Pani Wando, nie jestem z Częstochowy a w związku z tym nie przeszkadza mi kto tam rządzi. To Wy Częstochowianie rozliczajcie swojego włodarza a mnie nic do tego.
Ja swoją polemikę na tym forum zacząłem przeciwstawiając argumenty do tezy jednego z forumowiczów dotyczącej ileż to dobrego uczynił kościół katolicki dla ocalenia polskości.
Oczywiście nie można wszystkiego w "czambuł walić" bo wśród kapłanów niższego szczebla było wielu którzy nawet i życie swoje oddali jak chociażby księża biorący udział w ruchu niepodległościowym po stronie powstańców jak : Piotr Ściegienny zaplanowany zryw na 24.10.1844r zryw patriotyczny; Józef Kmietowicz wikary z Chochołowa wraz z Michałem Głowackim wikarym z Poronina na czele powstania Chochołowskiego; Stanisław Brzóska w powstaniu 1863r.;ks.Stanisław Stojałowski. Problem w tym że dzisiejszy kościół katolicki próbuje wmówić nam że szerzył polskość co stoi w jawnym gwałcie z tamtejszą rzeczywistością. Jak bardzo kościół katolicki był obojętny na sprawy polskie może zaświadczyć takie wymowne zdarzenie gdy w 1830r. lud Warszawy radował się z odsłonięcia pomnika Mikołaja Kopernika na Krakowskim Przedmieściu w tej podniosłej chwili dla Narodu Polskiego nie uczestniczył żaden z wyższych dostojników kościoła katolickiego.

Znakomity niemiecki uczony i podróżnik Aleksander Humboldt zostawił w swoich zapiskach z podrózy po Ameryce Południowej przekazaną mu przez jednego z napotkanych mędrców generalną charakterystykę ludzi.Mędrzec ów wszystkich ludzi podzielił na cztery typy : Do typu pierwszego należą ludzie ,którzy coś wiedzą i wiedzą ,że oni to wiedzą Tacy są ludżmi wykształconymi.Typ drugi - to ludzie ,którzy coś wiedzą,ale nie zdają sobie z tego sprawy.Tacy ludzie śpią i trzeba ich obudzić.Typ trzeci obejmuje ludzi,ktorzy niczego nie wiedzą i którzy zdają sobie z tego sprawę.Takim ludziom trzeba dopomóc.Wreszcie typ czwarty - to ci,którzy niczego nie wiedzą i którzy nie zdają sobie z tego sprawy.To głupcy.Im już niestety,pomóc nie można.

Z kolei Prawu i Sprawiedliwości mocno zaszkodził konflikt z miejscową "Solidarnością". Związkowcy uznali, że lokalni politycy PiS za nic mają interes społeczny i nawet pomagają rządzącej miastem lewicy łamać prawa pracownicze i związkowe. Za to "swoim" są w stanie załatwić pracę w miejskich spółkach i instytucjach. Szef lokalnej "Solidarności" Mirosław Kowalik napisał nawet w tej sprawie list do Jarosława Kaczyńskiego.

Tymczasem na najgroźniejszego konkurenta Matyjaszczyka wyrasta niespodziewanie Marcin Maranda. Jeden z najbardziej znanych i wyrazistych częstochowskich radnych opuścił w zeszłym roku Wspólnotę Samorządową Tadeusza Wrony i założył nowe ugrupowanie pod nazwą Mieszkańcy Częstochowy. – Martwi mnie, że coraz więcej młodych częstochowian szuka lepszej przyszłości poza naszym miastem. Częstochowa zmierza do katastrofy. Zrobimy wszystko, by nie stała się polskim Detroit, które kiedyś było perłą w koronie Ameryki, a dziś jest wyludnionym bankrutem – mówił podczas konwencji założycielskiej.

Wiele wskazuje jednak na to, że Krzysztof Matyjaszczyk może doczekać się reelekcji. Z jednej strony wynika to ze słabości jego kontrkandydatów, a z drugiej z problemów, z jakimi borykają się poszczególne ugrupowania polityczne w Częstochowie.
Platformą Obywatelską od dłuższego czasu targają poważne konflikty wewnętrzne. W styczniu klub radnych PO w Radzie Miasta "stopniał" z dziewięciu osób do sześciu. Jeden z odchodzących z Platformy radnych, weteran częstochowskiego samorządu Jerzy Zając, napisał nawet list do sekretarza generalnego Pawła Grasia. Stwierdził w nim otwarcie, że częstochowska PO w świetle tego, co się w niej od kilku lat dzieje, "zasługuje" już tylko na zarząd komisaryczny.

Częstochowa żyje z medalików i odpustów, więc nie ma się co rzucać.

Praca na rzecz turystyki jasnogórskiej, to jedyna możliwość utrzymania miasta.
Jak się żyje z Jasnej Góry, to trzeba ją pielęgnować, zwłaszcza powinny tego pilnować władze miasta.

Jednak jakieś opłaty dla turystów czy pielgrzymów powinny być, w końcu przyjeżdżają, korzystają z mienia komunalnego i zostawiają śmieci.
Przeora nie interesuje dbanie o teren poza klasztornymi murami, ale zarabiać chce, więc powinien z władzami miejskimi współpracować - chyba, że chce tłumu żebraków pod bramą co niedziela.

Nie warto kultywować średniowiecza, gdy technika pozwala czynić, za przeproszeniem przeora, cuda.
Nie warto wybierać między stałym umiarkowanym zyskiem, a jednorazowym złupieniem naiwnych. Na tym polega moralność, której ma nauczać religia.