Przyjaciel zza Tatr
Karol Wojtyła jako biskup krakowski pomagał prześladowanym słowackim katolikom. Nic dziwnego, że jego kanonizację wdzięczni Słowacy traktują jako wyniesienie na ołtarze „przyjaciela z Krakowa”.
Karol Wojtyła ukochał polskie góry. Ale nigdy nie zapomniał, że po drugiej stronie Kasprowego Wierchu, Rysów i Wołowca żyje bratni naród słowacki. Dobrze wiedział, jak wielu męczenników za wiarę wydały Bratysława, Trnawa i Preszów. Tę miłość i głębokie przywiązanie do słowackich braci demonstrował też jako papież.
Boży przemytnicy
Komunistyczny pucz w Czechosłowacji w 1948 roku rozpoczął falę brutalnych represji wobec słowackiego Kościoła. Po polskiej stronie Tatr – gdzie nigdy nie zanikła tradycja „chodzenia” na słowacką stronę – wieści o represjach szybko przeniknęły do księży podhalańskich parafii. Musiały też docierać do księdza, a potem biskupa Karola Wojtyły. Nic dziwnego, że gdy w 1964 roku kapłan z Wadowic został arcybiskupem krakowskim, inicjatywy pomocy Kościołowi słowackiemu zyskały jego cichą akceptację. „Ksiądz kardynał Karol Wojtyła (...) starał się pomagać tym bardziej, że jego diecezja graniczyła z Czechosłowacją. Polska pełniła rolę pomostu w pomocy dla Czechosłowacji przez dostarczanie literatury religijnej i kontakty osobiste” – wspomina ks. Stanisław Ługowski, jeden z pionierów konspiracyjnej pomocy dla słowackich katolików. Katolicy z Polski wysyłali słowackim braciom egzemplarze Pisma Świętego i książki religijne. Wykorzystywano najróżniejsze adresy i kanały przemytu. Jak żartowano, patronem tych działań był św. Józef, który sam był „Bożym przemytnikiem”, bo przeszmuglował przecież Dzieciątko Jezus do Egiptu. W 1973 roku pod pretekstem wyjazdu w słowackie góry na narty ks. Ługowski wraz z późniejszym ks. profesorem Andrzejem Szostkiem i ks. Mieczysławem Jastrzębskim uczestniczyli w tajnym obozie rekolekcyjnym podziemnego „Kurzu Laickeho Apostolatu”. Rok później nastąpiła rewizyta – na plebanii w Rzepiskach koło Zakopanego odbył się dwutygodniowy obóz formacyjny.
Na 30 osób uczestniczyło w nim 15 słowackich katolików z okolic Bratysławy i Popradu. Trudno wyobrazić sobie, by obóz mógł się odbyć bez zgody arcybiskupa Wojtyły. Metropolita krakowski cieszył się też w końcu lat 70. z przyjazdów „braci z południa” na obozy oazowe w Krościenku, animowane przez ks. Franciszka Blachnickiego. Młodzi Słowacy przenosili poznane tu wzorce pogłębiania wiary na swój teren.
Jeden drugiego brzemiona noście
Zarówno kardynał Stefan Wyszyński, jak i kardynał Karol Wojtyła chętnie pełnili też rolę rzeczników Kościoła słowackiego w Watykanie. W 1976 rok reżim Gustawa Husaka, zaniepokojony wzrostem aktywności podziemnego Kościoła, zabronił biskupowi Janowi Chryzostomowi Korcowi wyświęcać w podziemiu księży. Bp Korec nie usłuchał zakazu i nadal dokonywał święceń. Wtedy czechosłowacki reżim interweniował u watykańskiego sekretarza stanu kardynała Agostino Casarollego, uzyskując wysłanie bp. Korcowi pisma zakazującego mu podziemnych święceń. W tej sytuacji do Polski przybył z dyskretną misją z Bratysławy ksiądz Silvester Krčmery, którego ks. Ługowski umówił na spotkanie z kardynałem Wojtyłą. Kapłan zza Tatr wyjaśnił, jak bardzo decyzja abp. Casarollego ugodziła słowackich wiernych, cierpiących na dotkliwy brak nowych kapłanów. „Spotkaliśmy się z kardynałem Wojtyłą, a ks. Sylwester przedstawił sytuację. Kardynał powiedział: »Poślijcie ich (tj. niewyświęconych księży) do mnie, a ja ich wyświęcę«. Zwróciłem uwagę na trudności w przygotowaniu dokumentacji. Kardynał odpowiedział: »Nie trzeba, wystarczy hasło«. Sam je wybrał: »Nemo caritatis majorem« (Nie ma większej łaski). I dodał: »Kto przyjedzie z tym hasłem, nie będę pytał o nazwisko ani kto go posłał, ale wyświęcę na księdza«”. Sprawę uległości urzędu abp. Casarollego wobec żądań reżimu Husaka poruszył niedługo potem kardynał Wyszyński w czasie wizyty w Rzymie. Gdy papież Paweł VI zbagatelizował tę kwestię, mówiąc, że to sprawa Sekretariatu Stanu – według księdza Ługowskiego kardynał Wyszyński miał stanowczo zareagować: „Nie, ja jestem nie tylko polskim biskupem, ale biskupem Kościoła powszechnego i jeśli którykolwiek katolik niemogący zwrócić się do swojego biskupa zwróci się do mnie, to ja jestem jego biskupem i muszę mu służyć (…) kiedy chodzi o bierzmowanie albo o święcenia”. Polscy kardynałowie nieporównanie lepiej niż watykański Sekretariat Stanu potrafili zrozumieć tragizm sytuacji słowackich katolików. Rok później, w 1977 roku, do Polski przybywa z Watykanu biskup Pavol Hnilica, który w 1950 r. otrzymał od słowackich biskupów misję nielegalnego wyjazdu przez „zieloną granicę” do Watykanu.
| 1 | 2 | papiez.wiara.pl/…/2 | papiez.wiara.pl/…/2
Karol Wojtyła ukochał polskie góry. Ale nigdy nie zapomniał, że po drugiej stronie Kasprowego Wierchu, Rysów i Wołowca żyje bratni naród słowacki. Dobrze wiedział, jak wielu męczenników za wiarę wydały Bratysława, Trnawa i Preszów. Tę miłość i głębokie przywiązanie do słowackich braci demonstrował też jako papież.
Boży przemytnicy
Komunistyczny pucz w Czechosłowacji w 1948 roku rozpoczął falę brutalnych represji wobec słowackiego Kościoła. Po polskiej stronie Tatr – gdzie nigdy nie zanikła tradycja „chodzenia” na słowacką stronę – wieści o represjach szybko przeniknęły do księży podhalańskich parafii. Musiały też docierać do księdza, a potem biskupa Karola Wojtyły. Nic dziwnego, że gdy w 1964 roku kapłan z Wadowic został arcybiskupem krakowskim, inicjatywy pomocy Kościołowi słowackiemu zyskały jego cichą akceptację. „Ksiądz kardynał Karol Wojtyła (...) starał się pomagać tym bardziej, że jego diecezja graniczyła z Czechosłowacją. Polska pełniła rolę pomostu w pomocy dla Czechosłowacji przez dostarczanie literatury religijnej i kontakty osobiste” – wspomina ks. Stanisław Ługowski, jeden z pionierów konspiracyjnej pomocy dla słowackich katolików. Katolicy z Polski wysyłali słowackim braciom egzemplarze Pisma Świętego i książki religijne. Wykorzystywano najróżniejsze adresy i kanały przemytu. Jak żartowano, patronem tych działań był św. Józef, który sam był „Bożym przemytnikiem”, bo przeszmuglował przecież Dzieciątko Jezus do Egiptu. W 1973 roku pod pretekstem wyjazdu w słowackie góry na narty ks. Ługowski wraz z późniejszym ks. profesorem Andrzejem Szostkiem i ks. Mieczysławem Jastrzębskim uczestniczyli w tajnym obozie rekolekcyjnym podziemnego „Kurzu Laickeho Apostolatu”. Rok później nastąpiła rewizyta – na plebanii w Rzepiskach koło Zakopanego odbył się dwutygodniowy obóz formacyjny.
Na 30 osób uczestniczyło w nim 15 słowackich katolików z okolic Bratysławy i Popradu. Trudno wyobrazić sobie, by obóz mógł się odbyć bez zgody arcybiskupa Wojtyły. Metropolita krakowski cieszył się też w końcu lat 70. z przyjazdów „braci z południa” na obozy oazowe w Krościenku, animowane przez ks. Franciszka Blachnickiego. Młodzi Słowacy przenosili poznane tu wzorce pogłębiania wiary na swój teren.
Jeden drugiego brzemiona noście
Zarówno kardynał Stefan Wyszyński, jak i kardynał Karol Wojtyła chętnie pełnili też rolę rzeczników Kościoła słowackiego w Watykanie. W 1976 rok reżim Gustawa Husaka, zaniepokojony wzrostem aktywności podziemnego Kościoła, zabronił biskupowi Janowi Chryzostomowi Korcowi wyświęcać w podziemiu księży. Bp Korec nie usłuchał zakazu i nadal dokonywał święceń. Wtedy czechosłowacki reżim interweniował u watykańskiego sekretarza stanu kardynała Agostino Casarollego, uzyskując wysłanie bp. Korcowi pisma zakazującego mu podziemnych święceń. W tej sytuacji do Polski przybył z dyskretną misją z Bratysławy ksiądz Silvester Krčmery, którego ks. Ługowski umówił na spotkanie z kardynałem Wojtyłą. Kapłan zza Tatr wyjaśnił, jak bardzo decyzja abp. Casarollego ugodziła słowackich wiernych, cierpiących na dotkliwy brak nowych kapłanów. „Spotkaliśmy się z kardynałem Wojtyłą, a ks. Sylwester przedstawił sytuację. Kardynał powiedział: »Poślijcie ich (tj. niewyświęconych księży) do mnie, a ja ich wyświęcę«. Zwróciłem uwagę na trudności w przygotowaniu dokumentacji. Kardynał odpowiedział: »Nie trzeba, wystarczy hasło«. Sam je wybrał: »Nemo caritatis majorem« (Nie ma większej łaski). I dodał: »Kto przyjedzie z tym hasłem, nie będę pytał o nazwisko ani kto go posłał, ale wyświęcę na księdza«”. Sprawę uległości urzędu abp. Casarollego wobec żądań reżimu Husaka poruszył niedługo potem kardynał Wyszyński w czasie wizyty w Rzymie. Gdy papież Paweł VI zbagatelizował tę kwestię, mówiąc, że to sprawa Sekretariatu Stanu – według księdza Ługowskiego kardynał Wyszyński miał stanowczo zareagować: „Nie, ja jestem nie tylko polskim biskupem, ale biskupem Kościoła powszechnego i jeśli którykolwiek katolik niemogący zwrócić się do swojego biskupa zwróci się do mnie, to ja jestem jego biskupem i muszę mu służyć (…) kiedy chodzi o bierzmowanie albo o święcenia”. Polscy kardynałowie nieporównanie lepiej niż watykański Sekretariat Stanu potrafili zrozumieć tragizm sytuacji słowackich katolików. Rok później, w 1977 roku, do Polski przybywa z Watykanu biskup Pavol Hnilica, który w 1950 r. otrzymał od słowackich biskupów misję nielegalnego wyjazdu przez „zieloną granicę” do Watykanu.
| 1 | 2 | papiez.wiara.pl/…/2 | papiez.wiara.pl/…/2