3
4
1
2
ireneusz
248
Godne przeczytania. wiadomości Onet Wiadomości Sport Biznes Gwiazdy Kultura Horyzonty Turbo Styl Serwisy Poczta Strona Główna Polska Świat Kiosk Ciekawostki Nauka Religia Na tropie Tylko w OnecieWięcej
Godne przeczytania.

wiadomości

Onet
Wiadomości
Sport
Biznes
Gwiazdy
Kultura
Horyzonty
Turbo
Styl
Serwisy
Poczta

Strona Główna
Polska
Świat
Kiosk
Ciekawostki
Nauka
Religia
Na tropie
Tylko w Onecie
Pogoda
Telewizja
Regionalne ▼
Więcej ▼


WiadomościPrasaAdopcja

21 lut, 12:01
Wymazane. Bolesne milczenie Kościoła
Z jednej strony nadużycie władzy, przemoc i hipokryzja, z drugiej zastraszenie, ciężar grzechu i ogromny wstyd. Historie tysięcy młodych kobiet, uwięzionych w latach 50., 60. i 70. w irlandzkich pralniach sióstr magdalenek i przyklasztornych Domach Matki i Dziecka, to porażający i przerażający dowód na społeczne zakłamanie, obyczajowe tabu i zależności państwa od Kościoła. Nie da się go przemilczeć, ale też niełatwo o nim mówić. A nadal jest o czym.
Philomena Lee (po prawej) i jej córka Jane Foto: Reuters
Hańba i przemilczenia
REKLAMA
Choć problem był nagłaśniany już od kilkunastu lat, dopiero w lutym 2013 roku premier Irlandii, Enda Kenny - w imieniu państwa, rządu i obywateli - publicznie przeprosił wszystkie kobiety zamknięte w azylach magdalenek. Instytucje te nazwał "hańbą narodową". Przeprosił kobiety za ból, cierpienie i stygmatyzację. Wyraził również chęć udzielenia rekompensaty finansowej, organizacji pomocy medycznej i wsparcia psychologicznego.
O sprawie, trawiącej irlandzkie społeczeństwo do środka, nie dało się już dłużej milczeć. Po wielu latach obywatelskich inicjatyw oraz zakończeniu prac i przedstawieniu raportu przez komisję rządową, jasne stało się, że rząd Irlandii przez lata współpracował z pralniami, w których kobiety były zmuszane do ciężkiej pracy, znęcano się nad nimi psychicznie, nierzadko uciekano się także do przemocy fizycznej. Komisja rządowa w swoim raporcie oszacowała, że 10 tys. kobiet i dziewcząt przez lata żyło w straszliwych warunkach, nie otrzymując za swoją ciężką pracę żadnej zapłaty. Część z nich w pralniach spędziła całe swoje życie. Chowano je na terenach zakonów, w nieoznakowanych grobach.
Wydaje się zatem, że wszystko powinno zmierzać już ku wyjaśnieniu wszystkich kwestii oraz zwróceniu spokoju ofiarom i ich rodzinom. Czy faktycznie tak się dzieje? Niestety nie. W rządowym oświadczeniu nie wspomniano o ofiarach, które trafiały do prowadzonych przez zakony Domów Matek i Dziecka. One również najczęściej pracowały w pralniach, nierzadko doświadczały tego, co dziewczyny trafiające do azyli. Jednak w ich historię zawsze był zaangażowany ktoś jeszcze. Dziecko.
W rządowym oświadczeniu nie wspomniano o ofiarach, które trafiały do prowadzonych przez zakony Domów Matek i Dziecka. One również najczęściej pracowały w pralniach, nierzadko doświadczały tego, co dziewczyny trafiające do azyli. Jednak w ich historię zawsze był zaangażowany ktoś jeszcze. Dziecko. Sprawa instytucji prowadzonych przez irlandzkie zakony odsłoniła w ostatnich latach nowy problem: przymusowych i nielegalnych adopcji
Sprawa instytucji prowadzonych przez irlandzkie zakony odsłoniła w ostatnich latach nowy problem: przymusowych i nielegalnych adopcji. Został on nagłośniony dzięki historii Philomeny Lee. W 2009 roku jej losy opisał dziennikarz Martin Sixsmith w książce pt. "The Lost Child of Philomena Lee" (polski tytuł "Tajemnica Filomeny").
21 lutego na ekrany polskich kin wchodzi film oparty na książce Sixsmitha. Obraz, znany już od listopada widzom w Wielkiej Brytanii i USA, odbił się szerokim echem, zdobywając aż cztery nominacje do Oskara. Przede wszystkim jednak, produkcja zwróciła uwagę na nieznany szerzej problem masowych adopcji irlandzkich dzieci i wywożenie ich do USA, a także sytuację kobiet, które przebywały w Domach Matki i Dziecka.
"Za ładne"
Historie wszystkich instytucji prowadzonych przez irlandzki Kościół nierzadko się ze sobą łączą, głównie ze względu na to, że przy większości z nich funkcjonowały pralnie. Czy dlatego kobiety przebywające w przyklasztornych Domach Matki i Dziecka do dzisiaj nie usłyszały osobnych przeprosin? Być może. Ale tym samym nie zostały włączone do programu rekompensat dla kobiet więzionych w azylach magdalenek. Nie zrobiono niczego, żeby złagodzić ich cierpienie.
Działanie azyli zostało nagłośnione w 2002 roku za sprawą filmu Petera Mullana "Siostry Magdalenki". Ich początki sięgają już XIX wieku, a chociaż brzmi to wręcz nieprawdopodobnie, ostatni azyl zamknięto w Irlandii dopiero 25 września 1996 roku. Z powodu narzuconego w nich rygoru ciężkiej pracy, nazywano je "pralniami magdalenek". I to właśnie historia azyli w tym kraju jest najbardziej bolesna.
Stworzone po to, by pomagać prostytutkom, z czasem stały się instytucjami, do których po prostu oddawano młode dziewczęta. I to coraz rzadziej z powodu nierządu. Z czasem do azyli zaczęły trafiać kobiety z kryminalną przeszłością, zaburzeniami i chorobami psychicznymi oraz dziewczyny, które – z różnych względów – były odrzucane przez rodzinę. Co szokujące, nierzadko też te "za ładne", które były posądzane, jeżeli nie o rozwiązłość, to z pewnością o dużą skłonność do demoralizacji. …