Heinrich Himmler - listy zbrodniarza do rodziny

opublikowano: 2015-09-24 09:45
wszystkie prawa zastrzeżone
poleć artykuł:
Heinrich Himmler był przywódcą SS, jednym z najbardziej fanatycznych zwolenników Hitlera i jednym z największych zbrodniarzy II wojny światowej. Jak wyglądało życie osobiste człowieka, który posłał na śmierć miliony ludzi? Na to pytanie przynoszą odpowiedź jego listy.
REKLAMA
31.5.44

Moja dobra, kochana Mamusiu!

Na wstępie serdecznie dziękuję ci za oba twoje miłe listy z 24. i 27.5. Zatroszczyliśmy się o umierającego esesmana. Waldeck dostał ode mnie dwa teleksy. Jeszcze raz załączam dla ciebie list od obergruppenführera SS Pohla. Żeby ująć ci pracy, już mu odpisałem i załączam ci przekalkowaną kopię.

Przesyłam ci jedno z moich ostatnich przemówień; gdy pozostałe będą spisane, prześlę ci je również, gdyż w licznych partiach są inne. Załączam też biuletyn informacyjny Nadokręgu SS Men z bardzo miłym artykułem o dolnobawarskiej SS i jej pierwszych latach, jak też bardzo piękny wiersz Ablösung. Obie rzeczy powinna przeczytać też Laleczka.

Dla naszej dobrej córeczki Gudrun dołączyłem podziękowania Głównego Urzędu SS; żadne z naszych imion nie jest jednak wymienione. Powinnyście obejrzeć sobie fotografie, są z Bośni; następnym razem zabiorę je ze sobą.

Allach zostało raz na zawsze poinstruowane, że za wyjątkiem oficjalnych upominków SS i państwowych wolno ci kupować u nich wszystko i to z takim samym rabatem jak ja – 30–40%.

Wciąż myślę o sprawie z Apfeldorfu, chociaż bardzo mocno skomplikowało ją to, że żandarm przekazał ją do sądu, zanim Friedl porozumiał się z nami; ale już zacząłem działać.

Książki zanieście do mojego pokoju!

Pieniądze 950 M są w kopercie.

Dr Stumpfegger przekazuje list. Mam zatem wielką nadzieję, że rehabilitantka Wam pomoże.

Ślę ci, moja kochana Mamusiu, oraz naszej drogiej córeczce moc serdeczności i całusów.

W miłości

Wasz Tatuś

W tamtych tygodniach Himmler wygłosił przed generałami Wehr­machtu kilka przemówień, w których otwarcie poruszył temat eksterminacji Żydów. I tak 5 maja 1944 roku powiedział: „Kwestia żydowska została w Niemczech rozwiązana. Została rozwiązana bezwzględnie, w duchu życiowej walki naszego narodu, która toczy się o przetrwanie naszej krwi”. 24 maja: „Kwestia żydowska […] została rozwiązana bezkompromisowo, zgodnie z rozkazem i w oparciu o racjonalne poznanie. Wierzę, moi panowie, że znacie mnie na tyle, by wiedzieć, iż nie jestem człowiekiem łaknącym krwi ani człowiekiem, któremu bezwzględna powinność sprawia radość i zabawę. Z drugiej jednak strony mogę o sobie powiedzieć, że mam silne nerwy i poczucie obowiązku. Gdy jakąś rzecz uważam za konieczną, realizuję ją bezkompromisowo. Jeśli chodzi o żydowskie kobiety i dzieci, nie uważam się za uprawnionego pozwolić, by z żydowskich dzieci wyrośli mściciele, którzy w przyszłości zabiją naszych ojców i wnuków. W moich oczach byłoby to tchórzostwem. Co za tym idzie ta kwestia została rozwiązana bezkompromisowo”.

REKLAMA
8.6.44

Moja dobra Mamusiu!

Do świstaczego sadła i 2 przemówień na szybko (noc godz. 1) ode mnie kilka słów. Mam nadzieję, że wkrótce do Was przyjadę. Dla Laleczki wycinek z gazety. – Mam nadzieję że sadło ze świstaka ci pomoże!

Moc serdeczności i całusów Dla Ciebie i Laleczki!

Wasz Tatuś

3 czerwca 1944 roku w klinice SS w Hohenlychen przyszła na świat Nanette Dorothea, drugie dziecko Hedwig Potthast i Heinricha Himmlera. Od urodzenia Helgego Hedwig Potthast mieszkała w „Brückenthin”, leżącej na uboczu, rozbudowanej przez Himm­lera leśniczówce w pobliżu Hohenlychen. Ich jedynymi sąsiadami w odległości dwóch kilometrów była zaprzyjaźniona rodzina Oswalda Pohla. Początkowo nazwisko Heinricha Himmlera nie figurowało jako nazwisko ojca na świadectwach urodzenia jego nieślubnych dzieci, dopiero 25 czerwca 1944 roku uznał on swoje ojcostwo przed sędzią SS, a 20 lipca w Urzędzie Stanu Cywilnego w Lychen polecił dokonać stosownych zmian w świadectwach urodzenia. Ojcem chrzestnym córki został Sepp Dietrich (Himmler był ojcem chrzestnym dwóch młodszych synów Dietricha). Ursula Dietrich życzyła „drogiemu Reichsführerowi”: „niech Pańska mała dziewczynka napełnia życie swoich rodziców tylko światłem i słońcem…”. Również Oswald oraz Eleonore Pohl – jako „dobrzy sąsiedzi” – złożyli gratulacje i obiecali „wraz z najlepszymi życzeniami” towarzyszyć „obu dzieciom losu w ich drodze w silną przyszłość”. Eleonore Pohl, sama matka trzech córek, już w dniu urodzin Nanette posłała kartę „drogiej Pani Zajączek”, próbując dodać jej otuchy: „Natura podąża swoimi własnymi drogami, tak wiele córek to być może zapowiedź czasów, na które mężczyźni nie będą mieli aż tak wielkiego wpływu”.

Rodzina Himmlera w 1906 r., mały Heinrich stoi pierwszy z lewej (fot. ze zbiorów Bundesarchiv, N 1126 Bild-33-025, opublikowano na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0 Niemcy).

Heinrich Himmler był nieobecny podczas porodu swojej córki, gdyż tego dnia był świadkiem na ślubie gruppenführera SS Hermanna Fegeleina oraz Gretl Braun, siostry Evy Braun, który odbył się na Obersalzbergu. Hermann Fegelein był oficerem łącznikowym Himmlera i Hitlera. Pod koniec 1944 roku pani Fegelein odwiedziła Hedwig Potthast w jej nowym miejscu zamieszkania, willi „Schneewinkllehen” w Schönau, nieopodal Berchtesgaden, którą Himmler kupił dla swojej kochanki od Martina Bormanna latem 1944 roku, a przy której przebudowie i remoncie byli zatrudnieni więźniowie z Dachau.

REKLAMA

Od czasu odejścia z urzędu Hedwig Potthast miała z dawnymi przyjaciółmi i znajomymi jedynie kontakt listowny. Pomimo to prowadziła ożywioną korespondencję z żonami najważniejszych dygnitarzy nazistowskich, m.in. z Gerdą Bormann, Liną Heydrich, Eleonore Pohl i innymi. Po wojnie Lina Heydrich powiedziała o Hedwig Potthast: „Ta kobieta nie była ani drobnomieszczańska, ani ekscentryczna, zupełnie nie na modłę SS. Była mądra, miała w sobie wewnętrzne ciepło. Reinhard powiedział kiedyś, że można by przy niej ogrzać sobie dłonie i stopy”.

Podobnie z Heinrichem Himmlerem, z którym utrzymywała niemal wyłącznie kontakt listowny i telefoniczny. Jego krótkie odwiedziny u Hedwig i dzieci były sporadyczne. Wizyta Himmlera w „Haus Schneewinkllehen” w październiku 1944 roku została udokumentowana tylko dzięki listowi Martina Bormanna do swojej żony z początku tego miesiąca: „Heinrich powiedział mi wczoraj, że powiesił obrazy, pracował w domu i przez cały dzień bawił się z dziećmi. Nie odbierał żadnych telefonów, całkowicie poświęcił się swojej rodzinie”.

Wydaje się, że Hedwig Potthast bez większego sprzeciwu akceptowała swoją rolę utrzymywanej w tajemnicy kochanki. Pod koniec 1944 roku napisała do Himmlera: „Mój Drogi! […] Życzę Ci ponad wszystko siły do wykonania zadania, które postawią przed Tobą Führer i Ojczyzna. – Poza tym wszystko inne jest mało istotne – my i ja biedna. Bądź zdrów i nie zapominaj o Twojej H.”. Swoich listów do Himmlera Hedwig Potthast nigdy nie podpisywała swoim imieniem, a zawsze hagalazem, runą odpowiadającą dźwiękowi „H”. To, że list był kierowany do Himmlera, wynika również z kolejnych listów Potthast z początku 1945 roku, na których jego charakterem pisma każdorazowo naniesiona jest data nadejścia.

W swoim jedynym wywiadzie, udzielonym w latach 80. Peterowi-Ferdinandowi Kochowi, Potthast powiedziała, że Himmler zwierzał się jej z wątpliwości, czy wojnę uda się jeszcze wygrać, twierdziła też, że to ona była siłą napędową Himmlera podczas jego tajnych rokowań z zachodnimi aliantami oraz wpłynęła na uwolnienie więźniów obozów koncentracyjnych. Od jesieni 1944 roku miała jakoby zacząć zniechęcać Himmlera do Führera – gdyż, z uwagi na dzieci, pragnęła przeżyć.

Tekst jest fragmentem książki „Himmler. Listy ludobójcy”:

Katrin Himmler, Michael Wildt
„Himmler. Listy ludobójcy”
cena:
Tytuł oryginalny:
Himmler privat: Briefe eines Massenmörders
Tłumaczenie:
Sławomir Kupisz
Okładka:
twarda
Liczba stron:
456
Format:
150 mm x 211 mm
ISBN:
978-83-8069-086-8
16.6.44

Moja dobra Mamusiu!

W załączeniu znów 2 moje przemówienia; sprawi mi to przykrość, ale tylko przeleć je wzrokiem. Załączam dwa bardzo porządne listy od wdów po esesmanach; odeślij mi je proszę później!

REKLAMA

W paczce są również 2 książki i czekolada dla Lydii, kilka broszur i mydło dla ciebie oraz książka z biblioteki.

Moc serdeczności i całusów dla ciebie, moja dobra Mamusiu, i naszej córeczki (Gąski)

Od Waszego Tatusia

6 czerwca amerykańskie oddziały wylądowały w Normandii, otwierając tym samym długo oczekiwany drugi front wojny. W ciągu zaledwie kilku dni aliantom udało się poszerzyć uchwycony przyczółek i rozpocząć wyzwalanie Francji. Na wschodzie Grupa Armii „Środek” rozpadła się już dawno, Armia Czerwona niepowstrzymanie parła naprzód. Koniec wojny i klęska narodowosocjalistycznych Niemiec były tylko kwestią czasu.

Himmler w mundurze SS na wczesnym etapie działalności tej organizacji (domena publiczna).

15 lipca Gudrun napisała w swoim Dzienniku o sytuacji wojennej: „[…] ogólnie sporo się dzieje, z 5 na 6 [czerwca] rozpoczęła się inwazja w Normandii, Cherbourg już oddaliśmy. […] Rzym oddany już dawno, a w Rosji Rosjanie są już prawie na granicy, po prostu przerażające, ale wszyscy wierzą tak mocno w zwycięstwo (Tatuś), że ja jako córka tego teraz tak szczególnie poważanego i cenionego człowieka też muszę, więc wierzę. To po prostu nie do wyobrażenia, gdybyśmy mieli przegrać”.

W tak beznadziejnej sytuacji militarnej grupa oporu skupiona wokół pułkownika Clausa hrabiego Schenka von Stauffenberg zdecydowała się na przeprowadzenie zamachu. 20 lipca 1944 roku, podczas narady sytuacyjnej, w kwaterze głównej Führera została umieszczona bomba, która miała zabić Hitlera, stając się tym samym przygrywką do długo wyczekiwanego w kręgach konserwatywnych oraz wśród części wojskowych zamachu stanu. Z zamachu Hitler wyszedł jednak bez większych obrażeń, a spiskowcom nie udało się skupić wokół siebie władzy w Berlinie. Jednostki wierne Hitlerowi uwięziły puczystów w Bendlerblock, większość z nich jeszcze tego samego dnia została rozstrzelana na miejscu. Wielu uczestników spisku zostało aresztowanych, a następnie skazanych na karę śmierci przez Sąd Ludowy pod przewodnictwem Rolanda Freislera; ich rodziny zostały ukarane zgodnie z zasadą „odpowiedzialności rodzinnej”. W sumie zgładzono około 200 osób oskarżonych o współudział w zamachu.

22 lipca 1944 roku Gudrun napisała w Dzienniku: „20.7.44 został przeprowadzony przez niemieckich oficerów zamach na życie Führera – prawie sami arystokraci. Führerowi niemal nic się nie stało, ale ranni zostali ludzie z jego otoczenia. Usłyszałam to akurat gdy wróciliśmy z kąpieli i prawie się rozpłakałam, dzięki Bogu Tatusia tam nie było, ale to on w gruncie rzeczy ponosi ostateczną odpowiedzialność”.

26 lipca 1944 roku, blisko tydzień po nieudanym zamachu, na poligonie w Bitsch Himmler wygłosił przemówienie do członków korpusu oficerskiego jednej z dywizji grenadierów, podczas którego mówił o żołnierskich cnotach: „I oto nam wszystkim przydarzyło się coś niewiarygodnego i niepojętego: niemiecki oficer, niemiecki pułkownik nie dość, że złamał złożoną przez siebie przysięgę, to jeszcze łamiąc wszystkie obyczaje germańskiego i niemieckiego żołnierza od setek i tysięcy lat sam podniósł rękę na swojego Najwyższego Dowódcę […] To najstraszliwszy cios, jaki kiedykolwiek mógł zostać wymierzony niemieckiej armii i […] w świętym zapale i świętym spełnianiu naszych powinności będziemy musieli starać się przez długie lata, aby wymazać ten czyn z pamięci narodu niemieckiego, zetrzeć plamę, która pojawiła teraz się na tej lśniącej tarczy”.

REKLAMA

11 sierpnia 1944 roku Marga napisała: „Co za hańba, niemieccy oficerowie chcieli zabić Führera. To cud, że żyje”.

Aparat policji Himmlera nie był w stanie zapobiec zamachowi, gdyż choć przeczuwano zamiar przewrotu i dokonano pojedynczych aresztowań, to rozległość zbudowanej przez spiskowców siatki kompletnie zaskoczyła Gestapo. Nie zaszkodziło to jednak reputacji Himmlera; po nieudanym zamachu udało mu się wręcz wzmocnić swoją i tak silną już pozycję.

18.8.44

Moja dobra, kochana Mamusiu!

Liścik i paczka powinny, o ile już wstałaś i – jak mam nadzieję – zostaniesz w Gmund jeszcze przynajmniej parę dni, sprawić ci odrobinę radości! Książka o Japonii jest bardzo interesująca. Mam nadzieję, że i pozostałe rzeczy Wam się przydadzą!

Ślicznie dziękuję za liścik z 12.8.! Przeczytałem wszystko, co dołączyłaś. […] Wojna, zgodnie z przewidywaniami, weszła teraz w najcięższe stadium, wysiłek i napięcie nerwowe sięgają szczytu – ale bądź spokojna, będzie dobrze, pracuję więcej niż kiedykolwiek.

Moja dobra Mamusiu, z całego serca życzę ci powrotu do zdrowia! Moc serdeczności i całusów dla ciebie i naszej kochanej „mądrej” córci od Waszego Tatusia

Od lipca 1944 roku w ogrodzie „Haus Lindenfycht” więźniowie obozu w Dachau, pracujący w „komandzie zewnętrznym Gmund”, budowali schron przeciwlotniczy, jako że Himmler obawiał się wymierzonego w siebie ataku aliantów. Gudrun wspomina o tym w swoim Dzienniku we wpisie z 15 lipca 1944: „Na placu zabaw budowa schronu, to okropne, wieczny bałagan, ciągle więźniowie, nie wolno chodzić tu i tam, ale Tatuś bardzo chciał, żeby tu był, i Mamusia też […]”.

Obóz zewnętrzny Gmund, liczący dwudziestu zakwaterowanych w Bad Tölz więźniów, istniał od maja 1944 do końca kwietnia 1945 roku. Prace budowlane były prowadzone pod nadzorem Margi Himmler, która dość szybko zaczęła skarżyć się u kierownictwa obozu w Dachau na zbyt wolne, jej zdaniem, tempo i postępy pracy więźniów. Od września 1944 roku budową sztolni przeciwlotniczej pomiędzy willą „Lindenfycht” a położoną nieopodal willą generała Warlimonta zajmowało się nowe komando więźniów. Pomimo wycieńczającej pracy więźniowie otrzymywali posiłki jedynie rano i wieczorem, w obozie w Bad Tölz.

REKLAMA

Już wcześniej Himmler wykorzystywał pracę więźniów w swojej berlińskiej willi „Dohnenstieg” oraz przy przebudowie domku myśliwskiego w Valepp. Na przełomie lat 1944/45 więźniowie po raz kolejny byli wykorzystywani do prac budowlanych w Valepp, podobnie jak wiosną i latem 1944 roku, przy pracach związanych z przebudową „Haus Schneewinkllehen” niedaleko Berchtesgaden, do którego tego lata wprowadziła się Hedwig Potthast z dwojgiem dzieci.

Tuż po zamachu z 20 lipca Himmler został mianowany przez Hitlera dowódcą Armii Rezerwowej – była to centralna struktura wojskowa odpowiedzialna za rekrutowanie nowych żołnierzy. Wydany przez Hitlera Dekret o powołaniu Niemieckiego Szturmu Narodowego z 26 września był rozpaczliwą próbą powołania pod broń wszystkich zdolnych jeszcze do służby wojskowej mężczyzn w wieku od 16 do 60 lat. Podczas gdy wystawienie Volkssturmu należało do zadań gauleiterów, Himmler, jako głównodowodzący Armii Rezerwowej, miał nadzorować sprawy dotyczące jego organizacji, wyszkolenia, uzbrojenia oraz wykorzystania bojowego. 18 października, nieprzypadkowo w dzień rocznicy Bitwy Narodów pod Lipskiem, podczas transmitowanego przez radio przemówienia Himmler obwieścił: „Nasi przeciwnicy muszą to zrozumieć: każdy kilometr, na który zamierzają wniknąć w nasz kraj, będzie ich kosztować rzeki krwi. Każdy kwartał miasta, każda wioska, każde gospodarstwo, każdy las będzie broniony przez mężczyzn, chłopców i starców, a jeśli będzie trzeba – również przez kobiety i dziewczynki”. Powołanie rocznika 1928, tj. szesnastolatków, usprawiedliwiał następująco: „Lepiej, jeśli młody rocznik umrze, lecz naród zostanie uratowany, niż gdybym miał oszczędzić młody rocznik, podczas gdy cały 80–90-milionowy naród zginie”.

Zarówno wyszkolenie wojskowe, jak i wyposażenie Volkssturmu były bardziej niż niewystarczające, dlatego młodzież i dorośli mężczyźni byli wykorzystywani przede wszystkim do prac przy budowie umocnień oraz przy ewakuacji ludności wiejskiej przed nacierającym nieprzyjacielem. Fakt, iż w Volkssturmie wszyscy zdolni do noszenia broni byli ewidencjonowani oraz podlegali sądownictwu SS, dowodzi, do jakiego stopnia narodowosocjalistyczne kierownictwo obawiało się buntu ludności, coraz bardziej zmęczonej wojną na froncie ojczyźnianym.

Himmler został nawet powołany na głównodowodzącego dwóch grup armijnych; od początku grudnia 1944 do połowy stycznia 1945 roku dowodził GA „Górny Ren”, a od końca stycznia do marca 1945 roku GA „Wisła”. Jego kompetencje dowódcze były jednak tak katastrofalne, że w obu przypadkach musiał zostać odwołany.

REKLAMA
22.12.44

Moja dobra, kochana Mamusiu!

Po raz pierwszy nie świętowaliśmy wspólnie Bożego Narodzenia, ale wczoraj bardzo dużo myślałem o Tobie i Laleczce. Czy i Wy zapaliłyście nasze świąteczne [julskie] latarenki? – Mam nadzieję, że moje prezenty sprawiły Wam radość; miałem tak okropnie mało czasu i okazji, żeby poszukać czegoś naprawdę odpowiedniego. Być może spodobają ci się jednak srebrne tace, misa i jedwab (czarny i niebieski z białym), niebieska torebka, trochę bielizny i pończoch. Teraz albo później powinno przyjść 10 funtów „1a” [?].

Nasza dobra córeczka dostanie złoty zegarek na rękę i sportową spódniczkę. Będzie jeszcze góralskie futro, pudełko z kompletem cyrkli i niebieski materiał z wełny. – Dołączam dla niej też starą książkę o botanice.

A pojutrze 24-go będę wśród żołnierzy mojej grupy armijnej. – Przed 27 laty wstąpiłem do wojska jako 17-letn. młody fahnenjunker, a dzisiaj, w 6. roku wojny, w najcięższej sytuacji przekazano mi dowództwo. – Ale obok innych rzeczy jest to wielka odpowiedzialność, odpowiedzialność, która mocno gniecie, kiedy wie się, że od tego co rozkażę zależy życie tylu Niemców, których żony i matki będą musiały potem ich opłakiwać, a bardziej ogólnie od tego co rozkażę lub nie rozkażę, życie naszego 90-mil. narodu.

Jest prawie godz. 3. Życzę Ci, moja dobra Mamusiu, dużo miłości na Boże Narodzenie i mam nadzieję, że chociaż trochę cieszysz się z moich prezentów.

Moc serdeczności i całusów

Twój Tatuś

Wysyłam też klucze.

Kożuch Lydii dojdzie później.

Tekst jest fragmentem książki „Himmler. Listy ludobójcy”:

Katrin Himmler, Michael Wildt
„Himmler. Listy ludobójcy”
cena:
Tytuł oryginalny:
Himmler privat: Briefe eines Massenmörders
Tłumaczenie:
Sławomir Kupisz
Okładka:
twarda
Liczba stron:
456
Format:
150 mm x 211 mm
ISBN:
978-83-8069-086-8

Nie jest jasne, w jaki sposób i skąd Himmler zdobywał prezenty, zwłaszcza że nie miał zbyt wiele czasu, a w 1944 roku tego rodzaju przedmioty były niemal niedostępne. Można domniemywać, że pochodziły one z magazynów mienia odebranego pomordowanym, gromadzonego w obozach zagłady przez Główny Urząd Gospodarczo-Administracyjny SS Oswalda Pohla, na którym bogacili się przede wszystkim funkcjonariusze SS. Himmler przykładał jednak dużą wagę do „uczciwości” i „przyzwoitości” w postępowaniu ze zrabowaną własnością, należy więc przypuszczać, że odkupywał on wspomniane przedmioty od Głównego Urzędu Gospodarczo-Administracyjnego SS. Wskazuje na to również wyliczenie prezentów Osobistego Sztabu z okazji Bożego Narodzenia 1944 roku, w którym zanotowane są ceny. Kożuch dla Lydii Boden, za 1700 reichsmarek, jest zdecydowanie najdroższą pozycją. Jako pochodzenie tych prezentów widnieje jedynie skromny dopisek: „Rzeczy z Włoch i Budapesztu”.

REKLAMA

Wiele przedmiotów i słodyczy, które Himmler nieustannie przesyłał swojej rodzinie, w czasie wojny było dla zwykłych Niemców dostępnych jedynie na czarnym rynku. Nielegalny handel, jako „przestępstwo przeciwko gospodarce wojennej”, był surowo karany, lecz pomimo to kwitł, jednocześnie rosło niezadowolenie ludności z powodu uprzywilejowanego zaopatrzenia „bonzów partyjnych”.

9.1.1945

Moja kochana, dobra Mamusiu!

Za chwilę kurier odjeżdża autem do Monachium i zabierze coś ode mnie.

Paczka z kawą od Führera (z załączonym listem), piernik, keks z Norymbergi i pasztet z wątróbek. […] – Z książek musicie z Laleczką obejrzeć sobie album o dywizji HJ [Hitlerjugend] i książkę Die Vollendeten!, recenzje prasowe zachowajcie! – w załączeniu brakujące bony na żywność (z ostatniego razu). […]

Właśnie rozmawialiśmy telefonicznie. Bardzo często się nie udaje, bo kable w Monachium są bardzo uszkodzone.

Moc, moc podziękowań za Twoje dobre, miłe listy z 21., 28. i 29.12. Bardzo dziękuję ci też za Wasze piękne zdjęcie, kiedyś, jeśli będziecie mieć nowe, na którym nie będziecie już spoglądać z taką powagą, musisz mi je podesłać, każę je sobie tutaj oprawić w ramkę; ale cieszy mnie również i to, często je sobie oglądam. Twoją książkę Preußische Soldaten czytam z ogromną radością, jest znakomita. Owinąłem ją w futerał Laleczki, który mi uszyła. – W wieczór Bożego Narodzenia byłem w Metzeral koło Münster w Alzacji i w Gebweiler, wciąż o Was myślałem i o izbie świątecznej w twoim pokoiku.

[…] Z Luftwaffe jest bardzo niedobrze. Jak bardzo musi cierpieć ten biedny naród! Nasze piękne Monachium i Norymberga! Ale mimo wszystko wierzę, że wojna zasadniczo w tym roku zmierzać będzie do zwycięskiego końca.

Dziękuję Ci za twoje dobre, dobre życzenia. – Jak bardzo ja Ci, kochana, dobra Mamusiu, życzę z całego serca wszystkiego dobrego, wiesz sama. Bądź nam zdrowa!

Cieszę się, że opiekuje się tobą pani dr Richter.

Moc serdeczności i całusów

Twój Tatuś

W styczniu 1945 roku Armia Czerwona dotarła do granicy Rzeszy Niemieckiej i przystąpiła do uderzenia sześcioma milionami żołnierzy, którym niemiecki Wehrmacht – dwa miliony niedostatecznie wyszkolonych i niewystarczająco uzbrojonych żołnierzy pozbawionych niemal rezerw – nie był właściwie w stanie się przeciwstawić. 31 stycznia oddziały dowodzone przez marszałka Gieorgija Żukowa dotarły do Kostrzyna nad Odrą, w tym samym czasie radzieckie oddziały zajmowały Górny Śląsk. Kilka dni wcześniej, 27 stycznia, pozostali przy życiu więźniowie obozu w Auschwitz zostali uwolnieni przez Armię Czerwoną. 25 kwietnia zamknęło się okrążenie wokół stołecznego Berlina, tego samego dnia oddziały amerykańskie i radzieckie spotkały się w Torgau nad Łabą.

REKLAMA

Z Prus Wschodnich, Pomorza i Śląska miliony ludzi uciekały przed zbliżającymi się wojskami radzieckimi. Paniczny strach ludności cywilnej wzmagała nie tylko narodowosocjalistyczna propaganda, kreśląca przerażające scenariusze okrucieństw dokonywanych przez bolszewickiego nieprzyjaciela, ale i sama pozbawiona dyscypliny soldateska, doniesienia o egzekucjach, zbiorowych gwałtach, rabunkach, deportacjach do pracy przymusowej. Okrucieństwo wojny totalnej, którą prowadzili Niemcy, teraz odbijało się na nich samych.

Himmler wraz z Kaltenbrunnerem wizytują obóz koncentracyjny Mauthausen w 1941 r. (fot. ze zbiorów Bundesarchiv, Bild 183-45534-0005, opublikowano na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0 Niemcy).

Posuwanie się naprzód Armii Czerwonej oznaczało także likwidację przez SS obozów koncentracyjnych na Wschodzie i przepędzanie więźniów w straszliwych marszach do obozów położonych dalej na zachód. Setki tysięcy ludzi szły przez naznaczone wojną Niemcy. Trasy tych „marszów śmierci” przez lód i śnieg, bez wystarczającego zaopatrzenia, często bez przerw, wiodły przez zamieszkane miejscowości. Dziesiątki tysięcy ludzi, którzy nie potrafili dotrzymać tempa, zostały zabite przez strażników SS lub zmarły po drodze z wyczerpania.

Wpis w Dzienniku Margi z 16 stycznia 1945 roku: „H., oprócz wszystkich innych zajęć, dowodzi teraz armią na Zachodzie. To zbyt wiele. A przy tym jest pogodny i dobrej myśli, kiedy telefonuje”. 2 lutego napisała: „H. jest teraz na Wschodzie. Gdy sytuacja robi się poważna, musi pomóc. Jak wspaniale, że został powołany do tak wielkich zadań i jest w stanie im podołać. Całe Niemcy spoglądają na niego”.

w pociągu, 20.1.1945

Moja dobra kochana Mamusiu!

Moja kochana Laleczko!

Jadę właśnie z zachodu na wschód. To będzie być może najtrudniejsze zadanie, jakie do tej pory otrzymałem. Wierzę jednak, że je wykonam i pomimo wszystkich przygniatających trudności jestem niezmiennie przekonany o naszym ostatecznym zwycięstwie.

Serdeczne podziękowania za twój miły list z 16.1. – Przesyłam Wam dużo książek, w tym dwie stare dla Ciebie i Laleczki oraz bardzo ładny kalendarz. Ponownie przesyłam też parę listów, które być może cię zainteresują.

Dostałem też miły list Laleczki z Reichersbeuern z 7.1. Pięknie dziękuję, moja kochana córeczko!

Bądźcie ze mną myślami!

Moc buziaków i serdeczności!

Wasz Tatuś

Hanns Johst śle ci miły list a w nim małą relację z podróży.

13.2.1945

W tym jakże trudnym czasie, który musimy przetrwać i przetrwamy, na szybko ślę szczególnie czułe, ciepłe pozdrowienia, myśli i całuski, ci moja dobra Mamusiu i mojej złotej córuni Laleczce

REKLAMA

Wasz Tatuś

Już pod koniec 1944 roku Himmler postanowił, że Gerhard powinien opuścić swoją szkołę rolniczą i wstąpić do SS. W wieku 16 lat rozpoczął szkolenie na grenadiera pancernego jako ochotnik SS. 21 lutego Marga napisała w Dzienniku: „Nie wiadomo, czy Gerhard jeszcze przyjedzie, zanim wyruszy na front. Jest bardzo odważny i bardzo podoba mu się w SS w Brünn”.

Ostatni wpis Margi w Dzienniku, tego samego dnia: „Sytuacja wojenna bez zmian, bardzo poważna”.

5 marca Gudrun napisała w Dzienniku:

[…] w Europie nie mamy już żadnego sojusznika, jesteśmy zdani całkowicie na siebie. I tak dużo wśród nas jest zdrajców. Oficerowie po prostu uciekają. Nikt już nie chce wojny. Terror powietrzny nie do opisania, ciągle atakują ludność cywilną i kolej. Zaatakowali Drezno, gdy było pełne uciekinierów ze Wschodu. Sami przyznajemy, że zginęło 10 tysięcy ludzi, potworność. Przecież jest tyylu, którzy mogliby ruszyć w bój, a tylko siedzą bezczynnie i się wykręcają, a z drugiej strony jest tyyyle bohaterstwa. Nawet 16-latki idą na front. Chłopcy Hitlera świetnie się sprawdzili, przynajmniej jeszcze mają wiarę. – Tatuś we wspaniałym przemówieniu 18.10 obwieścił powołanie Szturmu Narodowego. […] Od 20 lipca Tatuś jest głównodowodzącym wojska […] Ogólne nastroje leżą. […] Luftwaffe jest wciąż słaba, Göringa nic już nie obchodzi, nadęty typ. Goebbels bardzo się stara, ale zawsze taak bardzo się puszy. Wszyscy dostają jakieś medale i odznaczenia, tylko Tatuś nie, a przecież powinien dostać jako pierwszy. Gdyby nie on, byłoby inaczej. Cały naród patrzy na niego. On zawsze trzyma się z boku, nigdy się nie popisuje. […]

W marcu 1945 roku, uświadomiwszy sobie, że jako dowódca wojskowy zawiódł, chory na anginę Himmler na kilka tygodni zaszył się w szpitalu polowym w Hohenlychen. 21 marca pod naciskiem generałów Wehrmachtu został pozbawiony dowodzenia. Jeszcze w ostatnich tygodniach wojny Himmler wierzył, że w więźniach obozów koncentracyjnych ma w ręku mocną kartę przetargową, dzięki której uda mu się wymóc na zachodnich potęgach istotne ustępstwa, a może nawet separatystyczny pokój. Za pośrednictwem Felixa Kerstena udało mu się nawiązać kontakty z neutralną Szwecją. Na początku 1945 roku wiceprezydent Szwedzkiego Czerwonego Krzyża, hrabia Folke Bernadotte, osobiście udał się do Niemiec, aby w sposób wiążący ustalić z dowództwem SS szczegóły ewakuacji. Gdy 16 lutego Bernadotte przybył do Berlina, Himmler początkowo wymawiał się od spotkania z nim. Spotkał się z nim dopiero dwa dni później, jednak obietnice, które złożył, nie zostały dotrzymane. Dopiero w kwietniu 1945 roku pozostali przy życiu skandynawscy więźniowie białymi autobusami Szwedzkiego Czerwonego Krzyża zostali przetransportowani do obozu koncentracyjnego w Neuengamme, skąd przez Danię przewieziono ich do Szwecji.

10 (16) kwietnia 1945 roku Gudrun napisała: „Telefonował pan Schnitzler, Tatuś wciąż jest w Berlinie, zwołał do siebie wszystkich ­obergruppenführerów na naradę, a więc nie może być przecież aż tak źle, chociaż rosyjska ofensywa się rozpoczęła”. A 17 kwietnia: „[…] Wczoraj byłyśmy w bardzo złym nastroju, są już tuż przed Norymbergą. […] O godzinie 4 alarm, nalot na Monachium, cały dom się trząsł. Mamusia była strasznie zdenerwowana. Postawiła na nogi cały dom”.

Tekst jest fragmentem książki „Himmler. Listy ludobójcy”:

Katrin Himmler, Michael Wildt
„Himmler. Listy ludobójcy”
cena:
Tytuł oryginalny:
Himmler privat: Briefe eines Massenmörders
Tłumaczenie:
Sławomir Kupisz
Okładka:
twarda
Liczba stron:
456
Format:
150 mm x 211 mm
ISBN:
978-83-8069-086-8
17.4.45

Moja dobra, kochana Mamusiu!

Moja dobra, kochana córeczko!

Pan B.[aumert] jedzie w Waszą stronę, więc mam okazję przekazać ten krótki list. Wiele opowie Mamusi osobiście.

Ale niech weźmie ze sobą też kilka słów razem z paczuszką. Czasy są dla nas wszystkich strasznie trudne, ale wszystko – takie jest moje niewzruszone przekonanie – zmieni się jeszcze na lepsze. Ale jest ciężko.

Bądźcie zdrowe moje Drogie.

Pradawny uchroni nas, a zwłaszcza dzielny naród niemiecki i nie pozwoli nam upaść.

Ślę Wam, tobie moja kochana Mamusiu, i tobie, moja Laleczko kochana, moc, moc czułych całusów i serdeczności.

Heil Hitler! W miłości

Wasz Tatuś

Ten list nosi wyraźne cechy listu pożegnalnego. Jest jednym z nielicznych, które Himmler wyraźnie adresował do żony i córki, i pierwszym, a zarazem ostatnim, w którym pożegnał się słowami „Heil Hitler!” – dość ironiczne, biorąc pod uwagę, że w tym czasie bez wiedzy Hitlera dążył do nawiązania z zachodnimi aliantami tajnych pertraktacji.

Heinrich Himmler już od dawna nie miał złudzeń, że „wszystko zmieni się jeszcze na lepsze”, coraz częściej i na coraz dłużej zaszywał się w klinice w Hohenlychen, i dla nikogo nie był już dostępny. To, że w liście wspomina o możliwym upadku narodu niemieckiego, który ocalić może jedynie boska interwencja, pokazuje, jak beznadziejna była w jego ocenie sytuacja i jak cynicznie narodowosocjalistyczne kierownictwo stawiało znak równości pomiędzy klęską swojego reżimu a końcem Niemiec.

Pisząc „Pradawny” (niem. Uralte), Himmler miał zapewne na myśli germańskie bóstwo Waraldę. Przywołał je we wspomnianym wcześniej przemówieniu z 26 lipca 1944 roku: „Z wyznaniami nie mam nic wspólnego, pozostawiam to każdemu z osobna. Nie tolerowałem jednak nigdy w SS ateisty. W głębi duszy każdy z nas wierzy w fatum, w Boga, w to, co moi przodkowie nazywali w swoim języku Waraldą, Pradawnym, to, co jest potężniejsze niż my”.

Ten pożegnalny list napisał prawdopodobnie z Hohenlychen. Paul Baumert, szef Sztabu Osobistego Reichsführera SS, pojechał następnie samochodem do Bawarii, aby zorganizować ucieczkę Margi i Gudrun, a także Hedwig, Helgego i Nanette Dorothei.

18 kwietnia 1945 roku Gudrun napisała w Dzienniku:

[…] Wczoraj został wydany rozkaz dzienny Hitlera. Teraz znów musi ruszyć do przodu. Znów mocno wierzę w zwycięstwo. Wczoraj zaczęła się też bitwa na Wschodzie. Raport wojsk na Zachodzie nie był zbyt dobry. Wszyscy mówią tylko o wojnie, ale każdy robi wszystko, żeby nie walczyć.

A 19 kwietnia:

Gdy [wczoraj] wróciłam, byli tam Schnitzler i Baumert i rozmawiali z Mamusią. […] Baumert namawiał M., żebyśmy z fałszywymi paszportami pojechali do Valepp z p. Heydrich. M. nie chce, bo tam nas przecież rozpoznają. […] Baumert przyjechał od Tatusia i wraca z powrotem. Wreszcie się dogadali. Jedziemy na Południe, M. i ja w jedno miejsce, U.[lla] i c.[iocia] M.[artha] w inne. To, dokąd jedziemy musi zostać całkowitą tajemnicą (pod fałszywym nazwiskiem). […] Trzeba zawieźć do V.[alepp] sporo rzeczy, być może będziemy musiały tam pojechać gdy już będzie po wszystkim i stracimy nasz dom, nie chcemy robić sobie nadziei. Tatuś przekazał miły list i czekoladę.

20 kwietnia 1945 roku, z okazji urodzin Hitlera, Himmler po raz ostatni odwiedził Kancelarię Rzeszy w Berlinie. Osiem dni później do bunkra Führera nadeszła przechwycona wiadomość brytyjskiego wywiadu o tajnych rozmowach Himmlera z aliantami. Hitler przed śmiercią zdążył jeszcze usunąć Himmlera ze wszystkich funkcji państwowych oraz partyjnych. W tym czasie Himmler zbiegł już na północ Niemiec i rezydował we Flensburgu.

Ciało Himmlera po samobójczej śmierci (domena publiczna).

Admirał Karl Dönitz, którego Hitler przed swoją samobójczą śmiercią 30 kwietnia mianował swoim następcą i który również przebywał we Flensburgu, dowiedział się jeszcze o zdymisjonowaniu Himmlera i uniknął powołania go w skład swojego nowego, tymczasowego gabinetu.

Himmler jeszcze przez dwa tygodnie, nie niepokojony przez nikogo, poruszał się po Flensburgu. Przyjmował lojalnych mu dowódców SS, utrzymywał sztab złożony ze 150 ludzi, z wydziałem łączności radiowej i taborem samochodowym włącznie, i słał pozostające bez odpowiedzi listy do brytyjskiego marszałka Bernarda Montgomery’ego. 20 maja, trzy dni przed aresztowaniem rządu Dönitza, Himmler, zgoliwszy wąsy i z przepaską na oku, w mundurze tajnej policji polowej i z dokumentami wystawionymi na nazwisko Heinrich Hitzinger, w asyście jednego z członków swojego sztabu opuścił miasto. Plan przedostania się przez angielską blokadę i ucieczki na południe nie powiódł się jednak. 22 maja 1945 roku obaj zostali przewiezieni do kwatery głównej 2 armii brytyjskiej w Lüneburgu jako domniemani funkcjonariusze Gestapo. Tam Himmler ujawnił swoją tożsamość i krótko po tym popełnił samobójstwo, rozgryzając kapsułkę z cyjankali.

Tekst jest fragmentem książki „Himmler. Listy ludobójcy”:

Katrin Himmler, Michael Wildt
„Himmler. Listy ludobójcy”
cena:
Tytuł oryginalny:
Himmler privat: Briefe eines Massenmörders
Tłumaczenie:
Sławomir Kupisz
Okładka:
twarda
Liczba stron:
456
Format:
150 mm x 211 mm
ISBN:
978-83-8069-086-8
REKLAMA
Komentarze

O autorze
Katrin Himmler
Niemiecka pisarka, wnuczka Ernsta Himmlera (1905 – 1945), młodszego brata Heinricha Himmlera. Autorka książki „Die Brüder Himmler: Eine deutsche Familiengeschichte”.

Wszystkie teksty autora
Michael Wildt
Niemiecki historyk. Studiował na Uniwersytecie w Hamburgu. Pracował w Centrum Badań Historii Narodowego Socjalizmu w Hamburgu, Uniwersytecie w Hanowerze i w Międzynarodowym Instytutucie Badań nad Holocaustem w Yad Vashem. Obecnie wykłada na Uniwersytecie Humboldtów w Berlinie.

Wszystkie teksty autora

Zamów newsletter

Zapisz się, aby otrzymywać przegląd najciekawszych tekstów prosto do skrzynki mailowej. Tylko wartościowe treści. Za darmo.
Zamawiając newsletter, wyrażasz zgodę na użycie adresu e-mail w celu świadczenia usługi. Usługę możesz w każdej chwili anulować, instrukcję znajdziesz w newsletterze.
© 2001-2023 Promohistoria. Wszelkie prawa zastrzeżone