Naszą jedyną nadzieją jest apokalipsa

Jako ciekawostkę wklejam obszerne fragmenty wywiadu z roku 1977 Marshalla McLuhana – członka Papieskiej Komisji Komunikacji Społecznej za Pawła VI, autora pojęcia “globalnej wioski” – z E. Wakinem …Więcej
Jako ciekawostkę wklejam obszerne fragmenty wywiadu z roku 1977 Marshalla McLuhana – członka Papieskiej Komisji Komunikacji Społecznej za Pawła VI, autora pojęcia “globalnej wioski” – z E. Wakinem (US Catholic nr 42, 1977). Ponieważ elementem drogi do przejścia McLuhana na katolicyzm były dzieła G. K. Chestertona, przejął on na swój sposób od Anglika operowanie paradoksem i analogiami. Pogrubienia i podkreślenia własne.
“[ML] (…) Kościół Katolicki nie jest uzależniony od mądrości ludzkiej ani ludzkich strategii przetrwania. Wszelkie “najlepsze chęci” na świecie nie są w stanie zniszczyć Kościoła katolickiego! Jest on niezniszczalny nawet na poziomie ludzkim. Może raz jeszcze przechodzić przez straszliwe prześladowania, itd. I prawdopodobnie tego potrzebuje.
[Wakin]: Obok tego twardego wyznania wiary krążą twierdzenia i obserwacje niezbyt uspakajające i z pewnością nie odpowiadające konserwatywnemu katolicyzmowi, z którym McLuhan wydaje się sam identyfikować. (…)
[ML] XIX-wieczni …Więcej
Julia Pole
Jeżeli wierzący mężczyzna mówi, że z sześciorga jego dzieci tylko jedno zostało przy kościele, to czegoś tu nie rozumiem. Podobno statystycznie religijność ojca ma w ponad 80 proc. wpływ na religijność dzieci. To się musiał bardzo postarać.....
V.R.S.
Na "religijność" to ma przede wszystkim wpływ Kościół. I gdy w Kościele jest zamęt to najlepszy ojciec może nie podołać.
Nota bene - podobny motyw jak u MacLuhana pojawia się u J.R.R. Tolkiena, w listach z "epoki" - por. np.
Z listu do syna Michaela Tolkiena, 09/10.01.1965:
„Bardzo trudne to dla mnie i gorzkie, gdy moje dzieci odeszły na manowce (od Kościoła).”
Z listu do syna Michaela Tolkiena …Więcej
Na "religijność" to ma przede wszystkim wpływ Kościół. I gdy w Kościele jest zamęt to najlepszy ojciec może nie podołać.
Nota bene - podobny motyw jak u MacLuhana pojawia się u J.R.R. Tolkiena, w listach z "epoki" - por. np.

Z listu do syna Michaela Tolkiena, 09/10.01.1965:
„Bardzo trudne to dla mnie i gorzkie, gdy moje dzieci odeszły na manowce (od Kościoła).”

Z listu do syna Michaela Tolkiena, 1968:
„”Trendy” w Kościele są… poważne, zwłaszcza dla tych, którzy przyzwyczaili się znajdować w nim pociechę i pokój w czasach przejściowego zamętu, a nie jeszcze jedną aferę konfliktów i zmian (…) Jestem świadomy, że dla Ciebie podobnie jak dla mnie, Kościół, który dawniej był schronieniem, teraz często wydaje się pułapką. A oprócz niego nie ma dokąd pójść! (…) Myślę, że nie możemy nic więcej zrobić, jak tylko modlić się, za Kościół, za Wikariusza Chrystusowego, i za nas samych; jednocześnie praktykując cnotę wierności, która zaprawdę jedynie wtedy staje się cnotą, kiedy człowiek znajduje się pod presją by ją porzucić (…) „Protestanckie” sięganie wstecz w poszukiwaniu „prostoty” i bezpośredniości – które, oczywiście, mimo że zawiera okruch dobrych lub przynajmniej zrozumiałych intencji, jest pełne błędu i zaiste próżne. Albowiem „pierwotne chrześcijaństwo” jest i mimo wszelkich „badań” pozostanie w większości nieznanym; albowiem „prymitywizm” nie zapewnia wartości i jest, a także była w przeważającej mierze odbiciem ignorancji. (…)

Nie ma podobieństwa między „ziarnem gorczycy” a w pełni wyrośniętym drzewem musztardowym. Dla tych co żyją w czasach rozgałęziania punktem odniesienia jest Drzewo, albowiem dzieje żyjącego organizmu są częścią jego życia, a historia ta jest święta. Mądrzy ludzie wiedzą, że rozpoczęło się ono od nasienia, ale próżnością jest próba jego ustalenia i wykopania, gdyż nasienie to już nie istnieje, zaś cnota i moc trwają teraz w Drzewie. W ramach kultywacji władze, opiekunowie Drzewa powinni się o nie troszczyć, stosownie do posiadanej mądrości, przycinać je, usuwać narośle, pozbawiać pasożytów, i tak dalej (…) Ale z pewnością mu zaszkodzą jeżeli będą dotknięci obsesją powrotu do nasienia bądź nawet do lat pierwszej młodości rośliny kiedy była (jak sobie wyobrażają) piękna i niedotknięta złem. Inny motyw (mylony teraz z tym prymitywistycznym, nawet w umysłach reformatorów) to aggiornamento: uwspółcześnienie, co niesie swoje własne śmiertelnie poważne niebezpieczeństwa, tak jak było to już widoczne na przestrzeni dziejów.”
Julia Pole
@V.R.S. Na moją religijność duży wpływ miała babcia. Kochałam ją i szanowałam, więc wszystko co robiła automatycznie uważałam za właściwe. Kościół był sprawą drugorzędną. Oczywiście im starszy jest człowiek, tym ważniejsze stają się inne czynniki. Ale jednak nie zapominajmy, że wiara to łaska i Pan Jezus wie jak trafić do duszy nawet "wbrew kościołowi" 😉
Plandemia = depopulacja > szczepienia >chipy
V.R.S. napisał;
Na "religijność" to ma przede wszystkim wpływ Kościół. I gdy w Kościele jest zamęt to najlepszy ojciec może nie podołać.
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
Kościół -kościołowi nie jest równy . Zależy kto do jakiego " kościoła " należy np,do posoborowych faryzeuszy i wilków w owczych skórach czy do prawdziwego Kościoła Tradycji z niezmienna i niezmutowaną Nauką . Dlatego popieram zdanie …Więcej
V.R.S. napisał;

Na "religijność" to ma przede wszystkim wpływ Kościół. I gdy w Kościele jest zamęt to najlepszy ojciec może nie podołać.

>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>

Kościół -kościołowi nie jest równy . Zależy kto do jakiego " kościoła " należy np,do posoborowych faryzeuszy i wilków w owczych skórach czy do prawdziwego Kościoła Tradycji z niezmienna i niezmutowaną Nauką . Dlatego popieram zdanie Julia Pole , że rola wychowania w rodzinie jest najważniejsza .
V.R.S.
@Julia Pole
"Na moją religijność duży wpływ miała babcia. Kochałam ją i szanowałam, więc wszystko co robiła automatycznie uważałam za właściwe. Kościół był sprawą drugorzędną"
---
Oczywiście szacunek dla rodziców/dziadków jest całkowicie katolicki, natomiast rzeczywiście jest tu pewien problem, który można opisać jako "katolicyzm kulturowy" (czyli naturalistyczny) albo jako przekazywany z …Więcej
@Julia Pole
"Na moją religijność duży wpływ miała babcia. Kochałam ją i szanowałam, więc wszystko co robiła automatycznie uważałam za właściwe. Kościół był sprawą drugorzędną"
---
Oczywiście szacunek dla rodziców/dziadków jest całkowicie katolicki, natomiast rzeczywiście jest tu pewien problem, który można opisać jako "katolicyzm kulturowy" (czyli naturalistyczny) albo jako przekazywany z pokolenia na pokolenie pewien sentyment (uczucie).

Podam przykład: pisała pani w innym komentarzu o "polskim języku sakralnym".
Ten język jeśli chodzi o Sakramenty i obrzędy takie jak Msza praktycznie nie istniał (poza tłumaczeniami "mszalików niedzielnych"). Powstał 50 lat temu na gruncie rewolucji liturgicznej.
Natomiast czym innym jest polski język pobożnościowy wyrażony w pieśniach, Godzinkach, Gorzkich Żalach i innych modlitwach. Istniał on od stuleci i był całkowicie komplementarny z językiem sakralnym Kościoła - te formy pobożnościowe rozwinęły się przy sprawowanych w języku łacińskim Sakramentach (często czerpiąc inspirację z tekstów liturgicznych łacińskich - jak w wypadku przywołanej przez panią pieśni "Krzyżu święty..." - z Crux fidelis/Pange lingua z liturgii Wielkiego Piątku czy Ludu mój ludu - z wielkopiątkowych Improperiów) nie im na przekór. Towarzyszyły one zatem "Mszom trydenckim" i przy nich się wykształciły.

Natomiast, jakie pieśni wykształciły się w ramach Novi Ordinis (Panie dobry jak chleb... i tym podobne "hity") to już pewnie lepiej pani wie ode mnie bo od 10 lat na NO nie uczęszczam.
V.R.S.
Nota bene - te stare pieśni znalazły się jako "nieudzisiejszone" tj. nie odpowiadające nowoczesnym sentymentom na pierwszej linii ataku rewolucjonistów. I tak ks. Michonneau (o którym Jan Paweł II pisał w "Darze i tajemnicy" tak: "W Paryżu, mieszkając w Seminarium Polskim, mogłem z bliska zapoznać się z kwestią księży robotników, (...) a także z duszpasterstwem misyjnym na peryferiach Paryża, …Więcej
Nota bene - te stare pieśni znalazły się jako "nieudzisiejszone" tj. nie odpowiadające nowoczesnym sentymentom na pierwszej linii ataku rewolucjonistów. I tak ks. Michonneau (o którym Jan Paweł II pisał w "Darze i tajemnicy" tak: "W Paryżu, mieszkając w Seminarium Polskim, mogłem z bliska zapoznać się z kwestią księży robotników, (...) a także z duszpasterstwem misyjnym na peryferiach Paryża, zwłaszcza w parafii prowadzonej przez ks. Michonneau. To wszystko w pierwszym i drugim roku kapłaństwa miało dla mnie ogromne znaczenie.”) w swojej "Rewolucji w miejskiej parafii" (taki dokładnie tytuł nosiła ta książka) pisze tak:

„Często słyszymy jak ludzie żałują że porzuca się „dobre stare pieśni”, choć większość z nich to produkty minionego stulecia. Większość z nich to śmieci, o słowach tak słodkich i chorobliwych że wstyd byłoby nam prosić normalnych dorosłych by je śpiewali. Nawet melodie są pretensjonalne i oderwane od rzeczywistości. (…) Nazywanie Matki Bożej ‘Naszą Jedyną Nadzieją’ jest potworną przesadą, gdyż jest to tytuł należny Chrystusowi. Używanie zwrotów takich jak ‘powłóczyste spojrzenia’ jest ckliwe. (…) Proszenie kogokolwiek by śpiewał po Komunii ‘O niewysłowiona słodyczy’ czy ‘karmię się smakiem słodyczy Świętej Miłości’ jest proszenie ich o to co święty jest w stanie odczuć może raz w życiu. Z pewnością nie odpowiada to uczuciom większości komunikujących i jedynie sprawia że myślą, że są nie tacy jak powinni. To jest złe! Ponadto, nie powinniśmy nalegać na wyrażenia takie jak: ‘chrześcijanie, podnieście swe sztandary!’ ponieważ wzbudzają jedynie śmiech.

Ale to nie jest najgorsze. Naprawdę godną pożałowania rzeczą jest to że sprawiamy iż ludzie używają słów bez znaczenia. Z pewnością nie odniosą wiele korzyści z używania słów takich jak ‘cherubin’, ‘sanktuarium’, ‘święty zachwyt’, ‘występek’, ‘przedsmak niebiańskiej radości’, ‘bezpieczna przystań’. Wszystkie te słowa są w słowniku, ale nie w ich aparacie słownym. W konsekwencji, wiążą te słowa z rzeczami nieziemskimi, iluzorycznymi – i to właśnie przynosi szkodę. Ponieważ pieśni te nie brzmią prawdziwie, ponieważ nie są w stanie korespondować z uczuciami, ponieważ wyrażają rzeczy całkowicie obce życiu, nazbyt często wynika z tego że religia, która ich używa musi również być nieprawdziwa, nieodczuwana, obca. (…) Równie fałszywa jest tęsknota za niebem, kiedy próbujemy sprawić by nasz lud ją wyrażał, podczas gdy zna jedynie rzeczy ziemskie. Niemal tak samo zły jest pogląd że służba Bogu przynosi jedynie radość: ‘obym zawsze smakował Twej tajemnej słodyczy’, ‘cały smutek obraca się w radość w Tobie’.

Wierzymy zdecydowanie w słuszność bezlitosnego usunięcia tego rodzaju niezdrowych, niebezpiecznych pieśni. Kiedy rozmawiamy o pieśniach w parafii Colombes, jak zauważyłeś, możesz być pewien że nie są to pieśni podobne do podanych wyżej przykładów. (…) Próbujemy wyrazić prawdziwe chrześcijańskie uczucia w zrozumiałych słowach: każdy może uczynić tyle samo.”
Julia Pole
@V.R.S. Na szczęście nasz organista ma konserwatywny repertuar unika "hitów" - jak pan to określił -w stylu "Twoja miłość jak ciepły deszcz" (aż wstyd to cytować). Pewnie łacina lepiej oddaje liturgię, gdyż będąc poniekąd językiem "martwym" słowa nie nabierają nowych znaczeń - w przeciwieństwie do języków "żywych". Niemniej polski język dostarcza dodatkowych skojarzeń. Np. takie słowo: "święty …Więcej
@V.R.S. Na szczęście nasz organista ma konserwatywny repertuar unika "hitów" - jak pan to określił -w stylu "Twoja miłość jak ciepły deszcz" (aż wstyd to cytować). Pewnie łacina lepiej oddaje liturgię, gdyż będąc poniekąd językiem "martwym" słowa nie nabierają nowych znaczeń - w przeciwieństwie do języków "żywych". Niemniej polski język dostarcza dodatkowych skojarzeń. Np. takie słowo: "święty" przywodzi na myśl i święto i światło i świetność. Gdybym znała łacinę, być może miałabym podobne skojarzenia. Cieszę się, że Msza Św. jest po polsku, choć bez wątpienia pozostałe elementy są niesłusznie zmienione. Czy w Kościele tradycji śpiewa się polskie pieśni? Ja np. zawsze z utęsknieniem czekam na Wielkanoc, Boże Ciało i święto Podwyższenia Krzyża, żeby zaśpiewać: "Ciebie Boga Wysławiamy" (wiem, wiem - to jest "Te Deum" ,ale polska wersja zdecydowanie bardziej mnie porusza)
V.R.S.
@Julia Pole
"Czy w Kościele tradycji śpiewa się polskie pieśni?"
---
Ależ oczywiście - przecież, jak napisałem, pieśni te wykształciły się przez stulecia właśnie przy Mszy w tradycyjnym rycie rzymskim. Samo to powinno starczyć jako dowód.
Bos016
''Można wskazać, kiedy ludzie odchodzą od Kościoła – kiedy przestają się modlić.''
Anieobecny
Jedną z prac Kościoła jest wstrząsanie dzisiejszym społeczeństwem. By to zrobić musisz głosić wyłącznie męki piekielne. W całym moim życiu, nie usłyszałem ani jednego takiego kazania z katolickiej ambony. (…)
Anieobecny
Każdy z nas potrzebuje, a nawet tęskni za swoją wewnętrzną apokalipsą...
Wszyscy tego chcemy, a może musimy chcieć...
Cyt.:
[ML] Jednym ze skutków innowacji jest lunatyzm...