V.R.S.
238

Strażnicy tradycji w latach 80-tych XX w.

[fragment konferencji prasowej abp Lefebvre z 15.06.1988 a zatem przed święceniami biskupimi w Econe]
"Seminarzysta [ks. Carlo] potajemnie skontaktował się z biskupem Gregoire w Szwajcarii, który z kolei dzwoni do kard. Ratzingera (obaj rozmawiają po niemiecku), mówiąc mu że 9 seminarzystów chce opuścić Econe. Kard. Ratzinger powiedział: O! Doskonale! To bardzo dobre wieści, to wyjątkowa szansa! Jeśli ich weźmiemy i obiecamy im wspaniałe rzeczy może inni przyjdą! I kard. Ratzinger powiedział to dosłownie: "Jestem szczęśliwy że część opuszcza Econe i mam nadzieję że inni pójdą w ślad za pierwszymi, którzy je opuścili". I tak otworzyli znane seminarium Mater Ecclesiae... Aby przyciągnąć innych seminarzystów dzielących tą samą "wrażliwość". I tak ci seminarzyści opuścili Econe, około 20 seminarzystów.
Zapewniam was że naprawdę warto przeczytać ten list, który właśnie otrzymaliśmy od ks. Carlo, organizatora tego odejścia. Pisze nagłówek wielkimi literami na początku listu: ŻAŁUJĘ, wszystko straciliśmy! Żadne obietnice nie zostały dotrzymane, teraz tkwimy w nieszczęściu, nic nam nie pozostało... Nie wiemy nawet gdzie iść!... Mówią nam: 'Wracajcie teraz do waszych diecezji. Wracajcie do waszych seminariów, gdzie chcecie, etc.' Zabrali liturgię, zabrali wszystko, wszystko. Żałuję. Składaliśmy szereg próśb. Odpowiedzią na nasze prośby jest milczenie. Każdy dom tych kapłanów został tak zaprojektowany żeby stopniowo dostososowywać do postępowych i teraz to jest na ukończeniu. Nie dotrzymali żadnej z obietnic. Jesteśmy w nieszczęściu. Jesteśmy teraz pośmiewiskiem postępowców, przełożonych i wspólnot tradycyjnych. Z każdym mijającym dniem sytuacja się pogarsza. Kapłani ściągają sutannę, są przyjmowani przez biskupów, wyrzekając się wszystkiego. W Szwajcarii nałożono sankcje... Ci, którzy mieli się nami opiekować porzucają nas. 'Skontaktuj się z biskupami francuskimi'. Nie ma innych opcji."

(źródło: The Broken Wheel, issue 3)

[przypis: Mater Ecclesiae
zostało utworzone w październiku 1986 r., tj. miesiącu spotkania w Asyżu]

podobny w treści list byłego seminarzysty z 13 maja 1988 r.
"Jak mi żal! Tak! Mamy powód by wszystkiego, absolutnie wszystkiego żałować w tym "przedsięwzięciu" Mater Ecclesiae. Po pierwsze, odesłano mnie za stałe prośby o na przykład, częstsze Msze Trydenckie, noszenie stroju duchownego, korektę w ramach seminarium błędów na kursach uczonych nas na uniwersytecie Angelicum...
Odpowiedzią na te prośby, wielokrotnie powtarzane, było milczenie, a przede wszystkim ciągłe i obecnie zakończone dostosowanie domu i każdego seminarzysty do Modernistycznego Rzymu. Całe przedsięwzięcie jest pośmiewiskiem progresistów z francuskimi biskupami na czele, w tym częścią najbardziej tradycyjną. Widzieliśmy jak z każdym dniem sytuacja się pogarszała: seminarzyści ściągający sutanny, seminarzyści uzyskujący akceptację biskupów za cenę zrzeczenia się wszystkiego, gotowi na wszystko. Potem nadszedł czas sankcji, kiedy wszyscy ci, którzy mieli za zadanie wspomagać nas otrzymali od władz polecenie by się już o nas nie troszczyć. Stąd też dla każdego kto nie chciał mieć nic wspólnego z biskupami we Francji czy gdzie indziej, nie ma innego rozwiązania... Vagus - wędrowiec... Jesteśmy od teraz wędrującymi duchownymi, pozostawionymi zawieszonymi w próżni. A Papież nic nie zrobił, nie ma wątpliwości że w następnym roku dom Mater Ecclesiae zostanie zamknięty, co może nie będzie żadną złą rzeczą. Kilkakrotnie miałem okazję powiedzieć kard. Ratzingerowi czy innym prałatom z Kurii, że zaiste zostaliśmy zmuszeni by przyznać że Abp Lefebvre miał rację w większości kwestii a ja się myliłem.
Sprawia mi wiele bólu napisanie tych linii, gdyż myślę o mojej głupocie gdy porzucałem pomimo waszych rad Econe, tchórzostwie władz [kościelnych] (ważę tu me słowa) jeśli chodzi o Tradycję i ich podobnym tchórzostwie jeśli chodzi o 'ekumenizm' wobec innych, porzuceniu i wyparciu się ze strony niemal tych wszystkich, którzy zobowiązali się nigdy nie porzucać - wszystko to, tak, absolutnie wszystko napełnia mnie żalem!"
źródło

[z negocjacji między abp Lefebvre a kard. Ratzignerem przed święceniami w Econe]
"Kardynał poinformował nas że będziemy teraz musieli pozwolić na jedną Nową Mszę w kościele St. Nicolas du Chardonnet [najbardziej znany wówczas kościół SSPX w Paryżu]. Nalegał że istnieje jeden, jedyny Kościół, ten Soboru Watykańskiego II."
źródło

[z wykładu kard. Ratzingera: Pewne lekcje do nauczenia ze schizmy Lefebvre, wygłoszonego 13.07.1988 w Santiago do biskupów chilijskich, Il Sabato 30.07.1988]
"W ostatnich miesiącach wiele pracy włożyliśmy w sprawę Lefebvre ze szczerym zamiarem stworzenia dla jego ruchu przestrzeni wewnątrz Kościoła wystarczającej by żył. Stolica Apostolska była za to krytykowana. Mówi się że ugięła się przed szantażem, że nie broniła z należytą energią Soboru Watykańskiego II, że, traktując z wielką surowością ruchy progresywne, okazała nadmierną sympatię wobec tradycjonalistycznego buntu. Przebieg wypadków wystarczy by obalić te twierdzenia. Mityczna surowość Watykanu wobec dewiacji progresistów okazuje się czysto pustymi słowami.
Aż do teraz ogłaszano jedynie ostrzeżenia, w żadnym wypadku nie zastosowano kar kanonicznych w ścisłym znaczeniu. Zaś fakt, że gdy sytuacja stała się dramatyczna Lefebvre odrzucił podpisaną umowę pokazuje że Stolica Święta, dając naprawdę szczodre koncesje, nie dała mu całkowitej swobody, której pragnął. Lefebvre zorientował się że zasadnicza część porozumienia, zakładała że akceptuje Sobór Watykański II i stwierdzenia magisterium posoborowego, stosownie do autorytetu poszczególnych dokumentów. (...) Jedynie jeden punkt stwierdzony w porozumieniu, za Lumen Gentium 25, stwierdzał wiadomy fakt, że nie wszystkie dokumenty Soboru mają ten sam autorytet. Co do reszty, wyraźnie wskazano w podpisanym tekście, że należy unikać publicznej polemiki i że wymagane jest podejście pozytywnego szacunku do oficjalnych decyzji i deklaracji. Dodatkowo zgodzono się, że Bractwo św. Piusa X będzie mogło przedstawić Stolicy Świętej - która waruje sobie wyłączne prawo decyzji - swe szczególne trudności co do interpretacji reform jurydycznych i liturgicznych. (...)
Wyjaśnienie jakie przedstawił Abp Lefebvre jeśli chodzi o wycofanie się z porozumienia wiele mówi. Oświadczył że w końcu zrozumiał że porozumienie jakie podpisał zmierzało jedynie do zintegrowania jego dzieła z "Kościołem Soborowym". Kościół Katolicki w jedności z papieżem jest, wg niego, "Kościołem Soborowym", który zerwał ze swą własną przeszłością. Wydaje się zaprawdę, że jest on już niezdolny do zobaczenia że mamy do czynienia z Kościołem Katolickim w całości jego Tradycji, do której należy również Sobór Watykański II.
Bez wątpienia, problem jaki postawił Lefebvre nie został zamknięty zerwaniem z 30 czerwca. Nazbyt łatwa byłaby ucieczka w rodzaj triumfalizmu i myślenie, że problem przestał istnieć z chwilą, w której ruch kierowany przez Lefebvre'a oddzielił się sam przez wyraźne zerwanie od Kościoła. (...) Choć jest absolutnie pewne że winy nie można przypisać Stolicy Apostolskiej, jest naszym obowiązkiem zbadanie nas samych, co do popełnionych i nadal popełnianych błędów. Kryteria jakie używamy do osądu przeszłości w dekrecie Soboru Watykańskiego II o ekumenizmie należy - bo to logiczne - zastosować także do osądu obecnej sytuacji.
Jednym z podstawowych odkryć teologii ekumenizmu jest to że schizmy mają miejsce jedynie wted, gdy pewne prawdy i wartości Wiary Chrześcijańskiej nie są już w Kościele żywe i darzone miłością. Prawda, która jest marginalizowana staje się autonomiczna, pozostaje oderwana od całej struktury eklezjalnej, wówczas wokół niej tworzy się nowy ruch.
Musimy pomyśleć nad tym faktem, że spora liczba katolików, daleko wykraczająca poza ciasny krąg Bractwa Lefebvre'a, postrzega tego człowieka jako, w pewnym sensie, przewodnika, bądź co najmniej użytecznego sojusznika. Nic nie da przypisywanie wszystkiego motywom politycznym, nostalgii czy innym czynnikom kulturowym mniejszej wagi. Nie wyjaśniają one przywiązania odczuwanego nawet wśród młodych - i zwłaszcza wśród młodych - pochodzących z wielu dość różnych narodów, w otoczeniu całkowicie różnych rzeczywistości politycznych i kulturalnych. (...) Nie ma wątpliwości, że zjawisko tego rodzaju byłoby nie do pojęcia, gdyby nie działały tu jakieś dobre elementy, które, mówiąc w ogólności, nie znajdują wystarczającej szansy by żyć wewnątrz dzisiejszego Kościoła. (...) Powinniśmy zadać sobie fundamentalne pytania o wady życia duszpasterskiego Kościoła ujawniane przy okazji tych wydarzeń. W ten sposób będziemy mogli zaoferować miejsce w Kościele dla tych, którzy pragną i żądają go oraz doprowadzić do zniszczenia wszelkiego powodu do schizmy. Możemy uczynić taką schizmę bezcelową, odnawiając wewnętrzne realia w Kościele (...)
Mimo że wiele powodów mogło prowadzić dużą liczbę ludzi do poszukiwania schronienia w tradycyjnej liturgii, głównym z nich jest to, że znajdują tam zachowaną godność tego co święte. (...) Pragnę ograniczyć się do przejścia do następującego wniosku: powinniśmy przywrócić wymiar sacrum w liturgii. (...)
Poza kwestią liturgiczną głównymi punktami obecnego konfliktu są ataki Lefebvre'a na dekret o wolności religijnej i tak zwanego ducha Asyżu. Tu właśnie Lefebvre ustala granice między jego stanowiskiem a stanowiskiem dzisiejszego Kościoła Katolickiego. (...) Dla Lefebvre'a to kwestia walki przeciwko ideologicznemu liberalizmowi, relatywizacji prawdy. Oczywiście nie zgadzamy się z nim, że - rozumiane według intencji papieża - tekst soborowy czy modlitwa w Asyżu miały relatywizujący charakter.
Koniecznym zadaniem jest obrona przed arcybiskupem Lefebvre Soboru Watykańskiego II jako ważnego i wiążącego Kościół. Oczywiście mamy do czynienia z ciasnotą poglądów, która izoluje Sobór Watykański II i która sprowokowała ów sprzeciw. Istnieje wiele tego przykładów, które dają wrażenie, że począwszy od Soboru Watykańskiego II, wszystko uległo zmianie a to co go poprzedzało nie ma żadnej wartości, lub, najwyżej posiada wartość jedynie w świetle Soboru Watykańskiego II. Sobór Watykański II nie został potraktowany jako część całej żywej Tradycji Kościoła, lecz jako kres Tradycji, nowy początek od zera. Prawda jest taka, że ten szczególny Sobór nie zdefiniował żadnego dogmatu i celowo wybrał pozostanie na skromnym poziomie soboru czysto duszpasterskiego. Mimo to wielu traktują go jak gdyby stał się rodzajem superdogmatu, który pozbawia wagi całą resztę.
Idea ta staje się jeszcze silniejsza w rozpoczynanych właśnie rzeczach. To co wcześniej było uważane za najświętsze - forma, w której została przekazana liturgia - nagle pojawia się jako najbardziej zakazana ze wszystkich rzeczy, jedyna rzecz, której bezpiecznie można zakazać (...) Sam jako profesor widziałem jak ten sam biskup, który przed Soborem zwolnił nauczyciela, który był faktycznie nieskazitelny oprócz pewnej niestaranności w mowie, nie był gotowy po Soborze by zdymisjonować profesora, który otwarcie zaprzeczał pewnym fundamentalnym prawdom Wiary. Wszystko to prowadzi sporą liczbę ludzi do zadawania sobie pytania czy Kościół dnia dzisiejszego jest naprawdę tym samym co Kościół wczorajszy lub też czy nie zmienili go na coś innego, nie mówiąc o tym ludziom. Jedyną drogą do przekonania do Soboru Watykańskiego II jest przedstawienie go takim jakim jest: jedną z części nieprzerwanej, wyjątkowej Tradycji Kościoła i jego Wiary. (...)
Jeśli ponownie powiedzie się nam wskazywanie i życie pełnią Religii katolickiej w poruszonych punktach możemy mieć nadzieję że schizma Lefebvre'a nie będzie długotrwała."
źródło

suplement - Ryt zairski zaaprobowany w roku ww. wydarzeń (1988)
"Ryt zairski został zaaprobowany w roku 1988 dla Demokratycznej Republiki Konga, znanej wówczas jako Zair. 'Ryt zairski posiada olbrzymią wagę jako jedyna inkulturowana forma Eucharystii po Soborze Watykańskim II. Istotnie służy jako profetyczne świadectwo wizji Soboru Watykańskiego II dotyczącej większej liturgicznej adaptacji (...) Istotą liturgicznej inkulturacji jest wspieranie 'pełnego i aktywnego udziału' wiernych w liturgii"
źródło

"Duchowni w procesji posuwają się w rytm pieśni do ołtarza, podczas gdy wierni tańczą w miejscu. Wprowadzenie Ogólne do Mszału Zairskiego wskazuje że ma to na celu 'wyraźenie udziału w modlitwie całego ciała'. Odpowiada to pragnieniu Afrykańczyków takiego kultu, który obejmuje i celebruje Stworzenie i ludzkie ciału (...) Po wezwaniu świętych i przodków oraz podczas śpiewania aklamacji kapłan okadza ołtarz, podczas gdy duchowni tańczą wokół ołtarza a zgromadzenie tańczy w miejscu. Według Wprowadzenia Ogólnego do Mszału Zairskiego taniec wokół okadzanego ołtarza 'ukazuje pragnienie przekazania siły życiowej, która emanuje z ołtarza, ofiary Chrystusa'. (...) Podczas procesji z darami zgromadzenie tańczy w miejscu, podczas gdy wyznaczeni do zaniesienia darów do ołtarza tańczą w stronę ołtarza (...)
źródło

"Gest i ruch stanowił inne cechy typowe dla liturgii zairskiej. Wyrażenie poprzez ciało przyjęło także formę tańca. Glorii, po której następuje wezwanie przodków, towarzyszyły rytualne tańce duchownych i części wiernych wokół ołtarza, podczas gdy palono kadzidło (...) Reszta członków zgromadzenia tańczyła na swoich miejscach (...) Rytmiczne tańce i gesty towarzyszyły również procesji z darami, obejmującej żywność i dary dla ubogich, chorych, cierpiących bądź potrzeb wspólnoty."