Edward7
242.3K

Katolicka odnowa charyzmatyczna – wewnętrzny wróg

Zielonoświątkowcy to wywrotowy ruch kontrolowany i starannie kierowany przez ukrytych wrogów Kościoła w celu doprowadzenia go do całkowitej ruiny. Obiecuje swoim naśladowcom pełne doświadczenie Ducha Świętego.

Pentekostalizm jest herezją , której udało się przeniknąć do Kościoła, aby osłabić go od wewnątrz. Idzie w parze z modernizmem , a także go wzmacnia; oba ruchy przebiegają w ten sam sposób i wspierają się nawzajem w tej pracy wyburzeniowej . Teraz, jeśli modernizm próbuje zniszczyć Kościół pod względem doktryny, zielonoświątkowcy robią to pod względem kultu . Obaj przebierają się w owcze skóry; z tego powodu jego terminologia jest bardzo podobna do katolickiej . Pobożnymi słowami i swoim zewnętrznym zachowaniem mogą zwieść nawet najbardziej ostrożnych ludzi, dlatego konieczne jest zbadanie pod tym ubraniem: zdemaskowanie wygłodniałych wilków, które kryją się w środku.

Zielonoświątkowcy to wywrotowy ruch kontrolowany i starannie kierowany przez ukrytych wrogów Kościoła w celu doprowadzenia go do całkowitej ruiny. Obiecuje swoim wyznawcom pełne doświadczenie Ducha Świętego , jakie mieli Apostołowie w dniu Pięćdziesiątnicy, wraz z niektórymi darami zewnętrznymi, które otrzymali, zwłaszcza językami, uzdrawianiem i proroctwem .

Nazywają to niezwykłe doświadczenie chrztem w Duchu Świętym , które, jak mówią, przekazują i otrzymują przez nałożenie rąk, w stylu innych obrzędów naszej Świętej Matki Kościoła.

Przymiotniki zielonoświątkowy i charyzmatyczny doskonale oddają charakter tego ruchu: zielonoświątkowy odnosi się do pełni Ducha Świętego otrzymanej w pierwszą niedzielę po Zesłaniu Ducha Świętego, natomiast charyzmatyczny odnosi się do charyzmatów, czyli nadzwyczajnych darów, które towarzyszyły darowi Ducha Świętego w tę dzień. .
To właśnie na tej terminologii wielu ludzi daje się zwieść, ponieważ rozumieją, że celem ruchu jest po prostu ofiarowanie specjalnych modlitw i zintensyfikowanie nabożeństwa do Trzeciej Osoby Trójcy Świętej; gdyby te cele i wynikające z nich skutki były prawdziwe, znacznie przewyższyłyby te, które wynikają z siedmiu sakramentów ustanowionych przez Jezusa Chrystusa.

Ale tak nie jest; roszczenia tego ruchu podążają innymi ścieżkami, jak zobaczymy, z tego powodu Ruch Charyzmatyczny i Kościół Katolicki nie mogą się zgodzić. Jak pokażemy w tej pracy, jeśli Kościół jest prawdziwy, to pentekostalizm jest fałszywy i odwrotnie, jeśli pentekostalizm jest prawdziwy, to Kościół katolicki jest fałszywy ; ale ponieważ Jeden, Święty, Katolicki, Apostolski i Rzymski Kościół nie może być fałszywy , wynika z tego, że pentekostalizm jest fałszywy i musi zostać odrzucony nie tylko jako ruch kościelny, ale jako rodzaj sekty, pseudoreligii, która – niestety – przenika do samego łona Oblubienicy Chrystusa. Konieczne jest zbadanie ruchu z różnych punktów widzenia; Czyniąc to, nie da się uniknąć powtórzeń, które jednak pomogą nam uzyskać jak najpełniejsze wyobrażenie o tym ruchu, który dotyka samych podstaw chrześcijańskiej pobożności.

Budowa na ruchomych piaskach
Doktrynalnie ruch jest zbudowany na ruchomych piaskach . Rzeczywiście, każdy, kto próbowałby to przeanalizować w świetle nieomylnego nauczania Kościoła i jego autentycznej tradycji, znalazłby się w obliczu czegoś nieosiągalnego.

Ruch twierdzi, że opiera się na osobistym doświadczeniu i jest pod bezpośrednim natchnieniem Ducha Świętego, obu rzeczy, których nikt nie może kontrolować, a wyznawcy tej organizacji starają się uczynić nie do udowodnienia, uważając tę inspirację i te doświadczenia za niekwestionowane przez sam fakt ich potwierdzania, przekazywania i rozpowszechniania . Ponadto, jak mówią charyzmatycy, ruchu tak pełnego życia nie da się zdefiniować i zamknąć w granicach formuł doktrynalnych; stąd wynika, że ruch charyzmatyczny nie posiada solidnej doktryny, a jedynie niejasne stwierdzenia, niespójne odniesienia do Nowego Testamentu i prowizoryczne sformułowania. Krótko mówiąc, jest to ulotny cień.

Ich szefowie to przyznają. „Teologiczne i duszpasterskie wytyczne dotyczące katolickiej odnowy charyzmatycznej” to jeden z najważniejszych dokumentów ruchu. Został on przygotowany w Mechelen, w Belgii, od 21 do 26 maja 1974 r. przez kilku międzynarodowych „ekspertów”, pod kierownictwem kardynała Leona Suenensa , który – jak informuje nas dokument – „brał czynny udział w dyskusji i formułowaniu tekst” (Przedmowa). Mówi się też, że „dokument nie jest wyczerpujący i wymagane są dalsze badania (...) stwierdzenie to jest jedną z najczęściej powtarzanych myśli (...) tekst jest przedstawiony jako próba odpowiedzi na główne pytania stawiane przez ruch charyzmatyczny” (Przedmowa). Innymi słowy, autorzy nie wiedzą, kim są: „ślepymi przewodnikami ślepych” (Mt 15,14)

Kiedy sięgamy do tekstu, napotykamy mnóstwo niejasnych stwierdzeń, pół-stwierdzeń, prób odpowiedzi i opinii. Nie ma prawie żadnych rozróżnień; jednak rozróżnienia są właśnie podstawą i źródłem każdego argumentu teologicznego; bez nich niemożliwe jest odróżnienie prawdy od fałszu lub zwykłej opinii lub hipotezy od pewnej doktryny.
Weźmy na przykład fragment na stronie 21 zatytułowany: „Doświadczenie religijne należy do Świadectwa Nowego Testamentu” , gdzie stwierdza się, że:

„Doświadczenie Ducha Świętego jest hasłem chrześcijanina i po części dzięki niemu pierwsi chrześcijanie odróżnili się od niechrześcijan. Uważali się za przedstawicieli nie nowej doktryny, ale nowej rzeczywistości: Ducha Świętego. Ten Duch był istotnym, konkretnym faktem, któremu nie mogli zaprzeczyć, nie zaprzeczając, że są chrześcijanami. Duch został w nich wlany i doświadczyli tego indywidualnie i jako wspólnota jako nowej rzeczywistości. Trzeba przyznać, że doświadczenie religijne należy do świadectwa Nowego Testamentu: jeśli usunie się ten wymiar życia Kościoła, Kościół ubożeje”.

Trudno byłoby zebrać w jednym akapicie tyle prawd, fałszów i półprawd. Tekst jest śliski, brzmi pobożnie, a dla ignorantów również przekonująco; ale tak naprawdę jest fałszywa.

Twierdzenie, że „pierwsi chrześcijanie uważali się za przedstawicieli nie nowej doktryny, ale nowej rzeczywistości: Ducha Świętego”, jest fałszywe . Prawda jest taka, że Chrystus posłał Apostołów, aby nauczali wszystkie narody. Otóż nauczanie to przede wszystkim przyjmowanie i przekazywanie doktryny ; eksperymentowanie jest czymś bardzo subiektywnym i dlatego podlega złudzeniom lub fałszywym doznaniom.

„ Teza doświadczenia i wiary” jest tezą Lutra , a nie Chrystusa , który przyszedł „dać świadectwo prawdzie” (J 18,37) i który nauczył nas dobrze zdefiniowanej nauki o Ojcu, o samego siebie i Ducha Świętego ; swojego Kościoła, sakramentów itp. Domagał się przyjęcia jego nauki z wiarą: „kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony” (Mk 16,16). Święty Paweł w ostrych słowach wyrzucał Galacjanom (1,8), że odeszli od jego pierwotnej nauki, i powiedział im, że jeśli on sam lub anioł głosi doktrynę inną niż ta, którą głosił na początku, to powinno to być uważane za anatemę. Apostołowie i pierwsi chrześcijanie byli bardzo zainteresowani doktryną, a bardzo mało uczuciami i doświadczeniem.

Reszta akapitu i cały rozdział dotyczący wiary i doświadczenia to arcydzieło zamieszania. Weźmy na przykład ten fragment: „Duch Święty został na nich nalany i był przez nich doświadczany indywidualnie i jako wspólnota jako nowa rzeczywistość” . Sugerowałoby to, chociaż autorzy starają się nie kategorycznie twierdzić, że wszyscy chrześcijanie epoki apostolskiej otrzymali wylanie Ducha Świętego i przeżyli to samo przeżycie, co apostołowie w dniu Pięćdziesiątnicy, z tym samym mistycznym i cuda. Ale to nieprawda: nie ma nic w Nowym Testamencie, w pismach Ojców, ani w oficjalnym nauczaniu Kościoła, co by nam mówiło, że tak było.

Nowy Testament, co prawda, opisuje szczególne przypadki, w których Duch Święty zstąpił w niezwykły sposób na niektórych nowych chrześcijan, ale były to przypadki rzadkie i odosobnione . Nawet pierwszego dnia, kiedy ochrzczono trzy tysiące osób (Dz 2,41-47), pierwszych nawróconych w Kościele, nic nie wskazuje na to, by dokonał się wśród nich jakiś cud, a jedynie nawrócenie . To więcej; byli przerażeni, ponieważ widzieli, jak Apostołowie dokonują cudów i cudów; a jeśli się bali, to dlatego, że te cuda były niezwykłe i dokonywane tylko przez Apostołów .

Ponadto powyższe słowa mylą dwie różne rzeczy : wewnętrzny pokój i radość , które są typowe dla prawdziwego chrześcijanina (pokój i radość, które przekraczają wszelki zmysł i ludzkie zrozumienie i których nikt nie może mu odebrać), z niezwykłym i mistycznym doświadczenie, wraz ze wspaniałymi charyzmatami, udzielone Apostołom w dniu Pięćdziesiątnicy i niektórym duszom uprzywilejowanym na przestrzeni wieków. Od czasu do czasu Bóg udziela takich boskich darów dzieciom ludzkim , ale w żaden sposób nie są one należne człowiekowi, nie zostały obiecane każdemu chrześcijaninowi ani nie są konieczne do uświęcenia.

Tło i geneza pentekostalizmu
Dzisiaj Kościół jest milcząco krytykowany za wiele autentycznych nauk, opartych na tym, co ludzie uważają za „nowe” poglądy i „nowe” doktryny. Nie są one tak naprawdę nowe, ale po prostu stare błędy ubrane w nowe szaty, nowe tylko dla tych (a jest ich legion), którzy zapomnieli wiedzę o przeszłości. Stary Testament potwierdza, że „nie ma nic nowego pod słońcem” (Qo 1,9). Nic; ani nawet zielonoświątkowców .

Interesujące byłoby naszkicowanie pochodzenia, rozwoju i charakteru herezji , które rozwinęły te nowe ruchy, ale zajęłoby to zbyt dużo czasu. Jednak jest jedna rzecz wspólna dla wszystkich z nich: ich założyciele i zwolennicy twierdzą, że mają szczególne wglądy w nauczanie i natchnienie Ducha Świętego.

W czasach św. Pawła krążyły hordy fałszywych proroków , którzy twierdzili , że przemawiają pod natchnieniem lub w imieniu Ducha Świętego i przeszkadzali nowo powstałym wspólnotom chrześcijańskim. Potem przyszli gnostycy i byli pierwszymi oficjalnymi heretykami ; byli związani z Apostołami, a św. Jan napisał swoją Ewangelię, aby ostrzec chrześcijan przed ich fałszywymi doktrynami.

Szczególny typ zielonoświątkowców pojawił się w II wieku; Została założona przez niejakiego Montano, który twierdził, że przemawia pod natchnieniem Ducha Świętego. On i jego zwolennicy twierdzili, że posiadają pełnię Ducha Świętego i jego charyzmaty; w szczególności twierdzili, że posiadają, podobnie jak ich współcześni odpowiednicy, dar uzdrawiania, proroctwa i języków. Jego wyznawcy byli niezliczeni, podobnie jak niezliczone są dziś ofiary zielonoświątkowców; a także tak jak dzisiaj, wśród jego ofiar znalazły się osoby zajmujące wysokie stanowiska w Kościele i posiadające niezwykłe zdolności intelektualne. Sam Tertulian, który znakomicie pisał o Kościele katolickim i bronił go przed wrogami, w końcu padł ofiarą montanizmu, rozstał się z (Kościołem) papieżem i założył własną sektę.

Wiek XII i XIII widział rzesze aktywnych purytanów, którzy chełpili się szczególnym oświeceniem Ducha Świętego; Podobnie jak współcześni zielonoświątkowcy, bez końca podróżowali z miejsca na miejsce, głosząc własną ewangelię. Niektóre przetrwały do dziś, inne nie pozostawiły żadnych wyznawców; moglibyśmy wymienić albigensów, waldensów, katarów, biedaków z Lyonu itd. Wszyscy oni opierali swoje dziwne wierzenia i praktyki na swojej szczególnej, zniekształconej i oddzielonej interpretacji Magisterium, Pisma Świętego i próbowali podważyć i, jeśli to możliwe, zniszczyć Kościół katolicki.

Ale to Luter był odpowiedzialny za wyrwanie z Kościoła całych narodów. Luter, przebiegły ksiądz katolicki, utrzymywał, że on i jego zwolennicy posiadali „pełnię Ducha Świętego”, jednocześnie odmawiając jej biskupom, papieżom, a nawet wsparcia i oświecenia soborów powszechnych. Dlatego protestantyzm z samej swej natury stał się kolebką i wylęgarnią współczesnego pentekostalizmu.

W rzeczywistości współczesny ruch charyzmatyczny lub zielonoświątkowy narodził się z protestantyzmu w Północnej Karolinie (Stany Zjednoczone); oficjalna data urodzenia to rok 1892; Jej założycielami byli wielebny RG Spurling i wielebny WF Bryant, pierwszy pastor baptystów, a drugi pastor metodystów. Ruch został dobrze przyjęty przez inne współczesne społeczności protestanckie.

Ci zielonoświątkowcy twierdzili, że posiadają tę samą pełnię Ducha Świętego, jaką otrzymali Apostołowie w dniu Pięćdziesiątnicy, wraz z niektórymi charyzmatami, które również otrzymali Apostołowie z tej okazji, zwłaszcza darami proroctwa, uzdrawiania i języków. Podobnie jak reszta ich protestanckich braci, potwierdzili, że Duch Święty interweniuje bezpośrednio w osobistą interpretację Pisma Świętego. Odrzucili także wszystkie dogmaty, ponieważ utrzymywali, że Duch Święty bezpośrednio inspiruje wiernych w to, w co trzeba wierzyć do zbawienia; Dlatego w ruchu nie było miejsca na jakiekolwiek nauczanie, ponieważ pobożność chrześcijańską przeżywano w sposób osobisty, bez hierarchicznych przewodników, ale entuzjastycznie, nawet z skrajną emocjonalnością i egzaltacją.

Można było się spodziewać, że tego rodzaju ruch zakończy się chaosem. To powinno otworzyć im oczy i sprawić, że zmienią swoją ścieżkę, ponieważ Duch Święty nie powoduje chaosu; zamiast tego protestanccy zielonoświątkowcy wyjaśnili to zjawisko, mówiąc, że zamieszanie jest nieuniknione w żywym i rozwijającym się ruchu. Spojrzenie na otaczające nas żywe organizmy powinno ich nauczyć, że zdrowe życie rozwija się harmonijnie i rodzi dobro, podczas gdy życie rozwijające się chaotycznie może rodzić tylko potwory i poronienia natury.

Kościół katolicki ocenił ruch jako taki, jaki był, a na drugim posiedzeniu plenarnym w Baltimore (Stany Zjednoczone) biskupi katoliccy ostrzegli wiernych, aby w żaden sposób go nie popierali. Zabronili katolikom nawet obecności, nawet z czystej ciekawości, na tzw. spotkaniach modlitewnych. Kościół jednak przez wieki nie znał takiego ruchu w sobie, a katolicy byli chronieni przed zarażeniem aż do 1966 r., kiedy dotarło ono do Kościoła za pośrednictwem dwóch świeckich, obaj profesorów teologii na Uniwersytecie Duquesne w Pittsburghu w Pensylwanii (USA). . Nazywali się Ralph Keifer i Patrick Bourgeois; przeczytali, ponownie przeczytali i omówili dwie książki o protestanckim ruchu zielonoświątkowym: „Krzyż i dźwignia zmiany biegów” pastora Wikersona oraz „Oni mówią językami” dziennikarza J. Sherilla.

W swoim pragnieniu rozpalenia na nowo płomienia Wiary wśród studentów uniwersyteckich, błędnie myśleli, że Bóg składa w ich ręce opatrznościowy środek. W walce z apatią i niedowierzaniem studentów uniwersyteckich potrzebowali władzy, którą, jak wierzyli, posiadał Wikerson. Studiowali lub ponownie studiowali przez dwa kolejne miesiące; następnie ponownie przeczytali niektóre fragmenty Listu św. Pawła do Koryntian (1 Kor 12) i Dziejów Apostolskich, które posłużyły jako teologiczna podstawa ruchu, a na koniec udali się do protestanckiej zielonoświątkowej grupy modlitewnej, aby otrzymać przyjęcie. .. Chrzest Duchem Świętym.

I tak oto 13 stycznia 1967 r. podczas spotkania modlitewnego zostały nałożone ręce na Ralpha Keifera i Patricka Bourgeois, którzy otrzymali chrzest Duchem Świętym wraz z uwznioślającym darem „mówienia językami”. Jego entuzjazm zapłonął; Przekonali uczniów, aby spróbowali tego samego doświadczenia, a na następnym spotkaniu modlitewnym sam Keifer położył ręce na niektórych uczniach, którzy nagle otrzymali chrzest Duchem Świętym z różnymi „nadzwyczajnymi darami”. Od tego czasu ruch rozprzestrzenił się szeroko w całym Kościele katolickim. Zyskała zwolenników nawet wśród kardynałów i biskupów i naturalnie przyciąga, jak nieodparte nieszczęście, tysiące zakonników, pragnących doświadczyć tego, co uważają za emocje pierwszej Pięćdziesiątnicy.

Ale trzeba jeszcze raz podkreślić, że nie ma czegoś takiego jak „katolicki” ruch charyzmatyczny. Ruch nie jest katolicki, ale protestancki. Nie narodził się w Kościele katolickim, ale został do niego zaimportowany z protestanckich sekt zielonoświątkowych, w których się narodził.
Jest protestantem do szpiku kości: jest synem herezji; Nazwanie go katolickim oznaczałoby stwierdzenie, że może istnieć autentyczny katolicki ruch charyzmatyczny i autentyczny protestancki ruch charyzmatyczny, tak jakby Duch Święty mógł przyjmować różne role w zależności od tego, czy działa w Kościele katolickim, czy wśród różnych sekt protestanckich.
Chociaż przez dwa tysiące lat Kościół nie znał żadnego chrztu duchowego i chociaż ruch ten wywodzi się z herezji, zjawisko to rozprzestrzenia się lotem błyskawicy. Jak coś takiego mogło się stać?

Uważamy, że odpowiedź jest przede wszystkim następująca: ruch charyzmatyczny obiecuje natychmiastowe nawrócenie i natychmiastową świętość (nazywają się elitą - wybraną dopow.) . Jest to również permisywne, zwłaszcza z moralnego punktu widzenia. Kto by zrezygnował z tak cennych prezentów i tak niskiej ceny?

Ci, którzy się sprzeciwiają, mają szybką i najwyraźniej przekonującą odpowiedź: „dlaczego się sprzeciwiasz? Czy nie widzicie, że wielu księży, biskupów, a nawet kardynałów i papież popiera ten ruch? Oczywiste jest, że nie ma w tym nic złego”. Jest oczywiste, że diaboliczne oszustwo ukryte w ruchu charyzmatycznym zaciemnia masy ludzi powierzchownych, którzy dążą do spektakularnego sukcesu i natychmiastowych rezultatów, zapominając, że droga autentycznej świętości oraz skutecznego i trwałego apostolstwa prowadzi do samozaparcia, milczenie, umartwienie, upokorzenie, a także pozorne niepowodzenia: „Jeżeli ziarno pszenicy, które padło w ziemię, nie obumrze, nie przynosi plonu” (J 12,24).

Należy zauważyć, że jeśli można domniemywać „dobrą wiarę” wśród świeckich i niektórych zakonnic, to nie jest tak w przypadku duchownych, którzy są w stanie zrozumieć diaboliczne oszustwo. Niektórzy z nich są zbyt dobrze znanymi niszczycielami Kościoła katolickiego, by nie podejrzewać innego o ich niszczycielskie manewry. Przypadek uznania papieskiego wiąże się z istniejącą obecnie gotowością do uznania ruchów. Wyjaśnijmy jednak, że w momencie proszenia o zatwierdzenie można zgłaszać postulaty „do zatwierdzenia”, a następnie w ramach panującego obecnie w Kościele nieposłuszeństwa robić, co się chce.

Łatwo to zweryfikować, znając pewne postulaty, które, jak zobaczymy w następnych rozdziałach, obrażają Boga, świętych i Kościół. Papież nigdy nie zatwierdziłby ruchu, który ma wśród swoich praktyk „przebaczanie Bogu”, jak charyzmatycy. Następca Piotra nigdy nie zatwierdził i nigdy nie zatwierdzi tych rzeczy. Niektórzy uważają, że sam sukces ruchu przemawia na jego korzyść; utrzymywanie tego byłoby poważnym błędem; historia uczy, że wszystkie ruchy heretyckie, szczególnie w powijakach, otrzymały entuzjastyczne poparcie bardzo wielu chrześcijan, nawet na szczytach hierarchii katolickiej.

W tym miejscu konieczne jest wyjaśnienie, że krytykowanie Ruchu Charyzmatycznego nie jest sprzeciwianiem się Duchowi Świętemu. Jak to możliwe?; Duch Święty jest samą duszą Kościoła, samym początkiem jego życia nadprzyrodzonego. Gdyby można było wykazać, że pochodzi od Ducha Świętego, Ruch Charyzmatyczny miałby prawo, abyśmy wszyscy go wspierali; ale jeśli tak nie jest, to jesteśmy zobowiązani walczyć z nim aż do jego zniszczenia, ponieważ tylko dwa mogą być źródłami jego istnienia: Bóg lub Szatan. Jeśli to pochodzi od Boga, wszyscy musimy się do tego stosować; jeśli pochodzi od szatana, wszyscy musimy z tym walczyć. Jednakże; zbadane w świetle zdrowej teologii, nieuchronnym wnioskiem jest to, że pentekostalizm, a zatem ruch charyzmatyczny, nawet jeśli nazywa się katolikiem, nie pochodzi od Ducha Świętego (a zatem pochodzi od szatana).

Rzekome podstawy biblijne
Ruch szuka uzasadnienia przede wszystkim w rozdziałach od 12 do 14 pierwszego listu św. Pawła do Koryntian. Ale podobieństwo między ruchem charyzmatyczno-zielonoświątkowym a tym, co wydarzyło się w Koryncie, jest tylko powierzchowne; Te dwa zjawiska zgadzają się tylko w tym, że oba twierdzą, że otrzymały pewne charyzmaty od Ducha Świętego, takie jak dar języków, uzdrawianie i proroctwo. Różnią się resztą.

a) W przeciwieństwie do ruchu charyzmatyczno-zielonoświątkowego, w Koryncie nie było Chrztu Ducha Świętego, nie było nakładania rąk, nie podejmowano prób organizowania spotkań modlitewnych czy rekolekcji w celu udzielania Ducha Świętego.

b) Z listów św. Pawła można jasno wywnioskować, że zjawisko to nie było rozpowszechnione w Kościele apostolskim, ale ograniczało się do Koryntu i że wiele nadużyć zostało natychmiast zweryfikowanych. Z drugiej strony św. Paweł ani żaden inny apostoł czy uczeń nie usiłował szerzyć go w innych miejscach, aby zwiększyć lub podtrzymać pobożność wiernych. Wreszcie obelgi św. Pawła wywarły wpływ na ruch, który nagle zniknął i nie było o nim słychać w Kościele aż do 1966 roku. Z kolei współcześni zielonoświątkowcy nie szczędzą wysiłków, by rozszerzyć ruch na cały świat.

c) W Koryncie katolicy mówili „dziwnymi językami”, w przeciwieństwie do zielonoświątkowców, którzy wydają „dziwne dźwięki” [mussitationes]. Były to prawdziwe języki, choć nieznane obecnym. Wynika to jasno z „jednomyślnej interpretacji Ojców Kościoła”, a nawet z powtarzających się wyrzutów samego św. Pawła: „Na świecie jest niewątpliwie wiele różnych języków i żaden nie jest pozbawiony znaczenia; ale jeśli nie rozumiem znaczenia języka, będę obcym dla tego, kto mówi, a ten, kto mówi, będzie dla mnie obcym” (1 Kor 14,10). Ponadto św. Paweł mówi, że sam posiada ten dar i że posiada go pełniej niż oni (1 Kor 14,19). I tak właśnie było, ponieważ musiał głosić Ewangelię różnym narodom. Jak mógł tak szybko nauczyć się tylu języków? Dlatego Bóg uczynił w nim ten sam cud, który uczynił w innych Apostołach w dniu Pięćdziesiątnicy. Przeciwnie, zielonoświątkowcy-charyzmatycy wydają niezrozumiałe dźwięki (mussitationes), a bełkot nie może być językiem Trzeciej Osoby Trójcy Świętej, która jest Duchem Najwyższej Mądrości i Prawdy.

d) Zielonoświątkowcy nie biorą pod uwagę rady św. Pawła i dlatego nie mogą otrzymać Ducha Świętego. W istocie św. Paweł, choć nie zabrania Koryntianom prorokować i mówić językami, z uporem powtarza, że dar języków jest najmniej ważny wśród charyzmatów i że nie należy go usilnie poszukiwać. Kiedy poruszany jest autentyczny przypadek osoby mówiącej językami, należy to zrobić dyskretnie i z godnością, a gdy tylko nikt nie rozumie lub jest tłumacz, należy to zrobić cicho.


Św. Paweł wyjaśnia, że wierni nie powinni pragnąć tych darów, ale raczej wielkich cnót Wiary, Nadziei i Miłości. Kończy stwierdzeniem, że „kobiety powinny milczeć na zgromadzeniu”, ponieważ nie wolno im mówić, ale muszą być poddane, jak mówi również prawo, ponieważ „nieprzystoi kobiecie przemawiać na zgromadzeniu” (1). Kor 14,34-35).

Zielonoświątkowcy natomiast, opierając się uporczywie na Liście św. Pawła, nie uwzględniają rad i norm nakazanych w imię Boga, przez co stają się niezdolni do przyjęcia Ducha Świętego i jego darów. W rzeczywistości tęsknią za darem języków i uważają go za niezbity dowód wylania Ducha Świętego. Kobiety zatem nie tylko przemawiają w kościele, ale są najbardziej aktywne w organizowaniu charyzmatycznych spotkań modlitewnych, w prorokowaniu, w widzeniu znaków Ducha Świętego, w uzdrawianiu (ich natura i przyczyna zostaną omówione wkrótce) oraz we wkładaniu rąk - na wszystkich.

Dalecy od słuchania słów św. Pawła przywódcy ruchu dokładają wszelkich starań, aby przyciągnąć kobiety; próbują usprawiedliwić swoje jawne nieposłuszeństwo słowu Bożemu, twierdząc, że zakaz św. Pawła dotyczący zezwalania kobietom na przemawianie w Kościele został zasugerowany z powodu ograniczeń narzuconych przez kulturę, w której żyły. Dziś kultura radykalnie się zmieniła i dlatego, jak twierdzą, mandat św. Pawła nie jest aktualny; jak zwykle charyzmatyczni zielonoświątkowcy przekręcają i błędnie interpretują Pismo Święte dla swoich własnych celów.

Prawda jest taka, że w świecie pogańskim w czasach św. Pawła było wiele kobiet, które twierdziły, że prorokują i przemawiają w imieniu bogów. Ale św. Paweł nie bierze pod uwagę zwyczajów i zwyczajów kulturowych, ale odwołuje się do prawa Bożego: „jak mówi prawo” (tamże). Jaki zatem może być prawdziwy motyw, choć ukryty i nie do ujawnienia, dla wszystkich wysiłków nakłaniania kobiet do przyłączenia się do ruchu? Wierzymy, że tak się dzieje, ponieważ zdają sobie sprawę, że ze względu na swoją emocjonalną naturę kobiety łatwiej niż mężczyźni skłonić do „uwierzenia”, że są poruszane przez Ducha Świętego.

2) Zielonoświątkowcy powołują się także na niektóre epizody z Dziejów Apostolskich, zwłaszcza na wylanie Ducha Świętego w dniu Pięćdziesiątnicy. Chcą przypomnieć każdemu chrześcijaninowi to wielkie przeżycie mistyczne: „dlaczego — mówią — chrześcijanin musi być pozbawiony tego niezrównanego daru, tak niezbędnego do gorliwego życia chrześcijańskiego?” . Odpowiedź jest następująca:

a) W pierwszą Pięćdziesiątnicę mistyczne i zmysłowe doświadczenie Ducha Świętego wraz z charyzmatami języków, proroctwa, uzdrawiania itp. zostało dane nie wszystkim, ale tylko Apostołom i prawdopodobnie obecnym uczniom w Wieczerniku. Z pewnością nie zostało ono udzielone trzem tysiącom nawróconych, którzy zostali ochrzczeni tego dnia; jednak Apostołowie mówili jednym językiem, podczas gdy słuchacze słyszeli, jak mówią w swoim własnym języku. Oczywiście Apostołowie mówili po aramejsku z galilejskim akcentem, ale ludzie słyszeli, jak mówili po grecku, łacinie, partyjsku, elamicku itd.; Oczywiście jest to zupełnie coś innego niż to, co dzieje się na charyzmatycznych spotkaniach modlitewnych.

b) Zielonoświątkowcy powołują się także na rozdział 8 Dziejów Apostolskich, gdzie czytamy, że w Samarii diakon Filip nawrócił i ochrzcił wielu ludzi. Kiedy Apostołowie w Jerozolimie usłyszeli, co się stało w Samarii, wysłali Piotra i Jana, którzy po ich przybyciu włożyli ręce na nowo ochrzczonych, którzy otrzymali Ducha Świętego.
Oczywiście chodzi o Sakrament Bierzmowania, którego zwyczajnym szafarzem jest Biskup. Jest to stała interpretacja Kościoła. Filip, chociaż był diakonem, cudotwórcą, wielkim kaznodzieją i udzielał chrztu, nie odważył się włożyć rąk na nowo ochrzczonego, ponieważ było to zarezerwowane dla Apostołów, którzy byli biskupami.


3) Innym epizodem, do którego odwołują się charyzmatycy, jest nawrócenie św. Pawła, kiedy Ananiasz położył na nim ręce, mówiąc: „Szawle, bracie, Pan mnie posłał; którego widziałeś w drodze, abyś odzyskał wzrok i został napełniony Duchem Świętym”. Natychmiast stało się, że Pawłowi jakby łuski spadły z oczu i znów zaczął widzieć (Dz 9,17-19).
Charyzmatycy nalegają na epizod, aby usprawiedliwić praktykowane przez nich nakładanie rąk. Ale znowu mamy do czynienia z ewidentnie błędną interpretacją.
Ananiasz był prawdopodobnie kapłanem iw każdym razie nie chodził w kółko, wkładając ręce na ludzi, aby zesłać Ducha Świętego; Miał wizję i szczególne polecenie w tym konkretnym przypadku: „Wyjdź na wąską uliczkę i poszukaj w domu Judasza kogoś, kto ma na imię Szaweł i pochodzi z Tarsu” (Dz 9,11). Nie ma to nic wspólnego z twierdzeniami charyzmatyków.

4) Istnieją również dwa inne epizody, do których odwołują się zielonoświątkowcy:
a) Pierwszym z nich jest epizod, o którym mowa w 19 rozdziale Dziejów Apostolskich (ww. 1-7), kiedy św. Paweł znalazł w Efezie dwunastu uczniów Jana Chrzciciela. Pouczywszy ich o Chrystusie, ochrzcił ich w imię Pana Jezusa, a po „włożeniu na nich rąk zstąpił na nich Duch Święty i zaczęli mówić językami i prorokować” (Dz 19,6). . Ale to jeszcze jeden przypadek udzielania bierzmowania przez świętego Pawła, który był biskupem.

b) Kolejnym epizodem jest nawrócenie Korneliusza i jego bliskich na wiarę: „Gdy Piotr jeszcze mówił, Duch Święty zstąpił na słuchaczy. Wierni Żydzi, którzy towarzyszyli Piotrowi, dziwili się, że dar Ducha Świętego mógł zostać udzielony także poganom, ponieważ słyszeli, jak mówią obcymi językami i głoszą wielkość Boga” (Dz 10, 44-46).
Raz jeszcze trzeba stanowczo zaprzeczyć, że stanowi to uzasadnienie dla ruchu charyzmatycznego. Święty Piotr nie udał się do Cezarei, aby narzucić i udzielić Ducha Świętego; Został tam sprowadzony przez szczególne objawienie, a Duch Święty zstąpił, gdy przemawiał, aby pouczyć słuchaczy o Chrystusie i Jego misji. Bóg dokonał wielkiego cudu, jeszcze zanim Korneliusz i jego rodzina zostali ochrzczeni, ponieważ byli oni pierwszymi poganami, którzy zostali oficjalnie przyjęci do Kościoła i konieczne było wyjaśnienie tego wszystkim żydowskim chrześcijanom, tak przekonanym o idei, że nikt poza narodem wybranym mógł wejść do królestwa mesjańskiego, z którego odtąd poganie byliby zapraszani do udziału w dobrodziejstwach Odkupienia.


Po powrocie do Jerozolimy św. Piotr był ostro krytykowany przez Żydów za to, co zrobił w Cezarei, ale bronił się przed oskarżycielami tymi zwięzłymi słowami: „Tak, więc Bóg dał im ten sam dar, co nam, ponieważ wierzyłem w Pana Jezusa Chrystusa, kimże byłem, by zawetować Boga?” (Dz 11,17).

Poza tymi niemal sporadycznie cytowanymi tekstami nie ma innego dowodu na to, że takie zewnętrzne wylanie Ducha Świętego miało miejsce w Kościele Apostolskim, nawet, jak już podkreślono, w dniu Pięćdziesiątnicy, kiedy po przepowiadaniu św. Piotra ochrzczono trzy tysiące osób.

Ponadto Chrystus nigdy nie obiecywał chrześcijanom takich mistycznych przeżyć i nadzwyczajnych darów, ani też nie zadbał o przekazanie ich poprzez określone obrzędy. Ściślej mówiąc, ustanowił sakrament bierzmowania, którego Kościół zawsze udzielał i przez który każdy chrześcijanin uczestniczy w wylaniu Ducha Świętego. Bierzmowanie jednak nie udziela Ducha Świętego przez zewnętrzne znaki i cuda, tak obce Duchowi Chrystusowemu, ale po cichu iw tajemniczy sposób, jak inne sakramenty.

W ciągu dwóch tysięcy lat swojego życia Kościół katolicki nigdy nie zaznał „chrztu w Duchu Świętym”, jak chcą nas uczyć charyzmatyczni zielonoświątkowcy; raczej naucza nieomylnie od Soboru Powszechnego we Florencji (1439), że bierzmowanie jest Pięćdziesiątnicą każdego chrześcijanina; słowa Soboru brzmią: „w bierzmowaniu Duch Święty jest dany dla umocnienia wiernych, tak jak został dany Apostołom w dniu Pięćdziesiątnicy” (Denz. 697).

Chrzest Duchem
Jak już powiedziano, „pentekostalizm” i „charyzmatyzm” były nieznane w Kościele, ponieważ narodziły się w XIX wieku wśród sekt protestanckich. Dwaj świeccy katolicy, Ralph Keifer i Patrick Bourgeois, którzy wprowadzili go do Kościoła katolickiego, otrzymali chrzest Duchem Świętym z rąk protestanckich zielonoświątkowców; dlatego jego działanie było zniewagą dla prawdziwego i jedynego Kościoła naszego Pana Jezusa Chrystusa, a w konsekwencji autentyczną apostazją.

Swoim działaniem, jeśli nie słowami, oświadczali, że Kościół katolicki nie jest uprawniony do udzielania im Ducha Świętego przez sakramenty, sakramentalia, błogosławieństwa, Ofiarę Mszy św., Komunię, rekolekcje, pielgrzymki itp Dlatego czuli się zmuszeni do szukania go na zewnątrz, wśród protestanckich zielonoświątkowców, gdzie łatwo byłoby go znaleźć.
Otóż, w jaki sposób Duch Święty mógłby komunikować się z takimi ludźmi? Jeśli tak, oznaczałoby to, że Kościół katolicki nie ma prawa twierdzić, że jest jedynym i prawdziwym Kościołem Chrystusa; dlatego, jeśli to, co twierdzi Ruch Charyzmatyczny, jest prawdą, każdy katolik powinien opuścić Kościół i dołączyć do protestanckich zielonoświątkowców, którzy zostali napełnieni Duchem Świętym na długo przed tym, zanim Kościół katolicki cokolwiek o tym wiedział.

Jak katolik może szukać Ducha Świętego w Kościele niekatolickim, bez pośredniego zaprzeczania jedności Kościoła katolickiego?
Gdyby tak zwany chrzest w Duchu był prawdziwy, byłby to rzeczywiście „Super Sakrament”, ustanowiony jednak nie przez Chrystusa, ale przez ludzi. Oczywiście „katoliccy” zielonoświątkowcy zaprzeczają, że jest to sakrament, ale wynika to z zamieszania i niepewności, które przenikają całe ich nauczanie doktrynalne. Nalegają na „doświadczenie” i nie są całkowicie pewni „doktryny”. Pod tym względem protestanccy zielonoświątkowcy są o wiele bardziej konsekwentni: odrzucają chrzest dzieci i bierzmowanie młodzieży, a zamiast tego głoszą chrzest wiary dla dorosłych, po którym musi nastąpić prawdziwy chrzest Duchem Świętym.

Ale katoliccy zielonoświątkowcy nie ośmielają się odrzucić tych sakramentów, ponieważ byłoby to rażącą herezją; jednak w swoich naukach prawie nie nawiązują do nich, a tu i ówdzie wysuwają zaskakujące, niewierne twierdzenia. Weźmy na przykład to, co Kevin i Dorothy Ranaghan piszą w książce „Catholic Pentecostals”, która jest uważana za jedną z klasyków ruchu: „Chrzest Duchem Świętym jest fundamentalną częścią naszej chrześcijańskiej inicjacji. Dla katolików to doświadczenie jest odnową, która czyni naszą inicjację konkretną i wyraźną”. Trudno jest zgłębić głębokość błędów zawartych w tych liniach, ale mimo to można je wykryć. Po pierwsze, w tym stwierdzeniu zakłada się, że Chrzest Duchem Świętym ma różne znaczenie w zależności od tego, czy jest się katolikiem, czy protestantem, a zatem byłby jeden Chrzest Duchem Świętym dla protestantów, a inny dla katolików.

Ponadto, jeśli „chrzest w Duchu Świętym jest fundamentalną częścią naszej chrześcijańskiej inicjacji”, wynika z tego, że nikt nie jest prawdziwym chrześcijaninem, jeśli go nie otrzymał, ponieważ w życiu chrześcijańskim brakowałoby czegoś fundamentalnego. Wnioski byłyby naprawdę zaskakujące: św. Augustyn, św. Tomasz z Akwinu, św. Franciszek z Asyżu, św. Teresa z Avila, św. Franciszek Ksawery, św. Teresa z Lisieux, św. Pius X, wszyscy papieże i dobrzy chrześcijanie przed 1966 r. i później. ci, którzy odmawiają przyjęcia chrztu w Duchu Świętym lub po prostu go nie otrzymali, nie byliby autentycznymi chrześcijanami, ponieważ zostali pozbawieni czegoś fundamentalnego w życiu chrześcijańskim. Oznaczałoby to również, że w chrześcijaństwie istniałoby chrześcijaństwo, wybrana rasa wśród ludu Bożego. Oznaczałoby to nawet, że przez dwa tysiące lat Kościół katolicki pozbawiłby swoje dzieci pełni Ducha Świętego. Zachowałaby się wobec nich jak niegodna macocha, dopóki zielonoświątkowcy nie wnieśli pełni Ducha Świętego do Kościoła. Kto mógłby zmierzyć wymiary tej głupiej i ukrytej pychy?

Katoliccy zielonoświątkowcy zaprzeczają, że chrzest duchowy jest sakramentem, ale fakty zaprzeczają ich zaprzeczeniu. W rzeczywistości sakrament jest zewnętrznym znakiem, który wytwarza łaskę. Tak zwany „chrzest w Duchu” miałby wszystkie konstytutywne elementy sakramentu: nałożenie rąk byłoby zewnętrznym znakiem; wezwanie do Ducha Świętego byłoby formą; skutkiem byłoby wylanie Ducha. Ale jest więcej. Gdyby „Chrzest Duchem Świętym” był prawdziwy, nie byłby to zwykły sakrament, ale „supersakrament”, o wiele wyższy od pozostałych siedmiu uznanych przez Kościół, ponieważ: a) nie tylko wytworzyłby łaskę, ale podobny wylew w pełni do tego, który powstał w dniu Pięćdziesiątnicy; b) co więcej, nie tylko spowodowałoby łaskę w duszy, ale także cudowne wylanie;

WSZYSTKO TO NATURALNIE JEST ZGODNE Z WIARĄ.
Na marginesie można zauważyć, że charyzmatycy nie są zbytnio zainteresowani siedmioma darami Ducha Świętego, które są dane wszystkim chrześcijanom podczas chrztu i bierzmowania: dary mądrości, rozumu, rady, męstwa, wiedzy, pobożności i bojaźni przed bojaźnią. Bóg. Co więcej, nawet w przypadku niektórych księży, jak o. Darío Betancourt, jeden z przywódców ruchu w Ameryce, dary Ducha Świętego nabierają nowych rysów i są zakłamane.

Ale prawdziwe dary Ducha Świętego są o wiele bardziej pożądane niż dary drugorzędne, takie jak uzdrawianie, proroctwo, dar języków itp., które nie są konieczne do zbawienia lub osiągnięcia wysokiego stopnia świętości, a które mogłyby nawet wpadają w straszliwą pułapkę, ponieważ mogą prowadzić do duchowej pychy. Jeśli to, co zielonoświątkowcy twierdzą o chrzcie w Duchu Świętym, było prawdą, to gdzie należy umieścić bierzmowanie w życiu chrześcijanina?

Katoliccy zielonoświątkowcy lub Odnowa Charyzmatyczna unikają tego problemu, a ponieważ nie chcą otwarcie zaprzeczać bierzmowaniu, odkładają go na bok. Ranaghan we wspomnianej książce „Katoliccy zielonoświątkowcy” stawia pytanie w następujący sposób: „Możesz być bardziej pewny, co to znaczy być ochrzczonym w Duchu Świętym, niż co to znaczy być bierzmowanym”. Oni nie wiedzą, co to znaczy być potwierdzonym! Jednak niepamiętnym nauczaniem Kościoła jest nieomylna deklaracja Soboru Florenckiego z 1439 r., a mianowicie: „bierzmowanie jest Pięćdziesiątnicą każdego chrześcijanina”. Nawet — jak zobaczymy później — niektórzy, jak wspomniany już ks. DUCH CHARYZMATYKI, UWALNIA JĄ Z NASZEGO WNĘTRZA I SPRAWIA, ŻE WZROSŁA.

Dylemat jest zatem nieunikniony: albo chrzest w Duchu lub w Duchu jest prawdziwy, a bierzmowanie fałszywe, a przynajmniej niepotrzebne; lub Bierzmowanie jest prawdziwe, a chrzest w Duchu Świętym jest fałszywy. Oba nie mogą być prawdziwe.

Jeśli świecki mężczyzna, kobieta lub zakonnik przez nałożenie rąk może udzielać Ducha Świętego wraz z niektórymi cudownymi mocami, to po co nam biskupi lub kapłani? NIC! Protestanccy zielonoświątkowcy ich nie potrzebują; Dlaczego my, katolicy, powinniśmy to mieć? Każdy może zaprotestować, że to posuwa się za daleko. Ponadto charyzmatycy mówią: „Co jest złego w nakładaniu rąk? Czy każdy nie może włożyć rąk i wezwać Ducha Świętego?

Na pierwszy zarzut odpowiada się, że nie jest to posunięcie sprawy za daleko, ale ich logiczna konkluzja. Niestety zielonoświątkowcy kierują się „doświadczeniem”, a nie „logiką”, co czyni ich głuchymi na głos rozsądku. Odpowiada się na drugi zarzut, że każdy może wezwać Ducha Świętego, ale nie wolno mu nakładać rąk, aby wprowadzić wiernych na drogę, którą chcą iść. Nałożenie rąk oznacza władzę: patriarchowie Starego Testamentu wkładali ręce na swoje dzieci, aby je błogosławić. Chrystus włożył ręce na Apostołów, aby zesłać na nich Ducha Świętego. Z kolei Apostołowie, a po nich Biskupi i Kapłani, wkładają ręce, aby konsekrować i bierzmować.

Ale jaką władzę ma świecki, aby włożyć ręce na innego świeckiego, albo, co gorsza, na kapłana, biskupa lub kardynała? Kto dał im tę władzę?
NIE CHRYSTUS, który ustanowił sakrament bierzmowania, aby udzielał Ducha Świętego; NIE KOŚCIÓŁ, który nic nie wie o chrzcie w Duchu Świętym; ANI SAMEGO DUCHA ŚWIĘTEGO, ponieważ nie ma żadnego dowodu w Piśmie Świętym ani w Tradycji, że nadał on taką władzę.

I nie sprzeciwiajcie się, że jest to prosty gest, który każdy może wykonać: nie jest to prosty i bezużyteczny gest. Jest to próba działania „sakramentalnego”, ponieważ wysuwana jest fantastyczna prośba (można by powiedzieć, że świętokradzka), aby poprzez ten gest mogło nastąpić nadzwyczajne wylanie Ducha Świętego, z mistycznym doświadczeniem i charyzmatami znacznie przewyższającymi te, które aby mogli udzielać sakramentów chrztu, bierzmowania, święceń kapłańskich i naprawdę każdego innego sakramentu.

Charyzmatycy twierdzą, że cudowne wylanie Ducha Świętego wynika z wiary: czyż Chrystus nie powiedział, że gdziekolwiek dwóch lub trzech zbierze się w Jego imię, On będzie pośród nich? Czyż nie potwierdził również, że każdy, kto ma wiarę jak ziarnko gorczycy, będzie zdolny do czynienia wielkich cudów? Po co więc się zastanawiać, czy charyzmatycy dokonują niezwykłych rzeczy? Oświadczenie brzmi dobrze, gdy nie jest dokładnie zbadane. Ale w rzeczywistości Chrystus obiecał, że będzie wśród tych, którzy gromadzą się w Jego imię, ale musi to być w Jego imię, to znaczy wśród tych, którzy gromadzą się, by prosić o to, co podoba się Bogu. Otóż Bóg nigdy nie obiecywał takich mistycznych doświadczeń, ani też nie są one w żaden sposób potrzebne do naszego uświęcenia.

W rzeczywistości poszukiwanie nadzwyczajnego doświadczenia oznacza, że charyzmatycy nie wierzą w moc sakramentów. Nie wierzą nawet w obecność Ducha Świętego, chyba że, jak Tomasz, poczują go i dotkną; i zostanie to potwierdzone słowami księdza Darío Betancourta, jak zobaczymy później. Tutaj odpowiednie są słowa Chrystusa: „Uwierzyliście, ponieważ mnie ujrzeliście! Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli” (J 20,29). Wydaje się, że charyzmatyczni zielonoświątkowcy zapomnieli o tej nauce Chrystusa.

Badanie rzekomych charyzmatów
DAR UZDROWIENIA: – Słuchając zielonoświątkowców lub charyzmatyków, odnowy charyzmatycznej lub w duchu, wydaje się, że chodzą po szklanym dywanie niezliczonych cudów, które przedstawiają jako pewny dowód boskiego pochodzenia ruchu. Jednak aby uznać cudowne uzdrowienia za autentyczne, wymagane są trzy warunki:

a) Aby wykluczyć wszystkie przyczyny naturalne, które mogą spowodować nagłe uzdrowienie, co nie ma miejsca na przykład w przypadku rzeczywistych lub prawdziwych cudownych uzdrowień z raka lub wskrzeszania zmarłych.

b) Aby domniemany cud został poddany starannemu zbadaniu przez lekarzy, naukowców i teologów, jak ma to miejsce na przykład w przypadku cudów z Lourdes lub przypisywanych Dziewicy i Świętym.

c) Aby ostateczny wyrok wydał właściwy organ. Te trzy warunki nie występują w Ruchu Charyzmatycznym ani w Odnowie Charyzmatycznej. Wierzą w cuda dzięki prostemu świadectwu tych, którzy twierdzą, że je otrzymali; niektóre „cuda” mają charakter trywialny, inne natury psychologicznej, jeszcze inne nie trwają wiecznie. Ponadto konieczne byłoby szczegółowe zbadanie przyczyn każdego cudu.


Istnieją trzy możliwe przyczyny:
1)
Bóg: ale w tym przypadku należy ustalić, że są to prawdziwe cuda iw takim przypadku nie powinno być śladu pychy, ostentacji lub samozadowolenia, bardzo obecnych w ruchu charyzmatycznym.
2) Procesy psychologiczne: Na przykład duży nacisk kładzie się na fakt, że niektórzy nawróceni porzucili nawyk picia; ale powszechnie wiadomo, że członkowie Anonimowych Alkoholików osiągają podobne wyniki poprzez świecką naukę i terapie, które obejmują techniki psychologiczne, bez uciekania się do „ducha” przywoływanego przez charyzmatyków.


3) Diabeł: – Potrafi też zdziałać jakieś „cuda”, zwłaszcza w atmosferze naładowanej emocjami, takiej, jakiej szuka się w tych wielogodzinnych, wielogodzinnych spotkaniach, gdzie opowiadane są świadectwa i anegdoty, z podkładem perkusyjnym, synkopowane i mocne; a mówca do okrzyków. W tych warunkach dochodzi do zjawisk psychicznych, z których dochodzi nawet do tak skrajnego rozkojarzenia świadomości, że uwalniają się hormony rozluźniające i odrętwiające, co tłumaczy zanikanie objawów bólowych, chociaż choroby wcale nie ustępują. .

Sam Chrystus przestrzegał nas przed taką możliwością, ostrzegając nas, że nadejdzie czas, w którym fałszywi prorocy będą czynić „cuda” lub „cuda”, aby zwieść, jeśli to możliwe, nawet wybranych. Ponieważ ruch charyzmatyczny opiera się na fałszywych przesłankach doktrynalnych, diabeł łatwo infiltruje i wprowadza w błąd dusze.

DAR JĘZYKÓW – Chociaż powiedzieliśmy już coś o tym argumencie, badając pierwszy list św. Pawła do Koryntian, możemy dodać trochę uwagi, ponieważ charyzmatycy – zielonoświątkowcy bardzo doceniają ten „dar”.

Do niedawna uważali to za ostateczny dowód wylania Ducha Świętego. Oznacza to w konsekwencji, że przyjmując sakramenty, nie możemy być pewni, że otrzymaliśmy Ducha Świętego, ponieważ nie ma żadnego zjawiska zewnętrznego; nawet w sakramentach, takich jak chrzest, bierzmowanie i święcenia kapłańskie, które zostały ustanowione właśnie po to, by udzielać szczególnego wylania Ducha Świętego. Tak naprawdę w sakramentach naszą jedyną gwarancją jest szczera wiara w obietnicę Chrystusa, poświadczona nieomylnym autorytetem Kościoła, choć wiara ta prawie nigdy nie opiera się na uczuciu czy doświadczeniu.

Zdenerwowani takimi obiekcjami katoliccy zielonoświątkowcy przestali uważać te dary za dowód wylania Ducha Świętego. Co powinniśmy myśleć w obliczu takich sprzeczności? Jakim autorytetem ustalają kryteria swojej wiary? Czy Duch Święty najpierw sprawił, że uwierzyłeś, że dar języków jest ostateczną próbą, a potem, że tak nie jest? Czy Duch Święty może podlegać takim sprzecznościom?

A jeśli weźmiemy pod uwagę naturę „charyzmy”, nasze zakłopotanie może tylko wzrosnąć, ponieważ języki, którymi mówią zielonoświątkowcy-charyzmatycy, nie są w rzeczywistości językami ludzkimi. Są to dziwne języki, proste bełkot niezrozumiałych dźwięków (niektórzy twierdzili nawet, że był to „język lub język aniołów”), które nazywane są glosolaliami. Zauważyliśmy już, że „dziwne języki”, o których mowa w Dziejach Apostolskich iw Pierwszym Liście do Koryntian, były prawdziwymi językami, chociaż w większości nieznanymi obecnym.

Zielonoświątkowcy jednak wyjaśniają i mówią o możliwości modlenia się „nieobiektywnie, w sposób przed-konceptualny”. Oto definicja podana przez Le Renouveau Charismatique (zob. Lumen Vitae, Bruksela 1974): „Możliwość modlitwy nieobiektywnej, w sposób przedkonceptualny ma niemałą wartość w życiu duchowym. Pozwala wyrazić środkami przedkonceptualnymi to, czego nie da się wyrazić pojęciowo. Modlitwa językami jest dla normalnej modlitwy tym, czym abstrakcyjne, nieprzedstawiające malarstwo jest dla zwykłego malarstwa. Modlitwa językami wymaga inteligencji, którą posiadają nawet dzieci”.

Po pierwsze, nie ma nic podobnego w Tradycji Kościoła, w nauczaniu wielkich nauczycieli ducha i wielkich mistyków Kościoła. I chociaż Chrystus nauczył Apostołów i pierwszych uczniów modlić się, a nawet dał formułę wyrażania własnych próśb, nigdy nie modlił się w sposób „przed-konceptualny”, ani nie nauczał by Jego uczniowie zrobili coś takiego. Ten rodzaj modlitwy implikuje, że szmery nie odpowiadają obiektywnej rzeczywistości, ponieważ są nieobiektywne, i że Duch Święty nie jest w stanie wyrazić boskiej rzeczywistości w racjonalnym języku. ALE TO WSZYSTKO JEST FAŁSZ. Prorocy, Chrystus, Apostołowie, a później święci w ciągu dwudziestu wieków, rozpaleni Duchem Świętym, potrafili wyrazić najwyższą Prawdę ludzkim językiem.

Ponadto konieczne byłoby postawienie dalszych pytań do tego argumentu charyzmatyków. Na przykład; Czy to możliwe, że „mówienie językami” [mussitationes], dalekie od bycia darem Ducha Świętego, było oszustwem lub manifestacją procesów psychicznych wywołanych wybuchem emocjonalnym? Można dodać, że przynajmniej w niektórych przypadkach istnieje inne możliwe źródło: szatan, który próbuje zwieść ludzi naśladując cuda pierwszej Pięćdziesiątnicy. Kolejnym zjawiskiem, które należy ocenić niekorzystnie, jest multiplikacja tego cudu. Jeden z przywódców francuskich charyzmatyków powiedział w 1978 roku, że „we Francji 80% zielonoświątkowych charyzmatyków mówi językami” (Le Figaro, 18 lutego 1978). Więc cuda zdarzają się tak często?

Indyferentyzm religijny
Jak już wspomnieliśmy, zielonoświątkowy „katolicki” ruch charyzmatyczny został zaimportowany z protestanckiego pentekostalizmu. Katoliccy zielonoświątkowcy z wdzięcznością to uznali i zaczęli uważać protestancki ruch zielonoświątkowy za autentyczny. Było to logiczne, że tak było, w przeciwnym razie popadliby w jawną sprzeczność z własnym pochodzeniem; W związku z tym celebrują swoje spotkania modlitewne z protestantami dowolnego wyznania i bez różnicy.

Na tych spotkaniach każdy, kto otrzymał dar bycia „przewodnikiem”, może nałożyć ręce na każdego, nie martwiąc się o Kościół ani sektę, do której należy. Wszyscy rzekomo otrzymują dary Ducha Świętego, mówią językami, tłumaczą, prorokują i uzdrawiają.

Różnice doktrynalne nie stanowią przeszkody. Tak więc katolicy, którzy powinni uważać, że tylko oni posiadają pełną Prawdę, nie próbują oświecać swoich protestanckich braci pełnią Prawdy, którą można znaleźć tylko w Kościele katolickim. Jeśli chodzi o protestantów, dalecy od uznania słusznych twierdzeń Kościoła katolickiego, które powinny być logicznym skutkiem autentycznego wylania Ducha Świętego, twierdzą oni, że doświadczają jaśniejszej znajomości doktryny ich odpowiednich wyznań protestanckich.

Zarówno „katoliccy”, jak i protestanccy charyzmatycy twierdzą, że działają szybko iw duchu miłości i wzajemnego zrozumienia na rzecz jedności, która jest celem ruchu ekumenicznego. Kwestie doktrynalne nie są omawiane, ponieważ (jak mówią) szukają jedności na „GŁĘBSZYM POZIOMIE”. Z „głębszym poziomem” próbują powiedzieć „poziom emocjonalny”, który mylą z „nadprzyrodzoną miłością”. Jednak poziom emocjonalny jest najbardziej zawodny.

Tylko Prawda jest najgłębszym poziomem i na tym poziomie możliwa jest jedność, ponieważ Chrystus przyszedł, aby dać świadectwo Prawdzie, odrzucając wszelkie kompromisy z błędem i dwuznacznością. Oddał swoje życie za Prawdę; jeśli Prawda nie zostanie w pełni przyjęta i wyznana, niemożliwa jest nadprzyrodzona miłość i jedność. Dlatego ruch charyzmatyczny jest skazany na zniszczenie nadziei (prawdziwego) ekumenizmu, ponieważ żadne zjednoczenie nie będzie możliwe, dopóki nasi protestanccy bracia — lub bracia innych wyznań — nie zaakceptują pełnej mocy wiary i rządu Kościoła katolickiego.

Znane jest również to, że niektórzy charyzmatyczni przywódcy wygłaszali oświadczenia i zajmowali stanowiska, które trudno pogodzić z doktryną katolicką. Na przykład Kevin Ranaghan (który wraz z żoną Dorothy przyjął chrzest Ducha Świętego, i pomaga kard. Suenensowi w organizowaniu ruchu na całym świecie i jest autorem „Catholic Pentecostals”, uważanej za klasykę w tej dziedzinie) na z okazji encykliki Humanae vitae (1968) podtrzymuje zdanie, wbrew nauczaniu papieża Pawła VI, prawo do kontroli urodzeń.

Jak Duch Święty mógł zainspirować Papieża do jednej rzeczy, a Kevina Ranaghana do innej? A może to on miał rację, a papież się mylił? Co więcej: na stronie 4 swojej książki „Katoliccy zielonoświątkowcy” Kevin, cytując „Krzyż i sztylet” Davida Wildersona, pisze: „Te słowa wyraźnie pokazują, że Chrystus otrzymał Ducha, aby mógł być Mesjaszem i Panem”.
To jednak herezja! Ponieważ Chrystus nie otrzymał Ducha Świętego, aby być Mesjaszem i Panem, ale Był/Jest Jednym i Drugim od swojego poczęcia, z powodu unii hipostatycznej.

NIESAMOWITE, TO TAKŻE MÓWI OJCIEC DARIO BETANCOURT, JAK ZOBACZYMY PÓŹNIEJ, I TO POWODUJE, ŻE POPADUJE SIĘ W Herezję.
Weźmy także pod uwagę oświadczenie na stronie 250, dotyczące promotorów „autentycznego życia w wierze”. Kevin cytuje nie tylko św. Franciszka z Asyżu, św. Ignacego Loyolę i św. Franciszka Salezego, ale także Joachima z Fiore (którego błędy zostały potępione w 1215 r.), George'a Foxa (założyciela protestanckich kwakrów), Johna Wesleya (założyciela metodystów) i Telepastor Billy Graham! Dlatego, według Kevina Ranaghana, „Duch Święty nie robi różnicy między Kościołem katolickim a różnymi wyznaniami protestanckimi, ale działa jednakowo we wszystkich, bez względu na to, w co wierzą i czego nauczają”.

Zburzenie chrześcijańskiej ascezy
Jeśli odwrócimy się od teologii spekulatywnej do ascetycznej, jak nauczali i żyli święci, odkryjemy, że ruch charyzmatyczny jest nie tylko pozbawiony podstawowych wymagań prawdziwego wniebowstąpienia do Boga, ale wręcz mu szkodzi.

Niszczy pokorę i sprzyja dumie. – Pokora jest podstawą i źródłem wszelkich cnót; pycha jest źródłem wszystkich grzechów; pokora jest cnotą Chrystusa, Najświętszej Maryi Panny i Świętych; pycha jest wadą szatana i jego sług. Dumny człowiek jest pełen pewności siebie i pewności siebie, szuka sensacji i pyszni się tym jako cnotą; pokorny natomiast szuka ostatniej pozycji, unika sensacji i niezwykłości, boi się oszukania i uważa się za niegodnego nadzwyczajnych darów. Jeśli Bóg daje mu te dary, przyjmuje je z bojaźnią i drżeniem, prosząc nawet Pana, aby je zabrał i poprowadził zwykłą drogą; ukrywa je tak bardzo, jak to możliwe, a jeśli czasami, zmuszony posłuszeństwem, musi mówić, czyni to z najwyższą odrazą i rezerwą.

Jest dokładnie odwrotnie niż w przypadku charyzmatyków: pragną oni nadzwyczajnych darów, zwłaszcza tych, które działają na zmysły, takich jak dar języków [mussitationes], dar ich tłumaczenia i dar uzdrawiania.

Podczas gdy pokorni błagają: „Nie ja, Panie, nie ja!”, Zielonoświątkowiec odważnie stawia siebie na pierwszym miejscu i mówi czynami, ale słowami: „Oto jestem, Panie; Spraw, abym miał mistyczne doświadczenie Twojej obecności, abym mówił językami, abym miał moc udzielania Ducha Świętego w czasie i okazji, którą uznam za stosowną, abym prorokował, abym uzdrawiał ludzi wszędzie”.

A kiedy wierzy, że otrzymał chrzest w Duchu Świętym, charyzmatyk kontynuuje odważne nakładanie rąk, wołając o Ducha Świętego i udzielając go; a jeśli kiedykolwiek Duch „zostaje w tyle”, histerycznie nalega: „Duchu Święty, zstąp, musisz zejść!”

Naraża duszę na samooszukiwanie się – Podsycając chorobliwe pragnienie sensacji, ruch tworzy atmosferę przeładowaną emocjami, ujawniając w ten sposób samooszukiwanie się; Oświadcza w istocie, że osobiste doświadczenie jest najwyższym dowodem wylania Ducha Świętego.

Jest to jednak sprzeczne z nauką Chrystusa, który powiedział, że wypełnienie Woli Bożej jest jedynym pewnym kryterium przebywania na drodze zbawienia: „Nie każdy, kto mi mówi: Panie, Panie! Królestwa Niebieskiego, ale kto pełni wolę mojego Ojca Niebieskiego, ten wejdzie do Królestwa Niebieskiego” (Mt 7,21)

Jak często bolesne i trudne jest pełnienie woli Bożej! Serce jest suche, wola słaba, a ciało niespokojne; jednakże spełnianie woli Bożej w takich okolicznościach jest wielką doskonałością.
Jezus posunął się nawet do wykluczenia, że nadzwyczajne dary są pewnym znakiem zbawienia, podczas gdy zielonoświątkowcy i charyzmatycy uważają je za niezbity dowód autentyczności ich doświadczenia. Oto słowa Jezusa: „Wielu powie mi w owym dniu: 'Panie, Panie! czyż nie prorokowaliśmy w Twoim imieniu i nie wypędzaliśmy demonów, i nie czyniliśmy cudów w Twoim imieniu? Wtedy powiem im: Nie znam was, odstąpcie ode mnie, czyniący nieprawość! (Mat. 7 22 23)

Doświadczenie, będąc wysoce subiektywnym i najsłabszym ze wszystkich testów, jest niezwykle podatne na samooszukiwanie się. Wystarczy być obecnym w kulminacyjnych momentach spotkań modlitewnych charyzmatyków. To, co dzieje się bardzo często w takich momentach, jest niepokojące i zamiast prowadzić uczciwego widza do rozpoznania obecności Trzeciej Osoby Trójcy Świętej, budzi w nim obawę, że pośród nich przebywa inny „duch”, duch, który cieszy się będąc w stanie tak łatwo oszukać synów ludzkich i bez wysiłku wprowadzić ich do królestwa, w którym Chrystus nie króluje.

Odnośnie tego aspektu ruchu charyzmatycznego, oto co pisze francuski autor, Henri Caffarel: „bezcelowe byłoby zbieranie tutaj przykładów, ale jasne jest, że zwykle, z powodu podniecenia, jakie panuje na tym zgromadzeniu, człowiek jest bardzo bliskie zbiorowej histerii, a szefowie ewidentnie nie potrafią kanalizować wybuchów emocji. W niektórych przypadkach nie można być pewnym, czy ktoś jeszcze mieści się w granicach autentycznego życia chrześcijańskiego, czy też jest już na granicy przesądów i magii. Zły istotnie… zbiera żniwo!” Nietrudno zrozumieć, że zgromadzenia te poważnie zagrażają wierze ludzi, ich życiu duchowemu i równowadze psychicznej. Zrozumiałe jest również, że rodzą fałszywych proroków i uzdrowicieli, takich jak ci, o których mówił Chrystus.

Co więcej: Ralph Martin, dyrektor Ruchu Charyzmatycznego, w swojej książce „Jeżeli Pan nie zbuduje domu” obnaża problem w bardziej krwawy sposób: „zbyt wielu wychodzi poza granice moralności, ponieważ tworzą się relacje osobiste relacje między kapłanami , zakonnice i osoby świeckie, które niestety schodzą z poziomu duchowego do czysto naturalnego i zmysłowego poziomu. Agape przeradza się w eros. Nierzadko nałożenie rąk charyzmatyków kończyło się lubieżnymi i pożądliwymi sytuacjami dotykania seksualnego.

Jest to sprzeczne z doświadczeniem tych, którzy żyli duchowo - Nauka i praktyka charyzmatyków - Zielonoświątkowcy zaprzeczają przykładowi Świętych, zwłaszcza wielkich mistyków (pomimo ciągłego cytowania ich jako inspiracji dla technik, które wprowadzają w życie) . Święci nieustannie bali się, że zostaną oszukani przez diabła, gardzili niezwykłymi zjawiskami i usilnie prosili Pana, aby trzymał ich na zwykłej ścieżce.

Nauczanie i praktyka charyzmatyczna są również sprzeczne z wyraźnym nauczaniem wielkich nauczycieli życia duchowego i Doktorów Kościoła, którzy nieustannie i jednogłośnie nauczają, że prawdziwymi cnotami, których należy szukać, są pokora, umartwienie, umiłowanie pokory, unicestwienie siebie, życie ukryte, unikając pojedynczości i okazji, aby duma nie rodziła się w sercu.

Św. Jan od Krzyża podsumowuje tę doktrynę w następujący sposób: "DLATEGO MÓWIMY, ŻE Z TEGO WSZYSTKIEGO, CO SIĘ WYOBRAŻA (DOCENIENIA I WIZJE), A TAKŻE Z INNYCH FORM I GATUNKÓW (...)TERAZ, GDY SĄ ONE FAŁSZYWE ZE STRONY DIABŁA, TERAZ, GDY WIADOMO, ŻE SĄ PRAWDZIWE ZE STRONY BOGA, INTELEKT NIE MOŻE BYĆ PRZEZ NIE ZAWSTYDZONY ANI PRZYNĘCONY, ANI DUSZA NIE MOŻE CHCIEĆ ICH POSIADAĆ ANI MIEĆ, ABY POZOSTAĆ NIEPRZYWIĄZANĄ, NAGĄ, CZYSTĄ I PROSTĄ".(Wspinaczka na Górę Karmel. Księga II.Rozdział 16). Droga na Górę Karmel - Karmel.pl
To dokładne przeciwieństwo tego, co robią charyzmatycy.
Charyzmatycy porzucają krzyż – Ruch koncentruje się na świętowaniu „radości” ducha. W ruchu nie ma miejsca na agonię Getsemani, męki Męki Pańskiej, noce duszy, które wyróżniają się w życiu świętych; jak noc tak głęboka, że wyrwała z ust Chrystusa krzyk niewypowiedzianego bólu: „Boże mój, Boże mój! Dlaczego mnie porzuciłeś?" (Mt 27,46). Charyzmatycy powinni wiedzieć, że świętość nie polega na radości, ale raczej na cierpieniu. Chrystus doprowadził swoich świętych, zwłaszcza wielkich mistyków, na wyżyny świętości, nie właśnie drogą radości, ale przez niewypowiedziany ból, bo istotą miłości nie jest radość, ale cierpienie: „kto chce być uczniem moim, zaprzej się samego siebie, weź swój krzyż i naśladuj mnie” (Mt 16,24)

Prawdziwe świętowanie radości zarezerwowane jest dla nieba.Znakiem większej doskonałości jest mówienie „Bądź wola Twoja” w agonii Getsemane niż w radości Pięćdziesiątnicy.
Ruch charyzmatyczny sprzeciwia się Soborowi Watykańskiemu II: w istocie uczy, że „nie należy lekkomyślnie żądać nadzwyczajnych darów ani oczekiwać od nich owoców dzieł apostolskich z zarozumiałością” (Lumen gentium, 12). Wydaje się, że te słowa zostały natchnione przez Boga jako wstępne potępienie ruchu, który powstał bezpośrednio po Soborze.

Wniosek
Obiektywnie i szczerze zbadaliśmy Ruch Charyzmatyczny z różnych punktów widzenia i stwierdziliśmy, że jest kruchy, pełen sprzeczności, błędny i zgubny. Ale pośród tłumu, zgiełku, mobilizowanych pieniędzy i wrzawy wywołanej przez Ruch trudno jest sprawić, by głos zdrowego rozsądku przeważył. Żyjemy w czasach urojeń, w których nauczanie i tradycja Kościoła są otwarcie atakowane lub lekceważone z pogardą. Wydaje się, że nadeszły czasy przepowiedziane przez św. poczują, z jednej strony odwrócą uszy od prawdy, a z drugiej strony zwrócą się ku baśniom” (2 Tym. 4,3-5).

Święty Paweł zaprasza nas do zbadania wszystkiego, do zachowania dobra, do odrzucenia zła. W ŚWIETLE ZDROWEJ TEOLOGII I TRADYCJI RUCH NIE JEST KWALIFIKOWANY JAKO DOBRA RZECZ: JEST CZĘŚCIĄ FANATYCZNYCH twierdzeń, PODWAGA WIARĘ, WPROWADZA DUSZE W FAŁSZYWY MISTYCYZM I PROWADZI JE PRZEZ łatwowierność i ukrytą dumę, DO SZATANA.

Dlatego w pełni uzasadniony jest osąd arcybiskupa Roberta Dwyera, który powiedział: „Oceńmy ruch charyzmatyczny jako jeden z najniebezpieczniejszych kierunków Kościoła naszych czasów, ściśle związany duchem z innymi ruchami destrukcyjnymi i separacyjnymi, zagrażającymi poważnym szkody dla ich jedności i niezliczonych dusz” (Christian Order, maj 1995, s. 265).

Różni autorzy Czasopismo "TAK TAK NIE NIE" Armia Resztki- eccechristianus.wordpress.com / La Renovación Carismática Católica -El enemigo interno
JOKAMA shares this
100
sługa Boży
Podobne to do "NOP-ów," (niepożądany odczyn poszczepienny)
tylko nazwałbym to "ODNŻ" (odczyn demoniczny na żądanie)
slawomira1812 shares this
3897
Posoborowe absurdy
Jak i fałszywe objawienia są wewnętrznym wrogiem kościoła >> MEGA Wykład ks Jakuba Wawrzyna 28.05.2023 Fałszywe…
Anieobecny
Jaka katolicka...!?
Raczej protestancka...
Izabela Sylwia - IS 2201
Oj, nieźle się tutaj piło.