karinka
1,6 tys.

Rozkład katolicyzmu, czyli...

Wikimedia Commons

W ostrym pamflecie La décomposition du catholicisme (Paris, Aubier-Montaigne 1968), o. Louis Bouyer, były pastor luterański, „swobodny elektron” Kościoła katolickiego, uczestnik przygotowań do Soboru Watykańskiego II i przytomny krytyk jego tzw. „ducha” reaguje na to, co zrobiono z Soborem i na wyrosłą na nim mitologię - czytamy na portalu christianitas.org.

W książce tej pisał: Nie tak dawno katolicy, patrząc z góry, kpili sobie z rozbicia protestantyzmu na sekty czy wrogie sobie i rywalizujące szkoły. Wystarczyło jednak, że poluzowano żelazny gorset, w którym zostali uwięzieni od Reformacji, a z którego represja modernizmu odkręciła ostatnią śrubkę, żeby w mgnieniu oka znaleźli się w jeszcze gorszej sytuacji (s. 46). Wczorajsza liturgia była już tylko zabalsamowanym trupem. To, co nazywa się dzisiejszą liturgią jest tym samym trupem, ale w rozkładzie (s. 144). Jego analiza opiera się na dwóch parach przeciwieństw. Z jednej strony jest Kościół, który może być pewien swojej przyszłości i katolicyzm, który jest systemem ukutym przez Kontrreformację i uśmierconym przez modernizm; z drugiej strony – tępy i zamknięty integryzm, który jest bliźniaczym bratem chaotycznego i wywrotowego progresizmu. W prezentowanym fragmencie Bouyer krytykuje posoborowe pseudoubóstwo i podkreśla, że źródłem autentycznego ubóstwa jest służba.

Te dwa wirusy, które w istocie nie są ani nowe, ani wyłącznie katolickie, lecz które gwałtownie rozprzestrzeniły się we współczesnym katolicyzmie i które znalazły doskonałe środowisko rozwoju w nowoczesnej prasie, to mitologia zastępująca analizę rzeczywistości i slogany zajmujące miejsce refleksji doktrynalnej.

Entuzjazm naszych katolików „na czasie” dla Bultmanna i jego „demitologizacji” staje się całkiem zabawny, gdy zestawimy go z tym, że większą wagę przywiązują oni do sfabularyzowanej wersji zdarzeń niż do rzetelnego opisu faktów.

Ta prawidłowość ujawniła się już podczas pierwszych obrad Soboru; a także w powstałych wówczas sprawozdaniach, które natychmiast upowszeniono. Ich naiwny manicheizm znał jedynie biel i czerń. Z jednej strony ci „źli”: sami Włosi, nie licząc kilku Hiszpanów i Irlandczyków. Z drugiej zaś ci „dobrzy”: w całości spoza Włoch, może z wyjątkiem jednego lub dwóch kardynałów. Po jednej stronie ci wszyscy Ottaviani, Ruffini, Brownowie i Heenanowie; po drugiej Fringsowie, Légerowie, Suenensowie i Alfrinkowie – by wymieniać jedynie „purpuratów”. Ci pierwsi jednakowo ograniczeni, przebiegli i małostkowi; ci drudzy w równym stopniu czyści, mądrzy i wielkoduszni.

Tak skonstruowana mitologia stanowiła wygodne oparcie dla sloganów. Z jednej strony tradycja, utożsamiona z najdalej posuniętym obskurantyzmem. Z drugiej blask nowości, bez najmniejszego skrawka cienia. Autorytet przeciw wolności (i odwrotnie). Doktryna w opozycji do duszpasterstwa. Ekumenizm przeciwstawiony (co jest najśmieszniejsze) trosce o jedność Kościoła, a zwłaszcza tezie o Jego jedyności, przeciwstawiony Kościołowi samemu. Getto albo otwartość na świat prowadząca aż do rozproszenia się w nim, itd.

Bez wątpienia, przyznawano z chęcią lub niechęcią, że pomiędzy samymi kardynałami, jak i między innymi biskupami znajdowało się wiele ważnych osobistości nie przynależących do żadnej z tych kategorii. Przydzielano ich jednak prawie że ślepym trafem do jednej lub drugiej grupy, gdy tylko okazywali się zbyt wpływowi; ryzykowano przy tym pospieszne ich stamtąd wyprowadzenie i umieszczenie w grupie przeciwnej. Wielka nadzieja „białych”, kardynał Giovanni Battista Montini, późniejszy Paweł VI, po pewnym czasie korzystania z przywileju niepewności, został zaliczony do „czarnych”. Było w sumie wiele takich roszad, które, gdy się przyjrzeć nieco bliżej, dotyczyły tak naprawdę ludzi najbardziej znanych z wierności pozycjom wyważonym, a przy tym stałym. I patrząc od drugiej strony: analiza głosów oddanych od początku Soboru - a zwłaszcza podczas następującego po nim Synodu - wykazuje, że najbardziej „biali” spośród „białych” wielokrotnie mieli tendencję do tworzenia bloku z „najczarniejszymi” z „czarnych”. Staje się to tym bardziej uderzające, gdy zwrócimy uwagę na to, co działo się w komisjach biskupich ustanowionych w Rzymie do aplikacji Soboru. Zdarzenia te są bardzo znaczące i spróbujemy je głębiej omówić w odpowiednim czasie.

Ta redukcja Konsylium - a zwłaszcza jego następstw - do konfliktu pomiędzy czarnymi owcami a barankami bez zmazy doprowadziła do tego, że opinia publiczna utraciła sprzed oczu podstawową rolę odegraną przez prawdziwych rzemieślników soborowego dzieła; zrobiono za to przelotną reklamę kilku osobom, które wbrew pozorom niewiele wniosły w tamte wydarzenia. Co gorsza, odsunięto umysły od prawdziwych problemów, zabawiając je opozycjami, które nawet jeśli po części były prawdziwe, to i tak pozostawały bardzo powierzchowne, a ich dokładne znaczenie nie zostało nigdy objaśnione. Osoby jednak przemijają, a problemy pozostają. Dlatego też mitologia soborowa i posoborowa wyrządza największe szkody, gdy odnosi się bezpośrednio do tych ostatnich.

Należałoby w tym miejscu zdemistyfikować przede wszystkim mity narosłe wokół służby, ubóstwa, kolegialności, ekumenizmu, otwarcia na świat i aggiornamento. Chciałbym zostać dobrze zrozumiany: wszystkie te tematy są najcenniejszymi zdobyczami czy też ponownymi odkryciami Soboru. Jednakże począwszy od czasów Vaticanum II, widzieliśmy, jak te idee pęczniały i deformowały się pod wpływem czynników, które właśnie opisałem. Od tamtego też czasu wcale nie przestały się rozdymać, aż do osiągnięcia obecnie stanu bliskiego eksplozji. Zdaje się teraz, że wystarczyłoby tylko nakłucie szpilką, żeby nie zostało z nich nic poza zmiętym skrawkiem gumy, całkiem mokrym od śliny. Kto jednak odważyłby się na takie działanie, nie poddając się przy tym lękowi, że zostanie ono odebrane jako atak na kryjące za tymi hasłami rzeczywiste problemy i wartości? Atak na idee, które do tej pory jedynie rozdmuchiwaliśmy, zamiast je rozwijać? Trzeba jednak poważyć się na owo przekłucie, zanim obrzęk okaże się śmiertelny.

CZYTAJ CAŁOŚĆ na stronie: www.christianitas.org/news/rozklad-katolicyzmu/

Autor: hd
Źródło: www.christianitas.org
19:13 18 lutego 2017

malydziennik.pl/rozklad-katolic…