W historii objawień znane jest tylko jedno wydarzenie, kiedy to Pan Jezus wyraził życzenie namalowania Obrazu ze Swoim Wizerunkiem. Sam przedstawił i zaakceptował Jego Plastyczne Wyobrażenie - wielokrotnie ukazując siostrze Faustynie Swoją Żywą Obecność w postaci takiej, jaka została odtworzona na namalowanym Obrazie. Ponadto Obietnicą szczególnych Łask dla czcicieli Tego Obrazu - nadał mu niezwykłą wartość religijną.
Bardzo mnie to dziwi, że po tylu publikacjach odnośnie Prawdziwego Obrazu Miłosierdzia Bożego, na które Jezus nałożył Swoje Błogosławieństwo , oraz mimo pokazanie fałszerstwa i masońskich znaków na obrazie Hyły, wiele osób uważa, że to nie ma znaczenia, przed jakim obrazem się modlimy. Można odrzucać Boże dzieło, a przyjmować fałszerstwo, ale to chyba niezbyt dobrze świadczy o tej osobie. Tak samo jakbyśmy odrzucali prawdziwe banknoty, a przyjmowali sfałszowane, albo zrównywali je.
Chciałam pokazać Prawdę w dobrej wierze, aby osoby, które o tym nie wiedzą, przejrzały na oczy, że są oszukiwane, ale jak widać, niektórym to nie przeszkadza. I czy obraz z Błogosławieństwem Bożym , czy z ukrytymi gadami, wsio rawno. A na dodatek za obronę Prawdy, dostało mi się, zostałam posądzona o pieniactwo, o mowę nienawiści, o czepianie się i szukanie dziury w całym. Tymczasem osoba, która propaguje kłamstwa brana jest w obronę. Widocznie ludzie bardziej wolą kłamstwo od Prawdy.
Ja nie twierdzę, że osoby, które modliły się przez wiele lat nieświadomie przed tym fałszywym obrazem, nie otrzymali żadnych łask, ale na pewno nie w taki samym stopniu, co gdyby modlili się przed Prawdziwym.
I nie mogę uwierzyć, że skoro się już wie, o fałszerstwie, można się modlić do gadów, klęczeć przed nimi i je czcić?
I jeszcze jedna zastanawiająca rzecz odnośnie tych obu obrazów.
Dlaczego obraz Wileński ten Prawdziwy, jest już wycofywany ze sprzedaży ?
Komu na tym zależy, aby ludzie modlili się przed fałszywym obrazem i przed gadami umieszczonymi na nich? I komu na tym zależy, aby nie otrzymywać obiecanych przez Jezusa Łask , nałożonych na Prawdziwy Obraz?
Jak wam wsio rawno, to się módlcie przed obrazem fałszywym, od którego powinno się odwracać wzrok, choćby przez umieszczony na nim feminizm.
Jak widać kłamstwo podane w pięknym opakowaniu ludzie łatwiej i chętniej przyjmą, niż gołą Prawdę.
-----------------------------------------------------------------------------
"Podaję ludziom naczynie, z którym
mają przychodzić po łaski do Źródła Miłosierdzia.
Tym naczyniem jest ten obraz z podpisem: Jezu, ufam Tobie" (Dz. 327).
PIERWSZY OBRAZ JEZUSA MIŁOSIERNEGO
Płock "22 lutego 1931 r. wieczorem, kiedy byłam w celi, ujrzałam Pana Jezusa ubranego w szacie białej. Jedna ręka wzniesiona do błogosławieństwa, a druga dotykała szaty na piersiach. Z uchylenia szaty na piersiach wycho dziły dwa wielkie promienie, jeden czerwony, a drugi blady. W milczeniu wpatrywałam się w Pana, dusza moja była przejęta bojaźnią, ale i radością wielką. Po chwili powiedział mi Jezus: Wymaluj obraz według rysunku, który widzisz, z podpisem: Jezu, ufam Tobie.
(...) Obiecuję, że dusza, która czcić będzie ten obraz, nie zginie. Obiecuję także, już tu na ziemi, zwycięstwo nad nieprzyjaciółmi, a szczególnie w godzinę śmierci. (...) Ja pragnę, aby było Miłosierdzia Święto. Chcę, aby ten obraz, który wymalujesz pędzlem, był uroczyście poświęcony w pierwszą niedzielę po Wielkanocy, ta niedziela ma być Świętem Miłosierdzia. Pragnę, ażeby kapłani głosili to wielkie miłosierdzie moje względem dusz grzesznych. Niech się nie lęka zbliżyć do mnie grzesznik.
(...) Kiedy raz umęczona tymi różnymi trudnościami, jakie miałam z tego powodu, że Jezus przemawia do mnie i żąda malowania tego obrazu, postanowiłam sobie mocno, przed ślubami wieczystymi, prosić ojca Andrasza, żeby mnie zwolnił z tych wewnętrznych natchnień i obowiązku malowania tego obrazu. Po wysłuchaniu spowiedzi ojciec Andrasz dał mi taką odpowiedź: Nie zwalniam siostry z niczego i nie wolno się siostrze uchylać od tych wewnętrznych natchnień, ale o wszystkim musi siostra mówić spowiednikowi, koniecznie, absolutnie koniecznie, bo inaczej zejdzie siostra na manowce pomimo tych wielkich łask Bożych. Chwilowo się siostra u mnie spowiada, ale niech siostra wie, że musi mieć stałego spowiednika, czyli kierownika duszy. Zmartwiłam się tym niezmiernie. Myślałam, że się uwolnię od wszystkiego, a tu stało się przeciwnie - wyraźny nakaz, żeby iść za żądaniem Jezusa. I znowuż udręka, bo nie mam stałego spowiednika.
(...) Jednak dobroć Jezusa jest nieskończona, obiecał mi pomoc widzialną na ziemi i otrzymałam ją w krótkim czasie w Wilnie. Poznałam w ks. Sopoćce tę pomoc Bożą. Nim przyjechałam do Wilna, znałam go przez wewnętrzne widzenie. W pewnym dniu widziałam go w kaplicy naszej pomiędzy ołtarzem a konfesjonałem. Wtem usłyszałam głos w duszy: Oto jest pomoc widzialna dla ciebie na ziemi. On ci dopomoże spełnić wolę moją" (Dz. 47-53).
Zadanie wyznaczone przez Pana Jezusa dla siostry Faustyny było po ludzku niewykonalne, ponieważ nie posiadała ona podstawowych umiejętności plastycznych. Starając się być posłuszną woli Bożej aby namalować obraz szukała pomocy u współsiostry, jednak nic z tego nie wyszło.
Przynaglenia Pana Jezusa do wykonania tego zadania z jednej strony, a z drugiej niedowierzanie spowiedników i przełożonych, stało się dla siostry Faustyny wielkim osobistym cierpieniem. W czasie pobytu w Płocku (ponad 2 lata), a potem w Warszawie, wciąż myślała o niewykonanym żądaniu Pana Jezusa, tym bardziej, że dawał jej odczuć jak wielkie w planach Bożych jest zadanie, które jej zleca.
"Nagle ujrzałam Pana, który mi powiedział: wiedz o tym, że jeżeli zaniedbasz sprawę malowania tego obrazu i całego dzieła miłosierdzia, odpowiesz za wielką liczbę dusz w dzień sądu" (Dz. 154).
Po złożeniu ślubów wieczystych siostrę Faustynę przeniesiono do domu zakonnego w Wilnie (25 maja 1933 r.). Tutaj spotkała obiecaną jej wcześniej pomoc - spowiednika i kierownika duchowego księdza Michała Sopoćkę, który podjął próbę realizacji żądań Pana Jezusa.
"Wspomnienia" ks. Sopoćki:
"Wiedziony bardziej ciekawością jaki to będzie obraz, niż wiarą w prawdziwość tych widzeń, poprosiłem artystę malarza prof. Eugeniusza Kazimirowskiego o namalowanie tego obrazu".
Ksiądz Sopoćko częściowo zapoznał malarza z misją siostry Faustyny i zobowiązał go do zachowania tajemnicy. Ten ceniony i gruntownie wykształcony malarz, malując obraz zrezygnował z własnej artystycznej koncepcji, aby rzetelnie odtwarzać na płótnie to, co relacjonowała siostra Faustyna, która przychodziła przez około pół roku do pracowni malarskiej (z towarzyszącą jej siostrą Borgią), aby wskazywać uzupełnienia i potrzebne korekty. W malowaniu obrazu czynnie uczestniczył ksiądz Sopoćko, osobiście starał się on o to, aby postać Pana Jezusa była odtwarzana dokładnie według wskazówek siostry Faustyny.
Czas wspólnego malowania stał się okazją do bardziej wnikliwego odczytania treści obrazu. Sporne kwestie rozstrzygał sam Pan Jezus (Dz. 299; 326; 327; 344). Bardzo wymowna była rozmowa siostry Faustyny z Panem Jezusem na temat malowanego obrazu:
"... kiedy byłam u tego malarza, który maluje ten obraz, i zobaczyłam, że nie jest tak piękny, jakim jest Jezus - zasmuciłam się tym bardzo, jednak ukryłam to w sercu głęboko. (...) matka przełożona została w mieście dla załatwienia różnych spraw, ja sama powróciłam do domu. Zaraz udałam się do kaplicy i napłakałam się bardzo. Rzekłam do Pana: Kto Cię wymaluje takim pięknym, jakim jesteś? - Wtem usłyszałam takie słowa: Nie w piękności farby ani pędzla jest wielkość tego obrazu, ale w łasce mojej" (Dz. 313).
Z rozmowy tej emanuje szczerość osoby obdarowanej nadprzyrodzoną łaską, która w swych przeżyciach mistycznych - widziała rzeczywiste piękno zmartwychwstałego Zbawiciela.
Pan Jezus wielokrotnie ukazywał się siostrze Faustynie w takiej postaci, jaka została namalowana na obrazie (Dz. 473; 500; 560; 613; 657; 1046), a także wielokrotnie żądał, aby ten obraz, który uświęcił swą żywą obecnością, był udostępniony do publicznej czci.
Dzięki staraniom księdza Sopoćki, obraz Miłosiernego Zbawcy wystawiony w oknie galerii przy kaplicy Matki Bożej Miłosierdzia w Ostrej Bramie w Wilnie, 26-28 kwietnia 1935 r. po raz pierwszy doznawał publicznej czci w czasie uroczystego zakończenia obchodów Jubileuszu 1900-lecia Odkupienia Świata. W ostatnim dniu uroczystości (była to pierwsza niedziela po Wielkanocy) w nabożeństwie uczestniczyła siostra Faustyna. Kazanie o Bożym miłosierdziu wygłosił ks. Sopoćko, tak, jak tego żądał Pan Jezus.
"Przez trzy dni był ten obraz wystawiony na widok publiczny i odbierał cześć publiczną, ponieważ był umieszczony w Ostrej Bramie, w szczycie okna, dlatego było go widać z bardzo daleka. W Ostrej Bramie obchodzono uroczyście przez te trzy dni zakończenie Jubileuszu Odkupienia Świata - 1900-lecie od męki Zbawiciela. Teraz widzę, że złączone jest dzieło Odkupienia z dziełem miłosierdzia, którego żąda Pan" (Dz. 89).
"Kiedy został wystawiony ten obraz, ujrzałam żywy ruch ręki Jezusa, który zakreślił duży znak krzyża. W ten sam dzień wieczorem (...) ujrzałam, jak ten obraz szedł ponad miastem, a miasto to było założone siatką i sieciami. Kiedy Pan Jezus przeszedł, przeciął wszystkie sieci..." (Dz. 416).
Obecny widok kaplicy i galerii Ostrobramskiej
SANKTUARIUM MATKI BOŻEJ MIŁOSIERDZIA
"Kiedy byłam w Ostrej Bramie w czasie tych uroczystości, podczas których obraz ten został wystawiony, byłam na kazaniu, które mówił mój spowiednik; kazanie to było o miłosierdziu Bożym, było pierwsze, czego żądał tak dawno Pan Jezus. Kiedy zaczął mówić o tym wielkim miłosierdziu Pańskim, Obraz ten przybrał żywą postać i promienie te przenikały do serc ludzi zgromadzonych, jednak nie w równej mierze, jedni otrzymali więcej, a drudzy mniej. Radość wielka zalała duszę moją, widząc łaskę Boga" (Dz. 417).
Uroczystości Jubileuszowe w Ostrej Bramie były dla siostry Faustyny znakiem i wypełnieniem wcześniej zapowiadanych łask - publicznym objawieniem potęgi Bożego miłosierdzia.
"Kiedy kończyło się nabożeństwo i kapłan wziął Przenajświętszy Sakrament, aby udzielić błogosławieństwa, ujrzałam Pana Jezusa w takiej postaci, jako jest na tym obrazie. Udzielił Pan błogosławieństwa, a promienie te rozeszły się na cały świat. Ujrzałam jasność niedostępną na kształt mieszkania kryształowego, utkanego z fal jasności nieprzystępnej żadnemu stworzeniu ani duchowi. Do tej jasności były trzy drzwi - i w tej chwili wszedł Jezus w takiej postaci, jako jest na tym obrazie, do tej jasności - w drzwi drugie, do wnętrza jedności" (Dz. 420).
Metropolita wileński abp Romuald Jałbrzykowski, po pozytywnej opinii rzeczoznawców, 4 kwietnia 1937 r. wydał pozwolenie, aby pierwszy obraz Miłosiernego Zbawiciela został poświęcony i umieszczony w kościele pw. Św. Michała w Wilnie. W kościele tym, pięknie wyeksponowany w sąsiedztwie głównego ołtarza, był czczony i obdarowany licznymi wotami, emanował świętością, a nabożeństwo do Bożego miłosierdzia szybko rozszerzało się poza granice Wilna. W przedziwny sposób, bez względu na ograniczone możliwości, docierało do milionów ludzi na świecie.
W późniejszej korespondencji siostra Faustyna pisze do ks. Sopoćki:
"Dał mi Bóg poznać, że jest zadowolony z tego, co już jest zrobione. Pogrążając się w modlitwie i w bliskości Bożej doznałam w duszy głębokiego spokoju o całość dzieła tego. (...) A teraz co się tyczy tych obrazów [małych kopii] (...) Po trochu kupują ludzie i niejedna dusza już doznała łaski Bożej, która spłynęła przez to źródło. Jak wszystko, tak i to pójdzie powoli. Obrazki te nie są tak ładne, jak ten duży obraz. Kupują je ci, których pociąga łaska Boża..." (Kraków, 21 luty 1938 r.).
Na skutek działań wojennych (1939-1945) i włączeniu Litwy do ZSRR, obraz Jezusa Miłosiernego na kilkadziesiąt lat stał się niedostępny dla pielgrzymów. Pomimo wielu zagrożeń (był ukrywany na strychu, wielokrotnie zwijany w rulon, przechowywany w nieodpowiednich warunkach, w wilgoci i na mrozie, nieudolnie restaurowany), cudownym zrządzeniem Opatrzności przetrwał czasy komunizmu.
W czasie pielgrzymki na Litwę, 5 września 1993 r., w kościele pw. Św. Ducha w Wilnie, przed obrazem Jezusa Miłosiernego modlił się papież Jan Paweł II. W przemówieniu do wiernych, nazwał ten obraz
"ŚWIĘTYM WIZERUNKIEM"
W historii objawień znane jest tylko jedno wydarzenie, kiedy to Pan Jezus wyraził życzenie namalowania obrazu ze swoim wizerunkiem. Sam przedstawił i zaakceptował jego plastyczne wyobrażenie - wielokrotnie ukazując siostrze Faustynie swoją żywą obecność w postaci takiej, jaka została odtworzona na namalowanym obrazie. Ponadto obietnicą szczególnych łask dla czcicieli tego obrazu - nadał mu niezwykłą wartość religijną.
"Przez obraz ten udzielać będę wiele łask,
a przez to niech ma przystęp wszelka dusza do niego" (Dz. 570).
"Obiecuję, że dusza, która czcić będzie ten obraz, nie zginie.
Obiecuję także, już tu na ziemi, zwycięstwo nad nieprzyjaciółmi,
szczególnie w godzinę śmierci" (Dz. 47).
"Dwa promienie [na obrazie] oznaczają krew i wodę - blady promień oznacza wodę, która usprawiedliwia dusze; czerwony promień oznacza krew, która jest życiem dusz. Te dwa promienie wyszły z wnętrzności miłosierdzia mojego wówczas, kiedy konające serce moje zostało włócznią otwarte na krzyżu (...). Szczęśliwy, kto w ich cieniu żyć będzie, bo nie dosięgnie go sprawiedliwa ręka Boga" (Dz. 299).
Pierwszy obraz z wizerunkiem Miłosiernego Jezusa od 2005 r. jest czczony w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Wilnie.
Z wypowiedzi ks. Sopoćki (zachowanych na taśmach magnetofonowych) wynika, że pozostawił on siostrze Faustynie całkowitą swobodę współpracy z artystą malarzem. Jednocześnie w tych wypowiedziach oraz pozostawionych pismach osobiście potwierdza, że obraz został namalowany dokładnie według jej wskazówek. O niezwykłej staranności w przekazaniu utrwalonego w pamięci Świętego Wizerunku Zbawiciela, świadczy fakt, że wizerunek z obrazu idealnie odpowiada wielkości postaci na Całunie Turyńskim.
Fragment Całunu Turyńskiego - ANIMACJA
OBRAZ JEZUSA MIŁOSIERNEGO W KRAKOWIE-ŁAGIEWNIKACH
W 1943 r. – po upływie dziesięciu lat od namalowania pierwszego obrazu Jezusa Miłosiernego w Wilnie i po pięciu latach od śmierci siostry Faustyny w Krakowie – do Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia zgłosił się artysta malarz Adolf Hyła15. Pragnął on wykonać jakiś obraz, aby podarować go do kaplicy zakonnej jako wotum dziękczynne za ocalenie rodziny z wypadków wojennych. Siostry zaproponowały mu namalowanie obrazu Jezusa Miłosiernego.
Przedstawiły artyście jako wzór, reprodukcję pierwszego obrazu namalowanego w Wilnie przez Eugeniusza Kazimirowskiego oraz dołączyły kopię opisu obrazu w „Dzienniczku” św. siostry Faustyny. Pomimo tego artysta wykonał zlecone mu dzieło według własnego pomysłu. Ponieważ podarowany obraz rozmiarem nie pasował do ołtarza w kaplicy Sióstr, Matka Irena Krzyżanowska zamówiła drugi obraz, który poświęcony przez jezuitę o. J. Andrasza, został umieszczony w kaplicy zakonnej w Krakowie, gdzie jest czczony do dnia dzisiejszego.
Wizerunek Miłosiernego Jezusa na tym obrazie artysta umieścił na tle łąki i widniejących w dali krzewów. Po interwencji ks. Sopoćki w 1952 r. tło obrazu zostało zamalowane ciemnym kolorem, a pod stopami Pana Jezusa domalowano posadzkę.
Obraz, który podarował Adolf Hyła jako wotum dziękczynne, umieszczony został w kościele parafialnym pw. Serca Bożego we Wrocławiu. (Przypisy „Dzienniczka” św. siostry Faustyny).
Po zakończeniu II Wojny Światowej w 1945 r. pierwszy obraz z wizerunkiem Miłosiernego Jezusa namalowany w Wilnie przy współudziale siostry Faustyny znalazł się na terenie ZSRR, gdzie z powodu okrutnych prześladowań katolicy przez kilkadziesiąt lat musieli ukrywać
Upowszechnienie w Polsce innego obrazu, być może stało się opatrznościowym odwróceniem uwagi od cudownego "Świętego Wizerunku" (jak go nazwał papież Jan Paweł II w 1993 r. w Wilnie), ponieważ wtedy nie istniały inne - realne możliwości jego ocalenia.
Niefachowe konserwacje i przemalowania na wiele lat ukryły walory artystyczne dzieła. Parafina nałożona przez jednego z konserwatorów, choć w znacznym stopniu ochroniła obraz od skutków wilgoci, to jednak z upływem czasu, spowodowała zmianę odcieni jego oryginalnych barw. Dopiero po gruntownej konserwacji w 2003 r. i usunięciu wszystkich przemalowań obraz odzyskał czytelną wymowę przesłania. Subtelna postać Miłosiernego Zbawiciela, ukazująca się w ciemnej przestrzeni kieruje uwagę modlących się na światło promieni miłosierdzia wypływające z otwartego na krzyżu Serca.
Obraz namalowany 5 lat po śmierci
s. Faustyny (Adolf Hyła,
Kraków 1944 r.)
Obraz namalowany w obecności
s. Faustyny (Eugeniusz Kazimirowski, Wilno 1934 r.)
„Widziałam z Hostii wychodzące te dwa promienie, jakie są w tym obrazie, które się ściśle złączyły ze sobą, ale nie pomieszały...” (Dz. 344).
„Kiedy zaczął mówić o tym wielkim miłosierdziu Pańskim,Obraz ten przybrał żywą postać i promienie te przenikały do serc ludzi zgromadzonych...” (Dz. 417).
„Dziś ujrzałam chwałę Bożą, która płynie z tego obrazu. Wiele dusz doznaje łask, choć o nich głośno nie mówią. Choć różne są koleje jego, Bóg otrzymuje chwałę przezeń, a wysiłki szatana i złych ludzi rozbijają się i obracają w nicość. Mimo złości szatana, miłosierdzie Boże zatriumfuje nad całym światem i czczone będzie przez wszystkie dusze” (Dz. 1789).
„Widziałam zatknięte w ziemi dwa słupy, bardzo wielkie, jeden zatknęłam ja, a drugi pewna osoba, S. M. [Sopoćko Michał] (...). Te dwa słupy były blisko siebie na przestrzeni tego obrazu i ujrzałam ten obraz zawieszony na tych dwóch słupach, bardzo wysoko. W jednej chwili na tych dwóch słupach stanęła wielka świątynia i wewnątrz i na zewnątrz. Widziałam rękę, która wykańczała tę świątynię, ale osoby nie widziałam. Wielkie mnóstwo ludzi było na zewnątrz i w świątyni, a strumienie wychodzące z najlitościwszego Serca Jezusa spływały na wszystkich” (Dz. 1689).
Wieczysta adoracja w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia
„Obiecuję, że dusza, która czcić będzie ten obraz, nie zginie.
Obiecuję także, już tu na ziemi, zwycięstwo nad nieprzyjaciółmi,
szczególnie w godzinę śmierci” (Dz. 47).
Nota biograficzna:
Marcin Eugeniusz Kazimirowski, syn Augusta i Marii z Kossakowskich, urodził się w 1873 r. w Wygnance na Podolu. Studiował w Krakowie w WSSP u F. Cynka, I. Jabłońskiego i W. Łuszczakiewicza oraz w pracowniach T. Axentowicza i L. Wyczółkowskiego (1892-1899 r.). Od 1897 r. uczył się również w Monachium u A. Azbego i u J. C. Heiterlicha oraz w Paryżu u Baila. W latach 1898-1899 w krakowskim WSSP w pracowni Wyczółkowskiego. W 1900 r. uczestniczył w zajęciach Akademii Św. Łukasza w Rzymie. Po powrocie do kraju zamieszkał w Krakowie, często jednak podróżował na Ukrainę i Wileńszczyznę, malując liczne pejzaże, portrety i obrazy religijne. Brał udział w ruchu niepodległościowym i ochotniczo służył w polskim wojsku. Po 1914 r. zamieszkał w Wilnie gdzie był wieloletnim nauczycielem Seminarium nauczycielskiego i dekoratorem w Teatrze Wielkim i Teatrze Polskim. Dorobek malarski pozostawiony w Krakowie i we Lwowie zaginął w czasie II wojny światowej. Zachowało się tylko kilka obrazów z okresu wileńskiego. W Wilnie w 1934 r. Kazimirowski namalował pierwszy obraz z Wizerunkiem Miłosiernego Jezusa, według osobiście przekazywanych wskazówek Św. siostry Faustyny. Od 1936 r. mieszkał w Białymstoku, gdzie w 1939 r. nagle zmarł na zapalenie płuc. Pogrzebu dokonał ks. Stanisław Urban, wikariusz kościoła Farnego (1946-1977 – proboszcz). Nagrobek Kazimirowskiego znajduje się na katolickim cmentarzu parafialnym.
Fragment parafialnej księgi zmarłych
Z inicjatywy Fundacji Apostołów Jezusa Miłosiernego działającej przy kościele oo. Jezuitów w Łodzi (darczyńcy i organizatora przeprowadzonej w 2003 r. konserwacji obrazu Jezusa Miłosiernego w Wilnie) w marcu 2004 r. odbyła się profesjonalna sesja fotograficzna obrazu. Opracowane fotokopie z wykonanych specjalistyczną kamerą 20 cm slajdów, Fundacja udostępniła do druku i powszechnej ewangelizacji:
www.merciful-jesus.com
faustyna.eu/zgromadzenie2_pl.htm
Chciałam pokazać Prawdę w dobrej wierze, aby osoby, które o tym nie wiedzą, przejrzały na oczy, że są oszukiwane, ale jak widać, niektórym to nie przeszkadza. I czy obraz z Błogosławieństwem Bożym , czy z ukrytymi gadami, wsio rawno. A na dodatek za obronę Prawdy, dostało mi się, zostałam posądzona o pieniactwo, o mowę nienawiści, o czepianie się i szukanie dziury w całym. Tymczasem osoba, która propaguje kłamstwa brana jest w obronę. Widocznie ludzie bardziej wolą kłamstwo od Prawdy.
Ja nie twierdzę, że osoby, które modliły się przez wiele lat nieświadomie przed tym fałszywym obrazem, nie otrzymali żadnych łask, ale na pewno nie w taki samym stopniu, co gdyby modlili się przed Prawdziwym.
I nie mogę uwierzyć, że skoro się już wie, o fałszerstwie, można się modlić do gadów, klęczeć przed nimi i je czcić?
I jeszcze jedna zastanawiająca rzecz odnośnie tych obu obrazów.
Dlaczego obraz Wileński ten Prawdziwy, jest już wycofywany ze sprzedaży ?
Komu na tym zależy, aby ludzie modlili się przed fałszywym obrazem i przed gadami umieszczonymi na nich? I komu na tym zależy, aby nie otrzymywać obiecanych przez Jezusa Łask , nałożonych na Prawdziwy Obraz?
Jak wam wsio rawno, to się módlcie przed obrazem fałszywym, od którego powinno się odwracać wzrok, choćby przez umieszczony na nim feminizm.
Jak widać kłamstwo podane w pięknym opakowaniu ludzie łatwiej i chętniej przyjmą, niż gołą Prawdę.
-----------------------------------------------------------------------------
"Podaję ludziom naczynie, z którym
mają przychodzić po łaski do Źródła Miłosierdzia.
Tym naczyniem jest ten obraz z podpisem: Jezu, ufam Tobie" (Dz. 327).
PIERWSZY OBRAZ JEZUSA MIŁOSIERNEGO
Płock "22 lutego 1931 r. wieczorem, kiedy byłam w celi, ujrzałam Pana Jezusa ubranego w szacie białej. Jedna ręka wzniesiona do błogosławieństwa, a druga dotykała szaty na piersiach. Z uchylenia szaty na piersiach wycho dziły dwa wielkie promienie, jeden czerwony, a drugi blady. W milczeniu wpatrywałam się w Pana, dusza moja była przejęta bojaźnią, ale i radością wielką. Po chwili powiedział mi Jezus: Wymaluj obraz według rysunku, który widzisz, z podpisem: Jezu, ufam Tobie.
(...) Obiecuję, że dusza, która czcić będzie ten obraz, nie zginie. Obiecuję także, już tu na ziemi, zwycięstwo nad nieprzyjaciółmi, a szczególnie w godzinę śmierci. (...) Ja pragnę, aby było Miłosierdzia Święto. Chcę, aby ten obraz, który wymalujesz pędzlem, był uroczyście poświęcony w pierwszą niedzielę po Wielkanocy, ta niedziela ma być Świętem Miłosierdzia. Pragnę, ażeby kapłani głosili to wielkie miłosierdzie moje względem dusz grzesznych. Niech się nie lęka zbliżyć do mnie grzesznik.
(...) Kiedy raz umęczona tymi różnymi trudnościami, jakie miałam z tego powodu, że Jezus przemawia do mnie i żąda malowania tego obrazu, postanowiłam sobie mocno, przed ślubami wieczystymi, prosić ojca Andrasza, żeby mnie zwolnił z tych wewnętrznych natchnień i obowiązku malowania tego obrazu. Po wysłuchaniu spowiedzi ojciec Andrasz dał mi taką odpowiedź: Nie zwalniam siostry z niczego i nie wolno się siostrze uchylać od tych wewnętrznych natchnień, ale o wszystkim musi siostra mówić spowiednikowi, koniecznie, absolutnie koniecznie, bo inaczej zejdzie siostra na manowce pomimo tych wielkich łask Bożych. Chwilowo się siostra u mnie spowiada, ale niech siostra wie, że musi mieć stałego spowiednika, czyli kierownika duszy. Zmartwiłam się tym niezmiernie. Myślałam, że się uwolnię od wszystkiego, a tu stało się przeciwnie - wyraźny nakaz, żeby iść za żądaniem Jezusa. I znowuż udręka, bo nie mam stałego spowiednika.
(...) Jednak dobroć Jezusa jest nieskończona, obiecał mi pomoc widzialną na ziemi i otrzymałam ją w krótkim czasie w Wilnie. Poznałam w ks. Sopoćce tę pomoc Bożą. Nim przyjechałam do Wilna, znałam go przez wewnętrzne widzenie. W pewnym dniu widziałam go w kaplicy naszej pomiędzy ołtarzem a konfesjonałem. Wtem usłyszałam głos w duszy: Oto jest pomoc widzialna dla ciebie na ziemi. On ci dopomoże spełnić wolę moją" (Dz. 47-53).
Zadanie wyznaczone przez Pana Jezusa dla siostry Faustyny było po ludzku niewykonalne, ponieważ nie posiadała ona podstawowych umiejętności plastycznych. Starając się być posłuszną woli Bożej aby namalować obraz szukała pomocy u współsiostry, jednak nic z tego nie wyszło.
Przynaglenia Pana Jezusa do wykonania tego zadania z jednej strony, a z drugiej niedowierzanie spowiedników i przełożonych, stało się dla siostry Faustyny wielkim osobistym cierpieniem. W czasie pobytu w Płocku (ponad 2 lata), a potem w Warszawie, wciąż myślała o niewykonanym żądaniu Pana Jezusa, tym bardziej, że dawał jej odczuć jak wielkie w planach Bożych jest zadanie, które jej zleca.
"Nagle ujrzałam Pana, który mi powiedział: wiedz o tym, że jeżeli zaniedbasz sprawę malowania tego obrazu i całego dzieła miłosierdzia, odpowiesz za wielką liczbę dusz w dzień sądu" (Dz. 154).
Po złożeniu ślubów wieczystych siostrę Faustynę przeniesiono do domu zakonnego w Wilnie (25 maja 1933 r.). Tutaj spotkała obiecaną jej wcześniej pomoc - spowiednika i kierownika duchowego księdza Michała Sopoćkę, który podjął próbę realizacji żądań Pana Jezusa.
"Wspomnienia" ks. Sopoćki:
"Wiedziony bardziej ciekawością jaki to będzie obraz, niż wiarą w prawdziwość tych widzeń, poprosiłem artystę malarza prof. Eugeniusza Kazimirowskiego o namalowanie tego obrazu".
Ksiądz Sopoćko częściowo zapoznał malarza z misją siostry Faustyny i zobowiązał go do zachowania tajemnicy. Ten ceniony i gruntownie wykształcony malarz, malując obraz zrezygnował z własnej artystycznej koncepcji, aby rzetelnie odtwarzać na płótnie to, co relacjonowała siostra Faustyna, która przychodziła przez około pół roku do pracowni malarskiej (z towarzyszącą jej siostrą Borgią), aby wskazywać uzupełnienia i potrzebne korekty. W malowaniu obrazu czynnie uczestniczył ksiądz Sopoćko, osobiście starał się on o to, aby postać Pana Jezusa była odtwarzana dokładnie według wskazówek siostry Faustyny.
Czas wspólnego malowania stał się okazją do bardziej wnikliwego odczytania treści obrazu. Sporne kwestie rozstrzygał sam Pan Jezus (Dz. 299; 326; 327; 344). Bardzo wymowna była rozmowa siostry Faustyny z Panem Jezusem na temat malowanego obrazu:
"... kiedy byłam u tego malarza, który maluje ten obraz, i zobaczyłam, że nie jest tak piękny, jakim jest Jezus - zasmuciłam się tym bardzo, jednak ukryłam to w sercu głęboko. (...) matka przełożona została w mieście dla załatwienia różnych spraw, ja sama powróciłam do domu. Zaraz udałam się do kaplicy i napłakałam się bardzo. Rzekłam do Pana: Kto Cię wymaluje takim pięknym, jakim jesteś? - Wtem usłyszałam takie słowa: Nie w piękności farby ani pędzla jest wielkość tego obrazu, ale w łasce mojej" (Dz. 313).
Z rozmowy tej emanuje szczerość osoby obdarowanej nadprzyrodzoną łaską, która w swych przeżyciach mistycznych - widziała rzeczywiste piękno zmartwychwstałego Zbawiciela.
Pan Jezus wielokrotnie ukazywał się siostrze Faustynie w takiej postaci, jaka została namalowana na obrazie (Dz. 473; 500; 560; 613; 657; 1046), a także wielokrotnie żądał, aby ten obraz, który uświęcił swą żywą obecnością, był udostępniony do publicznej czci.
Dzięki staraniom księdza Sopoćki, obraz Miłosiernego Zbawcy wystawiony w oknie galerii przy kaplicy Matki Bożej Miłosierdzia w Ostrej Bramie w Wilnie, 26-28 kwietnia 1935 r. po raz pierwszy doznawał publicznej czci w czasie uroczystego zakończenia obchodów Jubileuszu 1900-lecia Odkupienia Świata. W ostatnim dniu uroczystości (była to pierwsza niedziela po Wielkanocy) w nabożeństwie uczestniczyła siostra Faustyna. Kazanie o Bożym miłosierdziu wygłosił ks. Sopoćko, tak, jak tego żądał Pan Jezus.
"Przez trzy dni był ten obraz wystawiony na widok publiczny i odbierał cześć publiczną, ponieważ był umieszczony w Ostrej Bramie, w szczycie okna, dlatego było go widać z bardzo daleka. W Ostrej Bramie obchodzono uroczyście przez te trzy dni zakończenie Jubileuszu Odkupienia Świata - 1900-lecie od męki Zbawiciela. Teraz widzę, że złączone jest dzieło Odkupienia z dziełem miłosierdzia, którego żąda Pan" (Dz. 89).
"Kiedy został wystawiony ten obraz, ujrzałam żywy ruch ręki Jezusa, który zakreślił duży znak krzyża. W ten sam dzień wieczorem (...) ujrzałam, jak ten obraz szedł ponad miastem, a miasto to było założone siatką i sieciami. Kiedy Pan Jezus przeszedł, przeciął wszystkie sieci..." (Dz. 416).
Obecny widok kaplicy i galerii Ostrobramskiej
SANKTUARIUM MATKI BOŻEJ MIŁOSIERDZIA
"Kiedy byłam w Ostrej Bramie w czasie tych uroczystości, podczas których obraz ten został wystawiony, byłam na kazaniu, które mówił mój spowiednik; kazanie to było o miłosierdziu Bożym, było pierwsze, czego żądał tak dawno Pan Jezus. Kiedy zaczął mówić o tym wielkim miłosierdziu Pańskim, Obraz ten przybrał żywą postać i promienie te przenikały do serc ludzi zgromadzonych, jednak nie w równej mierze, jedni otrzymali więcej, a drudzy mniej. Radość wielka zalała duszę moją, widząc łaskę Boga" (Dz. 417).
Uroczystości Jubileuszowe w Ostrej Bramie były dla siostry Faustyny znakiem i wypełnieniem wcześniej zapowiadanych łask - publicznym objawieniem potęgi Bożego miłosierdzia.
"Kiedy kończyło się nabożeństwo i kapłan wziął Przenajświętszy Sakrament, aby udzielić błogosławieństwa, ujrzałam Pana Jezusa w takiej postaci, jako jest na tym obrazie. Udzielił Pan błogosławieństwa, a promienie te rozeszły się na cały świat. Ujrzałam jasność niedostępną na kształt mieszkania kryształowego, utkanego z fal jasności nieprzystępnej żadnemu stworzeniu ani duchowi. Do tej jasności były trzy drzwi - i w tej chwili wszedł Jezus w takiej postaci, jako jest na tym obrazie, do tej jasności - w drzwi drugie, do wnętrza jedności" (Dz. 420).
Metropolita wileński abp Romuald Jałbrzykowski, po pozytywnej opinii rzeczoznawców, 4 kwietnia 1937 r. wydał pozwolenie, aby pierwszy obraz Miłosiernego Zbawiciela został poświęcony i umieszczony w kościele pw. Św. Michała w Wilnie. W kościele tym, pięknie wyeksponowany w sąsiedztwie głównego ołtarza, był czczony i obdarowany licznymi wotami, emanował świętością, a nabożeństwo do Bożego miłosierdzia szybko rozszerzało się poza granice Wilna. W przedziwny sposób, bez względu na ograniczone możliwości, docierało do milionów ludzi na świecie.
W późniejszej korespondencji siostra Faustyna pisze do ks. Sopoćki:
"Dał mi Bóg poznać, że jest zadowolony z tego, co już jest zrobione. Pogrążając się w modlitwie i w bliskości Bożej doznałam w duszy głębokiego spokoju o całość dzieła tego. (...) A teraz co się tyczy tych obrazów [małych kopii] (...) Po trochu kupują ludzie i niejedna dusza już doznała łaski Bożej, która spłynęła przez to źródło. Jak wszystko, tak i to pójdzie powoli. Obrazki te nie są tak ładne, jak ten duży obraz. Kupują je ci, których pociąga łaska Boża..." (Kraków, 21 luty 1938 r.).
Na skutek działań wojennych (1939-1945) i włączeniu Litwy do ZSRR, obraz Jezusa Miłosiernego na kilkadziesiąt lat stał się niedostępny dla pielgrzymów. Pomimo wielu zagrożeń (był ukrywany na strychu, wielokrotnie zwijany w rulon, przechowywany w nieodpowiednich warunkach, w wilgoci i na mrozie, nieudolnie restaurowany), cudownym zrządzeniem Opatrzności przetrwał czasy komunizmu.
W czasie pielgrzymki na Litwę, 5 września 1993 r., w kościele pw. Św. Ducha w Wilnie, przed obrazem Jezusa Miłosiernego modlił się papież Jan Paweł II. W przemówieniu do wiernych, nazwał ten obraz
"ŚWIĘTYM WIZERUNKIEM"
W historii objawień znane jest tylko jedno wydarzenie, kiedy to Pan Jezus wyraził życzenie namalowania obrazu ze swoim wizerunkiem. Sam przedstawił i zaakceptował jego plastyczne wyobrażenie - wielokrotnie ukazując siostrze Faustynie swoją żywą obecność w postaci takiej, jaka została odtworzona na namalowanym obrazie. Ponadto obietnicą szczególnych łask dla czcicieli tego obrazu - nadał mu niezwykłą wartość religijną.
"Przez obraz ten udzielać będę wiele łask,
a przez to niech ma przystęp wszelka dusza do niego" (Dz. 570).
"Obiecuję, że dusza, która czcić będzie ten obraz, nie zginie.
Obiecuję także, już tu na ziemi, zwycięstwo nad nieprzyjaciółmi,
szczególnie w godzinę śmierci" (Dz. 47).
"Dwa promienie [na obrazie] oznaczają krew i wodę - blady promień oznacza wodę, która usprawiedliwia dusze; czerwony promień oznacza krew, która jest życiem dusz. Te dwa promienie wyszły z wnętrzności miłosierdzia mojego wówczas, kiedy konające serce moje zostało włócznią otwarte na krzyżu (...). Szczęśliwy, kto w ich cieniu żyć będzie, bo nie dosięgnie go sprawiedliwa ręka Boga" (Dz. 299).
Pierwszy obraz z wizerunkiem Miłosiernego Jezusa od 2005 r. jest czczony w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Wilnie.
Z wypowiedzi ks. Sopoćki (zachowanych na taśmach magnetofonowych) wynika, że pozostawił on siostrze Faustynie całkowitą swobodę współpracy z artystą malarzem. Jednocześnie w tych wypowiedziach oraz pozostawionych pismach osobiście potwierdza, że obraz został namalowany dokładnie według jej wskazówek. O niezwykłej staranności w przekazaniu utrwalonego w pamięci Świętego Wizerunku Zbawiciela, świadczy fakt, że wizerunek z obrazu idealnie odpowiada wielkości postaci na Całunie Turyńskim.
Fragment Całunu Turyńskiego - ANIMACJA
OBRAZ JEZUSA MIŁOSIERNEGO W KRAKOWIE-ŁAGIEWNIKACH
W 1943 r. – po upływie dziesięciu lat od namalowania pierwszego obrazu Jezusa Miłosiernego w Wilnie i po pięciu latach od śmierci siostry Faustyny w Krakowie – do Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia zgłosił się artysta malarz Adolf Hyła15. Pragnął on wykonać jakiś obraz, aby podarować go do kaplicy zakonnej jako wotum dziękczynne za ocalenie rodziny z wypadków wojennych. Siostry zaproponowały mu namalowanie obrazu Jezusa Miłosiernego.
Przedstawiły artyście jako wzór, reprodukcję pierwszego obrazu namalowanego w Wilnie przez Eugeniusza Kazimirowskiego oraz dołączyły kopię opisu obrazu w „Dzienniczku” św. siostry Faustyny. Pomimo tego artysta wykonał zlecone mu dzieło według własnego pomysłu. Ponieważ podarowany obraz rozmiarem nie pasował do ołtarza w kaplicy Sióstr, Matka Irena Krzyżanowska zamówiła drugi obraz, który poświęcony przez jezuitę o. J. Andrasza, został umieszczony w kaplicy zakonnej w Krakowie, gdzie jest czczony do dnia dzisiejszego.
Wizerunek Miłosiernego Jezusa na tym obrazie artysta umieścił na tle łąki i widniejących w dali krzewów. Po interwencji ks. Sopoćki w 1952 r. tło obrazu zostało zamalowane ciemnym kolorem, a pod stopami Pana Jezusa domalowano posadzkę.
Obraz, który podarował Adolf Hyła jako wotum dziękczynne, umieszczony został w kościele parafialnym pw. Serca Bożego we Wrocławiu. (Przypisy „Dzienniczka” św. siostry Faustyny).
Po zakończeniu II Wojny Światowej w 1945 r. pierwszy obraz z wizerunkiem Miłosiernego Jezusa namalowany w Wilnie przy współudziale siostry Faustyny znalazł się na terenie ZSRR, gdzie z powodu okrutnych prześladowań katolicy przez kilkadziesiąt lat musieli ukrywać
Upowszechnienie w Polsce innego obrazu, być może stało się opatrznościowym odwróceniem uwagi od cudownego "Świętego Wizerunku" (jak go nazwał papież Jan Paweł II w 1993 r. w Wilnie), ponieważ wtedy nie istniały inne - realne możliwości jego ocalenia.
Niefachowe konserwacje i przemalowania na wiele lat ukryły walory artystyczne dzieła. Parafina nałożona przez jednego z konserwatorów, choć w znacznym stopniu ochroniła obraz od skutków wilgoci, to jednak z upływem czasu, spowodowała zmianę odcieni jego oryginalnych barw. Dopiero po gruntownej konserwacji w 2003 r. i usunięciu wszystkich przemalowań obraz odzyskał czytelną wymowę przesłania. Subtelna postać Miłosiernego Zbawiciela, ukazująca się w ciemnej przestrzeni kieruje uwagę modlących się na światło promieni miłosierdzia wypływające z otwartego na krzyżu Serca.
Obraz namalowany 5 lat po śmierci
s. Faustyny (Adolf Hyła,
Kraków 1944 r.)
Obraz namalowany w obecności
s. Faustyny (Eugeniusz Kazimirowski, Wilno 1934 r.)
„Widziałam z Hostii wychodzące te dwa promienie, jakie są w tym obrazie, które się ściśle złączyły ze sobą, ale nie pomieszały...” (Dz. 344).
„Kiedy zaczął mówić o tym wielkim miłosierdziu Pańskim,Obraz ten przybrał żywą postać i promienie te przenikały do serc ludzi zgromadzonych...” (Dz. 417).
„Dziś ujrzałam chwałę Bożą, która płynie z tego obrazu. Wiele dusz doznaje łask, choć o nich głośno nie mówią. Choć różne są koleje jego, Bóg otrzymuje chwałę przezeń, a wysiłki szatana i złych ludzi rozbijają się i obracają w nicość. Mimo złości szatana, miłosierdzie Boże zatriumfuje nad całym światem i czczone będzie przez wszystkie dusze” (Dz. 1789).
„Widziałam zatknięte w ziemi dwa słupy, bardzo wielkie, jeden zatknęłam ja, a drugi pewna osoba, S. M. [Sopoćko Michał] (...). Te dwa słupy były blisko siebie na przestrzeni tego obrazu i ujrzałam ten obraz zawieszony na tych dwóch słupach, bardzo wysoko. W jednej chwili na tych dwóch słupach stanęła wielka świątynia i wewnątrz i na zewnątrz. Widziałam rękę, która wykańczała tę świątynię, ale osoby nie widziałam. Wielkie mnóstwo ludzi było na zewnątrz i w świątyni, a strumienie wychodzące z najlitościwszego Serca Jezusa spływały na wszystkich” (Dz. 1689).
Wieczysta adoracja w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia
„Obiecuję, że dusza, która czcić będzie ten obraz, nie zginie.
Obiecuję także, już tu na ziemi, zwycięstwo nad nieprzyjaciółmi,
szczególnie w godzinę śmierci” (Dz. 47).
Nota biograficzna:
Marcin Eugeniusz Kazimirowski, syn Augusta i Marii z Kossakowskich, urodził się w 1873 r. w Wygnance na Podolu. Studiował w Krakowie w WSSP u F. Cynka, I. Jabłońskiego i W. Łuszczakiewicza oraz w pracowniach T. Axentowicza i L. Wyczółkowskiego (1892-1899 r.). Od 1897 r. uczył się również w Monachium u A. Azbego i u J. C. Heiterlicha oraz w Paryżu u Baila. W latach 1898-1899 w krakowskim WSSP w pracowni Wyczółkowskiego. W 1900 r. uczestniczył w zajęciach Akademii Św. Łukasza w Rzymie. Po powrocie do kraju zamieszkał w Krakowie, często jednak podróżował na Ukrainę i Wileńszczyznę, malując liczne pejzaże, portrety i obrazy religijne. Brał udział w ruchu niepodległościowym i ochotniczo służył w polskim wojsku. Po 1914 r. zamieszkał w Wilnie gdzie był wieloletnim nauczycielem Seminarium nauczycielskiego i dekoratorem w Teatrze Wielkim i Teatrze Polskim. Dorobek malarski pozostawiony w Krakowie i we Lwowie zaginął w czasie II wojny światowej. Zachowało się tylko kilka obrazów z okresu wileńskiego. W Wilnie w 1934 r. Kazimirowski namalował pierwszy obraz z Wizerunkiem Miłosiernego Jezusa, według osobiście przekazywanych wskazówek Św. siostry Faustyny. Od 1936 r. mieszkał w Białymstoku, gdzie w 1939 r. nagle zmarł na zapalenie płuc. Pogrzebu dokonał ks. Stanisław Urban, wikariusz kościoła Farnego (1946-1977 – proboszcz). Nagrobek Kazimirowskiego znajduje się na katolickim cmentarzu parafialnym.
Fragment parafialnej księgi zmarłych
Z inicjatywy Fundacji Apostołów Jezusa Miłosiernego działającej przy kościele oo. Jezuitów w Łodzi (darczyńcy i organizatora przeprowadzonej w 2003 r. konserwacji obrazu Jezusa Miłosiernego w Wilnie) w marcu 2004 r. odbyła się profesjonalna sesja fotograficzna obrazu. Opracowane fotokopie z wykonanych specjalistyczną kamerą 20 cm slajdów, Fundacja udostępniła do druku i powszechnej ewangelizacji:
www.merciful-jesus.com
faustyna.eu/zgromadzenie2_pl.htm