W Wiśle odbyła się dziś konferencja prasowa właścicieli stoków narciarskich, którzy sprzeciwiają się absurdalnym w ich ocenie restrykcjom epidemicznym. Jak podkreślają przedsiębiorcy, mimo dostosowania się do wszystkich wymogów sanitarnych, zakazano im działalności i żyją dziś w ciągłej niepewności o swoją przyszłość.
Właściciele stoków wskazują, że ich zamknięcie, podobnie jak kumulacja ferii zimowych, były absurdalnymi decyzjami. Podkreślają, że narciarze mają zasłonięte twarze, noszą rękawice i jeżdżą osobno, więc nie stwarzają zagrożenia epidemicznego.
- „Mówimy stanowcze: Dość zamykania stoków. Chcemy, aby ktoś nas usłyszał i zaczął z nami rozmawiać” – mówił na dzisiejszej konferencji Arkadiusz Matuszyński, pełnomocnik zarządu Wiślańskiego Skipassu.
- „Sytuacja w branży turystycznej w takich miastach jak nasze jest dramatyczna. Właściwie nie otrzymaliśmy żadnej pomocy, a skumulowane ferii ma efekt, jaki widać. Są straszliwe korki, wyciągi, chociaż bez narciarzy, są przepełnione. Wszyscy mają dosyć lockdownu” – podkreślała Karolina Wantulok, prezes Wiślańskiej Organizacji Turystycznej.
Właściciele stoków zapowiedzieli, że będą rozważać otwarcie swoich biznesów po 17 stycznia, nawet jeśli nie będzie na to zgody rządu.
kak/Facebook, wprawo.pl