Gloria.tv Needs Your Help - An Urgent Appeal

Kardynał Brandmüller o Motu Proprio: „Prawo musi zostać zaakceptowane, aby było ważne”

Kardynał Brandmüller o Motu Proprio: „Prawo musi zostać zaakceptowane, aby było ważne”

rorate-caeli.blogspot.com/2021/07/cardinal-brandmuller-on-motu-proprio.html

Kardynał Brandmüller o Motu Proprio: „Prawo musi zostać zaakceptowane, aby było ważne”
29 lipca 2021

Swoim motu proprio Traditionis custodes papież Franciszek praktycznie rozpętał huragan, który zdenerwował tych katolików, którzy czują się przywiązani do „trydenckiego” rytu Mszy, ożywionego Summorum Pontificum Benedykta XVI . Odtąd – zgodnie z zasadniczą deklaracją Traditionis custodes – Summorum Pontificum Benedykta będzie w dużej mierze zawieszone, a odprawianie Mszy Świętej, z pewnymi wyjątkami, będzie dozwolone tylko zgodnie z Mszałem Pawła VI. Spojrzenie na scenę blogerów i inne media ujawnia, jak wybuchł globalny protest przeciwko temu dokumentowi, który jest nietypowy w formie i treści.

W przeciwieństwie do protestów dotyczących treści Traditionis custodes, należy teraz poczynić tutaj pewne refleksje, które odnoszą się do podstawowych zasad ustawodawstwa kościelnego – w odniesieniu do Traditionis custodes . Jeżeli dyskusja na temat Traditionis custodes dotyczyła dotychczas treści legislacyjnej motu proprio , w tym przypadku tekst będzie rozpatrywany z formalnego punktu widzenia jako tekst prawny.

Przede wszystkim należy zauważyć, że ustawa nie wymaga specjalnej akceptacji ze strony zainteresowanych, aby uzyskać moc obowiązującą. Musi to jednak zostać przez nich odebrane . Recepcja oznacza afirmatywne przyjęcie prawa w sensie „czynienie go swoim”. Dopiero wtedy prawo uzyskuje potwierdzenie i trwałość, jak nauczał w swym słynnym Decretum „ojciec” prawa kanonicznego Gracjan (†1140) . Oto oryginalny tekst: „ Leges instituuntur cum promulgantur. Firmantur cum moribus utentium approbantur. Sicut enim moribus utentium in contrariem nonnullae leges hodie abrogatae sunt, ita moribus utentium leges Confirmantur(c. 3 D. 4). „Prawa są ustanawiane, gdy są ogłaszane. Potwierdzają się, gdy są aprobowane przez zachowanie tych, którzy z nich korzystają. Bo tak jak ze względu na zachowania użytkowników w przeciwnym kierunku uchylono dziś sporo przepisów, tak przez zachowania użytkowników prawa te są potwierdzane”.

Oznacza to jednak, że aby prawo było ważne i wiążące, musi zostać zatwierdzone przez adresatów, do których jest adresowane. Tak więc, z drugiej strony, niektóre prawa są dziś znoszone przez ich nieprzestrzeganie, tak jak przeciwnie, prawa są potwierdzane przez fakt, że zainteresowani ich przestrzegają.

W tym kontekście można również odnieść się do przewidzianej przez prawo zwyczajowe możliwości, zgodnie z którą uzasadniony sprzeciw wobec prawa Kościoła powszechnego ma, przynajmniej początkowo, skutek zawieszający. Oznacza to jednak, że prawo nie musi być przestrzegane do czasu wyjaśnienia sprzeciwu.

Należy również pamiętać, że jeśli istnieje wątpliwość, czy ustawa obowiązuje, to nie jest ona wiążąca. Takie wątpliwości mogą wynikać np. z nieodpowiedniego sformułowania prawa.

W tym miejscu staje się jasne, że prawa i wspólnota, dla której są one uchwalone, są ze sobą powiązane w sposób niemal organiczny, do tego stopnia, że bonum commune wspólnoty [ dobro wspólne] jest ich celem. Mówiąc prościej, oznacza to, że ważność prawa ostatecznie zależy od zgody osób, których ono dotyczy. Prawo musi służyć dobru społeczności, a nie odwrotnie, społeczności (służącej) prawu. Te dwie rzeczy nie są sobie przeciwstawne, ale są ze sobą powiązane, nie mogą istnieć bez lub przeciw drugiej.

Jeśli prawo nie jest przestrzegane lub nie jest już przestrzegane, czy to od początku, czy po pewnym czasie, traci ono swoją moc obowiązującą i staje się przestarzałe. To — i trzeba to mocno podkreślić — odnosi się naturalnie tylko do praw czysto kościelnych, ale w żadnym wypadku do tych opartych na prawie boskim lub naturalnym.

Jako przykład lex mere ecclesiastica [prawa czysto kościelnego] weźmy Konstytucję Apostolską Veterum sapientiaJana XXIII z 22 lutego 1962 r., w którym m.in. przepisał łacinę do nauczania uniwersyteckiego. Młody uczony, jakim byłem, zareagowałem jedynie kręceniem głową. Cóż, łacina była normą na Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie, a to miało sens, biorąc pod uwagę babel języków wśród studentów, którzy pochodzili ze wszystkich kontynentów. Ale czy Cyceron, Wergiliusz i Laktancjusz zrozumieliby te lekcje, jest wątpliwe. A potem: historia Kościoła, nawet czasów nowożytnych, nauczana po łacinie? Z całą miłością wyznawaną do języka rzymskiego — jak to mogło działać? I tak zostało. Ledwie wydrukowano Veterum sapientia, szybko o nim zapomniano.

Ale co ten haniebny upadek konstytucji apostolskiej oznaczał dla prestiżu władzy papieskiej, stało się oczywiste dopiero pięć lat później, kiedy encyklika Humanae vitae Pawła VI (1968) została prawie zatopiona wśród protestów świata zachodniego.

Rzecz załatwiona, więc przyjaciele, a teraz cierpliwość. Nigdy nieoświecona gorliwość nie służyła pokojowi ani dobru wspólnemu. To św. Jan Henryk Newman, cytując wielkiego Augustyna, przypomniał nam: „ Securus iudicat orbis terrarum ” [„Wyrok świata jest rozstrzygający” ( link )].

W międzyczasie zwróćmy szczególną uwagę na nasz język. „Słowne rozbrojenie” zostało już tak nazwane. W bardziej pobożnych słowach: żadnego pogwałcenia braterskiej (a ostatnio siostrzanej) miłości! A teraz znowu poważnie: co za groteskowy pomysł, że tajemnica miłości sama w sobie powinna stać się kością niezgody. Ponownie cytujemy św. Augustyna, który nazwał Najświętszą Eucharystię więzią miłości i pokoju, która jednoczy głowę i członków Kościoła. Nie można sobie wyobrazić większego triumfu piekła, gdyby ta więź została ponownie zerwana, jak to miało miejsce wiele razy w przeszłości. Wtedy patrzący świat uśmiechnąłby się: „Spójrzcie, jak się kochają!”

Kardynał Walter Brandmüller urodził się w 1929 r., w 1953 r. przyjął święcenia kapłańskie, a w 1963 r. uzyskał doktorat z teologii. jako proboszcz parafii w Walleshausen. W czerwcu 1998 r. został mianowany przewodniczącym Papieskiej Komisji Nauk Historycznych, a następnie przeszedł na emeryturę w grudniu 2009 r. W 2001 r. został wybrany przewodniczącym Międzynarodowej Komisji Porównawczej Historii Kościelnej. Jest światowej sławy badaczem historii Kościoła i opublikował wiele książek i artykułów na temat wypraw krzyżowych, hiszpańskiej inkwizycji i reformacji. W listopadzie 2010 został wyświęcony na biskupa i mianowany kardynałem przez Benedykta XVI.

(Pierwsza publikacja po włosku w Stilum Curiae Marco Tosattiego ; w języku niemieckim w Kath.net;
przetłumaczony przez Roberta Moynihana dla Moynihan Letters
V.R.S.
1. Do Stilum Curiae i judeochrześcijańskiego kręgu Tosattiego najlepiej podchodzić z dużym dystansem, por. np.:
wordpress.com/…o-tosatti-i-neokonserwatywne-judeochrzescijanstwo/
2. Co do samego tekstu:
a) "zdenerwował tych katolików, którzy czują się przywiązani do „trydenckiego” rytu Mszy, ożywionego Summorum Pontificum Benedykta XV" kard. Brandmueller stosuje posoborowe spojrzenie na ryt Mszy …More
1. Do Stilum Curiae i judeochrześcijańskiego kręgu Tosattiego najlepiej podchodzić z dużym dystansem, por. np.:
wordpress.com/…o-tosatti-i-neokonserwatywne-judeochrzescijanstwo/

2. Co do samego tekstu:
a) "zdenerwował tych katolików, którzy czują się przywiązani do „trydenckiego” rytu Mszy, ożywionego Summorum Pontificum Benedykta XV" kard. Brandmueller stosuje posoborowe spojrzenie na ryt Mszy Św., przypomnijmy :
- jest to starożytny ryt rzymski (Kanon ma ponad 1500 lat a może i jego początek pamięta I w. po Chrystusie, gdy na przełomie VI i VII w. św. Grzegorz Wielki postanowił rozbudować Kanon rzymski o dodatkową modlitwę, w Rzymie wybuchło powszechne oburzenie),
- rozwijający się przez stulecia i objęty dogmatycznymi dekretami Soboru Trydenckiego, który nakazał również oczyszczenie liturgii ze zbędnych naleciałości, co dokonał św. Pius V w Quo primum tempore, potwierdzając dodatkowo wieczyste prawo odmawiania Mszy św. w rycie rzymskim [ i jedynie w tym kontekście można mówić o "Mszy trydenckiej" tj. jako utrwalonej "po wsze czasy" po Soborze Trydenckim"; nigdy nie istniał żaden "ryt trydencki" a używanie tego określenia stanowi próbę fałszowania historii i rzeczywistości;
- ryt rzymski był następnie poddawany niewielkim zmianom (np. dodawano nowe formularze i święta oraz zmieniano hierarchię świąt w razie kolizji - por. np. wordpress.com/2018/03/07/quo-primum-tempore-a-pozniejsi-papieze/) w ciągu kolejnych stuleci ale zawsze podstawowym dokumentem każdej edycji Mszału rzymskiego była (aż do roku 1962 czyli edycji Jana XXIII) bulla Quo primum tempore, umieszczana na wstępie Mszału

Tradycyjny ryt rzymski nie został też "ożywiony" SP, bo też nigdy (wbrew licznym "życzeniom śmierci") martwy nie był, co przyznaje sam Benedykt XVI w pierwszym art. ww. motu proprio. Natomiast faktycznie motu proprio przyczyniło się do rozszerzenia ilości miejsc, w których odprawiana jest/była Msza w tradycyjnym rycie rzymskim.

b) " Odtąd – zgodnie z zasadniczą deklaracją Traditionis custodes – Summorum Pontificum Benedykta będzie w dużej mierze zawieszone, a odprawianie Mszy Świętej, z pewnymi wyjątkami, będzie dozwolone tylko zgodnie z Mszałem Pawła VI"

Sam Benedykt XVI w SP przyznał że Msza w tradycyjnym rycie rzymskim nie została nigdy zniesiona a TC jest po prostu bezprawiem (podobnie jak "rozporządzenia z mocą Konstytucji" niejakiego pana Morawieckiego, Kaczyńskiego i całej korona-bandy). A jeśli coś jest bezprawne to nie ma co się zastanawiać "czy ustawa obowiązuje".

c) "Jeśli prawo nie jest przestrzegane lub nie jest już przestrzegane, czy to od początku, czy po pewnym czasie, traci ono swoją moc obowiązującą i staje się przestarzałe. To — i trzeba to mocno podkreślić — odnosi się naturalnie tylko do praw czysto kościelnych, ale w żadnym wypadku do tych opartych na prawie boskim lub naturalnym. Jako przykład lex mere ecclesiastica [prawa czysto kościelnego] weźmy Konstytucję Apostolską Veterum sapientia Jana XXIII z 22 lutego 1962 r., w którym m.in. przepisał łacinę do nauczania uniwersyteckiego. Młody uczony, jakim byłem, zareagowałem jedynie kręceniem głową. Cóż, łacina była normą na Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie, a to miało sens, biorąc pod uwagę babel języków wśród studentów, którzy pochodzili ze wszystkich kontynentów. Ale czy Cyceron, Wergiliusz i Laktancjusz zrozumieliby te lekcje, jest wątpliwe. A potem: historia Kościoła, nawet czasów nowożytnych, nauczana po łacinie? Z całą miłością wyznawaną do języka rzymskiego — jak to mogło działać? I tak zostało. Ledwie wydrukowano Veterum sapientia, szybko o nim zapomniano."
----
Nie wiem czemu ma służyć powyższy passus i przykład - chyba tylko mieszaniu w głowach poprzez zrównanie dwóch nie dających się zrównać problemów tj.
- kwestii czysto dyscyplinarnej (język nauczania na uczelni), z
- kwestią lex orandi - lex credendi czyli Prawa Kultu Bożego zabezpieczającego Prawo Wiary Kościoła a mówiąc konkretnie: kwestią starożytnego, katolickiego (powszechnego) zwyczaju liturgicznego, potwierdzonego dekretami dogmatycznymi Soboru Powszechnego (Trydenckiego) i obowiązującą "po wsze czasy" bullą Piusa V.

d) "A teraz znowu poważnie: co za groteskowy pomysł, że tajemnica miłości sama w sobie powinna stać się kością niezgody"
---
Ks. Kardynał jako będący "światowej sławy badaczem historii Kościoła" powinien pamiętać co legło u podstaw rewolucji protestanckiej, z którą hierarchowie posoborowi próbują się "ekumenizować".
No właśnie "tajemnica miłości", którą niejaki Marcin Luter (z okazji którego 500-lecia urodzin Jan Paweł II ukazywał w swoim liście "głęboką religijność Lutra, którą powodowany, stawiał z gorącą namiętnością pytania na temat wiecznego zbawienia" por. wordpress.com/2016/10/05/droga-do-lund-jan-pawel-ii/ a z okazji 500-lecia półmitycznego wystąpienia Franciszek pojechał do Lund, ściskać się z "biskupką" Jackelen i wystawiać czekoladowego bałwana w szaliku, w Watykanie) nazywał:
ohydą gorszą niż "wszystkie burdele ...., wszystkie rzezie, mordy, kradzieże i cudzołóstwa”,“szczytem idolatrii i bezbożności”, "świętokradztwem i obrzydliwością".
I dlatego też, tej "kości niezgody", Sobór Trydencki poświęcił obszerną część swoich dokumentów (Nauki o Eucharystii jako Najświętszej Ofierze Mszy Św. i jako Najświętszym Sakramencie - por. np., Sobór Trydencki o Mszy Świętej [wyciąg] )
Ów rzekomo "groteskowy pomysł" to zatem front wojny jaką Kościół święty toczy od stuleci na tym świecie z przyjaciółmi świata i jego księcia.

Podsumowując: tekst kard. Brandmuellera, to jak się wydaje, taka próba pocieszenia i uspokojenia: "katole, nic się nie stało", dla osób, które przylgnęły do fikcji leżącej u podstaw Summorum Pontificum, i niejako świat im się rozpadł wskutek dokumentu wydanego w kończącym się miesiącu.
Augustyn z Hippony
powiedzialbym, ze to wskazówka. Problem jest tylko taki, ze awangarda rewolucji w episkopatach ten dokument zrealizuje, w odruznieniu do summorum.
Quas Primas
No proszę....
Czyli motu proprio Franciszka nalezy wyrzucić do kosza, tak, jak wyrzucono do kosza dziesiątki schematów katolickich kapłanów na soborze wat II.
W pierwszym przypadku będzie to obrona katolickiej Wiary, w drugim było to RUGOWANIEM tej Wiary.