O. Pio mistrz ciętej riposty

Mistrz ciętej riposty

Współbrat hipochondryk

Życie o. Pio, oprócz stygmatów, było naznaczone wieloma chorobami i bólem. Może dlatego nieco irytował go współbrat hipochondryk, wyszukujący sobie nieustannie choroby. Męczyły go, jak twierdził, uporczywe bóle głowy, więc przełożeni wysłali go na badania.

Te, oczywiście, nic nie wykazały. Po powrocie ze szpitala „chory” natknął się na korytarzu na mistyka i zagadnął: „A wiesz, ojcze, okazało się, że nic w tej mojej biednej głowie nie ma”. Na co o. Pio spojrzał na rozmówcę z żartobliwym błyskiem w oku i odparł: „O tym akurat wszyscy wiedzieli od dawna”.

Krowa a sprawa stygmatów
Ze względu na nadzwyczajny dar mistyczny, jakim były stygmaty, część opinii publicznej uważała o. Pio za oszusta lub szaleńca. Była nawet teoria, że rany są wynikiem autosugestii. Mianowicie ciało mistyka miało tak zareagować na zbyt emocjonalne i długotrwałe rozważania męki Pańskiej.
Ktoś z otoczenia o. Pio doniósł mu, że pewien naukowiec uważa go właśnie za ofiarę zbyt gorliwej pobożności pasyjnej. Kapucyn odparł: „Poradźcie temu uczonemu, żeby poszedł na łąkę i tam intensywnie myślał, że jest krową. Zobaczymy, czy wyrosną mu rogi!”.

Zasadniczy spowiednik
Stygmatyk był cenionym spowiednikiem i często trafiały do niego tzw. ciężkie przypadki. Jednym z nich była pewna kobieta cierpiąca na poważne skrupuły. Ojciec Pio w ramach pouczenia po spowiedzi zakazał jej przystępowania do tego sakramentu przez najbliższy miesiąc. Zagroził też, że jeśli penitentka nie zastosuje się do tego polecenia, kapucyn zastosuje karę fizyczną.
Kobieta już kilka dni później uległa pokusie uznania, że ona na pewno ma na sumieniu grzech ciężki i musi iść do spowiedzi. Bojąc się o. Pio, pojechała do innego miasta, wyspowiadała się, nie przyznając się do otrzymanego zakazu.
Kiedy odeszła od kratek konfesjonału, jej spowiednik nagle usłyszał odgłos towarzyszący policzkowaniu – tym głośniejszy, że kościół był pusty. Wyjrzał i zobaczył swoją penitentkę z zaczerwienionym policzkiem. Okazało się, że o. Pio w wymierzeniu konsekwencji nie przeszkodziła ani odległość, ani dyskrecja upartej owieczki.

źródło:wordpress.com/…rowa-a-stygmaty-ojciec-pio-w-zabawnych-anegdotach/
MEDALIK ŚW. BENEDYKTA
To był prawdziwie Boży Kapłan i nie cackał się z nikim, jak trzeba było to nawet użył siły fizycznej. A baby niegodnie ubrane przepędzał z Kościoła jak muchy. Nawet od konfesjonału odchodziły z płaczem po kilku godzinach stania w kolejce. To był prawdziwy obrońca Wiary.
Anieobecny
Prawda w nim żyła...
A teraz żyje w prawdzie...