03:34
Biskup potępia Islam i ekumenizm posoborowy. Biskup potępia Islam i ekumenizm posoborowy.More
Biskup potępia Islam i ekumenizm posoborowy.
Biskup potępia Islam i ekumenizm posoborowy.
Nemo potest duobus dominis servire !
"Czy można większą zniewagę wyrządzić Chrystusowi, jak stawiając świętą wiarę chrześcijańską na równi:
z przewrotnością żydowską,
z bezeceństwem muzułmańskim,
z zabobonem pogańskim
i bezbożną próżnością naturalizmu?

Podobny amalgamat jest największą potwornością.
Przyjmowanie obojętne wszelakiego rodzaju błędów potwornych dowodzi nędznej głupoty, nad którą nigdy dość ubolewać.
Przez sam fakt …More
"Czy można większą zniewagę wyrządzić Chrystusowi, jak stawiając świętą wiarę chrześcijańską na równi:

z przewrotnością żydowską,

z bezeceństwem muzułmańskim,

z zabobonem pogańskim

i bezbożną próżnością naturalizmu?


Podobny amalgamat jest największą potwornością.

Przyjmowanie obojętne wszelakiego rodzaju błędów potwornych dowodzi nędznej głupoty, nad którą nigdy dość ubolewać.

Przez sam fakt niesprzeciwiania się żadnemu błędowi człowiek staje się winien popierania błędów wszystkich."

Papież Pius VI, Bulla Debito Apostolatus Nostri.
Nemo potest duobus dominis servire !
Proszę was wśród łez, i zaklinam was na pamięć strasznego po śmierci sądu, abyście wytrwali w wyznawaniu wiary katolickiej.
Zachowajcie przyrzeczenie uczynione na chrzcie św., żyjcie według przepisów wiary św., i unikajcie błędnowierców i ludzi innej religii, którzy chytrze i podstępnie wszczepiają w was jad swych nauk przewrotnych.
– Biada tym, którzy się im uwieść dają i wpadną do obozu …
More
Proszę was wśród łez, i zaklinam was na pamięć strasznego po śmierci sądu, abyście wytrwali w wyznawaniu wiary katolickiej.

Zachowajcie przyrzeczenie uczynione na chrzcie św., żyjcie według przepisów wiary św., i unikajcie błędnowierców i ludzi innej religii, którzy chytrze i podstępnie wszczepiają w was jad swych nauk przewrotnych.

– Biada tym, którzy się im uwieść dają i wpadną do obozu nieprzyjaciół Chrystusa.


(Św. Eugeniusz, Biskup Kartaginy, List z wygnania do wiernych).
4 more comments from Nemo potest duobus dominis servire !
Nemo potest duobus dominis servire !
"Ksiądz Jerzy Popiełuszko, gdyby żył i kontynuował swoją misję, byłby ciągany przez byłych ubeków po sądach, a „Gazeta Wyborcza” ścigałaby go za upolitycznienie"
Bóg traktowany jest często jak maskotka. Jezus jest dodatkiem do jakiegoś ciepła, które chcemy wytworzyć wokół siebie. Do tego dochodzi obraz Boga, który na wszystko się zgadza.
(...)
Tolerujemy Jezusa w jakimś wąskim wycinku, pod …More
"Ksiądz Jerzy Popiełuszko, gdyby żył i kontynuował swoją misję, byłby ciągany przez byłych ubeków po sądach, a „Gazeta Wyborcza” ścigałaby go za upolitycznienie"

Bóg traktowany jest często jak maskotka. Jezus jest dodatkiem do jakiegoś ciepła, które chcemy wytworzyć wokół siebie. Do tego dochodzi obraz Boga, który na wszystko się zgadza.
(...)
Tolerujemy Jezusa w jakimś wąskim wycinku, pod patronatem trzech współczesnych świętych: świętego kompromisu, świętego spokoju i świętej tolerancji. Według tej wizji Bóg zgadza się na wszystko, a Jego przebaczenie nie odbywa się na zasadzie nawrócenia, żalu, postanowienia poprawy i nazwania zła złem, a dobra dobrem. Jesteś kochany taki, jaki jesteś, na pewno pójdziesz do nieba, cokolwiek byś czynił itd.
(…)
Dziś miłosierdzie i przebaczenie jest rozumiane jako wszechtolerancja i zatarcie różnicy między katem a ofiarą. Jeśli ofiara domaga się spełnienia warunków, które umożliwią uczciwe pojednanie, to z kata robi się ofiarę, a z ofiary kata.
Nemo potest duobus dominis servire !
Św. Paweł woła i nalega:
„Nie wprzęgajcie się z niewierzącymi w jedno jarzmo.
Cóż bowiem na wspólnego sprawiedliwość z niesprawiedliwością? Albo cóż ma wspólnego światło z ciemnością? Albo jakaż jest wspólnota Chrystusa z beliarem, lub wierzącego z niewiernym?
Co wreszcie łączy świątynię Boga z bożkami? Bo my jesteśmy świątynią Boga żywego – według tego, co mówi Bóg:
Zamieszkam z nimi i będę …
More
Św. Paweł woła i nalega:

„Nie wprzęgajcie się z niewierzącymi w jedno jarzmo.

Cóż bowiem na wspólnego sprawiedliwość z niesprawiedliwością? Albo cóż ma wspólnego światło z ciemnością? Albo jakaż jest wspólnota Chrystusa z beliarem, lub wierzącego z niewiernym?

Co wreszcie łączy świątynię Boga z bożkami? Bo my jesteśmy świątynią Boga żywego – według tego, co mówi Bóg:

Zamieszkam z nimi i będę chodził wśród nich,
i będę ich Bogiem, a oni będą moim ludem.
Przeto wyjdźcie spośród nich
i odłączcie się od nich, mówi Pan,
i nie tykajcie tego, co nieczyste,
a Ja was przyjmę
i będę wam Ojcem,
a wy będziecie moimi synami i córkami –
mówi Pan wszechmogący” (2 Kor 6, 14-1
8).
Nemo potest duobus dominis servire !
DYWERSJA MASOŃSKA I MASONOIDALNA WEWNĄTRZ KOŚCIOŁA
1. Duchowni katoliccy w szeregach masonerii.
Wspomnieliśmy powyżej o adeptach lóż w sutannach, habitach i fioletach. Informacja taka słusznie szokuje, wydaje się nie do wiary, budzi gniew i odrazę. Urzędowi, konsekrowani słudzy Kościoła pracujący świadomie przeciw Kościołowi? Słudzy Chrystusa oddający się na służbę Szatanowi? A jednak! Nie …More
DYWERSJA MASOŃSKA I MASONOIDALNA WEWNĄTRZ KOŚCIOŁA

1. Duchowni katoliccy w szeregach masonerii.

Wspomnieliśmy powyżej o adeptach lóż w sutannach, habitach i fioletach. Informacja taka słusznie szokuje, wydaje się nie do wiary, budzi gniew i odrazę. Urzędowi, konsekrowani słudzy Kościoła pracujący świadomie przeciw Kościołowi? Słudzy Chrystusa oddający się na służbę Szatanowi? A jednak! Nie wnikajmy tu w kwestię sumienia tych zdrajców. Jest to straszliwe "mysterium iniquitatis" - tajemnica duchowego znieprawienia (2 Tes 2, 7)!

Faktem jest, że głównymi współtwórcami masonerii angielskiej byli duchowni, wprawdzie protestanccy, ale jednak! Faktem też jest, że w w. XVIII, a więc już w pierwszym okresie dziejów masonerii, wbrew wyraźnemu stanowisku Stolicy Apostolskiej, do lóż wstępowało wielu zwłaszcza wyższych duchownych katolickich, wcale nierzadko stali na ich czele, i to nie tylko we Francji, lecz i w innych krajach, także w Polsce. A nie była to bynajmniej przynależność formalna, rezultat ówczesnej mody czy układów środowiskowych i politycznych. Już wtedy planowano w kręgach tych księży-"filozofów", księży-"patriotów", radykalne zmiany w Kościele i "pogodzenie"chrześcijaństwa z naturalizmem i racjonalizmem,pogodzenie"katolicyzmu z laickim, antychrześcijańskim duchem Oświecenia. Jasno też zdawano sobie sprawę, że oznaczałoby to odrzucenie Objawienia Bożego i zniszczenie tożsamości i duszy Kościoła.

Tajna przynależność do masonerii wyższych zwłaszcza duchownych trwała odtąd bez przerwy, przez pokolenia, i ma swoją smutną historię. W czasach zaś powojennych i posoborowych z powodów, o których mówiliśmy wyżej, ten proces infiltracji i rekrutacji masońskiej we wnętrzu Kościoła dokonał się i dokonuje w nieporównanie szerszej skali. Nie warto nawet podkreślać bijącego w oczy faktu, że ze swymi "braćmi" spośród kleru współdziałają legiony świeckich wolnomularzy, "pełniących obowiązki katolików".

2. Charakterystyka współczesnych adeptów lóż w sutannach.

Cóż robią ci dywersanci, te "wilki w owczych skórach"(Mt. 7, 15)?
Robią ostatnio, od dziesiątków już lat, wiele i - niestety - również z powodzeniem.

Są dynamiczni, ruchliwi, pracowici, wydajni, stanowią pono intelektualną elitę Kościoła (tak przynajmniej prezentują ich mass media, dziwnie dla nich dostępne i łaskawe).Są oczywiście jak najbardziej katolikami, ale przecież nie integrystami, ani ortodoksami, ani fanatykami, nie hołdują bynajmniej dogmatyzmom, starym, przeżytym formułom ustalanym w zupełnie innych czasach, i irracjonalnym, nienaukowym przesądom. Wręcz przeciwnie: są postępowi, otwarci na świat, na nowe prądy, na rozsądne kompromisy. Rozumiejąc współczesność, a także dobrze życząc swojemu w końcu Kościołowi, pragną jedynie unowocześnić go, przystosować do ducha czasu, uczynić go strawnym i - dzięki temu -po prostu umożliwić mu przetrwanie.

Są zdecydowanymi przeciwnikami prozelityzmu, jakiegokolwiek nawracania. Ponad wszystko natomiast cenią dialog, idee humanistyczne, poszukiwanie porozumienia i jedności - wraz z całym światem - ponad nieistotnymi w końcu podziałami. Czyż nie ekumenizm jest znakiem czasu? Ekumenizm już nie wyłącznie chrześcijański, lecz otwarty na wszystkie religie świata?
Skoro współcześni, zlaicyzowani ludzie potrzebują mimo wszystko odrobiny sacrum, jakiejś nadbudowy, jakiegoś kontaktu z innym wymiarem, jakichś obrzędów - czy to tak istotne, kto im to daje i w jakiej postaci? I któż chciałby w tych oświeconych czasach pluralizmu i ekumenizmu być fundamentalistą "na tyle szalonym, aby na pewno coś mniemać, albo i nie mniemać",utrzymywać na przykład, że chrześcijaństwo, i to jeszcze w wersji katolickiej, jest jedyną religią prawdziwą?...

Trzymając się też oni mądrej taktyki: by- "jak ongiś ten szaleniec Luter" - nie wystąpić, Boże broń, z Kościoła, który im się w obecnym kształcie wcale nie podoba, i nie dać się też z niego usunąć, gdyż tylko pozostając wewnątrz niego mogą skutecznie wypełnić swoją misję, powiedzmy otwarcie: szatańską misję.

3. Próba zniszczenia fundamentów Kościoła - jego wiary i zasad moralnych

Wiedzą oni doskonale, że fundamentem Kościoła Chrystusa są prawdy objawione przez Boga i wiara Ludu Bożego w te prawdy. Dopiero na tym fundamencie i tylko na nim opiera się to wszystko, co w sumie nazywa się chrześcijaństwem i cywilizacją chrześcijańską, konkretnie: katolicyzmem i katolickim stylem życia. Prawdy i zasady moralne (oczywiście bezwzględnie obowiązujące w sumieniu) stanowią zwarty system, opierający się ostatecznie nie na żadnych "naukowych" argumentach, (choć one mogą być pomocne), lecz wyłącznie na autorytecie objawiającego je Boga i na nieomylnym Magisterium Kościoła.

Zanegowanie, przez próbę rzekomej"reinterpretacji",którejkolwiek z tych prawd i zasad jest zanegowaniem całego Objawienia Bożego. Bo jeśli w imię jakichkolwiek racji ktoś się waży kontestować choćby drobną cząstkę Objawienia Bożego, dotychczasowej wiary Kościoła katolickiego, równie logicznie może się ważyć na zakwestionowanie całego Objawienia Bożego i samego faktu Objawienia, a więc wprost duszy i tożsamości Kościoła. Masoneria to właśnie uczyniła, a jej pomocnicy w Kościele do tego najoczywiściej zmierzają.
Ci dywersanci "pełniący obowiązki katolików",owszem,"teologów", są jak najbardziej świadomi, co stanowi fundament Kościoła, toteż na "reinterpretacji dogmatów" i na "uwspółcześnieniu"moralności katolickiej skoncentrowali wszystkie swoje wysiłki. Raczyli przy tym zapomnieć, że Kościół nie jest ani twórcą, ani właścicielem tych prawd i praw, nie posiada więc żadnych uprawnień do ich"rewidowania","uwspółcześniania" czy "ustalenia na nowo", aby były"bardziej zgodne z duchem czasu".Najświętszą bowiem powinnością Kościoła, racją jego istnienia - z woli samego Chrystusa - jest strzec w całości depozytu wiary, bronić go przed jakimkolwiek zamachem czy zafałszowaniem i wiernie, w całej rozciągłości, bez zmieniania lub przemilczania czegokolwiek, przekazywać go, wraz z łaską sakramentów, następującym po sobie ludzkim pokoleniom tak długo, "aż Pan przyjdzie". Niezależnie od tego, co o tym myśli świat przeciwny Chrystusowi.

Gdyby Kościół katolicki, uwiedziony "nowoczesnością"(ileż tych "nowoczesności" było dotychczas!), sprzeniewierzył się temu zadaniu, tym samym przestałby być prawdziwym Kościołem Chrystusa i straciłby rację bytu; opuszczony przez Boga i "przemożony przez bramy piekielne" po prostu przestałby istnieć. To się jednak nigdy nie stanie i stać się nie może. Krótkowzroczni pomocnicy Szatana i o tym raczą nie pamiętać. Szkoda.

Pracują więc obecnie ze wszystkich sił, rozwijają, uzasadniają, przemycają, narzucają tę swoją "opcję teologii", którą bezwstydnie i obłudnie odważają się nazywać "katolicką".

A oto co czego się posunęli:

-Zakwestionowali z rozgłosem niemal wszystkie, nawet najbardziej podstawowe prawdy wiary, niektórzy z nich nawet bóstwo Jezusa Chrystusa, oczywiście w imię"wolności badań naukowych", w imię "wolności przekonań i słowa".

Próbują wylansować pojęcia o Bogu, które niewiele albo i nic nie mają wspólnego z Bogiem Objawienia, Z Bogiem Prawdziwym.
Zakwestionowali, jakby unieważnili wiele podstawowych norm moralnych. "Odkryli" mianowicie, że "zasady są dla człowieka, a nie człowiek dla zasad", z czego wynika, że byłoby nieludzkie, gdyby jakiekolwiek przykazania, nawet Boskie, obowiązywały zawsze, bez względu na okoliczności. Etyka po prostu zależy i musi zależeć od sytuacji, od"sumienia danego człowieka w danej chwili", swoją zaś sytuację człowiek sam ocenia... (co najoczywiściej oznacza, że każdy człowiek, niezależnie od prawa Bożego, ma prawo decydować, przynajmniej dla siebie, co jest dobre, a co jest złe. (Zauważmy, że taka jest właśnie doktryna masonerii i taka też była "przyjacielska rada" Szatana w raju: ..."Gdy spożyjecie owoc z tego drzewa, otworzą się wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło")

- Zachowanie przykazań Bożych jako warunek zbawienia? Po cóż te rygory, to jarzmo dla sumień, dla wolności człowieka, tak odstręczające współczesnych ludzi od Kościoła! Zbawienie jest przecież dane z góry i powszechne... Cała ludzkość zmierza ewolucyjnie do punku Omega, przez"noosferę"do"teosfery" (Teilhard de Chardin)...
Czyż Kościół nie jest Kościołem grzeszników?... I czyż Bóg nie jest Miłością, samą Miłością i tylko Miłością?... Postawili zresztą pytanie, czy może istnieć coś takiego, jak grzech naprawdę śmiertelny, i odpowiedzieli, że nie, a jeśli już, to praktycznie się nie zdarza.
-Zalecają zrozumienie i przyzwolenie w sferze seksualnej. Rozwody, małżeństwa cywilne, "prawdziwa miłość" - nie powinny absolutnie pozbawiać prawa do sakramentów.

-Antykoncepcja to współczesna norma współżycia małżeńskiego i niechże się Kościół do tych spraw nie miesza.

-Nierozerwalność małżeństwa? Wyjdźmy wreszcie naprzeciw ludzkim problemom i oczekiwaniom. Czyż Kościół nie powinien być Matką?...

-Nieomylny w rzeczach wiary Kościół, Urząd Nauczycielski Kościoła, naucza inaczej? Ta nieomylność "opcji watykańskiej" to czyste urojenie, absolutystyczna, przestarzała teoria! W żadnym razie nikt niczego nie ma prawa narzucać ani dyktować teologom!

-Ależ jest przecież władza pasterska w Kościele, władza z ustanowienia Bożego! - Czy nie za wiele tej władzy? Czy to nie uzurpacja, z którą czas skończyć? Po pierwsze, jesteśmy, wszyscy na równi, Ludem Bożym, mieszkaniem tego samego Ducha Świętego, a po wtóre, społeczeństwa są dojrzałe, żyjemy w demokracji i pora się przystosować, skończyć z pasternalizmem i "Watykanu" i kleru! A całe zło, nienadążanie Kościoła ze ewolucją ludzkości z tego, że brak w nim wolności ducha, miłości i wzajemnego zaufania i wciąż ten dogmatyzm i konserwatyzm, i wciąż ta dyktatura Rzymu, na szczęście coraz mniej uznawana! - Papież, jeśli już zachować - na razie - ten obciążony historycznie tytuł, może być jedynie honorowym przewodniczącym kolegium biskupiego, wybieralnym naprawdę demokratycznie, powiedzmy, na 4 lub 6 lat, a po upływie kadencji byłby wybierany następny...

-Sakramenty? Chrzest niemowląt to nieporozumienie i nadużycie, chrztu powinno się udzielać dorosłym, żeby mieli możność wyboru.

-Eucharystia? - Nie mówmy nawet o żadnej tam realnej Obecności, nie jest to nic innego jak symbol braterstwa chrześcijan niezależnie od ich wyznania; powinni też otrzymywać ją wszyscy biorący udział w Liturgii... We Mszy świętej? - O, właśnie, poniechajmy już tej nieekumenicznej nazwy z minionej, przedsoborowej epoki! Czyż nie piękniej brzmi "liturgia","zgromadzenie eucharystyczne", jak u braci ewangelików? - Spowiedź? Ach, tylko nie to! Jest niegodna człowieka i zupełnie niepotrzebna! Najzupełniej wystarczy ten akcent pokutny na początku "Liturgii"...

-Co do liturgii w ogóle - nadal za wiele tu rzymskiego formalizmu i sztywnych przepisów. Powinno być w niej dość miejsca dla ewolucji, dla świeżych pomysłów, dla improwizacji, dla działania wreszcie Ducha Świętego, który przecież "tchnie, kędy chce" .

-Przestańmy też bez końca mówić o Bogu i wieczności, tego już nikt nie chce. Chrześcijaństwo, jeśli chce przetrwać, powinno stać się bardziej ludzkie, horyzontalne, humanistyczne, nie tonąć w abstrakcjach, lecz zająć się rzeczywistymi problemami ludzi, sprzyjać ludzkiemu szczęściu. Mówmy więc nie o prawach Boga, a o wyzwoleniu i prawach człowieka...

-A tenprzesadny w Kościele kult Maryjny, który tak odstręcza braci protestantów? Podtrzymuje on tylko dewocję i zacofany, nieaktualny już model kobiecości i wprawia w słuszne zażenowanie bardziej oświeconych katolików.

-Oczywiście trzeba raz skończyć z nieludzkim, przymusowym celibatem księży, i to jak najprędzej!

-Również z dyskryminacją kobiet w Kościele! Co w końcu stoi na przeszkodzie, żeby kobietom, na równi z mężczyznami, udzielać święceń kapłańskich i sakry biskupiej i włączać je normalnie do duszpasterstwa i Hierarchii?
Że Chrystus wybrał mężczyzn? To dowód, że i On ulegał przesądom epoki, ale my nie musimy.

- W imię wolności sumienia, którą Kościół wreszcie uznał, powinno być uprawnione istnienie w Kościele i swobodne działanie opozycji, doktrynalnej i wszelkiej innej.

Na czym w końcu ma polegać wolność dzieci Bożych?

Takie poglądy i postulaty i wiele innych, im podobnych, były w okresie posoborowym i są nadal głoszone czasem jawnie i zuchwale, częściej podstępnie, z finezyjną wieloznacznością w rozlicznych periodykach teologicznych, w publicystyce"katolickiej" i dziełach, owszem, jak najbardziej"katolickich", częstokroć z aprobatą urzędową"światłych"i"postępowych"biskupów, a jest ich niemało i jakby coraz więcej.

Dla ułatwienia sobie bezszmerowego demontażu wiary i moralności katolickiej i podstawowych struktur Kościoła (papiestwa, ale nie tylko), oraz głównie dla stłumienia reszty oporu, mafia wolnomularzy-dywersantów, o których mowa, wprowadziła i z powodzeniem stosuje dogodną dla siebie, a paraliżującą miałkie umysły i lękliwe charaktery grę słów, mianowicie rozróżnienie między teologią"przedsoborową", a więc konserwatywną, ciasno konfesyjną, a teologią "posoborową": naukową, otwartą, ekumeniczną, postępową i jaką tam jeszcze.

A skoro "wczorajszość" i "konserwatyzm" mają konotację zdecydowanie ujemną (od dziesiątków lat starały się o to sterowane przez masonerię środki przekazu), a"śmiałość","oryginalność" i "postępowość" (w obrębie dogmatów wiary!) mają konotację dodatnią wzmacnianą zgranym chórem progresistów i mass mediów?... I skoro przyszłość, jak na brodę Mahometa przysięga się Hegel, zawsze należy do "antytezy", do tego, co dzisiaj wydaje się nowe szokujące, a jutro opanuje świat?... I skoro rozdawcami recenzji, opinii, reklamy, cenzurek i epitetów, możliwości publikowania (często także stanowisk w hierarchii kościelnej...) są "sami swoi",porozmieszczani, gdzie trzeba, i reklamowani jako najświatlejsze i najtęższe umysły niezaprzeczalnie katolickie (bo i któż miałby odwagę im się wprost przeciwstawić, zdemaskować agentów Nieprzyjaciela, nazwać ich po imieniu?)

Cóż, za bardzo"jesteśmy ludźmi", - niestety- instynkt samozachowawczy jest czujny i przekonywający... W rezultacie niejeden z tych, którzy chcą zabierać głos, publikować, liczy się z tym, że może zostać pogardliwie przemilczany lub wręcz napiętnowany jako konserwatysta i niedouczeniec. Któżby nie pragnął, by jego artykuły i książki miały dobrą prasę, nie zalegały w magazynach księgarskich, nie zapadały w nicość? I oto nawet ludzie nie zaprzedani mafii mówią i piszą nie dla chwały Boga i prawdy, nie dla podtrzymania świętej wiary synów i córek Kościoła, nie zgodnie ze swoim katolickim sumieniem, lecz zgodnie z modną i jakby obowiązującą (prawem kaduka!) linią modernistyczną, piszą pod kamarylę ukrytych decydentów!
Klasycznym dowodem, bynajmniej nie jedynym, jak skuteczne jest działanie swoistego "terroru umysłowego", mafijnej dyktatury nad umysłami i sumieniami wielu, jest"teologiczna kariera" kogoś takiego, jak nieszczęsny Teilhard de Chardin, jeden z głównych proroków i patronów"New Age", daleki od katolicyzmu jak wschód od zachodu, jak "Wielki Wschód" do Rzymu. .

Pierwszym komplementarnym przedstawieniem modernistycznej, heretyckiej wersji wiary katolickiej, zapowiadającym rozdwojenie i ruinę w Kościele, był osławiony "Katechizm holenderski", zaaprobowany - niestety - przez tamtejszych biskupów, wydany tuż po Soborze (1966), lecz znacznie wcześniej opracowany. Jego ukazanie się spowodowało prawdziwy szok: jednych przeraziło, innych ośmieliło do jeszcze dalej idących kontestacji.

Trzeba dodać, że w okresie, o którym mówimy, powołano do istnienia niezliczone mnóstwo ruchów, klubów, organizacji, nominalnie katolickich, mających jakoby na celu, a jakże, wyłącznie "odnowę" katolicyzmu, w istocie często dwuznacznych i dywersyjnych, pozostających w zamaskowanej opozycji, swoiście "charyzmatycznych"i"ekumenicznych", w rzeczy samej zarażonych protestantyzmem, liberalizmem i gnozą, a sterowanych przez ukrytych w nich ludzi Antykościoła. Zadbano też starannie o naszpikowanie swoimi ludźmi wyższych uczelni katolickich i seminariów duchownych, co fatalnie rokuje na przyszłość.
Nemo potest duobus dominis servire !
abp Stanisław Wielgus
,,Kościół jest tolerowany jako instytucja socjalna zajmująca się biednymi, uzależnionymi od nałogów.
Co innego zaś, gdy przypomina o śmierci, sprzeciwia się prawodawstwu, broniąc najbardziej bezbronnych, występując przeciwko rozwodom.,,

Źródło: Homilia w katedrze płockiej podczas mszy w Środę Popielcową, 13 lutego 2002More
abp Stanisław Wielgus

,,Kościół jest tolerowany jako instytucja socjalna zajmująca się biednymi, uzależnionymi od nałogów.

Co innego zaś, gdy przypomina o śmierci, sprzeciwia się prawodawstwu, broniąc najbardziej bezbronnych, występując przeciwko rozwodom.,,


Źródło: Homilia w katedrze płockiej podczas mszy w Środę Popielcową, 13 lutego 2002
Nemo potest duobus dominis servire !
Najpiękniejsza rzecz po tej stronie nieba
Benedykt XVI o pysze, arogancji i analfabetyzmie religijnym
“Dwadzieścia lat po śmierci biskupa Lefebvre historia coraz częściej przyznaje mu rację. Benedykt XVI coraz częściej piętnuje relatywizm doktrynalny, upadek dyscypliny i destrukcję liturgii w Kościele.
Jeszcze zanim Joseph Ratzinger wstąpił na Tron Piotrowy diagnozował kryzys w Kościele w sposób …More
Najpiękniejsza rzecz po tej stronie nieba

Benedykt XVI o pysze, arogancji i analfabetyzmie religijnym

“Dwadzieścia lat po śmierci biskupa Lefebvre historia coraz częściej przyznaje mu rację. Benedykt XVI coraz częściej piętnuje relatywizm doktrynalny, upadek dyscypliny i destrukcję liturgii w Kościele.

Jeszcze zanim Joseph Ratzinger wstąpił na Tron Piotrowy diagnozował kryzys w Kościele w sposób, który zbliżał go do stanowiska Bractwa Św. Piusa X. Osobiście powrócił nawet do liturgii trydenckiej, którą publicznie odprawiał m. in. we Francji i w Niemczech.

Jednocześnie już od lat osiemdziesiątych kardynał Ratzinger mówił, że mimo Soboru Watykańskiego II, który zapowiadał „wiosnę Kościoła”, doszło do „zapaści w wielu sferach”, które sięgają „samych korzeni Kościoła”-pisze dr.hab Sławomir Cenckiewicz
Nemo potest duobus dominis servire !
Pojęcie Tradycja ma w teologii katolickiej określone teologiczne znaczenie.
Tradycja należy integralnie do rzeczywistości Kościoła.
Apologetyka, teologia fundamentalna i eklezjologia tę kwestię precyzują.

Jest się zatem katolikiem wiernym Tradycji, albo nie jest się katolikiem.
Tertium non datur. Można się spierać o pojęcia i tworzyć takowe: katolik zmodernizowany, katolik reformowany… De factoMore
Pojęcie Tradycja ma w teologii katolickiej określone teologiczne znaczenie.

Tradycja należy integralnie do rzeczywistości Kościoła.

Apologetyka, teologia fundamentalna i eklezjologia tę kwestię precyzują.


Jest się zatem katolikiem wiernym Tradycji, albo nie jest się katolikiem.

Tertium non datur. Można się spierać o pojęcia i tworzyć takowe: katolik zmodernizowany, katolik reformowany… De facto – niekatolik.
11 more comments from Nemo potest duobus dominis servire !
Nemo potest duobus dominis servire !
„Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem. To jest największe i pierwsze przykazanie”
(Mt 22, 37-38)
W ostatnich kilkudziesięciu latach tendencje antropocentryczne w wielu środowiskach kościelnych zdeformowały i zateizowały życie ludzi należących do Kościoła. Można odnieść wrażenie jakoby całe życie chrześcijanina miało się obracać wokół …
More
„Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem. To jest największe i pierwsze przykazanie”

(Mt 22, 37-38)

W ostatnich kilkudziesięciu latach tendencje antropocentryczne w wielu środowiskach kościelnych zdeformowały i zateizowały życie ludzi należących do Kościoła. Można odnieść wrażenie jakoby całe życie chrześcijanina miało się obracać wokół relacji człowiek-człowiek, człowiek-świat.Problem aktualny – mniej czy bardziej – we wszystkich sferach życia kościelnego, niestety!

Problem bezczelnego wykreślania Pana Boga z zakresu spraw ludzkich nie jest problemem nowym.Jednakowoż w ostatnich kilkudziesięciu latach przybrał on na sile. Pytamy więc z troską i niepokojem:

Jakie ziarna zostały rzucone na glebę Kościoła, skoro tak się dzisiaj sprawy mają? Jakie moce zostały uruchomione w Kościele, skoro tak się dzisiaj sprawy mają? Kto te ziarna rzucił? Kto te moce uruchomił? Co to są za ludzie? Jakie mają cele?

A o co chodzi? Tylko tytułem przykładu – kilka zaledwie przejawów odwracania się od Pana Boga, nie tylko w Polsce:


zmniejszone zrozumienie obowiązku modlitwy,

alergia na punkcie Tradycji,

bezczelne ujmowanie czci Panu Jezusowi,

rozsiadanie się człowieka w świątyni Pańskiej,

zanik postawy klęczącej przed Bogiem,

odwracanie się tyłem do Pana Jezusa ukrytego wTabernaculum,

Komunie Święte świętokradzkie,

uzurpacja pewnych posług liturgicznych,

zarzucanie tendencji schizmatyckich i sekciarskich katolikom wiernym Tradycji,

wiernym prawowitej katolickiej doktrynie i liturgii (czy jest się katolikiem, jeśli zdradza się Tradycję?),


zanik elementarnego pozdrowienia chrześcijańskiego„Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!” (diabeł pozaklejał usta polskim katolikom, nawet tym z najbardziej „pobożnych” grup i wspólnot – milczą, dlaczego?).

Jak nas poucza historia konstruowania wieży Babel, nie na wiele się zda nawet najbardziej szlachetnie motywowane majstrowanie wokół polepszenia doczesnych spraw ludzkich, jeśli cześć Boga idzie w odstawkę.

Co jeszcze musi się zdarzyć, aby współczesny Polak i katolik uniżył się i ugiął pokornie kolana przed Panem Bogiem? Czy słyszymy dzisiaj kazania o konieczności – i o pięknie – uniżenia się człowieka przed Panem Bogiem?


Pan Bóg napomina: „Si ergo pater ego sum, ubi est honor meus? Et si Dominus ego sum, ubi est timor meus?, dicit Dominus exercituum ad vos, o sacerdotes, qui despicitis nomen meum et dicitis: «In quo despeximus nomen tuum?»”„Skoro Ja jestem Ojcem, gdzież jest cześć moja, a skoro Ja jestem Panem, gdzież szacunek dla Mnie? To mówi Pan Zastępów do was, o kapłani: Lekceważycie imię moje, a jednak pytacie: Czym to okazaliśmy lekceważenie Twemu imieniu?” (Ml 1, 6).

Tu i ówdzie szuka się odpowiedzi na pytania o drogę Kościoła – co ma być drogą Kościoła? A przecież Pan Jezus już dawnona to pytanie odpowiedział inampowiedział, i jasnopowiedział, że On jest drogą. On sam! „Ego sum via”– „Ja jestem drogą” (J 14, 6)!

Do chlubnych wyjątków należy klarowność ewangelicznych sformułowań niektórych pasterzy:

„W chrześcijaństwie nie chodzi na pierwszym miejscu o Kościół lub o człowieka, lecz o Boga. Właściwa orientacja chrześcijańska nie obraca się wokół naszych nadziei, obaw i życzeń, ale wokół Boga, Jego wielkości i mocy. Pierwsze zdanie wiary chrześcijańskiej, zasadnicza orientacja chrześcijańskiego nawrócenia brzmi: jest Bóg”

(Kard. J. Ratzinger, Der Gott Jesu Christi, cyt. za: Służyć prawdzie, 13 IX).

A św. Paweł, wierzący Apostoł, przestrzega: „Si in hac vita tantum in Christo sperantes sumus, miserabiliores sumus omnibus hominibus” – „Jeżeli tylko w tym życiu w Chrystusie nadzieję pokładamy, jesteśmy bardziej od wszystkich ludzi godni politowania” (1 Kor 15, 19).

W czasach pomieszania powszechnego i w smutnym, wykoślawionym, antropocentrycznym kontekście pytamy o najbardziej fundamentalną kwestię Ewangelii: o relację człowieka z Panem Bogiem. Konkretniej: o wiarę, nadzieję i miłość. Te cnoty łączą człowieka z Panem Bogiem.

Rozglądamy się za kaznodziejami, którzy nie są chorzy naantropocentryzm.

Rozglądamy się za kaznodziejami, którzy mówią nam o Panu Bogu.

Rozglądamy się za kaznodziejami, którzy prowadzą nas do uniżenia się przed Panem Bogiem.

Rozglądamy się za kaznodziejami, którzy klęczą przed Panem Bogiem.

Rozglądamy się za kaznodziejami, którzy uczą nas klękać przed Panem Bogiem.

Człowiek mądry zastanowi się, dlaczego nasz Ojciec Święty Benedykt XVI w roku kapłańskim dał katolickiemu duchowieństwu przed oczy wzórprzedsoborowego Kapłana, który nie poszedł z duchem czasu. Poszedł z Duchem Świętym! Był w pełni kapłanem. Klęczał przed Panem Bogiem na dwa kolana. Codziennie klęczał. Długo klęczał.

Św. Jan Maria Vianney, wierzący proboszcz z Ars, mówił: „Przyjdzie dzień, gdy ludzie będą tak zmęczeni ludźmi, że wystarczy im powiedzieć o Bogu, żeby zobaczyć u nich łzy”.

Jacy mądrzy są Święci! Mówią nam o Panu Bogu – słowem i życiem. Codzienne czytanie ich życiorysów i ich pism to lektura pożywna. Pouczająca. Teologiczna. Teocentryczna!Pewna i niezbędna.

I jeszcze jedno: w życiu Świętych jasno widać, że nawet w czasachpomieszania powszechnego możliwa jest realizacja Ewangelii. Właśnie w czasach pomieszania powszechnego z większą ostrością nam się ukazuje, jak wiele mamy do zrobienia i jak wiele zrobić możemy w służbie Bogu i Kościołowi. Perspektywy realizacji dobra i perspektywy wierności są szeroko inagląco otwarte!

A wszystko zaczyna się od uniżenia się przed Panem Bogiem. Codziennie.

Wszystko zaczyna się od kolan pokornie zgiętych przed Panem Bogiem. Codziennie.

Mądry rozważy. Wprowadzi w czyn. Codziennie.

- - -

źródło: sacerdoshyacinthus.com/…/prosimy-mowcie-…
Nemo potest duobus dominis servire !
Sobór Trydencki, a zaraz po nim św. Papież Pius V w dekrecie Quo primum (1570), dotyczącym Mszału Rzymskiego, powołując się na wierność Tradycji Apostolskiej swoich poprzedników, nakazał zachować raz ,,na zawsze” ów święty zwyczaj udzielania Komunii św. wiernym wyłącznie z rąk kapłana do ust przyjmującego w postawie klęczącej.
Z tych samych względów wykluczył jakikolwiek udział kobiet w …More
Sobór Trydencki, a zaraz po nim św. Papież Pius V w dekrecie Quo primum (1570), dotyczącym Mszału Rzymskiego, powołując się na wierność Tradycji Apostolskiej swoich poprzedników, nakazał zachować raz ,,na zawsze” ów święty zwyczaj udzielania Komunii św. wiernym wyłącznie z rąk kapłana do ust przyjmującego w postawie klęczącej.

Z tych samych względów wykluczył jakikolwiek udział kobiet w służbie ołtarza. ,"Jeżeli ktokolwiek mimo to ośmieliłby się spróbować działania sprzecznego z naszym powyższym rozkazem wydanym raz na zawsze, niech będzie mu wiadomo, że narazi się na gniew Wszechmogącego Boga i świętych Apostołów Piotra i Pawła" (tamże).

Znany ze swego nadprzyrodzonego kultu do Najświętszego Ciała i Krwi, Papież św. Pius X († 1920), przeciwstawiając się ówczesnym modernistom, w swoim Wielkim Katechizmie ponownie przypomniał i potwierdził ten czcigodny, starożytny i niezmienny zwyczaj liturgiczny Kościoła:

Kiedy otrzymuje się Komunię, należy klękać, głowę lekko opuścić, oczy skromnie zwrócić w stronę św. Hostii. Usta należy odpowiednio otworzyć, język lekko wychylić z ust, opierając na dolnej wardze. Jeżeli Hostia przyklei się do podniebienia, należy odkleić Ją językiem, a nie palcami.
Nemo potest duobus dominis servire !
I Przykazanie Boże-Nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną.
"Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną"
Kiedy prawdziwie nie przestrzega się tego przykazania, wtedy nie przestrzega się żadnego innego.
Sama deklaracja, że zachowuje się przykazania jest tylko pustym stwierdzeniem, jakby kpiną czynioną z samego Boga.
More
I Przykazanie Boże-Nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną.

"Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną"

Kiedy prawdziwie nie przestrzega się tego przykazania, wtedy nie przestrzega się żadnego innego.

Sama deklaracja, że zachowuje się przykazania jest tylko pustym stwierdzeniem, jakby kpiną czynioną z samego Boga.
Nemo potest duobus dominis servire !
62 duchownych i naukowców: Franciszek jest heretykiem
62 duchownych i przedstawicieli środowiska akademickiego opublikowało w niedzielę 25-stronicową poprawę Amoris Laetitia papieża Franciszka. Tytuł dokumentu to "Correctio Filialis de haeresibus propagatis"(Synowska korekta rozpowszechniającej się herezji).
Dokument stwierdza, że Franciszek siedmiokrotnie zajął heretyckie stanowisko w kontekście …More
62 duchownych i naukowców: Franciszek jest heretykiem

62 duchownych i przedstawicieli środowiska akademickiego opublikowało w niedzielę 25-stronicową poprawę Amoris Laetitia papieża Franciszka. Tytuł dokumentu to "Correctio Filialis de haeresibus propagatis"(Synowska korekta rozpowszechniającej się herezji).

Dokument stwierdza, że Franciszek siedmiokrotnie zajął heretyckie stanowisko w kontekście małżeństwa, życia moralnego i przyjmowania sakramentów. Dla sygnatariuszy "poza wszelką wątpliwością" znajduje się fakt, żeFranciszek życzy sobie, aby katolicy interpretowali kontrowersyjne wyjątki Amoris Laetitia w sposób heretycki.
...
Nemo potest duobus dominis servire !
Najdoskonalszy akt kultu
*
W Liście Papieża Benedykta XVI do biskupów z okazji publikacji Motu proprio „Summorum Pontificumczytamy:
To, co przez poprzednie pokolenia było święte, również dla nas pozostaje święte i wielkie, i nie może być nagle całkowicie zabronione albo potraktowane jako szkodliwe”.
To fundamentalne stwierdzenie zamieszczone jest w papieskim dokumencie, który hojnie otwiera …More
Najdoskonalszy akt kultu

*

W Liście Papieża Benedykta XVI do biskupów z okazji publikacji Motu proprio „Summorum Pontificumczytamy:

To, co przez poprzednie pokolenia było święte, również dla nas pozostaje święte i wielkie, i nie może być nagle całkowicie zabronione albo potraktowane jako szkodliwe”.

To fundamentalne stwierdzenie zamieszczone jest w papieskim dokumencie, który hojnie otwiera możliwości celebrowania Mszy Świętej Trydenckiej.

Najdoskonalszy akt kultu po tej stronie wieczności: Msza Święta Trydencka.
Nemo potest duobus dominis servire !
Ekumeniczny Asyż
Po tym poznajecie Ducha Bożego:
każdy duch, który uznaje, że Jezus Chrystus przyszedł w ciele, jest z Boga.
Każdy zaś duch, który nie uznaje Jezusa, nie jest z Boga; i to jest duch antychrysta"
(1 J 4, 1-3)..More
Ekumeniczny Asyż

Po tym poznajecie Ducha Bożego:

każdy duch, który uznaje, że Jezus Chrystus przyszedł w ciele, jest z Boga.

Każdy zaś duch, który nie uznaje Jezusa, nie jest z Boga; i to jest duch antychrysta"
(1 J 4, 1-3)..
Nemo potest duobus dominis servire !
Egzorcyści kontra moderniści
,,..jednym z najtragiczniejszych aspektów obecnego kryzysu w Kościele jest fakt, że wielu teologów, a nierzadko też hierarchów ignoruje lub, czasami, wręcz jawnie pogardza tą odwieczną doktryną Kościoła.
Najbardziej radykalnym przejawem owej ignorancji i wzgardy jest otwarte kwestionowanie prawd Wiary katolickiej nauczających o istnieniu wiecznego piekła oraz szatana …More
Egzorcyści kontra moderniści

,,..jednym z najtragiczniejszych aspektów obecnego kryzysu w Kościele jest fakt, że wielu teologów, a nierzadko też hierarchów ignoruje lub, czasami, wręcz jawnie pogardza tą odwieczną doktryną Kościoła.

Najbardziej radykalnym przejawem owej ignorancji i wzgardy jest otwarte kwestionowanie prawd Wiary katolickiej nauczających o istnieniu wiecznego piekła oraz szatana jako realnie istniejącej osoby.

Niestety nawet tak jawne herezje są od wielu lat, praktycznie bez przeszkód, rozpowszechniane we współczesnym kościele.,,
Nemo potest duobus dominis servire !
Judaizacja Chrześcijaństwa: - Komu zależy, by wyeliminować Dogmat Trójcy Przenajświętszej. ks. …
To gromadne przyjmowanie Komunii świętej, bez uprzedniej spowiedzi, stało się już nagminnym zwyczajem w wielu krajach, który jeszcze bardziej podkreśla charakter Mszy świętej jako tylko “wieczerzy-biesiady”, ale jednocześnie właśnie przez to przyczynia się do judaizacji Mszy świętej, czyli do …More
Judaizacja Chrześcijaństwa: - Komu zależy, by wyeliminować Dogmat Trójcy Przenajświętszej. ks. …

To gromadne przyjmowanie Komunii świętej, bez uprzedniej spowiedzi, stało się już nagminnym zwyczajem w wielu krajach, który jeszcze bardziej podkreśla charakter Mszy świętej jako tylko “wieczerzy-biesiady”, ale jednocześnie właśnie przez to przyczynia się do judaizacji Mszy świętej, czyli do urobienia poglądu, że jest ona tylko i wyłącznie wspomnieniem Ostatniej Wieczerzy już pozbawionej swej istoty, a więc już bez łączności z Ofiarą na Krzyżu i bez Przeistoczenia, a więc ta judaizacja Mszy świętej pozbawia ją de facto swej istoty, sprowadzając ją wyłącznie tylko do pamiątki Paschy z czasów Mojżesza.

Tak to, główny dogmat wiary katolickiej, przez tę judaizację, został poważnie zagrożony. (…)
Nemo potest duobus dominis servire !
"Nadejdą ciężkie chwile..."
Święty Tymoteusz, współpracownik św. Pawła Apostoła i następnie biskup Efezu, otrzymał na tamte kryzysowe czasy znamienną przestrogę:
"Nadejdą ciężkie chwile. Ludzie bowiem będą
samolubni,
chciwi,
pyszałkowaci,
wyniośli,
bluźniący,
nieposłuszni rodzicom,
niewdzięczni,
bezbożni,
nieczuli,
nieustępliwi,
rzucający oszczerstwa,
nieopanowani,
okrutni,
nienawidzący dobra, …
More
"Nadejdą ciężkie chwile..."

Święty Tymoteusz, współpracownik św. Pawła Apostoła i następnie biskup Efezu, otrzymał na tamte kryzysowe czasy znamienną przestrogę:

"Nadejdą ciężkie chwile. Ludzie bowiem będą

samolubni,

chciwi,

pyszałkowaci,

wyniośli,

bluźniący,

nieposłuszni rodzicom,

niewdzięczni,

bezbożni,

nieczuli,

nieustępliwi,

rzucający oszczerstwa,

nieopanowani,

okrutni,

nienawidzący dobra,

zdradliwi,

porywczy,

zarozumiali i kochający przyjemności bardziej niż Boga.


Będą zachowywać pozory pobożności, a wyprą się tego, co jest jej siłą. Unikaj takich ludzi" (2 Tm 3, 1-5).

Istotnie, wydaje się, że przyszło to wszystko i na nasz czas.


Ks. prof. Czesław S. Bartnik