karinka
136

Zobacz co tak naprawdę dzieje się w niemieckim kościele!

9 lipca 2018 philo

Wywiad z kard. Paulem Josefem Cordesem – niemieckim współpracownikiem Jana Pawła II, opublikowany w tygodniku „Niedziela” należy koniecznie przeczytać. Dowiadujemy się co tak naprawdę dzieje sie w niemieckim kościele, i dlaczego upadł on na samo dno!

„Wielki teolog Hans Urs von Balthasar już przed laty napisał książkę „Antyrzymski resentyment” (Freiburg 1974, w polskim przekładzie: Poznań 2004). Pisze w niej, że nasze „katolickie uczucia są ciągle podkopywane przez nieustannie napastliwe wypowiedzi mediów, prasy i licznych publikacji, które swą chrześcijańską dojrzałość wystawiają na pokaz przez zarozumiałe czy wręcz nienawistne wywyższanie się nad wszystko, co przychodzi z Rzymu, co dzieje się w Rzymie i idzie do Rzymu”. Kiedy w 1980 r. zostałem powołany przez Papieża do Rzymu, jeden z moich współbraci zapytał mnie: „Czy przeciw takiej nominacji nic nie można zrobić?”. Inny mi napisał: „Ty w Rzymie? Mogę ci tylko wyrazić ubolewanie”. Bo antyrzymski resentyment jest w Niemczech – w kraju, w którym Luter rozpętał reformację – szczególnie wyrazisty. Na północ od Alp jest awersja do Rzymu i papiestwa jako takiego. Św. Jan Paweł II spotkał się z nią po wielkim aplauzie, którego najpierw doznał w Niemczech. W styczniu 1989 r. 163 katolickich profesorów w tzw. Deklaracji kolońskiej obłożyło klątwą następcę św. Piotra, gdy ten – z punktu widzenia prawa kościelnego zupełnie słusznie – zamianował arcybiskupem Kolonii Joachima Meisnera. Fala ich agresji rozlała się na cały świat. Na wspomnienie może zasługuje też niesłuszne i raniące karcenie Papieża, które ściągnął on na siebie podkreśleniem w swej deklaracji „Dominus Iesus” centralnej roli Jezusa w dziele zbawienia” – mówi kardynał.

I dodał, że „ta antyrzymska choroba dochodzi do głosu jeszcze z powodu jego przeszłości jako nauczyciela teologii. Jako profesor i kardynał (papież Benedykt XVI – przy. autor) niejeden raz wyzywał swych kolegów na słowny pojedynek i kładł ich na łopatki. Czegoś takiego ambitni uniwersyteccy profesorowie zwyczajni nie zapominają. Potem były błyskotliwe publiczne wystąpienia kard. Josepha Ratzingera, np. dysputa z niemiecką gwiazdą filozofii Jürgenem Habermasem w monachijskiej Akademii Katolickiej w 2004 r. Wielu zadawało sobie pytanie, dlaczego właśnie Ratzinger stanął na szczycie Kościoła: „Czy nie był jednym z nas?”. Kto nie hamuje swych ambicji, ten nasiąka antypatią i ją wylewa. Nie mówiąc o tłumie ludzi dalekich od Kościoła, którzy – jak pisał von Balthasar – w Niemczech inspirują media i nie cierpią wierzących”.

kslo/niedziela.pl

malydziennik.pl/zobacz-co-tak-n…