wlowoj
Nawet tytuł jest zmanipulowany - przeczytałem, nie ma stwierdzenia "nie osądzajcie preferencji seksualnych". Czy to jest język Jezusa? Nie możemy "dokonywać moralnej oceny" innych? Naprawdę? Mam się nie zastanawiać czy to co robią "inni" w rodzinie, społeczeństwie, Kościele jest moralne czy nie tylko przyjmować?
przeciwherezjom
Gorąco Ci tę lekturę polecam. Wiem, że Cię zraził ten nie dość zręcznie przetłumaczony fragment z angielskiego. Angielski to język szalenie nietypowy w życiu polskiego Kościoła. Powyżej ktoś szeroko już skomentował problem tych preferencji. Nie jest to język Jezusa, przynajmniej "polskiego" Jezusa. Pewnie prawidłowo powinno być: "nie osądzajcie (potępiajcie) ludzi chorych na zboczenia" (czy coś …More
Gorąco Ci tę lekturę polecam. Wiem, że Cię zraził ten nie dość zręcznie przetłumaczony fragment z angielskiego. Angielski to język szalenie nietypowy w życiu polskiego Kościoła. Powyżej ktoś szeroko już skomentował problem tych preferencji. Nie jest to język Jezusa, przynajmniej "polskiego" Jezusa. Pewnie prawidłowo powinno być: "nie osądzajcie (potępiajcie) ludzi chorych na zboczenia" (czy coś w tym rodzaju). Wyżej ktoś się rozpisał i dobrze, cytuję: "wiadomo homoseksualizm jest grzechem ciężkim , jednak Bóg kocha każdego człowieka i Chce jego zbawienia"
I o to chodzi w tych orędziach. Nie o sensację. Po prostu - Bóg prosi nas, czy raczej zaprasza do współudziału w zbawianiu świata. Przede wszystkim do modlitwy - jest tam jej sporo, dlatego bardzo wielu katolików zraziło się do tych orędzi. Nie lubią się modlić i niestety mają w nosie, czy ich bliźni będą zbawieni czy nie.
Z innej beczki: Jeszcze dziwi mnie u Ciebie to: "Nie możemy "dokonywać moralnej oceny" innych?" W Ewangelii jest, że nie możemy. Możemy i powinniśmy dokonywać oceny grzechu - i z grzechem walczyć i widzieć, to tak, ale moralnie oceniać i osądzać drugiego człowieka to chyba nie? Ja się często spowiadam i zdarza się właśnie ten grzech - osądzanie. Właśnie dziś pół dnia przeżywam, że sumienie przyłapało mnie na tym grzechu. Otóż kilka dni temu miałem smutną myśl o bliskiej osobie, że zgubiła cenną rzecz - to było dawno temu, ale ta myśl czyli pokusa wróciła. Niestety nieco uległem pokusie i ... dostałem klapsa. Właśnie dziś zadzwonił ktoś inny, by powiedzieć że ta rzecz się odnalazła, a winien był on. A ja zrozumiałem, że stałem się winny grzechu osądu bliźniego i gorąco przepraszałem i przepraszam Pana Jezusa. Nie jest to grzech śmiertelny więc nie biegnę do spowiedzi, będę za kilka dni, ale planuję go wyznać, choć wiem, że Jezus i tak mi wybaczył. Napisałem o tym - czymś bardzo osobistym, bo może Ci pomoże to lepiej zrozumieć kwestię tego nieosądzania.