Maja 21
12,3 tys.

Eksperci świata nie mogli wymyślić, jak mnie wyleczyć. Medziugorje było ostatnią szansą. -ŚWIADECTWO

Medziugorje: Świadectwo uzdrowienia Colma Cahilla, lat 18, z Jersey (Anglia) 9 lutego 2015

Wszystko zaczęło się w 1998 roku na Jersey, kiedy miał 7 lat, wracając do domu z ojcem miał poważny wypadek samochodowy. Po wypadku rozwinęły się u niego drgawki. Początkowo uważano, że jest to stan szoku, ale z biegiem lat napady nasilały się i od razu w tym tygodniu zdarzały się codziennie. W tym czasie Colma miał dziewięć lat, było to w okresie, kiedy ledwo zdawał sobie sprawę z czasu między kryzysami a podawanymi silnymi lekami. Zaczął tracić nadzieję na to, co może zrobić ze swoim życiem. W wieku 13 lat lekarze podczas wykonywania testów, aby upewnić się, że wszystko jest w porządku, zdali sobie sprawę, że aktywność elektryczna mózgu została uszkodzona. Lekarz powiedział rodzinie, że jego życie prawdopodobnie potrwa nie dłużej niż rok.


Jego świadectwo:

W wieku jedenastu lat miałem wiele napadów padaczkowych, cztery lub pięć każdego dnia. Podczas drgawek traciłem całkowicie przytomność, moje ciało było rzucone na ziemię w skurczach na okres od 10 do 45 minut. Nie mogłem normalnie żyć. Ktoś musiał spać ze mną przez cały czas. Moje nerwy zostały zdruzgotane przez niepokój, ponieważ niebezpieczeństwo mogło uderzyć w każdej chwili. Nigdy nie mogłem swobodnie wychodzić na zewnątrz sam, uprawiać sportu lub odwiedzać domu przyjaciela. Za każdym razem, gdy siadałem, musiałem mieć wsparcie pleców. Czułem się bardzo przygnębiony i martwiłem się o życie i o to, jaka będzie moja teraźniejszość i przyszłość. Dorastałem w katolickiej rodzinie, ale bardzo trudno było uwierzyć w Boga po tym, co się stało. Nie mogłam zrozumieć, jak dziecko, które cierpi tak jak ja, może być w jakiś sposób związane z Miłością. I w tej chwili nawet nie zdawałem sobie sprawy, co stało się z moją rodziną. Moja choroba dotknęła nie tylko moich rodziców, ale całe moje rodzeństwo, dwie siostry i dwóch braci, którzy byli stale uważni, biorąc na siebie dużą odpowiedzialność w młodym wieku. Pochodzę z jednej z Wysp Normandzkich u wybrzeży Normandii we Francji, zwanej Jersey; podlega pod koronę angielską, związaną z Wielką Brytanią.

W 2003 roku, w wieku dwunastu lat, cały czas podróżowałem po szpitalach na Wyspie i poza nią. Dwa razy leciałem z Jersey do Londynu, aby spotkać się z kilkoma neurologami, którzy mieli nadzieję, że zrozumieją naturę mojego problemu, a tym samym, jak najlepiej będą mnie leczyć. Ale niestety nie przyniosło to żadnych rezultatów. Od ośmiu lat spożywam koktajl leków dziennie, które modyfikowałem co dwa miesiące, takich jak: Walproinian i Tegretol, Diapazan, Lorazapan itp. Żyłem w ciągłej krytycznej sytuacji i nie było nadziei na przyszłość. Nie czułem tak wielu emocji, ponieważ każda zwiększona emocjonalność mogła wywołać kryzys. W temacie mojego życia i mojego wewnętrznego stanu byłem bezsilny. Nie myślałem o samobójstwie, ponieważ jeśli o mnie chodziło, żyłem życiem kogoś, kto już umarł. Moja rodzina próbowała wszystkiego, aby powstrzymać moje ataki i uzdrowić mnie. Skontaktowali się ze wszystkimi specjalistami na całym świecie, od Ameryki po Australię, ale na próżno. Kiedy miałem trzynaście lat, moja rodzina niechętnie zdecydowała się umieścić mnie w placówce. Bałem się, ale zaakceptowałem to wiedząc, że nie ma mowy, abym pewnego dnia mógł prowadzić normalne życie. Nadal chciałem czasami wracać do domu, a jeśli byłem wystarczająco spokojny, moi rodzice zabierali mnie do kościoła, ale musiałbym mieszkać w instytucie, stale nadzorowany w 24-godzinnej opiece aż do mojej nieuniknionej śmierci, ponieważ nie można długo żyć na tych lekach i z taką chorobą. W tym samym roku, 2004, nowy ksiądz przybył na Jersey i odwiedził moją rodzinę, która go przyjęła. Spotkałem go po raz pierwszy, kiedy przybył podczas jednego z moich pobytów w szpitalu, ale nie znałem go dobrze. W maju tego roku wrócił do domu i poprosił o rozmowę ze mną. Powiedział, że jedzie do miejsca zwanego Medziugorjem. Nie wiedziałem, czego chce, kiedy powiedział: "Chcę jechać i modlić się za ciebie". – W porządku – powiedziałem bez entuzjazmu. "Ale chcę też o coś poprosić" - powiedział. "Wyślę twojej matce wiadomość z Medziugorja i w tym momencie będę się modlić".


Pozostając bezradnym i w stanie beznadziejnym, zaakceptowałem. Jego podróż do Medziugorja widziałem jako ostatnią szansę. Nic innego nie zadziałało. Tam, gdzie świat całkowicie zawiódł, być może Bóg i Dziewica Maryja mogli przyjść mi na ratunek. Odwróciłem się do nich z beznadzieją i zapytałem: "Czy jest coś, co możecie zrobić? Czy możesz mi pomóc?" Kapłan udał się do Medziugorja w następnym tygodniu, 17 maja 2004 roku. Miałem intencję nieustannej modlitwy przez całą jego pielgrzymkę, przez siedem dni. W każdej Mszy św., w której uczestniczył, w każdym różańcu odmawianym podczas każdej wycieczki, w każdej Drodze Krzyżowej, każdej modlitwie modlił się i prosił o moje uzdrowienie. 21 maja otrzymaliśmy od niego wiadomość, że weźmie udział w objawieniu Najświętszej Maryi Panny Ivanowi Dragicevicowi, jednemu z widzących. Objawienie miało się odbyć około godziny 22 w Medziugorju (które w Jersey jest o 21:00) i chciał się modlić w momencie objawienia.

Tuż przed 21 poszedłem na podwórko, było dziwnie, bo noc była ciemna, a ja byłem sam. Samo w sobie było to aktem wiary, ponieważ nigdy nie byłem sam, było to zbyt ryzykowne. Jako akt wiary, moja matka w końcu mi na to pozwoliła. W rękach miałem Krucyfiks, sześć świec i różaniec. Nie wiedziałem, co robię. Chciałem stworzyć święte miejsce, więc stworzyłem improwizowany ołtarz i umieściłem na środku ławki, Krucyfiks, z trzema z sześciu świec po każdej stronie. Po zapaleniu świec uklęknąłem przed moim "ołtarzem" i wyciągnąłem książkę o tym, jak odmawiać różaniec. Tej nocy modliłem się przez pierwszą dekadę mojego życia, z różańcem w jednej ręce i książką w drugiej. Gdy zbliżała się godzina 21.00, pozostałem w nieustannej modlitwie. Z podmuchem wiatru wiejącym wokół mnie nerwowo, spodziewałem się, że zobaczę, jak zdmuchuje świece, ale co ciekawe, pozostały zapalone. Tak więc dokładnie o 21:00, wraz z objawieniem Maryi w Medziugorju, wszystko zaczęło się dziać. Wiatr zatrzymuje się całkowicie w ułamku sekundy, staje się nieistniejący. Wszystko nagle zamienia się w definitywny spokój, pełny spokój. Właśnie teraz, kiedy spojrzałem na krucyfiks, rozległ się mój żałosny okrzyk: "Pomóż mi!" Te dwa słowa były jak wołanie o pomoc, które podsumowywał każdy krzyk mojego serca. Chciałem po prostu pozbyć się mojej choroby... Potem, tuż przed moimi oczami, sześć świec, jedna po drugiej, od lewej do prawej, cudownie zgasło, z około dwiema sekundami między świecami. Podczas gdy wszystkie świece zgasły, niesamowita energia i spokój były we mnie. Poczułem, jak siła powoli przechodzi w górę przez całe moje ciało i czubek głowy. Trwało to około 30 sekund i głębokie poczucie wszechobecnego spokoju osiadło we mnie, gdy uklęknąłem w uporczywej i niepokojącej ciszy. Przez siedem lat, kiedy doszło do wypadku, cierpiałem na bóle głowy i zawroty głowy, pomimo wielu leków, które musiałem przyjmować. Nagle moje objawy zniknęły. Przytłoczony i zdezorientowany tym, co widziałem ze świecami i intensywną ciszą w ogrodzie, wstałem, wróciłem do domu i natychmiast poszedłem spać. Następnego ranka, kiedy się obudziłem, otrzymałem wiadomość od księdza, który był w Medziugorju. Powiedział, że w czasie objawienia się Iwanowi Matka Boża modliła się szczególnie za chorych. Ten dzień minął, a ja nie miałem ataku. A potem następnego dnia i nie miałem kryzysu. Nie chcę stracić nadziei, ale emocje zaczęły budować mnie wewnętrznie. W następnym tygodniu, kiedy ksiądz wrócił z Medziugorja, nadal nie było konwulsji... bez bólów głowy... bez halucynacji... Nie było zawrotów głowy. Potem moja rodzina i ja w końcu zrozumieliśmy, co się ze mną stało. Zostałem całkowicie uzdrowiony. Moi lekarze nie byli w stanie podać powodu, dla którego napady nagle ustały, ale ksiądz zaproponował mi jedno. Nigdy nie miałem wiary jako dziecko, ani nie próbowałem odkrywać, a teraz moja wiara była niemożliwa do zignorowania. — Zostałeś uzdrowiony — rzekł kapłan — przez Boga, przez jego Matkę. Lekarze zaczęli wycofywać leki. Było ich tak wiele, że nie mogli mi ich wszystkich odebrać naraz, ponieważ to całkowicie zaburzyłoby równowagę chemiczną w moim organizmie. Zajęło to osiem miesięcy, ale na początku 2005 roku byłem wolny od wszystkich silnych leków. Jeden po drugim członkowie mojej rodziny tracili niedowierzanie i zaczęli spontanicznie dziękować okrzykami uwielbienia i radości. Oczywiście zdałem sobie sprawę z mojej zmiany, zacząłem skakać w górę iw dół, znów znalazłem uśmiech, a moje serce wypełniło się wdzięcznością. Czułem się tak szczęśliwy z życia i zakochałem się głęboko w Dziewicy Maryi i Jezusie Chrystusie. Z nowo odkrytą ciekawością chciałem zgłębić moją wiarę, chciałem poznać Maryję i Jej Syna Jezusa, chciałem pojechać do Medziugorja i wszystko się wydarzyło.


Dokładnie rok później, 20 maja 2005 r., postawiłem stopę w Medziugorju, w rocznicę mojego wyzdrowienia, i od tego czasu wielokrotnie wracałem. Minęło siedem lat, a ja wciąż jestem w doskonałym zdrowiu. Ostatnie siedem lat służyło mi na doświadczaniu życia. Odnalazłem swoją radość i ciekawość, miałem zmagania i wyzwania. Nie zostałem uzdrowiony, aby stać się świętym. Zostałem uzdrowiony, stając się normalnym nastolatkiem, ze łzami i wyzwaniami, które się z tym wiążą. W ostatnich latach nauki między sobą a Bogiem poznałem też swoje powołanie. We wrześniu planuję wstąpić do seminarium i studiować, aby zostać księdzem katolickim. Teraz rozumiem, co oznaczają te słowa: "Dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych". Kiedy zwróciłem się do niego w absolutnej bezradności, kiedy eksperci świata nie mogli wymyślić, jak mnie wyleczyć, Wszechmogący dał mi życie.

Medziugorje każdego dnia: Eksperci świata nie mogli zrozumieć, jak mnie uzdrowić. Medziugorje było ostatnią szansą. -ŚWIADECTWO (medjugorjetuttiigiorni.com)


Aktualnie ks. Colma Cahilla jest już wyświęconym kapłanem, który całe swoje życie oddał Panu Bogu. Stało się to za przyczyną modlitwy wstawienniczej ks. Piotra Glasa w Medziugorje.
Maja 21
Uzdrowienia, nawrócenia to fakty, o których się nie dyskutuje. :)