templariusz tem
3580

O peryferiach. Podróże apostolskie papieża Franciszka


Michał KŁOSOWSKI

Zastępca Redaktora Naczelnego „Wszystko co Najważniejsze”, szef działu projektów międzynarodowych Instytutu Nowych Mediów, publikuje w prasie polskiej i zagranicznej. Autor programów radiowych i telewizyjnych. Stypendysta Departamentu Stanu USA oraz rzymskiego Angelicum. Ukończył studia na Uniwersytecie Jagiellońskim, Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II w Krakowie i London University of Arts.

Ryc.Fabien Clairefond

zobacz inne teksty Autora

Od początku pontyfikatu papież Franciszek konsekwentnie stara się dotrzeć do tych, do których nikt inny dotrzeć nie chce: wykluczonych geograficznie, społecznie i ekonomicznie. Upomina się o marginalizowanych i zapomnianych

W2016 roku papież Franciszek odwiedził trzy kraje Kaukazu: Armenię, Azerbejdżan i Gruzję. Spotkał się tam z diasporą chrześcijańską, przedstawicielami innych wyznań i religii. Jeszcze przed rozpoczęciem tych podróży wielu pytało o ich sens: po co papież jedzie do państw, gdzie do wiary w Chrystusa przyznaje się zaledwie 2% mieszkańców, jak w Azerbejdżanie? Dlaczego podróżuje do krajów nawet w większości chrześcijańskich, lecz nieuznających zwierzchności Watykanu? Czego głowa Kościoła zrzeszającego 1,8 miliarda wyznawców na całym świecie szuka w krajach niewielkich z punktu widzenia światowej polityki? A jednak w region ten Franciszek wybrał się dwa razy w przeciągu sześciu miesięcy.

Czego głowa Kościoła zrzeszającego 1,8 miliarda wyznawców na całym świecie szuka w krajach niewielkich z punktu widzenia światowej polityki?

Zrozumienie tej kwestii tkwi w filozofii wyznawanej przez papieża Franciszka. Ideą napędzającą jego pontyfikat jest bowiem dotarcie do tych miejsc — nie tylko krajów — gdzie jego obecność wzmacnia komunikat znajdujący się u źródeł chrześcijaństwa: słuchajcie tych, którzy są zapomniani, których nikt inny nie chce słuchać: wykluczonych ekonomicznie, politycznie i społecznie. Docierajcie do nich, głosząc Dobrą Nowinę.

Działania papieża mają swoje odniesienie zarówno do geografii, jak i do idei. W ciągu ostatnich trzech lat Franciszek odwiedził m.in. Albanię, Koreę, RPA, Meksyk czy Ugandę, wyszedł także na wiele peryferii egzystencjalnych. Papież zabiera głos w tych sprawach, w których inni milczą: mówi o cierpieniu migrantów i pokrzywdzonych w klęskach żywiołowych, mediuje w sporach, zdawałoby się, niemożliwych do rozwiązania, wysyła współpracowników na Morze Śródziemne, by razem z nurkami wyławiali ciała tych, którzy zginęli w drodze, którym nie udało się dotrzeć do Europy; w Meksyku występuje wprost przeciwko przemocy, a w USA mówi o kryzysie rodzin i ekonomicznej niesprawiedliwości; w Asyżu dyskutuje z przedstawicielami innych religii, w upadku wiary widząc zagrożenie kultury. Swoimi działaniami przekazuje wiadomości od tych, których nikt nie słucha. Tym właśnie są dla Franciszka peryferie — unikaniem, wykluczeniem, marginalizowaniem, zapomnieniem. Są treścią komunikatu, który wysyła w świat, mówi: słuchajcie, nie odwracajcie oczu. Ubrudźcie ręce, próbując zmierzyć się z problemami.

* * *

Globalizacja spowodowała podział świata. Huntington nazywa to „zderzeniem cywilizacji”, walką między społeczeństwami zbudowanymi na odmiennych kulturowo fundamentach. Do takiego „zderzenia cywilizacji” dojść może w pobliskim bloku, na rynku miasta czy nawet w autobusie. Wydaje się, że koncepcję tę można odnieść do tego, jak peryferie rozumie papież Franciszek: w jednym bloku na nowojorskim Harlemie znajdować się mogą zarówno centrum, jak i peryferie. Granica między jednymi i drugimi nie przebiega już, tak jak w latach 70. czy 80., linearnie: papież zdaje sobie sprawę, że na peryferiach świata XXI wieku znajduje się 99% ludzkości; każdy jest w jakiś sposób wykluczony. Dostęp do dóbr materialnych przestał już być jedynym wskaźnikiem.

Franciszek dostrzegł, że peryferią stała się dziś historia. Po ogłoszonym na początku lat 90. „końcu historii” procesy historyczne znów nabrały rozpędu; czas nie zatrzymał się w miejscu. Przestrzegali przed tym poprzednicy obecnego papieża. Kontynuując tę myśl, Franciszek wyżej stawia przesłanie Ewangelii niż historyczne waśnie: wyciąga rękę do prawosławnych, na Kubie spotyka się z patriarchą Cyrylem, rozmawia z lokalnymi Kościołami. Nie boi się zabrać głosu w sprawach dotyczących współczesnego świata. Twardo staje w obronie fundamentalnych wartości.

* * *

Wmedialnym przekazie świat stał się czarno-biały. Przyzwyczajeni do wizji bipolarnego podziału otaczającej rzeczywistości ludzie stali się nieczuli na niuanse. Dotychczas bowiem centrum, metropolia były jednorodne. Wraz z procesami globalizacyjnymi, migracją i skomplikowanym systemem dystrybucji dóbr okres ten się skończył. Najlepszym tego przykładem są właśnie peryferie. Papież pochodzący z Argentyny wie o tym najlepiej. Peryferie, takie jak globalne południe, mają aspiracje. W Brazylii do czasu kryzysu, który uderzył w ten kraj w 2014 roku, aspiracje były ogromne. Pomimo rozwarstwienia i dzielnic biedy.

Na granicy trzech państw — Armenii, Azerbejdżanu i Iranu — aż po horyzont rozciąga się łańcuch wzniesień o białych szczytach. To jeszcze nie Kaukaz, dopiero jego przedpole. Za wzniesieniami rozciąga się region, w którym skumulowały się największe problemy i wyzwania współczesnego świata: bieda, rozwarstwienie społeczne, konflikty na tle etnicznym i narodowościowym, klęski naturalne, co najmniej trudna historia. W swoich przemówieniach Franciszek dotyka wszystkich tych problemów. Podczas spotkań z duchowymi przywódcami islamu i judaizmu w święto muzułmańskiego Nowego Roku mówi: „Prawdziwy pokój opiera się na wzajemnym szacunku, spotkaniu i dzieleniu się, na woli wyjścia poza uprzedzenia i błędy przeszłości, na odrzuceniu podwójnych standardów i wyrachowania; trwały pokój ożywia odwagę do przezwyciężenia przeszkód, do wyeliminowania ubóstwa i niesprawiedliwości, by potępić i położyć kres rozprzestrzenianiu broni i niemoralnemu bogaceniu się na grzbietach innych”.

Wyciąga rękę, wiedząc, że nawet dialog znalazł się dzisiaj na peryferiach. W epoce radykalizmów broni idei ekumenizmu i interreligijnego dialogu.

* * *

Franciszek jest sam. Stoi na tle ruin Amatrice, miasta we włoskiej prowincji Lacjum, które w sierpniu 2016 roku dotknięte zostało trzęsieniem ziemi. Biała sutanna mocno odcina się od tła, gruzu zniszczonych budynków. Klisza druga, Franciszek w Auschwitz. Samotnie przechodzi przez bramę obozu, samotnie i w milczeniu modli się w celi ojca Maksymiliana Kolbego. Na gruzach świata nie wygłasza się płomiennych przemówień, to rola demagogów i polityków. Wśród młodych na spotkaniu z wolontariuszami Światowych Dni Młodzieży w Krakowie wygłasza najbardziej chyba spontaniczne przemówienie. Mówi o przyszłości, o odwadze i pamięci, które są jej zaczynem. Nie przemawia po angielsku, nie mówi też po włosku. Pyta najpierw, kto z obecnych zna język hiszpański. Okazuje się, że większość zaczyna przemawiać we własnym języku. Papież, zwracając się jednocześnie do całego świata, każe im iść i porozmawiać z dziadkami. Po co? By uniknąć zapomnienia, by uniknąć popełniania tych samych błędów drugi raz. Na zakończenie pyta tylko: Czy wszyściutko jasne? (hiszp. está claro). — Siii, claro — odpowiadają młodzi. Może papież jednak nie jest sam?

To, co robi Franciszek, to przekraczanie granic. Papież mówi, by, zejść z kanapy, założyć wygodne buty i wyjść na peryferie. Zwracając się ku peryferiom, im poświęcając uwagę, przywraca fundamentalną głębię, którą niesie Ewangelia: idźcie i głoście. To nie rewolucja. To ortodoksja.

Michał Kłosowski
templariusz tem
@jac05 wywrotowcem jesteś ty!
jac05
Za co lubisz, podziwiasz, kochasz Franciszka ?
templariusz tem
Papieża mamy z łaski Ducha św. Jeżeli to kwestionujesz popełniasz ekskomunikę.