Relacja z Mszy Św. za Ojczyznę, odprawionej w Częstochowie 20 listopada w święto Chrystusa …
MÓJ UMIŁOWANY NARODZIE POLSKI - OTO JA JEZUS CHRYSTUS - KRÓL POLSKI I ŚWIATA ZNIŻAM SIĘ DO ROLI SŁUGI WASZEGO
I ZAPRASZAM KAŻDEGO Z OSOBNA I WSZYSTKICH RAZEM NA WIELKĄ UROCZYSTOŚĆ DOKONANIA ZŁOŻENIA PRZYSIĘGI WIERNOŚCI BOGU OJCU WSZECHMOGĄCEMU W TRÓJCY ŚWIĘTEJ JEDYNEMU.
AKT ZAWIERZENIA POLSKI ORAZ ODNOWIENIE CHRZTU ŚWIĘTEGO
MOJEJ UKOCHANEJ POLSKI I CAŁEGO NARODU ODBĘDZIE SIĘ W UROCZYSTOŚĆ USTANOWIONĄ PRZEZ WAS - ŚWIĘTO CHRYSTUSA KRÓLA DNIA 20 LISTOPADA 2011 R.
MSZA ŚWIĘTA o godz. 15.30.
ZBLIŻA SIĘ KONIEC "ROKU NADZIEI" JAKI OFIAROWAŁEM WAM I PRAGNĘ, ABY TEN CZAS MÓGŁ BYĆ PRZEZNACZONY JAKO DZIĘKCZYNIENIE, ŻE JESZCZE ISTNIEJECIE JAKO PAŃSTWO.
Cytat za : echochrystusakrola.org/index.php ( od razu przepraszam za wielkie litery, ale takie, a nawet większe, są w oryginale)
Pojechałam do Częstochowy na tą Mszę Świętą wraz z rodziną, aby powierzyć ją i siebie opiece Chrystusa Króla, a także zawierzyć nas Niepokalanemu Sercu Maryi. Postaram się zrelacjonować, jak wyglądała ta uroczystość, choć na pewno nie będę w pełni obiektywna.
Msza Święta miała się rozpocząć o godzinie 15.30, ale już około czternastej zaczęli się pojawiać na dziedzińcu rycerze Chrystusa Króla w czerwonych płaszczach. Spowodowało to pewne poruszenie wśród pielgrzymów i paulinów, którzy akurat tam się znajdowali. Jeden z rycerzy powiedział mi, że są jakieś trudności i że grupa pań pertraktuje z ojcami paulinami na temat aktu intronizacji, ale szczegółów nie znał. Kiedy schodziłam z wałów jasnogórskich, zauważyłam posąg Chrystusa Króla, stojący obok schodów na drewnianej palecie.
Nie wiem, dlaczego akurat tam stał i dlaczego na palecie, ale obok tego posągu stał starszy mężczyzna, który rozdawał? sprzedawał? m.in. wydrukowane encykliki Papieża Piusa XI „Quas primas”. Obok niego zdenerwowany ojciec paulin domagał się jakiegoś zezwolenia, mówił o heretykach i herezji, że „wy jesteście od księdza Natanka”, „ksiądz Natanek jest suspendowany” i podobne słowa. Mężczyzna (nie był w płaszczu rycerskim, lecz w zwykłym ubraniu) w odpowiedzi chciał wręczyć owemu paulinowi te pisma, m.in. encyklikę, prosząc, by je przeczytał, a na stwierdzenie, że to przecież encyklika papieska (więc nie herezja), odpowiedzią było, że „ten pan nie ma zezwolenia”. W końcu chyba ojciec paulin wezwał straż jasnogórską, bo widziałam, jak szła w tamtą stronę. No cóż, jeśli encyklika o Chrystusie Królu w święto Chrystusa Króla i w pobliżu Jego posągu budziła takie niezdrowe emocje, zapowiadał się ciężki orzech do zgryzienia jeśli chodzi o intronizację.
Następna czwórka niosła świętego Michała Archanioła. Obie grupy ustawiły się blisko kraty, oddzielającej prezbiterium od ludzi w głównej nawie, dokładnie naprzeciw Cudownego Obrazu i …celebransów. Te obrazy, zrobione sposobem „turystycznym” ( banery, naciągnięte na składane ramki, do tego włożone drążki) były naprawdę wielkie!
Mszę Św. odprawiało przynajmniej czterech, a może pięciu księży, ponieważ naliczyłam tyle intencji. Czwarta była o intronizację Chrystusa Króla. Zaczynało się obiecująco. Niestety, nie wystawiono na tą Mszę Św. obrazu Chrystusa Króla, który delegacja polonii z Chicago przywiozła i ofiarowała wraz z koroną, wartą sporo dolarów, 15 sierpnia tego roku. To był zgrzyt. Ale jakże pięknie zastąpiono tą nieobecność innym wizerunkiem, który chcąc nie chcąc rzucał się w oczy każdemu w kaplicy. Oprócz tego byli jeszcze ludzie, którzy trzymali flagi polskie, flagi z obrazem Chrystusa Króla i Jego figurkę. Ta figurka była przy samej kracie, dokładnie naprzeciw Matki Bożej, na linii prezbiterium. Cała kaplica gromko modliła się i śpiewała przez cały czas. Wreszcie przyszedł czas na kazanie. Zaczęło się pięknie, gładko, o Chrystusie Królu, o Jego panowaniu, tak, jak to przeważnie mówią księża w kościołach. W pewnym momencie kaznodzieja nie wytrzymał napięcia (?) – cały czas miał przed sobą wielki obraz Chrystusa Króla i rycerzy, którzy go trzymali – i (tu mogę być subiektywna) podniósł głos, przekonując zebranych, że intronizacja Chrystusa dokonuje się w sercu każdego z nas, kiedy jesteśmy przepełnieni miłością Bożą, do Boga i do ludzi i że tylko taka intronizacja jest właściwa i prawidłowa. Nie jest to dokładny cytat, ale próbuję mniej więcej oddać sens tych słów tak jak ja je odebrałam. No i oczywiście powołał się przy tym na autorytet następcy świętego Piotra, ale szczerze mówiąc: czy Papież w ogóle wie, że w Polsce są ludzie, którzy domagają się intronizacji Chrystusa jako Króla Polski? Wie, że są „Natankowcy”, bo widział ich w Rzymie i Berlinie, ale czy do końca wie, o co tym „czerwonym” chodzi?
Ludzie w pobliżu mnie zaczęli szeptać i protestować przeciw tym słowom. Mnie samej wydały się one prowokacyjne. Niemniej Msza Św. przebiegała dalej spokojnie i godnie. W czasie ofiarowania celebrans poinformował, że delegacja z Chicago chce złożyć wotum. Nie powiedział jakie, natomiast osoby za mną zaczęły się informować szeptem, że panie przywiozły berło dla Chrystusa Króla (przypominam: w sierpniu była korona). Wreszcie przyszedł moment rozdzielania Komunii św.
Panowie porządkowi ruszyli środkiem, starając się zrobić przejście dla księży po tym, jak kapłan zapowiedział, że Komunia Św. będzie udzielana przez środek kaplicy. Ludzie grzecznie rozstąpili się na zadaną szerokość i wszyscy (przynajmniej w zasięgu mojego wzroku) po obu stronach przejścia uklęknęli na kolana. Pan porządkowy bardzo się zdenerwował i zaczął nawoływać, aby wstawać. Ludzie klęczeli. Jedna z kobiet powiedziała, że nie będzie jej ten pan mówił, jak ma przyjmować Komunię Św. i została na kolanach. Pan zripostował, że to jest niebezpieczne, że może się coś złego zdarzyć i trzeba wstać – ludzie klęczeli. Księża zaczęli rozdawać Komunię Św. klęczącym – bo nikt nie chciał wstać. Ludzie tłoczyli się, wymijali i następne rzędy padały równo na kolana. Aż się serce radowało tym widokiem! Później jednak księża poszli na boki, a tam już nie dało się uklęknąć z powodu tłoku i ludzie przyjmowali Komunię Św. stojąc.
Kiedy mniej więcej księża skończyli rozdawać Eucharystię, z przodu, tam gdzie trzymano posążek Chrystusa Króla, odezwały się pojedyncze głosy. Trudno je było z początku zrozumieć, bo ludzie mówili każdy osobno, jednak po chwili usłyszałam, o co chodzi: PROSIMY O KORONĘ DLA CHRYSTUSA KRÓLA. Być może zaczęła delegacja z Chicago, która przywiozła tego dnia berło i chciała, aby wypuścić obraz z koroną z miejsca jego zamknięcia– nie wiem, ale oni stali właśnie gdzieś tam z przodu. Do tych pojedynczych dołączyły kolejne głosy i wkrótce także ludzie obok mnie i z tyłu zaczęli się domagać korony dla Chrystusa i uznania Jego panowania. Kilkanaście osób wyciągnęło w górę obrazki z Chrystusem Królem.
Przy ołtarzu wśród celebransów zapanowała cisza. Trwało to może z minutę, może dwie, po czym głównodowodzący kapłan surowo upomniał ludzi, że nie wolno w kaplicy Matki Bożej wznosić żadnych okrzyków i znów powołał się na autorytet Watykanu i Ojca Świętego. Ludzie zamilkli. Kapłan udzielił zebranym błogosławieństwa i zakończył Mszę Świętą – tak po prostu. Odśpiewano pieśń na zakończenie i ...cisza.
Ta cisza była bardzo ciężka w swej wymowie, tak przynajmniej to odebrałam. Myślę, że ludzie poczuli się w jakimś sensie oszukani. Wszyscy stali w bezruchu, a potem cała kaplica zaczęła śpiewać a capella „Nie rzucim Chryste świątyń Twych”. Pod koniec drugiej zwrotki włączyła się organistka, która po zakończeniu śpiewu wygrywała jeszcze różne „wariacje na temat tematu”. Wiem, jestem w tym miejscu subiektywna, ale odebrałam to tak, jakby poprzez głośną muzykę organów chciano zapobiec jakimś nieprzewidzianym pomysłom zgromadzonych w kaplicy ludzi. Muzyka ucichła dopiero na dźwięk dzwonka, informującego o wystawieniu Najświętszego Sakramentu i przeszła w pieśń „O zbawcza Hostio”. Ludzie zostali skutecznie spacyfikowani. Niektórzy włączyli się w odmawianie różańca, niektórzy opuścili kaplicę. I tak zakończyła się uroczystość, która powinna wyglądać inaczej, a przynajmniej tak to wynika z tekstu zaproszenia, który zamieściłam na wstępie.
Na koniec mój, znowu subiektywny, wniosek: dałoby się odczytać Akt Intronizacji ( widziałam, że niektórzy rycerze mieli ten akt ze sobą) i dokonać przynajmniej oddolnej intronizacji Chrystusa przez „owce” w miejscu królowania Jego Matki (czego On sam bardzo Sobie życzył przez posłanie Rozalii Celakównej), gdyby wziąć ze sobą niezależne nagłośnienie. Delegacja z Chicago pokazała w sierpniu, że można tak zrobić. I dopuszczono ich do głosu ( linki do filmów: www.youtube.com/watch i www.youtube.com/watch )
I ZAPRASZAM KAŻDEGO Z OSOBNA I WSZYSTKICH RAZEM NA WIELKĄ UROCZYSTOŚĆ DOKONANIA ZŁOŻENIA PRZYSIĘGI WIERNOŚCI BOGU OJCU WSZECHMOGĄCEMU W TRÓJCY ŚWIĘTEJ JEDYNEMU.
AKT ZAWIERZENIA POLSKI ORAZ ODNOWIENIE CHRZTU ŚWIĘTEGO
MOJEJ UKOCHANEJ POLSKI I CAŁEGO NARODU ODBĘDZIE SIĘ W UROCZYSTOŚĆ USTANOWIONĄ PRZEZ WAS - ŚWIĘTO CHRYSTUSA KRÓLA DNIA 20 LISTOPADA 2011 R.
MSZA ŚWIĘTA o godz. 15.30.
ZBLIŻA SIĘ KONIEC "ROKU NADZIEI" JAKI OFIAROWAŁEM WAM I PRAGNĘ, ABY TEN CZAS MÓGŁ BYĆ PRZEZNACZONY JAKO DZIĘKCZYNIENIE, ŻE JESZCZE ISTNIEJECIE JAKO PAŃSTWO.
Cytat za : echochrystusakrola.org/index.php ( od razu przepraszam za wielkie litery, ale takie, a nawet większe, są w oryginale)
Pojechałam do Częstochowy na tą Mszę Świętą wraz z rodziną, aby powierzyć ją i siebie opiece Chrystusa Króla, a także zawierzyć nas Niepokalanemu Sercu Maryi. Postaram się zrelacjonować, jak wyglądała ta uroczystość, choć na pewno nie będę w pełni obiektywna.
Msza Święta miała się rozpocząć o godzinie 15.30, ale już około czternastej zaczęli się pojawiać na dziedzińcu rycerze Chrystusa Króla w czerwonych płaszczach. Spowodowało to pewne poruszenie wśród pielgrzymów i paulinów, którzy akurat tam się znajdowali. Jeden z rycerzy powiedział mi, że są jakieś trudności i że grupa pań pertraktuje z ojcami paulinami na temat aktu intronizacji, ale szczegółów nie znał. Kiedy schodziłam z wałów jasnogórskich, zauważyłam posąg Chrystusa Króla, stojący obok schodów na drewnianej palecie.
Nie wiem, dlaczego akurat tam stał i dlaczego na palecie, ale obok tego posągu stał starszy mężczyzna, który rozdawał? sprzedawał? m.in. wydrukowane encykliki Papieża Piusa XI „Quas primas”. Obok niego zdenerwowany ojciec paulin domagał się jakiegoś zezwolenia, mówił o heretykach i herezji, że „wy jesteście od księdza Natanka”, „ksiądz Natanek jest suspendowany” i podobne słowa. Mężczyzna (nie był w płaszczu rycerskim, lecz w zwykłym ubraniu) w odpowiedzi chciał wręczyć owemu paulinowi te pisma, m.in. encyklikę, prosząc, by je przeczytał, a na stwierdzenie, że to przecież encyklika papieska (więc nie herezja), odpowiedzią było, że „ten pan nie ma zezwolenia”. W końcu chyba ojciec paulin wezwał straż jasnogórską, bo widziałam, jak szła w tamtą stronę. No cóż, jeśli encyklika o Chrystusie Królu w święto Chrystusa Króla i w pobliżu Jego posągu budziła takie niezdrowe emocje, zapowiadał się ciężki orzech do zgryzienia jeśli chodzi o intronizację.
Następna czwórka niosła świętego Michała Archanioła. Obie grupy ustawiły się blisko kraty, oddzielającej prezbiterium od ludzi w głównej nawie, dokładnie naprzeciw Cudownego Obrazu i …celebransów. Te obrazy, zrobione sposobem „turystycznym” ( banery, naciągnięte na składane ramki, do tego włożone drążki) były naprawdę wielkie!
Mszę Św. odprawiało przynajmniej czterech, a może pięciu księży, ponieważ naliczyłam tyle intencji. Czwarta była o intronizację Chrystusa Króla. Zaczynało się obiecująco. Niestety, nie wystawiono na tą Mszę Św. obrazu Chrystusa Króla, który delegacja polonii z Chicago przywiozła i ofiarowała wraz z koroną, wartą sporo dolarów, 15 sierpnia tego roku. To był zgrzyt. Ale jakże pięknie zastąpiono tą nieobecność innym wizerunkiem, który chcąc nie chcąc rzucał się w oczy każdemu w kaplicy. Oprócz tego byli jeszcze ludzie, którzy trzymali flagi polskie, flagi z obrazem Chrystusa Króla i Jego figurkę. Ta figurka była przy samej kracie, dokładnie naprzeciw Matki Bożej, na linii prezbiterium. Cała kaplica gromko modliła się i śpiewała przez cały czas. Wreszcie przyszedł czas na kazanie. Zaczęło się pięknie, gładko, o Chrystusie Królu, o Jego panowaniu, tak, jak to przeważnie mówią księża w kościołach. W pewnym momencie kaznodzieja nie wytrzymał napięcia (?) – cały czas miał przed sobą wielki obraz Chrystusa Króla i rycerzy, którzy go trzymali – i (tu mogę być subiektywna) podniósł głos, przekonując zebranych, że intronizacja Chrystusa dokonuje się w sercu każdego z nas, kiedy jesteśmy przepełnieni miłością Bożą, do Boga i do ludzi i że tylko taka intronizacja jest właściwa i prawidłowa. Nie jest to dokładny cytat, ale próbuję mniej więcej oddać sens tych słów tak jak ja je odebrałam. No i oczywiście powołał się przy tym na autorytet następcy świętego Piotra, ale szczerze mówiąc: czy Papież w ogóle wie, że w Polsce są ludzie, którzy domagają się intronizacji Chrystusa jako Króla Polski? Wie, że są „Natankowcy”, bo widział ich w Rzymie i Berlinie, ale czy do końca wie, o co tym „czerwonym” chodzi?
Ludzie w pobliżu mnie zaczęli szeptać i protestować przeciw tym słowom. Mnie samej wydały się one prowokacyjne. Niemniej Msza Św. przebiegała dalej spokojnie i godnie. W czasie ofiarowania celebrans poinformował, że delegacja z Chicago chce złożyć wotum. Nie powiedział jakie, natomiast osoby za mną zaczęły się informować szeptem, że panie przywiozły berło dla Chrystusa Króla (przypominam: w sierpniu była korona). Wreszcie przyszedł moment rozdzielania Komunii św.
Panowie porządkowi ruszyli środkiem, starając się zrobić przejście dla księży po tym, jak kapłan zapowiedział, że Komunia Św. będzie udzielana przez środek kaplicy. Ludzie grzecznie rozstąpili się na zadaną szerokość i wszyscy (przynajmniej w zasięgu mojego wzroku) po obu stronach przejścia uklęknęli na kolana. Pan porządkowy bardzo się zdenerwował i zaczął nawoływać, aby wstawać. Ludzie klęczeli. Jedna z kobiet powiedziała, że nie będzie jej ten pan mówił, jak ma przyjmować Komunię Św. i została na kolanach. Pan zripostował, że to jest niebezpieczne, że może się coś złego zdarzyć i trzeba wstać – ludzie klęczeli. Księża zaczęli rozdawać Komunię Św. klęczącym – bo nikt nie chciał wstać. Ludzie tłoczyli się, wymijali i następne rzędy padały równo na kolana. Aż się serce radowało tym widokiem! Później jednak księża poszli na boki, a tam już nie dało się uklęknąć z powodu tłoku i ludzie przyjmowali Komunię Św. stojąc.
Kiedy mniej więcej księża skończyli rozdawać Eucharystię, z przodu, tam gdzie trzymano posążek Chrystusa Króla, odezwały się pojedyncze głosy. Trudno je było z początku zrozumieć, bo ludzie mówili każdy osobno, jednak po chwili usłyszałam, o co chodzi: PROSIMY O KORONĘ DLA CHRYSTUSA KRÓLA. Być może zaczęła delegacja z Chicago, która przywiozła tego dnia berło i chciała, aby wypuścić obraz z koroną z miejsca jego zamknięcia– nie wiem, ale oni stali właśnie gdzieś tam z przodu. Do tych pojedynczych dołączyły kolejne głosy i wkrótce także ludzie obok mnie i z tyłu zaczęli się domagać korony dla Chrystusa i uznania Jego panowania. Kilkanaście osób wyciągnęło w górę obrazki z Chrystusem Królem.
Przy ołtarzu wśród celebransów zapanowała cisza. Trwało to może z minutę, może dwie, po czym głównodowodzący kapłan surowo upomniał ludzi, że nie wolno w kaplicy Matki Bożej wznosić żadnych okrzyków i znów powołał się na autorytet Watykanu i Ojca Świętego. Ludzie zamilkli. Kapłan udzielił zebranym błogosławieństwa i zakończył Mszę Świętą – tak po prostu. Odśpiewano pieśń na zakończenie i ...cisza.
Ta cisza była bardzo ciężka w swej wymowie, tak przynajmniej to odebrałam. Myślę, że ludzie poczuli się w jakimś sensie oszukani. Wszyscy stali w bezruchu, a potem cała kaplica zaczęła śpiewać a capella „Nie rzucim Chryste świątyń Twych”. Pod koniec drugiej zwrotki włączyła się organistka, która po zakończeniu śpiewu wygrywała jeszcze różne „wariacje na temat tematu”. Wiem, jestem w tym miejscu subiektywna, ale odebrałam to tak, jakby poprzez głośną muzykę organów chciano zapobiec jakimś nieprzewidzianym pomysłom zgromadzonych w kaplicy ludzi. Muzyka ucichła dopiero na dźwięk dzwonka, informującego o wystawieniu Najświętszego Sakramentu i przeszła w pieśń „O zbawcza Hostio”. Ludzie zostali skutecznie spacyfikowani. Niektórzy włączyli się w odmawianie różańca, niektórzy opuścili kaplicę. I tak zakończyła się uroczystość, która powinna wyglądać inaczej, a przynajmniej tak to wynika z tekstu zaproszenia, który zamieściłam na wstępie.
Na koniec mój, znowu subiektywny, wniosek: dałoby się odczytać Akt Intronizacji ( widziałam, że niektórzy rycerze mieli ten akt ze sobą) i dokonać przynajmniej oddolnej intronizacji Chrystusa przez „owce” w miejscu królowania Jego Matki (czego On sam bardzo Sobie życzył przez posłanie Rozalii Celakównej), gdyby wziąć ze sobą niezależne nagłośnienie. Delegacja z Chicago pokazała w sierpniu, że można tak zrobić. I dopuszczono ich do głosu ( linki do filmów: www.youtube.com/watch i www.youtube.com/watch )