Europa nie jest już Europą, ale EURABIĄ.
Wywiad z Orianą Fallaci-pisarką i dziennikarką ,ateistką . Polecam całość. Zwłaszcza dziś,kiedy stoimy przed realizującym się na masową skalę najazdem muzułmanów na Europę. Wywiad ,jak wynika z treści, sprzed abdykacji papieża Benedykta XVI.Europa nie jest już Europą ale EURABIĄ, która z powodu uległości wobec wroga-islamskiego nazizmu-kopie swój własny grób.
(…)
Pani zdaniem, określanie islamu mianem religii pokoju i twierdzenie, że Koran uczy miłosierdzia, jest głupotą. Dlaczego Pani tak sądzi?
– Ponieważ, abstrahując od czternastu wieków Historii, wieków, w których islam nie robił nic innego, jak tylko wywoływał wojny, podbijał, ujarzmiał i masakrował, mówi o tym sam Koran. To Koran, a nie moja ciotka, nazywa nie-muzułmanów „niewiernymi psami”. To Koran, nie moja ciotka, skarży się na nich, że śmierdzą jak małpy i wielbłądy. To Koran, nie moja ciotka, zachęca swoich wyznawców, by ich eliminowali.
Okaleczali, kamienowali, ścinali, albo przynajmniej ujarzmiali. I tak, jeśli w Arabii Saudyjskiej pozwolisz, że cię złapią z krzyżykiem na szyi, świętym obrazkiem w kieszeni czy Biblią w domu, w najlepszym przypadku skończysz w więzieniu, jeśli nie na cmentarzu. Jeśli w Sudanie jesteś ubogim Afrykańczykiem czy Afrykanką, który modli się do Matki Bożej, to zakuwają twoje ręce i nogi w dyby, i stajesz się niewolnikiem.
Zechciejcież wreszcie wbić sobie do głowy tę prostą, niedwuznaczną, bezsporną prawdę! Wszystko to, co muzułmanie wyrządzają nam i sobie, jest wymagane lub sugerowane przez Koran. Dżihad, inaczej święta wojna. Przemoc, odrzucanie demokracji i wolności. Porażające zniewolenie kobiet. Kult Śmierci, pogarda dla Życia.
I proszę mi nie odpowiadać, tak jak robią to cwaniacy zakładający istnienie Islamu Umiarkowanego, że Koran ma różne wersje. Proszę go przeczytać od deski do deski. W każdej wersji jego istota jest ta sama. I gdzież w tym wszystkim jest ukryta religia pokoju? Gdzież ukryte jest miłosierdzie Allaha?
Ja nie pojmuję względów, z jakim wy, katolicy, odnosicie się do Koranu. Nie rozumiem szacunku, jaki okazujecie Mahometowi. Przecież Chrystus i Mahomet, to nie dwaj koledzy, którzy ucztują sobie w Raju albo Dżannie. Nie pojmuję tego waszego wybiegu, tego upartego mówienia o Jedynym Bogu.
W niedzielę 17 lipca, w jednym z kościółków we włoskiej prowincji Varese proboszcz poprosił jedno z muzułmańskich dzieci, by pomodliło się do Allaha, a następnie zakończył mszę groźnym wezwaniem do wiernych: „Zapamiętajcie dobrze, kto nie chce nazywać Ojcem także Allaha, ten nie jest godnym odmawiać Ojcze nasz”. Ależ, jak to?! Czy naprawdę mamy zamiar bawić się w ciuciubabkę?
Allah nie ma przecież nic wspólnego z Bogiem Chrześcijan. Nic a nic. Nie jest on ani Bogiem dobrym, ani Bogiem Ojcem. Jest to bóg zły, bóg władca. Istot ludzkich nie traktuje jak swoje dzieci. Traktuje je jak poddanych, jak niewolników. I nie uczy je miłości. Uczy nienawiści. Nie uczy szacunku, uczy pogardy. Nie uczy bycia wolnymi. Uczy posłuszeństwa.
By zdać sobie z tego sprawę, wystarczy przeczytać sury o niewiernych-psach. Na przykład te cztery, na podstawie których – we wstrętnej książeczce napisanej przez muzułmanina (naturalizowanego Włocha), a który wyrzuca krzyże przez okna i nazywa Kościół katolicki „przestępczą organizacją” i nikt go za to nie ciągnie do sądu – w tej książeczce podżega się muzułmanów, aby mnie ukarać, co znaczy wyeliminować. Nie, nie!
Naszym pierwszym wrogiem nie jest Bin Laden. Nie jest Zarkawi. Nie są terroryści, ani inni podrzynacze gardeł. Naszym pierwszym wrogiem jest ta Księga. Księga, która ich zatruła.
Oto dlaczego utrzymuję, że dialog z islamem jest niemożliwy i dlaczego odrzucam bajki o Islamie Umiarkowanym. O Islamie, który czasem łaskawie potępia zamachy, ale do tego potępienia zawsze dodaje jakieś „ale”, jakieś „jednakże”.
Oto dlaczego współżycie z wrogiem, którego traktujemy jak przyjaciela, jest chimerą, a słowo „integracja” kłamstwem. Oto dlaczego łudzenie się co do możliwości dialogu z nimi, znaczy tyle, co podpisanie Układu Monachijskiego z Hitlerem, oznacza powtórzenie błędu Chamberlaina i Daladiera. Oto dlaczego stale mówię o nazizmie islamskim i przywołuję Churchilla, który mawiał: „Przelejemy łzy i krew”. Oto dlaczego utrzymuję, że ich nazizm to nie kwestia rasowa, etniczna, to kwestia religijna.
Istotnie, z prawnego punktu widzenia, wielu z nich jest rzeczywiście naszymi współobywatelami. Urodzili się w Wielkiej Brytanii, we Francji, we Włoszech, w Hiszpanii, w Niemczech, w Holandii, w Polsce itd. Indywidua, które wzrastały jako Anglicy, Francuzi, Włosi, Hiszpanie, Niemcy, Holendrzy, Polacy itd.
Młodzi, którzy uczyli się, bądź uczą, w naszych szkołach, studiowali na naszych uniwersytetach, którzy dobrze mówią naszymi językami, którzy grają w piłkę nożną i krykieta, uczęszczają do dyskotek i chodzą na siłownie. Którzy nierzadko piją wino, piwo i wódkę. Którzy wydają się naprawdę zintegrowani z naszym społeczeństwem. Wydają się być tacy przynajmniej na pierwszy rzut oka. Nawet nie noszą bród.
Tymczasem jednak traktują swoje kobiety (a także i nasze) tak, jak je traktują. Obrzucają nas nienawistnymi słowami i spojrzeniami, i ledwie postawią nogę w meczecie, na nowo zapuszczają brody. Słuchają imama nawołującego do dżihadu, studiują, to znaczy, uczą się na pamięć Koranu i paf! Stają się kandydatami na terrorystów, potem uczniami terrorystów, potem walczącymi terrorystami. Natomiast ci, którzy się nimi nie stają, to znaczy tzw. umiarkowani, mruczą pod nosem swoje dwuznaczne „jeśli” i „ale”, i „jednakże”.
Ojcze Andrzeju, statystyki budzą we mnie niechęć. Jednak trzeba brać je pod uwagę. Ze śledztwa przeprowadzonego przez „Daily Telegraph” po zamachach w Londynie wynika, że 24% muzułmanów angielskich odnosi się z sympatią do uczuć i motywów leżących u podstaw zamachów z 7 lipca; 46% umiarkowanych rozumie „dlaczego ci ogoleni zachowują się w ten sposób”; 32% utrzymuje, „że muzułmanie powinni położyć kres dekadenckiej cywilizacji Zachodu”; 14% wyznaje, „że nie poczuwa się do obowiązku powiadomienia policji o tym, że jest przygotowywany zamach, a jeszcze mniej gdy imam podżega do Świętej Wojny”.
Jakby tego było mało, z raportu rządowego „The Next London Bambing” wynika, że w Wielkiej Brytanii jest 16 tys. muzułmanów zaangażowanych w działalność terrorystyczną, a połowa z ankietowanej muzułmańskiej młodzieży mówi, „że jest gotowa użyć przemocy do zlikwidowania naszego niemoralnego społeczeństwa”.
Mówiąc wprost, bez odnoszenia się do statystyki, wystarczy pamiętać o tym, co wynika z aresztowania Hamdi Issaaca, terrorysty z obywatelstwem angielskim, narodowości etiopskiej lub erytrejskiej, zatrzymanego w Rzymie, gdzie mieszkał przez 5 lat z liczną rodziną, i gdzie jego bracia, mający ważne pozwolenie na pobyt, skończyli razem z nim w więzieniu za wystawianie fałszywych paszportów dla terrorystów.
Czy wie Ojciec, że ten Issaac przybył do Włoch (z fałszywym paszportem somalijskim) jako uchodźca polityczny? Że mieszkał on w Londynie przez 6 lat na koszt państwa brytyjskiego, od którego otrzymywał zasiłki również na mieszkanie? Że dano mu obywatelstwo brytyjskie bez zmrużenia oka, nie zauważając, że jego nazwisko jest fałszywe? Że razem z trzema innymi (również naturalizowanymi obywatelami brytyjskimi, pobierającymi zasiłek rządowy) i razem ze swoim bossem Muktarem Hibrahimem Muktarem (również naturalizowanym obywatelem brytyjskim, także pobierającym zasiłek rządowy) gromadził on materiały wybuchowe, zabawiając się dodawaniem do nich gwoździ, śrub, żyletek, w celu spowodowania większego zła? („Ależ on nie chciał nikogo zabić, były to tylko działania demonstracyjne”, powiedziała urocza adwokatka, wyznaczona przez państwo włoskie. Ta sama, która dała się sfotografować wydekoltowana niby Lollobrigida z wyłażącym na wierzch stanikiem.)
Ojcze Andrzeju, pewnie z niesmakiem słucha Ojciec tych wywodów? Prawda? Wzdryga się Ojciec przed dostrzeżeniem w naszych gościach nowej Hitlerjugend, zapatrzonej w swoją „Mein Kampf”. Prawda? I uważa Ojciec za przesadę to, iż ja widzę w nich zagrożenie dla Zachodu i reszty ludzkości.
A więc przypominam, że za nazizmem w Niemczech i w Europie nie stał cały naród niemiecki, ale wcale niemała mniejszość nieszczęśników, którzy wpatrywali się w proroka Adolfa Hitlera, tak jak młodzi muzułmanie wpatrują się w proroka Mahometa.
A jeśli Ojciec myśli, że niesprawiedliwe jest z mojej strony obwinianie jednej z religii, więcej, jednej z ksiąg, proszę pomyśleć o chłopcu amerykańskim, którego marines zaaresztowali razem z Talibami w czasie wojny w Afganistanie. Chodzi, powtarzam, o Amerykanina. Kalifornijczyka. O białoskóre niewiniątko, tak białe jak śnieg, jak laicko-chrześcijańska edukacja. Nie o Marokańczyka, Tunezyjczyka, Saudyjczyka, Senegalczyka, Somalijczyka czy Erytrejczyka, kogoś o ciemnej karnacji. Któregoś dnia postawił on nogę w meczecie i odkrył: „Mamuś, tatuś, chcę studiować Koran”. I wyjechał do Pakistanu, wyuczył się tego Koranu na pamięć, pozwolił imamom, by zrobili mu pranie mózgu i ostatecznie wylądował wśród Talibów w Kabulu.
Ojcze Andrzeju, to jest właśnie moja odpowiedź na twoje ostatnie, dlaczego. I dobrze wiem, że mówiąc to, ryzykuję pójście do więzienia za prawo do wyrażania opinii, maskowane oskarżeniem o przestępstwo obrazy Islamu. Dobrze wiem, że wraz z więzieniem ryzykuję życie, to znaczy jeszcze mocniej rzucam wyzwanie tym, z nowej Hitlerjugend, którzy chcą mnie zamordować.
Wiem dobrze, że również my na pewno nie jesteśmy święci, że w naszej historii także nawarzyliśmy niezłego piwa. Ale, dzisiaj nie my jesteśmy zagrożeniem. Są nim oni. Jest ich księga. A widząc, że nikt o tym nie mówi, i widząc, że ktoś musi to powiedzieć, mówię to ja. Na tym kończę, pozdrawiam Polaków, którzy dzięki tłumaczeniu tego wywiadu mogli nam towarzyszyć. Pozdrawiam Ojca i dziękuję za wysłuchanie mnie.
trybeus.neon24.pl/post/125472,oriana-f…