego w oczy faktu, że ze swymi "braćmi" spośród kleru współdziałają legiony świeckich wolnomularzy, "pełniących obowiązki katolików".

2. Charakterystyka współczesnych adeptów lóż w sutannach.

Cóż robią ci dywersanci, te "wilki w owczych skórach" (Mt. 7, 15)?
Robią ostatnio, od dziesiątków już lat, wiele i - niestety - również z powodzeniem.
Są dynamiczni, ruchliwi, pracowici, wydajni, stanowią pono intelektualną elitę Kościoła (tak przynajmniej prezentują ich mass media, dziwnie dla nich dostępne i łaskawe).Są oczywiście jak najbardziej katolikami, ale przecież nie integrystami, ani ortodoksami, ani fanatykami, nie hołdują bynajmniej dogmatyzmom, starym, przeżytym formułom ustalanym w zupełnie innych czasach, i irracjonalnym, nienaukowym przesądom. Wręcz przeciwnie: są postępowi, otwarci na świat, na nowe prądy, na rozsądne kompromisy. Rozumiejąc współczesność, a także dobrze życząc swojemu w końcu Kościołowi, pragną jedynie unowocześnić go, przystosować do ducha czasu, uczynić go strawnym i - dzięki temu -po prostu umożliwić mu przetrwanie.
Są zdecydowanymi przeciwnikami prozelityzmu, jakiegokolwiek nawracania. Ponad wszystko natomiast cenią dialog, idee humanistyczne, poszukiwanie porozumienia i jedności - wraz z całym światem - ponad nieistotnymi w końcu podziałami. Czyż nie ekumenizm jest znakiem czasu? Ekumenizm już nie wyłącznie chrześcijański, lecz otwarty na wszystkie religie świata?
Skoro współcześni, zlaicyzowani ludzie potrzebują mimo wszystko odrobiny sacrum, jakiejś nadbudowy, jakiegoś kontaktu z innym wymiarem, jakichś obrzędów - czy to tak istotne, kto im to daje i w jakiej postaci? I któż chciałby w tych oświeconych czasach pluralizmu i ekumenizmu być fundamentalistą "na tyle szalonym, aby na pewno coś mniemać, albo i nie mniemać",utrzymywać na przykład, że chrześcijaństwo, i to jeszcze w wersji katolickiej, jest jedyną religią prawdziwą?...
Trzymając się też oni mądrej taktyki: by- "jak ongiś ten szaleniec Luter" - nie wystąpić, Boże broń, z Kościoła, który im się w obecnym kształcie wcale nie podoba, i nie dać się też z niego usunąć, gdyż tylko pozostając wewnątrz niego mogą skutecznie wypełnić swoją misję, powiedzmy otwarcie: szatańską misję.

3. Próba zniszczenia fundamentów Kościoła - jego wiary i zasad moralnych

Wiedzą oni doskonale, że fundamentem Kościoła Chrystusa są prawdy objawione przez Boga i wiara Ludu Bożego w te prawdy. Dopiero na tym fundamencie i tylko na nim opiera się to wszystko, co w sumie nazywa się chrześcijaństwem i cywilizacją chrześcijańską, konkretnie: katolicyzmem i katolickim stylem życia. Prawdy i zasady moralne (oczywiście bezwzględnie obowiązujące w sumieniu) stanowią zwarty system, opierający się ostatecznie nie na żadnych "naukowych" argumentach, (choć one mogą być pomocne), lecz wyłącznie na autorytecie objawiającego je Boga i na nieomylnym Magisterium Kościoła.

Zanegowanie, przez próbę rzekomej "reinterpretacji",którejkolwiek z tych prawd i zasad jest zanegowaniem całego Objawienia Bożego. Bo jeśli w imię jakichkolwiek racji ktoś się waży kontestować choćby drobną cząstkę Objawienia Bożego, dotychczasowej wiary Kościoła katolickiego, równie logicznie może się ważyć na zakwestionowanie całego Objawienia Bożego i samego faktu Objawienia, a więc wprost duszy i tożsamości Kościoła. Masoneria to właśnie uczyniła, a jej pomocnicy w Kościele do tego najoczywiściej zmierzają.

Ci dywersanci "pełniący obowiązki katolików", owszem, "teologów", są jak najbardziej świadomi, co stanowi fundament Kościoła, toteż na "reinterpretacji dogmatów" i na "uwspółcześnieniu" moralności katolickiej skoncentrowali wszystkie swoje wysiłki. Raczyli przy tym zapomnieć, że Kościół nie jest ani twórcą, ani właścicielem tych prawd i praw, nie posiada więc żadnych uprawnień do ich "rewidowania", "uwspółcześniania" czy "ustalenia na nowo", aby były "bardziej zgodne z duchem czasu". Najświętszą bowiem powinnością Kościoła, racją jego istnienia - z woli samego Chrystusa - jest strzec w całości depozytu wiary, bronić go przed jakimkolwiek zamachem czy zafałszowaniem i wiernie, w całej rozciągłości, bez zmieniania lub przemilczania czegokolwiek, przekazywać go, wraz z łaską sakramentów, następującym po sobie ludzkim pokoleniom tak długo, "aż Pan przyjdzie".Niezależnie od tego, co o tym myśli świat przeciwny Chrystusowi.

Gdyby Kościół katolicki, uwiedziony "nowoczesnością" (ileż tych "nowoczesności" było dotychczas!), sprzeniewierzył się temu zadaniu, tym samym przestałby być prawdziwym Kościołem Chrystusa i straciłby rację bytu; opuszczony przez Boga i "przemożony przez bramy piekielne" po prostu przestałby istnieć. To się jednak nigdy nie stanie i stać się nie może. Krótkowzroczni pomocnicy Szatana i o tym raczą nie pamiętać. Szkoda.
Pracują więc obecnie ze wszystkich sił, rozwijają, uzasadniają, przemycają, narzucają tę swoją "opcję teologii", którą bezwstydnie i obłudnie odważają się nazywać "katolicką".

A oto co czego się posunęli:

-Zakwestionowali z rozgłosem niemal wszystkie, nawet najbardziej podstawowe prawdy wiary, niektórzy z nich nawet bóstwo Jezusa Chrystusa, oczywiście w imię "wolności badań naukowych", w imię "wolności przekonań i słowa".
Próbują wylansować pojęcia o Bogu, które niewiele albo i nic nie mają wspólnego z Bogiem Objawienia, Z Bogiem Prawdziwym.

Zakwestionowali, jakby unieważnili wiele podstawowych norm moralnych. "Odkryli" mianowicie, że "zasady są dla człowieka, a nie człowiek dla zasad", z czego wynika, że byłoby nieludzkie, gdyby jakiekolwiek przykazania, nawet Boskie, obowiązywały zawsze, bez względu na okoliczności. Etyka po prostu zależy i musi zależeć od sytuacji, od "sumienia danego człowieka w danej chwili", swoją zaś sytuację człowiek sam ocenia... (co najoczywiściej oznacza, że każdy człowiek, niezależnie od prawa Bożego, ma prawo decydować, przynajmniej dla siebie, co jest dobre, a co jest złe. (Zauważmy, że taka jest właśnie doktryna masonerii i taka też była "przyjacielska rada" Szatana w raju: ..."Gdy spożyjecie owoc z tego drzewa, otworzą się wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło")

- Zachowanie przykazań Bożych jako warunek zbawienia? Po cóż te rygory, to jarzmo dla sumień, dla wolności człowieka, tak odstręczające współczesnych ludzi od Kościoła! Zbawienie jest przecież dane z góry i powszechne... Cała ludzkość zmierza ewolucyjnie do punku Omega, przez "noosferę" do "teosfery"(Teilhard de Chardin)...

Czyż Kościół nie jest Kościołem grzeszników?... I czyż Bóg nie jest Miłością, samą Miłością i tylko Miłością?... Postawili zresztą pytanie, czy może istnieć coś takiego, jak grzech naprawdę śmiertelny, i odpowiedzieli, że nie, a jeśli już, to praktycznie się nie zdarza.

-Zalecają zrozumienie i przyzwolenie w sferze seksualnej. Rozwody, małżeństwa cywilne, "prawdziwa miłość" - nie powinny absolutnie pozbawiać prawa do sakramentów.

-Antykoncepcja to współczesna norma współżycia małżeńskiego i niechże się Kościół do tych spraw nie miesza.

-Nierozerwalność małżeństwa? Wyjdźmy wreszcie naprzeciw ludzkim problemom i oczekiwaniom. Czyż Kościół nie powinien być Matką?...

-Nieomylny w rzeczach wiary Kościół, Urząd Nauczycielski Kościoła, naucza inaczej? Ta nieomylność "opcji watykańskiej" to czyste urojenie, absolutystyczna, przestarzała teoria! W żadnym razie nikt niczego nie ma prawa narzucać ani dyktować teologom!

-Ależ jest przecież władza pasterska w Kościele, władza z ustanowienia Bożego! - Czy nie za wiele tej władzy? Czy to nie uzurpacja, z którą czas skończyć? Po pierwsze, jesteśmy, wszyscy na równi, Ludem Bożym, mieszkaniem tego samego Ducha Świętego, a po wtóre, społeczeństwa są dojrzałe, żyjemy w demokracji i pora się przystosować, skończyć z pasternalizmem i "Watykanu" i kleru! A całe zło, nienadążanie Kościoła ze ewolucją ludzkości z tego, że brak w nim wolności ducha, miłości i wzajemnego zaufania i wciąż ten dogmatyzm i konserwatyzm, i wciąż ta dyktatura Rzymu, na szczęście coraz mniej uznawana! - Papież, jeśli już zachować - na razie - ten obciążony historycznie tytuł, może być jedynie honorowym przewodniczącym kolegium biskupiego, wybieralnym naprawdę demokratycznie, powiedzmy, na 4 lub 6 lat, a po upływie kadencji byłby wybierany następny...

-Sakramenty? Chrzest niemowląt to nieporozumienie i nadużycie, chrztu powinno się udzielać dorosłym, żeby mieli możność wyboru.

-Eucharystia? - Nie mówmy nawet o żadnej tam realnej Obecności, nie jest to nic innego jak symbol braterstwa chrześcijan niezależnie od ich wyznania; powinni też otrzymywać ją wszyscy biorący udział w Liturgii... We Mszy świętej? - O, właśnie, poniechajmy już tej nieekumenicznej nazwy z minionej, przedsoborowej epoki! Czyż nie piękniej brzmi "liturgia","zgromadzenie eucharystyczne", jak u braci ewangelików? - Spowiedź? Ach, tylko nie to! Jest niegodna człowieka i zupełnie niepotrzebna! Najzupełniej wystarczy ten akcent pokutny na początku "Liturgii"...

-Co do liturgii w ogóle - nadal za wiele tu rzymskiego formalizmu i sztywnych
przepisów. Powinno być w niej dość miejsca dla ewolucji, dla świeżych pomysłów, dla improwizacji, dla działania wreszcie Ducha Świętego, który przecież "tchnie, kędy chce" .
-Przestańmy też bez końca mówić o Bogu i wieczności, tego już nikt nie chce.
Chrześcijaństwo, jeśli chce przetrwać, powinno stać się bardziej ludzkie, horyzontalne, humanistyczne, nie tonąć w abstrakcjach, lecz zająć się rzeczywistymi problemami ludzi, sprzyjać ludzkiemu szczęściu. Mówmy więc nie o prawach Boga, a o wyzwoleniu i prawach człowieka...

-A tenprzesadny w Kościele kult Maryjny, który tak odstręcza braci protestantów? Podtrzymuje on tylko dewocję i zacofany, nieaktualny już model kobiecości i wprawia w słuszne zażenowanie bardziej oświeconych katolików.

-Oczywiście trzeba raz skończyć z nieludzkim, przymusowym celibatem księży, i to jak najprędzej!

-Również z dyskryminacją kobiet w Kościele! Co w końcu stoi na przeszkodzie, żeby kobietom, na równi z mężczyznami, udzielać święceń kapłańskich i sakry biskupiej i włączać je normalnie do duszpasterstwa i Hierarchii?

Że Chrystus wybrał mężczyzn? To dowód, że i On ulegał przesądom epoki, ale my nie musimy.

- W imię wolności sumienia, którą Kościół wreszcie uznał, powinno być uprawnione istnienie w Kościele i swobodne działanie opozycji, doktrynalnej i wszelkiej innej.
Na czym w końcu ma polegać wolność dzieci Bożych?

Takie poglądy i postulaty i wiele innych, im podobnych, były w okresie posoborowym i są nadal głoszone czasem jawnie i zuchwale, częściej podstępnie, z finezyjną wieloznacznością w rozlicznych periodykach teologicznych, w licystyce"katolickiej" i dziełach, owszem, jak jbardziej "katolickich", częstokroć z aprobatą urzędową "światłych"i"postępowych" biskupów, a jest ich niemało i jakby coraz więcej.

Dla ułatwienia sobie bezszmerowego demontażu wiary i moralności katolickiej i podstawowych struktur Kościoła (papiestwa, ale nie tylko), oraz głównie dla stłumienia reszty oporu, mafia wolnomularzy-dywersantów, o których mowa, wprowadziła i z powodzeniem stosuje dogodną dla siebie, a paraliżującą miałkie umysły i lękliwe charaktery grę słów, mianowicie rozróżnienie między teologią "przedsoborową", a więc konserwatywną, ciasno konfesyjną, a teologią "posoborową": naukową, otwartą, ekumeniczną, postępową i jaką tam jeszcze.

A skoro "wczorajszość" i "konserwatyzm" mają konotację zdecydowanie ujemną (od dziesiątków lat starały się o to sterowane przez masonerię środki przekazu), a "śmiałość", "oryginalność" i "postępowość" (w obrębie dogmatów wiary!) mają konotację dodatnią wzmacnianą zgranym chórem progresistów i mass mediów?... I skoro przyszłość, jak na brodę Mahometa przysięga się Hegel, zawsze należy do "antytezy", do tego, co dzisiaj wydaje się nowe szokujące, a jutro opanuje świat?... I skoro rozdawcami recenzji, opinii, reklamy, cenzurek i epitetów, możliwości publikowania (często także stanowisk w hierarchii kościelnej...) są "sami swoi",porozmieszczani, gdzie trzeba, i reklamowani jako najświatlejsze i najtęższe umysły niezaprzeczalnie katolickie (bo i któż miałby odwagę im się wprost przeciwstawić, zdemaskować agentów Nieprzyjaciela, nazwać ich po imieniu?)
Cóż, za bardzo"jesteśmy ludźmi", - niestety- instynkt samozachowawczy jest czujny i przekonywający... W rezultacie niejeden z tych, którzy chcą zabierać głos, publikować, liczy się z tym, że może zostać pogardliwie przemilczany lub wręcz napiętnowany jako konserwatysta i niedouczeniec. Któżby nie pragnął, by jego artykuły i książki miały dobrą prasę, nie zalegały w magazynach księgarskich, nie zapadały w nicość? I oto nawet ludzie nie zaprzedani mafii mówią i piszą nie dla chwały Boga i prawdy, nie dla podtrzymania świętej wiary synów i córek Kościoła, nie zgodnie ze swoim katolickim sumieniem, lecz zgodnie z modną i jakby obowiązującą (prawem kaduka!) linią modernistyczną, piszą pod kamarylę ukrytych decydentów!
Klasycznym dowodem, bynajmniej nie jedynym, jak skuteczne jest działanie swoistego "terroru umysłowego", mafijnej dyktatury nad umysłami i sumieniami wielu, jest "teologiczna kariera"kogoś takiego, jak nieszczęsny Teilhard de Chardin, jeden z głównych proroków i patronów "New Age", daleki od katolicyzmu jak wschód od zachodu, jak "Wielki Wschód" do Rzymu. .

Pierwszym komplementarnym przedstawieniem modernistycznej, heretyckiej wersji wiary katolickiej, zapowiadającym rozdwojenie i ruinę w Kościele, był osławiony "Katechizm holenderski",zaaprobowany - niestety - przez tamtejszych biskupów, wydany tuż po Soborze (1966), lecz znacznie wcześniej opracowany. Jego ukazanie się spowodowało prawdziwy szok: jednych przeraziło, innych ośmieliło do jeszcze dalej idących kontestacji.

Trzeba dodać, że w okresie, o którym mówimy, powołano do istnienia niezliczone mnóstwo ruchów, klubów, organizacji, nominalnie katolickich, mających jakoby na celu, a jakże, wyłącznie "odnowę" katolicyzmu, w istocie często dwuznacznych i dywersyjnych, pozostających w zamaskowanej opozycji, swoiście "charyzmatycznych" i "ekumenicznych", w rzeczy samej zarażonych protestantyzmem, liberalizmem i gnozą, a sterowanych przez ukrytych w nich ludzi Antykościoła. Zadbano też starannie o naszpikowanie swoimi ludźmi wyższych uczelni katolickich i seminariów duchownych, co fatalnie rokuje na przyszłość.
Nemo potest duobus dominis servire !
Przyjdzie czas, że każdy z biskupów, z osobna - będzie musiał się opowiedzieć,- jestem za Jezusem, lub PRZECIW.
Poczekamy i zobaczymy jak będzie wyglądała ta CHWILA PRAWDY.

KRÓLUJ NAM CHRYSTE !
"Naturalnym przeciwnikiem Izraela jest Kościół chrześcijański, dlatego należy go podkopać. Ułatwiają to jego podziały. Musimy rozkrzewiać w nim wolnomyślność, powątpiewania, niewiarę i spory.
Dlatego …Więcej
Przyjdzie czas, że każdy z biskupów, z osobna - będzie musiał się opowiedzieć,- jestem za Jezusem, lub PRZECIW.

Poczekamy i zobaczymy jak będzie wyglądała ta CHWILA PRAWDY.


KRÓLUJ NAM CHRYSTE !

"Naturalnym przeciwnikiem Izraela jest Kościół chrześcijański, dlatego należy go podkopać. Ułatwiają to jego podziały. Musimy rozkrzewiać w nim wolnomyślność, powątpiewania, niewiarę i spory.

Dlatego prowadzimy stalą wojnę w prasie przeciw chrześcijańskiemu duchowieństwu, rzucamy podejrzenia i szyderstwa z niego."

"Głównym nieprzyjacielem żydów jest Kościół Katolicki. Dlatego zasadziliśmy na tym drzewie ducha wolności i niekarności. Wznieciliśmy również walkę i niezgodę między poszczególnymi wyznaniami chrześcijańskimi.

W pierwszej linii będziemy walczyć z największą zaciekłością przeciw klerowi katolickiemu. - Będziemy rzucać przeciwko niemu szyderstwa i skandale z jego życia, aby go narazić na obrzydzenie wobec świata."

Praktyka życia wykazuje, że żydzi istotnie w ten sposób wobec Kościoła i jego Sług tak postępują. Posługują się nadto kłamstwami i oszczerstwami w walce ze swymi przeciwnikami. Nie ma podłości i kalumnii, którą by się nie posługiwali w walce z Katolickim Klerem, byle go tylko poniżyć. Z powyższych pism widzimy, że podłą tę działalność prowadzą żydzi planowo, na podstawie obmyślanego programu przez swoją starszyznę. Z "Protokółów mędrców Syjonu" widzimy, że działalnością wydała pożądane wyniki, bo jak tam powiedziano: "Postaraliśmy się już zdyskredytować duchowieństwo gojów i w ten sposób uniemożliwić jego posłannictwo, które obecnie mogłoby nam bardzo przeszkadzać. Wpływy duchowieństwa z dniem każdym maleją. Wolność sumienia jest teraz głoszona wszędzie, a więc lata jedynie dzielą nas od chwili zupełnego upadku chrześcijaństwa. Z innymi wyznaniami damy sobie jeszcze łatwiej radę... Ujmiemy klerykalizm i klerykałów w takie karby, żeby ich wpływy zwróciły się w kierunku wprost odwrotnym do ich poprzedniego ruchu" . W krajach, gdzie nastąpił upadek kleru, przyszedł nieuniknienie i upadek państwa i zguba narodu. Jeśli żydzi jako komisarze bolszewiccy w Rosji i w Hiszpanii używali wszelkich środków a nawet i tortur, by tylko wymusić u kapłanów katolickich podpisanie odezw, wychwalających rządy komunistyczne, a potępiających Kościół Katolicki, to jak widzimy, działali oni według wymienionego postanowienia "Protokołów mędrców Syjonu", których się trzymają w najdrobniejszych szczegółach. Marząc o panowaniu nad światem, marzą żydzi również i o narzuceniu swojej religii i obcym narodom:
"Król żydowski będzie rzeczywistym papieżem całego świata, patriarchą kościoła międzynarodowego".
"Lecz dopóki nie wychowamy młodzieży w zasadach naszych wiar przejściowych, a następnie w naszej, nie zaczepimy jawnie Kościoła istniejącego, który będziemy zwalczali przez krytykę, wywołującą schizmy".
"Nasza prasa współczesna będzie piętnowała sprawy państwowe, religijne, brak zdolności gojów, wszystko to w wyrażeniach pogardliwych, żeby na wszelki sposób poniżyć ich tak, jak to umie zrobić tylko nasze genialne plemię1."
stanislawp
Franciszek nie jest papieżem...
już od pierwszych minut wystpił na balkon i powiedział Dobrej Nocy
..nie chcę urazić nikogo imieniem Jezus... więc nie chcę pozdrawiać ludzi
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus
Dla Franciszka imię Jezus to imię które uraża, obraża, dzieli. wszczyna wojny...
Quas Primas
To ten sam co Laudetur Jesus Christus et Maria Immaculata !
----------------------------------
22Cecylia 1 minutę temu
@Quas Primas Ten gostek @Primum Saeculum to jakiś obłąkaniec, prowokator. Szkoda zajmować swój czas na czytanie tego bełkotu i odpowiadanie na to.Więcej
To ten sam co Laudetur Jesus Christus et Maria Immaculata !
----------------------------------
22Cecylia 1 minutę temu

@Quas Primas Ten gostek @Primum Saeculum to jakiś obłąkaniec, prowokator. Szkoda zajmować swój czas na czytanie tego bełkotu i odpowiadanie na to.
Nemo potest duobus dominis servire !
Królestwo Szatana oraz Zapowiedz Gniewu Bożego
[...]
,,Tutaj trzeba powiedzieć, - co nie jest komplementem - że hierarchia Kościoła Katolickiego zgoła nie rozpoznała działalności szatana w naszym stuleciu mimo, iż zawczasu powinna je rozpoznać, ponieważ została o tym uprzedzona przez Jezusa Chrystusa bez mała przed dwoma tysiącami lat.
Tymczasem hierarchia zasnęła w sytym dobrobycie (zapewne w …
Więcej
Królestwo Szatana oraz Zapowiedz Gniewu Bożego

[...]
,,Tutaj trzeba powiedzieć, - co nie jest komplementem - że hierarchia Kościoła Katolickiego zgoła nie rozpoznała działalności szatana w naszym stuleciu mimo, iż zawczasu powinna je rozpoznać, ponieważ została o tym uprzedzona przez Jezusa Chrystusa bez mała przed dwoma tysiącami lat.

Tymczasem hierarchia zasnęła w sytym dobrobycie (zapewne w myśl zasady-,,od wielkości brzucha do wielkości ducha,,), pełna samoukontentowania oraz poczucia swej ważności i wyższości.
Nemo potest duobus dominis servire !
Dziś już szatan wdarł się na najwyższe stanowiska świeckie i kościelne i kieruje biegiem wydarzeń.
Co by zrobił szatan, gdyby miał władzę w Kościele, a jakiś ksiądz chciał wygłosić kazanie o Chrystusie Królu? – To by mu zabronił! – i tak właśnie jest.
Co by zrobił szatan, gdyby miał władzę w Kościele, a katolicy świeccy chcieliby postawić wielki pomnik Chrystusa Króla? – To by zabronił! …
Więcej
Dziś już szatan wdarł się na najwyższe stanowiska świeckie i kościelne i kieruje biegiem wydarzeń.

Co by zrobił szatan, gdyby miał władzę w Kościele, a jakiś ksiądz chciał wygłosić kazanie o Chrystusie Królu? – To by mu zabronił! – i tak właśnie jest.

Co by zrobił szatan, gdyby miał władzę w Kościele, a katolicy świeccy chcieliby postawić wielki pomnik Chrystusa Króla? – To by zabronił! – I tak właśnie się stało.

Co by zrobił szatan, gdyby miał władzę w Kościele, a katolicy świeccy chcieli urządzić adorację Najświętszego Sakramentu, przez dziewięć dni w godzinach, gdy w kościele nie ma żadnych nabożeństw, a więc od godziny 15.00 do 18.00? – To by zabronił!


Kazanie wygłoszone przez ks. Eugeniusza Miłosia dnia 3 IV 2011 r. w Krakowie

W dzisiejszym pierwszym czytaniu słyszeliśmy, jak Samuel namaścił Dawida na króla. Uczynił to z wielkim strachem, w tajemnicy przed tymi, którzy wówczas mieli władzę.

A powód był bardzo poważny. Gdyby się o tym dowiedział król Saul, wówczas z całą pewnością Samuel zostałby przez niego zabity. W drugim czytaniu w liście do Efezjan słyszeliśmy słowa: Niegdyś byliście ciemnością, lecz teraz jesteście światłością w Panu (por. Ef 5, 8-14). Takimi mamy się stać i my. Dzisiejsza Ewangelia według św. Jana opowiada, jak Pan Jezus uzdrowił niewidomego od urodzenia. Ten miłosierny uczynek Pan Jezus uczynił, pomimo że niezadowoleni z tego byli ci, którzy wówczas mieli władzę.

W pierwszych latach kapłaństwa, prawie pięćdziesiąt lat temu, interesowałem się bardzo objawieniami Matki Boskiej. Byłem ciekawy, czego Matka Boska się domaga. Pragnąłem, by według Jej życzeń ustawić swoją działalność kapłańską. Doszedłem do wniosku, że Matka Boska nie ogłasza nowych prawd, tylko robi to, co powinien robić na parafii każdy proboszcz i każdy wikary. Czyni to na sposób kobiecy, często posługując się łzami. Co najmniej w połowie objawień ukazywała się jako płacząca, jak matka, która widzi błędne postępowanie swych dzieci i nie jest w stanie nic zrobić, tylko łzami chce ich wzruszyć i nawrócić. Widząc łzy Matki, każdy, nawet marnotrawny syn, łatwo może się domyślić, co należy w swym życiu poprawić. Matka Boża przepowiedziała też, że nadejdą takie czasy, w których szatan wedrze się na najwyższe stanowiska nie tylko świeckie, ale i w Kościele i będzie kierował biegiem wypadków. Te czasy teraz przeżywamy. Szatan wdarł się na najwyższe stanowiska w osobach ludzi, którzy bardziej służą złu niż Panu Bogu, a także w osobach ludzi, którym jest obojętne, czy służą prawicy, czy lewicy, czyli po której stoją stronie.

Warto uświadomić sobie, że szatanowi bardzo pomogli wodzowie komunistyczni, którzy starali się wepchnąć do seminariów swych niewierzących synów na kleryków po to, by później jako duchowni wypaczali działalność księży. W pewnej części to się im udało. W ten sposób szatan wdarł się na najwyższe stanowiska w Kościele, co poznać można po skutkach, czyli po ich działalności. By to lepiej zrozumieć, postawmy pytanie: Co by zrobił szatan, gdyby miał władzę w Kościele, a jakiś ksiądz chciał wygłosić kazanie o Chrystusie Królu? – To by mu zabronił! – i tak właśnie jest. Co by zrobił szatan, gdyby miał władzę w Kościele, a katolicy świeccy chcieliby postawić wielki pomnik Chrystusa Króla? – To by zabronił! – I tak właśnie się stało. Co by zrobił szatan, gdyby miał władzę w Kościele, a katolicy świeccy chcieli urządzić adorację Najświętszego Sakramentu, przez dziewięć dni w godzinach, gdy w kościele nie ma żadnych nabożeństw, a więc od godziny 15.00 do 18.00? – To by zabronił! I tak było!

Co by zrobił szatan, gdyby katolicy świeccy urządzili marsz ku czci Chrystusa Króla Polski i gdyby prosili, by na zakończenie marszu odprawiono dla nich w kościele Mszę Świętą? – To by się na to nie zgodził! I tak się stało! – Msza Święta została odprawiona nie w kościele tylko na cmentarzu.


Ale to są wszystko sprawy drobne. Przejdźmy do ważniejszych. Co by zrobił szatan z wiarą prawdziwą, objawioną przez Boga, gdyby miał władzę w świecie?

Prześladowałby ją i przekręcał w całym świecie! – I tak się dzieje. W Polsce trwa bardzo ciężkie prześladowanie katolików realizowane w sposób bardzo ukryty. Katolicy, zwłaszcza młodzi skazani są na banicję, czyli wygnanie. W poszukiwaniu środków do życia, w poszukiwaniu pracy muszą jechać za granicę, gdzie siłą rzeczy słabnie ich więź z wiarą ojców. A grozi jeszcze cięższe prześladowanie, nawet wyrzucenie religii ze szkoły, czego domagają się zwolennicy światopoglądu laickiego, czyli bezbożnego. Zastanówmy się teraz – chociaż to dla każdego dawno powinno być jasne – jaka jest najskuteczniejsza obrona przed prześladowaniem? – Bardzo prosta! Należy doprowadzić ludzi wierzących do wszystkich stopni władzy. Gdy władzę w samorządach gminnych, powiatowych, wojewódzkich, sejmie i senacie, obejmą ludzie wierzący – nie będzie prześladowania, bo nikt nie będzie chciał prześladować samego siebie. I znowu zapytajmy: Jak w takiej sytuacji postąpiłby diabeł, gdyby miał władzę? Jak kazałby się zachować księżom i duszpasterzom? Z pewnością starałby się ich trzymać w pozornie słusznych, a w rzeczywistości w błędnych przekonaniach odnośnie do polityki, czyli w kłamstwie mającym pozór prawdy. Kłamstwo bowiem jest najbardziej szkodliwe wówczas, gdy uchodzi za prawdę. Z pewnością powiedziałby, żeby się księża do spraw publicznych nie mieszali, bo to jest sprawa polityczna, a do polityki księża nie powinni się mieszać. – I tak się stało! Niby słusznie! Faktycznie księża mają władzę duchową i nie powinni się starać o zdobycie władzy świeckiej, a więc o posadę burmistrza, posła, senatora czy wojewody, bo to zupełnie inny dział i ludzie świeccy zrobią to o wiele lepiej. To prawda! Ale to jest tylko część prawdy. Bo powinni zrobić wszystko, by władza świecka znalazła się w rękach ludzi wierzących, uczciwych, a tego nie robili! I tu jest błąd. – Możemy zapytać: czy Samuel mieszał się do polityki, gdy widząc, że władza jest w rękach ludzi nieodpowiednich, namaścił Dawida na króla? Sam nie zabiegał o to, by zostać królem, ale do władzy wyznaczył człowieka, który potrafił ją pełnić o wiele lepiej niż poprzednik. Wówczas zaczęła się największa świetność Izraela. Takie zadania dla księży są dziś. Trzeba im o tym powiedzieć.

Niestety księża uwierzyli, że nie mogą się mieszać do spraw ważnych, publicznych, dotyczących całego narodu, bo się je nazywa politycznymi. W ten sposób naród mający wystarczającą ilość księży, znalazł się bez duszpasterzy. Księża są wprawdzie kapłanami, ale przestali być duszpasterzami, czyli tymi, którzy wyjaśniają swym wiernym, jak mają postępować w zmaganiach z niewierzącymi. Nie tłumaczyli, jak mają się zachować wierzący, a więc zwolennicy cywilizacji życia, w starciu ze zwolennikami cywilizacji śmierci.

Inny błędnym mniemaniem, jakie księża dali sobie wmówić, jest przekonanie, że są ponad podziałami, czyli ani po jednej, ani po drugiej stronie. Ani po stronie ludzi wierzących, ani po stronie niewierzących. Inaczej mówiąc są obojętni na problemy jednych i drugich albo są wodzami jednych i drugich. Wielu księżom to nawet imponuje!

Zdaje się im, że są przez to ważniejsi. Tu trudno znaleźć nawet jakiś pozór prawdy. Księża z natury rzeczy, z ustanowienia Bożego są duszpasterzami, a więc wodzami ludzi wierzących, stojących po prawej stronie, czyli wyznających cywilizację życia. Stanąć ponad podziałami, to znaczy zrezygnować z duszpasterzowania i równocześnie popierać cywilizację życia i cywilizację śmierci. To jest niemożliwe. To tak jakby przed południem głosili kazanie, jak budować Kościół Boży, a wieczorem, w zupełnie innym towarzystwie, podpowiadali, jak niszczyć Kościół Boży. A jednak i to szatan osiągnął. Byli to tak zwani TW, czyli tajni współpracownicy bezbożnej strony. To były wilki w stadzie owiec, a nie duszpasterze. Pan Jezus wyraźnie pouczał: Nie można dwom panom służyć. Duszpasterze, którzy uwierzyli, że są ponad podziałami, stawali się nie tyle ludźmi ważniejszymi, co nie mającymi żadnego znaczenia w walce Kościoła o zbawienie; sami stawiali się poza margines społeczeństwa. By tę sprawę lepiej zrozumieć, zróbmy drastyczne, niezbyt może ładne porównanie. Walka pomiędzy cywilizacją życia a cywilizacją śmierci odbywa się na różne sposoby, także w czasie wyborów. Zapytajmy się, kto ma większy wpływ na to, by katolicy doszli do władzy: bezdomny pies, który boi się zaszczekać, czy też ksiądz, który słowa na ten temat nie piśnie, bo uważa, że jest ponad podziałami? – Jeden i drugi nie ma żadnego znaczenia. I to trzeba księżom uświadomić, że stając ponad podziałami, stali się ludźmi bez wartości.

Inne błędne twierdzenie jakiego księża się trzymają, to powiedzenie: Niech każdy głosuje według własnego sumienia. Pozornie słuszne! Księża, którzy tak mówili, byli przekonani, że postępują inteligentnie. Ale gdy przypatrzymy się sprawie dokładniej, zauważymy, że sumienia urabiała lewicowa, bezbożna telewizja i w tej sytuacji takie zalecenie było równoznaczne z twierdzeniem: Niech każdy głosuje tak, jak wam każe lewicowa telewizja. Więc była to wyraźna, choć nieuświadomiona współpraca duszpasterzy z lewą stroną. I dlatego posłuszni katolicy w Polsce głosowali jak głosowali! Twierdzenie: Niech każdy głosuje według swojego sumienia jest równoznaczne z zaleceniem: Róbta, co chceta. To księża powinni urabiać sumienia, a nie mówić: Róbta, co chceta,choćby w inteligentny sposób.

Dla lepszego zrozumienia podam przykład z własnego doświadczenia. Gdy byłem proboszczem, starałem się swoim parafianom tłumaczyć, jak mają postępować, także jak mają głosować. Oczywiście w moim obwodzie wyborczym wygrywali katolicy. Przed kolejnymi wyborami przyszedł do mnie pan trzymający z lewicowym ugrupowaniem i zaproponował: Niech ksiądz nie mówi ludziom na kogo mają głosować, tylko: „Niech każdy głosuje według własnego sumienia”, a my za to wyremontujemy kaplicę na cmentarzu, założymy nowy dach, zainstalujemy chłodnię. Księdza nie będzie nic obchodzić, ksiądz dostanie gotowe kluczyki. Ludzie lewicy za to jedno zdanie tyle chcieli dla parafii zrobić!

Wydaje mi się, że dalsze tłumaczenia są zbędne.

Innym błędem, który księżom wmawiano, był ten, że jak ksiądz powie na kogo należy głosować, to ludzie zrobią odwrotnie! Po dwudziestu latach różnych głosowań księża powinni wiedzieć, że tak nie jest, skoro w katolickiej Polsce wszystkie wybory wygrywa lewica. Zauważają niektórzy, że coraz mniej ludzi chodzi do kościoła. Zastanówmy się, jaka może być tego przyczyna? Wyjaśnijmy ten problem przez porównanie: gdy kazania głosił bł. ks. Jerzy Popiełuszko, wówczas na nabożeństwa odprawiane przez niego ciągnęli ludzie z daleka. A gdy kazania głosił inny ksiądz, nawet wyższy rangą od niego, to takich tłumów nie było! Dlaczego? Bo ks. Popiełuszko mówił jako duszpasterz to, co dla ludzi w sprawach publicznych było ważne. Mówił, jak mają się zachować w owych trudnych czasach. Mieli więc wyraźne wskazówki. Było więc po co przychodzić. A jakie wskazówki otrzymują wierni dzisiaj co do spraw publicznych?

A przecież walka z Bogiem wcale nie ustała!

Po co to wszystko mówimy? Dawny katechizm uczył, że księża stanowią Kościół nauczający, ludzie świeccy to Kościół słuchający. W dzisiejszych czasach w pewnych sytuacjach sprawy się odwróciły. To ludzie świeccy muszą wyjaśniać księżom, na czym polega ich błąd. To jest zadanie dla każdego tu z obecnych. Od czegoś trzeba zacząć. Księża mają władzę duchową, a więc nie do zastąpienia, tylko jej nie sprawują.

Mogą osiągnąć wszystko, co tylko zechcą. Trzeba ich tylko obudzić z błogiej śpiączki.

Chodzi o to, by w dzisiejszych czasach postąpili tak, jak kiedyś postąpił Samuel.


Matka Boża przepowiedziała także: W końcu zwycięży moje Niepokalane Serce.

A w odniesieniu tego zwycięstwa powinni pomóc Maryi jej rycerze, czyli wszyscy uznający Ją za Matkę Bożą, a Jej Syna za Króla.

ks. kan. Eugeniusz Miłoś
22Cecylia
@Quas Primas Ten gostek @Primum Saeculum to jakiś obłąkaniec, prowokator. Szkoda zajmować swój czas na czytanie tego bełkotu i odpowiadanie na to.
Quas Primas
Primum Saeculum Nienawidzisz Bractwa Piusa X i ŁŻESZ.!!!
Jesteś jak wąż starodawny!!! Lepiej byłoby dla ciebie abyś sobie kamień młyński zawiesił u szyi i utopił go w głębi morza, niż takie kalumnie pisał na FSSPX
Primum Saeculum
Na zadnych nabozenswtach ani podzcza Mszy Sw lacinskiej nie modla sie za Franciszka, nie Lefebvresci! mowao Lefebvrestach! . Oczywiscie, ze na Mszy SW tradycyjnej podczas trwania Liturgii jest idealna cisza nawet slychac jak mucha leci... ale co ma do tego modlitwa za Papieza. Jesli juz to FSSPX uznaje papieza Leona XIII, oczywiscie nie pominajac Piusa X. kiedy pojawila sie "moda" jedni teskniacy …Więcej
Na zadnych nabozenswtach ani podzcza Mszy Sw lacinskiej nie modla sie za Franciszka, nie Lefebvresci! mowao Lefebvrestach! . Oczywiscie, ze na Mszy SW tradycyjnej podczas trwania Liturgii jest idealna cisza nawet slychac jak mucha leci... ale co ma do tego modlitwa za Papieza. Jesli juz to FSSPX uznaje papieza Leona XIII, oczywiscie nie pominajac Piusa X. kiedy pojawila sie "moda" jedni teskniacy za tradycja a inni w roznych zamiarach i dobrych i zlych)
w naszym kraju, rzucili haslo Msza Trydencka , tradycja - to wielu niedoinforowanych , i w pol doiformowanych przeskoczyli z KK do Mszy Swietej tradycyjnej FSSPX Mozna powiedziec co dla niektorych frajda , bo zaprzecza nauczaniu Kosciola Katolickiego i Stolicy Apostolskiej i w ten sposob mogli pomagac i pomagaja w rzucaniu klod pod Kosciol; Katolic.
Jesli Matka i Ojciec wychowali Cie w duchu Kosciola Katolickiego w Nim otrzymales wszystkie sakramenty, to dokad idziesz,dokad zmierzasz ? To Kosciol Katolicki Ciebie wychowal , dal Ci wiele Swietych darow w nim otrzymales laski Boze a , gdy Ciebie potrzebuje ( tak przeciez byc moze, ze jestes ty, on , ona potrzebni KK jak nigdy dotad ) Ty Go opuszczasz i w dodatku ublizasz , wysmiewasz sie, do bolu krytykujesz. Docinacie i klocicie sie z ludzmi tu na Gloria , ktorzy bronia swojej Matki jaka jest dla nich ten Jedyny, Swiety Powszechny i Apostolski Kosciol Katolicki. Potwory jak Wam nie wstyd .
Msza SwietaTrydencka FSSP w Kosciele Katolickim, Msza SW. Trydencka FSSPX - integrysci - schizma! Koniec kropka .
Nemo potest duobus dominis servire !
"Ksiądz Jerzy Popiełuszko, gdyby żył i kontynuował swoją misję, byłby ciągany przez byłych ubeków po sądach, a „Gazeta Wyborcza” ścigałaby go za upolitycznienie"
Bóg traktowany jest często jak maskotka. Jezus jest dodatkiem do jakiegoś ciepła, które chcemy wytworzyć wokół siebie. Do tego dochodzi obraz Boga, który na wszystko się zgadza.
(...)
Tolerujemy Jezusa w jakimś wąskim wycinku, pod …Więcej
"Ksiądz Jerzy Popiełuszko, gdyby żył i kontynuował swoją misję, byłby ciągany przez byłych ubeków po sądach, a „Gazeta Wyborcza” ścigałaby go za upolitycznienie"

Bóg traktowany jest często jak maskotka. Jezus jest dodatkiem do jakiegoś ciepła, które chcemy wytworzyć wokół siebie. Do tego dochodzi obraz Boga, który na wszystko się zgadza.
(...)
Tolerujemy Jezusa w jakimś wąskim wycinku, pod patronatem trzech współczesnych świętych:

świętego kompromisu,

świętego spokoju

i świętej tolerancji.

Według tej wizji Bóg zgadza się na wszystko, a Jego przebaczenie nie odbywa się na zasadzie nawrócenia, żalu, postanowienia poprawy i nazwania zła złem, a dobra dobrem. Jesteś kochany taki, jaki jesteś, na pewno pójdziesz do nieba, cokolwiek byś czynił itd.

(…)
Dziś miłosierdzie i przebaczenie jest rozumiane jako wszechtolerancja i zatarcie różnicy między katem a ofiarą. Jeśli ofiara domaga się spełnienia warunków, które umożliwią uczciwe pojednanie, to z kata robi się ofiarę, a z ofiary kata.
..
Nemo potest duobus dominis servire !
"Ksiądz Jerzy Popiełuszko, gdyby żył i kontynuował swoją misję, byłby ciągany przez byłych ubeków po sądach, a „Gazeta Wyborcza” ścigałaby go za upolitycznienie"
Bóg traktowany jest często jak maskotka. Jezus jest dodatkiem do jakiegoś ciepła, które chcemy wytworzyć wokół siebie. Do tego dochodzi obraz Boga, który na wszystko się zgadza.
(...)
Tolerujemy Jezusa w jakimś wąskim wycinku, pod …Więcej
"Ksiądz Jerzy Popiełuszko, gdyby żył i kontynuował swoją misję, byłby ciągany przez byłych ubeków po sądach, a „Gazeta Wyborcza” ścigałaby go za upolitycznienie"

Bóg traktowany jest często jak maskotka. Jezus jest dodatkiem do jakiegoś ciepła, które chcemy wytworzyć wokół siebie. Do tego dochodzi obraz Boga, który na wszystko się zgadza.
(...)
Tolerujemy Jezusa w jakimś wąskim wycinku, pod patronatem trzech współczesnych świętych:

świętego kompromisu,

świętego spokoju

i świętej tolerancji.

Według tej wizji Bóg zgadza się na wszystko, a Jego przebaczenie nie odbywa się na zasadzie nawrócenia, żalu, postanowienia poprawy i nazwania zła złem, a dobra dobrem. Jesteś kochany taki, jaki jesteś, na pewno pójdziesz do nieba, cokolwiek byś czynił itd.

(…)
Dziś miłosierdzie i przebaczenie jest rozumiane jako wszechtolerancja i zatarcie różnicy między katem a ofiarą. Jeśli ofiara domaga się spełnienia warunków, które umożliwią uczciwe pojednanie, to z kata robi się ofiarę, a z ofiary kata.
22Cecylia
Bredzisław, na mszy, to nie słychać za kogo się modlą, ale na nabożeństwach, to jak najbardziej za Franciszka.
____________________
Primum Saeculum 6 minuty temu
....... widzisz nie czytasz co napisalem, na jakiej Mszy modla sie za Franciszka na 100 % nie u Lefebvrestow, Bractwo FFSP oczywiscie tak §. Nie musze przegladac ich strony gdyz bylem z nimi przez kilka lat wczesniej wspominalem.Więcej
Bredzisław, na mszy, to nie słychać za kogo się modlą, ale na nabożeństwach, to jak najbardziej za Franciszka.
____________________
Primum Saeculum 6 minuty temu

....... widzisz nie czytasz co napisalem, na jakiej Mszy modla sie za Franciszka na 100 % nie u Lefebvrestow, Bractwo FFSP oczywiscie tak §. Nie musze przegladac ich strony gdyz bylem z nimi przez kilka lat wczesniej wspominalem.