Św. Bonifacy z Tarsu 14 maja.

Drobny deszcz pada,
A moja dziewczyna, a moja jedyna
Ze mną nie gada…
Tak zaczyna się stara rzewna pieśń dworska o niespełnionej ziemskiej miłości. Podobne słowa dotrą do ucha uważnego słuchacza, gdy wsłucha się w pieśń życia świętego Bonifacego z Tarsu. Opowiada ona o miłości ziemskiej, początkowo pełnej nieuporządkowania i grzechu, która dzięki łasce Dobrego Boga przeobraża się w miłość prawdziwie Bożą, świętą i niezrównanie piękną – choć nie spełnioną na ziemi. Posłuchajmy pierwszej strofy…
Bonifacy był niewolnikiem w domu rzymskiego senatora za czasów Dioklecjana. Poważany vir romanus miał piękną żonę imieniem Aglais. Codzienna piecza nad majątkiem rodziny powierzona była licznym nadzorcom. Jednym z nich był właśnie późniejszy Święty. Wszedł on w potajemny związek z panią domu i korzystając z częstej nieobecności pana oddawali się oboje rozkoszom cielesnym, nie stroniąc także od dużych ilość wina. Pomimo grzesznego życia zachował jednak Bonifacy miłosierdzie dla ubogich, litując się nad każdym, kto wyciągał rękę po pieniądz lub dobre słowo. Zapewne to właśnie było przyczyną, iż Pan Bóg wejrzał łaskawym okiem na występną małżonkę i jej kochanka…
Otóż właśnie rozpoczęła się jedna z najcięższych fal prześladowań, jakie dotknęły lud chrześcijański. Aglais, choć oszukiwała męża i żyła w nieprawym związku, była jednak ochrzczona i widocznie obudziło się w niej sumienie i przypomniały... Św. Bonifacy z Tarsu