Gaya - utwór Steczkowskiej na Eurowizji 2025
To idol, fałszywe bóstwo natury, przed którym artystka się kłania, prosi je o przebaczenie i prowadzenie. W teledysku Steczkowska – jak kapłanka Gai – tańczy rytualnie wśród żywiołów. Natura jest tu świątynią, kobiecość siłą pierwotną. To ekofeminizm w czystej postaci.
Gaya niby nie głosi zła ale pokazuje świat bez chrześcijańskiej osi. Ziemia to bóstwo, kobieta to jej prorokini. To czysty neopogański rytuał ubrany w sztukę. Zamiast modlitwy do Boga mamy zaklęcia do Ziemi. Zamiast przebaczenia i łaski mamy ducha ekologicznej zemsty.
„Gaya” to ostrzeżenie samo w sobie. W świecie bez Boga, Ziemia staje się nowym bóstwem, a kobieta nową prorokinią. Piękno bez prawdy może zwodzić. „Nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną” (Wj 20,3). Nie dajmy się zwieść pięknu formy, treść jest duchowo niebezpieczna.
Dlaczego to niebezpieczne duchowo? Zastępuje Boga Stwórcę naturą jako bóstwem. Odwołuje się do pogańskich rytuałów i symboliki magicznej. Promuje duchowość bez Chrystusa bez Zbawienia. Kobieta zostaje przedstawiona jako kapłanka nowej religii Ziemi – to duchowa imitacja Kościoła.
To nie neutralna estetyka. To przekaz. Chrześcijanin powinien go rozpoznać i odrzucić.
Autor:
Ksiądz Robak #RewolucjaZdrowegoRozsądku